piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 38.

[Hana]
~A Few Days Later~
Obudziłam się pierwsza, ale jak chciałam wstać to Mario się obudził.
-Hej - uśmiechnął się
-Cześć
-Uciekasz mi ?
-Pić mi się chce - zachichotałam
-Przyniosę Ci
-Dam radę - pocałowałam go - ale bardzo Ci dziękuje
-Mamy jakieś plany na dziś ?
-Nie planowałam nic
-Może odwiedzimy moich rodziców ?
-Pewnie
-Zadzwonię potem do nich
-Dawno się z nimi nie widzieliśmy
-To prawda - skrzywił się
-Wezmę zdjęcie usg, tą kopie
-Weź też płytkę z serduszkiem
-Wezmę, mam zgraną na drugą płytkę
-Jak w ogóle moja córka ?
-Chyba jeszcze śpi
-Korzystaj
-Jak ?
-Jak chcesz
-Idę po wodę i w między czasie się zastanowię
-Czekam z niecierpliwością
-Nie łudź się, że będzie to dotyczyło Ciebie
-O nie ! A miałem nadzieje na sex
-Zboczeniec - zawołałam wychodząc z sypialni
Zeszłam do kuchni do szklanki, nalałam sobie wody, a potem wróciłam do Mario.
-Wstawaj śpiochu
-A może poleżymy jeszcze ?
-Nie nie nie
-Jutro mam trening
-Wiem, dlatego rusz tyłek, bo wypada się ogarnąć
-Mimo wszystko Cię kocham
-Co za ulga - zaśmiałam się
-Czy pani się ze mnie śmieje ?
-Może troszeczkę
-Chodź tutaj do mnie - wyciągnął rękę w moją stronę
-Kochanie jest już po 11, więc musimy wstać - zbliżyłam się do niego i go pocałowałam
-W porządku - przyciągnął mnie do siebie
-Idę pod prysznic, a y zadzwoń do mamy
-Pójdę po Tobie
-Okej
Poszłam szybko do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam swoje długie włosy, a potem przemknęłam do garderoby. Ubrałam się w jeansy, czarny sweterek, który ładnie opinał się na moim brzuchu, a do tego założyłam białe Converse.
-Kochanie, którą mam założyć koszule ?
-A na którą masz ochotę ?
-Chyba na białą
-To niech będzie biała
-Okej dzięki - ubrał się szybko
-Dzwoniłeś do mamy ?
-Tak, powiedziała, że jak będziemy gotowi to mamy zadzwonić
-No to zadzwonimy z auta
-Fabiana nie ma, ale Felix będzie z dziewczyną
-Jakaś nowa czy ta co zawsze ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami
-Ciekawa jestem
-W sumie to ja trochę też
-Trochę ?
-Tak - zaśmiał się
-Lecimy ?
-Pewnie
-Masz wszystko ?
-Tak
Założyłam buty w przedpokoju, zamknęłam drzwi, a potem razem z moim chłopakiem ruszyliśmy w stronę domu jego rodziców. Piłkarz zadzwonił do swojej mamy i poinformował ją o tym, że wyjechaliśmy z domu.
Dojechaliśmy szybko, bo trochę po ponad 20 minutach, drzwi otworzyła nam pani domu.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Witajcie dzieci - rozpromieniła się
-Hej mamo - Mario pocałował ją w policzek
-Wchodźcie, zaraz odgrzeje obiad
-Jesteś sama ? - zdziwił się mój ukochany
-Tata zaraz wraca, a Felix jest na górze
-Chodźmy się przywitać - zaproponowałam
-Yhmm
Weszliśmy po schodkach na górę, już miałam zapukać jak szatyn z impetem otworzył drzwi i naszym oczom ukazał się jego brat w namiętnym pocałunku z jakąś brunetką.
-Przepraszamy - szybko wypchnęłam Mario i zamknęłam drzwi - mogliśmy zapukać
-Wiem - wybuchnął śmiechem
-Jaki wstyd - jęknęłam
-Nie przejmuj się - pocałował mnie w czoło
-Dzięki braciszku - usłyszeliśmy Felixa
-Powinniśmy zapukać - skrzywiłam się - nie gniewaj się
-Nie ważne - machnął ręką - chciałbym, żebyście kogoś poznali
-Cześć - bardzo atrakcyjna brunetka stanęła obok najmłodszego z braci Gotze
-To jest Lena - uśmiechnął się blondyn - a to mój brat Mario i jego dziewczyna Hana
-Miło Cię poznać - posłałam jej uśmiech
-Dzieci obiad ! - zawołała ich mama
Posłusznie zeszliśmy na dół i zasiedliśmy przy stole. Mój przyszły teść zdążył już wrócić, więc szybko się przygotowaliśmy, a potem pani Gotze podała nam obiad.
-Bardzo dobre - pochwaliłam
-Dziękuje Hano
-Lizuska - mój ukochany szepnął mi do ucha
-Wal się - powiedziałam równie cicho
-Trzy pokolenia przy jednym stole - uśmiechnęła się Sabine
-Dwa mamo - westchnął Felix
-Trzy - zaśmiała się - nie zapominaj o moim wnuku
-Wnuczce - poprawiłam ją tym samym zdradzając płeć dziecka
-To będzie dziewczynka ?
-Tak - odparł dumnie Mario
-Gratuluje
-Dziękujemy
-Na kiedy masz termin ? - spytała Lena
-3 czerwca
-To w sumie niedługo
-Oj tak, szybko zleci
-Macie już imię ?
-Mamy nawet 4 - zaśmiałam się
-Jakie ?
-Mia, Nicole, Lea albo Lily
-Mia albo Lea - powiedziała nastolatka
-Lena ma racje - poparli ją rodzice chłopaków
-To mamy mniej do wyboru - posłałam Mario uśmiech - co myślisz kochanie ?
-Mia - powiedział patrząc mi w oczy
-Jesteś pewien ?
-Tak
-W porządku - uśmiechnęłam się - dziękuje
-Ale jak będzie syn to chce, żeby nazywał się Oscar
-Dla Ciebie wszystko - zachichotałam
-Co wolicie na deser, ciasto czy lody ?
-Ciasto - stwierdziliśmy jednogłośnie
-To zaraz podaję
-Pomóc ? - zaproponowałam
-Poradzę sobie spokojnie
Poszliśmy na taras i każdy zajął najwygodniejsze dla siebie miejsce.
-Chodzicie razem do klasy ? - spytałam Felixa
-Nie, Lena chodzi do równoległej
-Rozumiem
-Jak się poznaliście z Mario ? - zapytała dziewczyna
-Przez wspólnych znajomych
-Od razu zaiskrzyło ?
-Może trochę, ale mieliśmy trudny start
-Wyjechałaś
-Tak, ale wróciłam jak się dowiedziałam o ciąży
-I żyli długo i szczęśliwie - uśmiechnęła się
-Mam nadzieje - ścisnęłam mocniej dłoń Gotze
-Hana kotku masz te zdjęcia ?
-Ach tak oczywiście - szybko wyjęłam je z torebki i podałam mu, a on dał je ojcu
-Mała wnuczka moja - uśmiechnął się
-Już się nie mogę jej doczekać - rozczuliła się jego żona
-Och ja też - westchnęłam
-Cholerny mundial - skrzywił się Mario
-Ej nie mów tak - spojrzałam mu w oczy - to dla Ciebie ogromna szansa, a my sobie tutaj damy radę
-Jednak wolałbym być przy narodzinach córki
-Będzie dobrze - wtuliłam się w niego, a on pocałował mnie w czoło
-Mogę zrobić Wam zdjęcie ? - zapytał młody
-Jasne - uśmiechnęłam się
Chłopak zrobił nam zdjęcie i każde z nas wrzuciło je na Facebook'a z innym podpisem
-Hano jak się czujesz ?
-Dobrze, tylko mała czasami szaleje
-Kopie ?
-I to jak - zaśmiałam się - czasem nawet przez pół godziny
-Chyba będzie piłkarką jak tata
-Na to wygląda - uśmiechnęłam się
-Nie przejmuj się skarbie, możesz być kim chcesz - Mario szepnął do mojego brzucha
-A kto ostatnio mówił, że będzie grała w piłkę ?
-Nie wiem - zrobił głupią minę i wszyscy się zaśmialiśmy
-Kocham Cię głupku
-Ja bardziej - pocałował mnie delikatnie
-Hana czy możemy sobie zatrzymać to zdjęcie ?
-Tak, mam drugie
-Dziękuje Ci bardzo
-Mam coś jeszcze - wyjęłam z torby płytę i jej podałam
-A co to ?
-Serduszko
-Serduszko mojej wnusi ? - uśmiechnęła się szeroko
-Tak
-Och bardzo Wam dziękuje - przytuliła nas
-To żaden problem
-Pójdę po laptopa i razem posłuchamy - Felix wstał z miejsca
-Leć synku
Po kilku minutach chłopak przyniósł sprzęt, odpalił go i wszyscy razem słuchaliśmy bicia serca Mi. Mama Mario się wzruszyła, a ja przez cały czas uśmiechałam się jak głupia. Po odsłuchaniu nagrania postanowiliśmy się zbierać, ale Jurgen nas powstrzymał. Okazała się, że gdzieś niedaleko był jakiś wypadek i są duże korki.
-Może zostańcie na noc ?
-Wrócimy potem na pewno będzie lepiej
-Uparci jesteście
-Oj tam

niedziela, 30 listopada 2014

ZAWIESZAM

Jest mi bardzo przykro, ale muszę zawiesić bloga, mam nadzieje, że nie zajmie to dużo czasu (góra do końca grudnia), a jak wrócę to rozdziały będą częściej.  Przyczyną nie jest ani brak czasu, ani weny, ani to, że mam dużo blogów i się nie wyrabiam ... po prostu chce, żeby wszystkie rozdziały były idealne i muszę nad nimi popracować, aby mieć zapas. Do tego mam 5 innych blogów (również zawieszam) i kilka z nich (3) chce zakończyć w pierwszych miesiącach nowego roku, więc muszę się do tego przygotować no i szykuje dla Was coś nowego :D 

WYBACZCIE ... 

DO ZOBACZENIA WKRÓTCE ! <3

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 37.

~Evening~
[Hana]
Upiekłam ciasto marchewkowe, kupiliśmy wino i punktualnie byliśmy pod drzwiami Lewandowskich
-Hej - Ania mnie uściskała
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Co tam masz ? - wskazała na talerz
-Upiekłam ciasto marchewkowe - wzruszyłam ramionami
-Och to cudownie
Przeszliśmy do jadalni, mój chłopa cały czas szedł za mną i trzymał mnie a rękę, a potem odsunął mi krzesło
-Dziękuje - posłałam mu uśmiech
Zjedliśmy pyszną kolacje, którą Ania przygotowała sama, a potem usiedliśmy w salonie. Cały czas żartowaliśmy, a w tle leciała muzyka
-Spytaliście o płeć ?
-Tak, dziewczynka
-Świetnie
-Zastanawialiście się nad imieniem ? - spytał Lewy
-Nie, jeszcze nie
-Mają dużo czasu
-Dokładnie - poparłam przyjaciółkę
-Jeżeli się zgodzicie to chcielibyśmy, żebyście zostali rodzicami chrzestnymi naszej córki
-Na prawe
-Yhmm
-Oczywiście, że się zgadzamy
-Dzięki
-Powiedz jak się czujesz
-Wyśmienicie - zaśmiałam się - tylko trochę za bardzo daje mu popalić
-Nie prawda - od razu zaprzeczył
-Prawda - jęknęłam
-Da radę, silny jest
-Nie mam wyjścia - objął mnie
-Jakie macie plany na jutro ?
-Ja nic nie planowałam
-Za to ja planowałem
-Tak ? A co ?
-Zobaczysz
-Mam nadzieje, że nie kolejny dom - zażartowałam
-Nie nie - puścił mi oczko
-Hana moja mama przyjeżdża za kilka dni i bardzo chciałaby się z Tobą spotkać
-Dawno jej nie widziałam - uśmiechnęłam się - będzie mi bardzo miło
-Nie mogła uwierzyć, że jesteś w ciąży
-Ja czasami też w to nie wierze
-Zatrzyma się u nas, ale pewnie nawiedzi Cię w domu
-Żaden problem, tylko uprzedź mnie wcześniej, żebym trochę posprzątała
-Ja Ci pomogę - Gotze pogładził mnie po plecach
-W czym ?
-W sprzątaniu
-Tak jak ostatnio ? - wybuchłam śmiechem
-To była jednorazowa sytuacja
-Co zrobił ? - Lewandowska zmrużyła oczy
-Innym razem Ci opowiem
-Nie musisz mówić - prychnął ojciec mojego dziecka
-Nie denerwuj się - pocałowałam go
-Skoro tak ładnie prosisz
-Przyznaj się Mario kiedy jej się wreszcie oświadczysz - zaśmiał się Robert, a ja się zarumieniłam
-Wszystko w swoim czasie - powiedział tajemniczo
-Kiedy trener poda oficjalną listę powołanych na Mundial ? - zmieniłam temat, chociaż znałam odpowiedź na to pytanie
-Po zgrupowaniu - spojrzał na mnie podejrzliwie
-Pojedziesz - położyłam mu dłoń na kolanie
-Mam nadzieje, ale masz akurat termin
-Nic mi nie będzie
-Kiedy masz termin ? - uśmiechnęła się Healthy
-W moje urodziny - piłkarz wyszczerzył zęby
-To byłoby coś
-Nie urodzę w jego urodziny - zaśmiałam się
-Bardzo bym się cieszył
-Wiem, ale i tak Cię nie będzie
-Zostajesz w Dortmundzie ? - zapytała Ania
-Tak, może potem pojadę do Brazylii
-Moja mama się nią zajmie
-Spokojnie, dam sobie radę
-A Wy jakie macie plany ?
-Lecimy do Stanów
-Zazdroszczę - uśmiechnęłam się
-Kiedyś Cię tam zabiorę - mój ukochany szepnął mi do ucha
-Mam nadzieje - szturchnełam go
-Nie szepcze się w towarzystwie
-Oj tam - machnęłam ręką
-Śpi moja córka ?
-Kopie - zaśmiałam się
-Tak ? - położył rękę na moim brzuchu - faktycznie czuje
-Od pół godziny tak robi
-Będzie mała piłkarka
-No raczej
-Mogę ? - moja przyjaciółka się do mnie przesunęła
-Jasne
-Och rzeczywiście kopie - uśmiechnęła się promiennie
-Widzisz Mario nic jej nie jest
-Nie zaczynaj
-To chyba dobrze, że nic jej nie jest i kopie
-Ale mogło - zmrużył oczy - nie zaczynaj na prawdę
-Ok - westchnęłam
-To co ciasto i herbata ? - zaproponował Robert
-Yhmm - podniosłam się z miejsca - pomogę Ci
-To chodź
Razem z mężem mojej przyjaciółki poszliśmy do kuchni. Przygotowaliśmy talerzyki, ja pokroiłam ciasto i ułożyłam je na dużym talerzu, a piłkarz zrobił herbatę. Dla siebie i Mario zwykłą czarną, a dla mnie i Ani zieloną. Wszystko zanieśliśmy do salonu, gdzie nasi partnerzy prowadzili żywą dyskusje
-O czym tak plotkujecie ?
-O niczym istotnym
-Z pewnością - mruknęłam, a potem się zaśmiałam
Usiadłam obok szatyna i przytuliłam się do niego. On delikatnie mnie objął i nałożył sobie kawałek ciasta na talerzyk
-Chcesz ?
-Chce - chłopak mnie karmił, a ja się śmiałam
-Oplujesz się zaraz - sprzepnąl mi okruszek z brody
-Nie moja wina, że to jest takie zabawne
-Ale czy ja coś mówię ?
~Next Day~
Wczoraj dość późno wróciliśmy od naszych przyjaciół. Ja byłam zmęczona, więc Mario postanowił się zebrać. No, ale oczywiście zamiast dać mi pospać to obudził mnie o 9
-Muszę wstawać ?
-Zabieram Cię gdzieś
-Nie możemy potem ?
-Nie
-No dobrze niech będzie - powoli się podniosłam
-Tylko się pośpiesz
-Dobrze - westchnęłam
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, wysuszyłam blond włosy i zrobiłam perfekcyjny makijaż. W garderobie założyłam bieliznę, a potem czarne spodnie, beżową koszule z rękawem 3/4 i botki na obcasie. Do torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzecy i zeszłam na dół. Mario zrobił dla mnie śniadanie, więc na prawdę bardzo szybko je zjadłam, bo byłam ciekawa co on znowu wymyślił
-Dobra możemy jechać - westchnęłam
-To jedzmy
Wyszliśmy z domu, który ja zamknęłam i wsiedliśmy do auta mojego ukochanego. Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy na miejscu, a dokładnie w galerii. Serio wstałam tak wcześnie, żeby przyjechać do galerii ?
-Po co tu przyjechaliśmy ?
-Marudziłaś, że mamy mało czasu
-Myślałam, że to olałeś
-Żartujesz ? Jak możesz tak mówić Hana
-Przepraszam - cmoknęłam go przelotnie w usta
Weszliśmy do środka, oczywiście Gotze robił spore zamieszanie, ale udało nam się to jakoś załagodzić. Wchodziliśmy do każdego sklepu dla dzieci, wybieraliśmy wspólnie ubranka, dodatki, pościł, kocyki, czapeczki i wszystko inne. Uzbierało się tego na prawdę bardzo dużo, obydwoje nosiliśmy torby z rożnych sklepów. Na koniec włożyliśmy wszystko do bagażnika, a potem pojechaliśmy szybko na coś do jedzenia
-Wracamy już do domu ?
-Nie, jedziemy jeszcze w jedno miejsce
-Jakie ?
-Odebrać moje nowe auto
-Nowe co ? - zdziwiłam się - myślałam, że jednak odpuścisz
-Ja nigdy nie odpuszczam
Podjechaliśmy pod salon Audi, chłopak zaparkował na jednym z miejsc parkingowych i weszliśmy do środka. Mario dopełnił jakieś formalności i dostał kluczyki do nowego Audi Q7
-Wrócisz Mercedesem ? - podał mi kluczyki
-Tak
-To okej
-Widzimy się w domu ?
-Tak - uśmiechnął się - jakby co to jest ustawiona nawigacja
-Spokojnie poradzę sobie
Wsiadłam do sportowego Mercedesa i odjechałam. Doskonale pamiętałam drogę do domu i dojechałam pierwsza. Wjechałam samochodem do garażu, a potem od razu weszłam do domu. Buty i torebkę zostawiłam w przedpokoju, poszłam do kuchni, wzięłam sobie szklankę wody, a potem usiadłam na kanapie. W telewizji nie było nic ciekawego, a na kanale sportowym były tylko jakieś newsy.
-Jestem
-Okej
-Jak Ci się podoba ?
-Co ?
-Samochód
-Auto jak auto - zaśmiałam się, ale widząc jego minę dodałam - jest bardzo ładne
-Wiem, że nie musi Ci się podobać
-Podoba mi się - pocałowałam go - tak jak Ty
-Dobrze wiedzieć
-Mario chciałabym, żebyś widział, że nie musi się nic zmieniać. Jest dobrze tak jak jest
-O czym mówisz ?
-O tych oświadczynach
-Kochanie zostaw to w całości mnie
-Taki miałam plan
-Mam nadzieje - zaśmiał się
-Dziękuje za dzisiejsze zakupy i w ogóle
-Ależ nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie
-Uważasz, że jestem gruba ?
-Nie
-Kłamiesz
-Hana - jęknął - faktycznie trochę przytyłaś, ale to dlatego, że jesteś w ciąży
-Czyli jednak jestem gruba ?
-Koniec tematu - wpił się w moje usta i ułożył mnie wygodnie na kanapie
-Umówiliśmy się z Felixem
-To dopiero później - rozpiął moje spodnie
-Za godzinę
-Spóźni się
-A jak nie ?
-Później ?
-Yhmm
-Ok - podniósł się
-Tylko bez fochów
-Nie ośmieliłbym się
-Wiesz na co mam ochotę ?
-Na film ?
-Na lody - zaśmiałam się - chcesz ?
-Nie - skrzywił się
-No to nie
Poszłam szybko do kuchni i wyjęłam z zamrażarki sorbet o smaku mango. Z szuflady wyjęłam łyżkę, a potem znowu usiadłam obok piłkarza na kanapie.
-Dobre ?
-Najlepsze, może jednak ?
-Nie dzięki
-Wczoraj było bardzo miło
-Też tak uważam
-Lubie Anie i Lewego, ale dawno nie widzieliśmy się z Marco
-Widuje go na treningach - wzruszył ramionami
-Wiesz o co mi chodzi - dźgnęłam go palcem
-Możemy go zaprosić
-To ja nie dzisiaj, zamierzam się wyspać
-Marzenie ściętej głowy - zażartował
-O nie nie nie. Ja dzisiaj kładę się wcześniej i jutro proszę mnie nie budzić z samego rana
-Jesteś pewna ?
-Z całą pewnością. Pamiętaj, że potrafię być groźna
-Pamiętam pamiętam - kucnął przede mną i przyłożył usta do mojego brzucha - już się nie moge doczekać, aż się urodzisz
-Ja też - wplotłam palce w jego włosy
-Nie jest tak źle jak myślałem
-To znaczy ?
-No wiesz - usiadł obok mnie - myślałem, że Twoja ciąża będzie się strasznie dłużyła, że nie dam rady i takie tam
-Masz mnie czasami dość ?
-Nigdy - pocałował mnie w dłoń - jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego, a on pocałował mnie w głowę
-Ja Ciebie też
-Nigdy nie chce Cię stracić
-Nie stracisz
-No, ale mogę zrobić coś strasznie głupiego i wtedy mnie zostawisz
-Po pierwsze ufam Ci i nie pozwolę zrobić Ci nic głupiego, a po drugie nigdy, ale to nigdy Ci nie zostawię
-Och - westchnęłam zadowolona - to bardzo dobrze
-Zgadzam się - pocałował mnie w czoło - jesteś moim ideałem
-Nie ma ideałów
-Nie zgadzam się
-Nie musisz
-Ty musisz
-Ja ?
-Musisz się zgodzić z tym, że jesteś moim ideałem
-Zgadzam się - dałam mu pstryczka w nos - ale tylko trochę

piątek, 31 października 2014

Rozdział 36.

[Hana]
Dzisiejszy dzień był na prawdę dobry. Zadowolona wjechałam na naszą posesje, na podjeździe stał już samochód Mario, więc uśmiechnęłam się sama do siebie. Wysiadłam z auta, zabrałam torebkę i otworzyłam drzwi. Szybko poszłam do kuchni, żeby się czegoś napić. W domu panował lekki bałagan co mnie zdziwiło, ale może Mario czegoś szukał. Chciałam mu zrobić niespodziankę, więc po cichu weszłam do naszej sypialni. Zamarłem. Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy i robi mi się stało. W naszej sypialni, na podłodze leżał mój chłopak, zakrwawiony, czy on w ogóle żyje ?
-Mario - ukucnęłam przy nim
Wyjęłam telefon z kieszeni i trzęsącymi dłońmi wykręciłam numer na pogotowie. Podałam im adres i opisałam sytuacje, mieli być za kilka minut. Klęczałam tak przy nim i trzymałam jego chłodną dłoń, a po moich policzkach płynęły łzy
-Nie możesz umrzeć, potrzebuje Cię. Słyszysz ? Mario ja tak strasznie Cię potrzebuje, my Cię potrzebujemy
Po kilkunastu minutach przyjechało pogotowie i go zabrało nic mi nie mówiąc. Udało mi się tylko dowiedzieć do którego szpitala go wiozą, więc wybiegłam z domu i wsiadłam do swojego białego BMW. Najszybciej jak się dało jechałam do szpitala
-Przed chwilą przywieźli tu mojego narzeczonego
-Pan Gotze ?
-Tak
-Jest na salo operacyjnej, czwarte piętro
-Dziękuje
Mimo swojego stanu pobiegłam tam szybko i usiadłam na krzesełku. Mijały kolejne sekuny, minuty, ale nikt nie wychodził i nie chcieli mi nic powiedzieć. Nie wiem która była godzina, jak lekarz wreszcie wyszedł
-Co z nim ?
-Zaraz będziemy go wybudzać, na razie wszystko jest pod kontrolą
-Moge go zobaczyć ?
-Tylko przez chwile
-Dziękuje
-Zaprowadzę panią
Podeszliśmy pod OIOM, akurat go wybudzili, więc po jakimś czasie mogłam wreszcie wejść. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę, a on spojrzał na mnie wyczerpany
-Mario - chlipałam
-Cześć
-Co się stało ?
-Ktoś się włamał i go nakryłem
-Dostałeś nożem ?
-Tak - powiedział cicho
-Wszystko będzie dobrze, obiecuje
-Wiem - jego głos był słaby
-Tak się bałam
-Jesteś zmęczona, odpocznij
-Nic mi nie jest, Ty jesteś najważniejszy
-Hana mi nic nie będzie, zjedz coś chociaż
-Dobrze
-Musi już pani iść - zaczepiła mnie pielęgniarka
-W porządku - blado się uśmiechnęłam - niedługo się zobaczmy
-Kocham Cię - zamknął oczy
Wyszłam na korytarz i usiadłam na krzesełku. Byłam zmęczona, zdenerwowana, przerażona. Mogłam go stracić, ta myśl jest straszna.
Poszłam do bufetu i wzięłam sobie jakiegoś pączka. Może powinnam zjeść coś na ciepło, ale nie. Teraz chce jak najszybciej do niego wrócić. Powoli człapałam w stronę OIOM-u. Może powinnam kogoś zawiadomić ? Sama już do końca nie wiem. Spojrzałam za szybę, ale nie było tam Mario. Zaczepiłam pierwszą lepszą pielęgniarkę, a ona poszła zawołać lekarza
-Gdzie go przewieźliście ?
-Bardzo mi przykro. Obrażenia były zbyt poważne
-To nie możliwe
-Robiliśmy wszystko co w naszej mocy
-NIEE ! - zaczęłam głośno krzyczeć - NIEE !
Szpital powoli znikał, a ja znowu byłam w łożku. W sypialni. Światło było zapalone, a Mario siedział obok mnie
-Już nie płacz, to tylko zły sen
-Mario - przytuliłam go mocno
-Tak to ja
-Śniło mi się, że ... że ... nie żyjesz. Umarłeś i zostawiłeś mnie
-Jestem tutaj - objął mnie - jestem i nigdzie się nie wybieram. Spokojnie
-Nie odchodź
-Nie odchodzę - pocałował mnie w czoło - spróbuj zasnąć
-Będziesz tu cały czas ?
-Oczywiście
-A która jest godzina ?
-Dopiero po 3. Śpij
-Yhmm - zamknęłam oczy i starałam się zasnąć
Mario cały czas trzymał mnie w ramionach i pilnował, żeby nic mi się nie stało. Na szczęście nie miałam już żadnych koszmarów, tylko jakieś przyjemne sny. Obudziłam się jak mój chłopak wstawał akurat z łóżka
-Gdzie idziesz ?
-Zrobię śniadanie, ale śpij jeszcze
-Już nie zasnę - przetarłam oczy
-Za 20 minut na dole - pocałował mnie
-Dobrze - uśmiechnęłam się promiennie
Wstałam z łóżka, wzięłam szybki prysznic, bo nie musiałam myć włosów. Ubrałam się w luźną, szarą sukienkę z czarnym wzorem, na to założyłam czarny sweterek i balerinki w tym samym kolorze, ale one były gdzieś w przedpokoju. Mój makijaż ograniczył się do pomalowania rzęs.
-Hana !
-Już już ! Minutka
-Okej
Szybko dokończyłam i poszłam na dół. Usiadłam przy stole, a Mario postawił przede mną jajecznice i herbatę
-Dziękuje
-Drobiazg
-Za ile masz trening ?
-Zaczyna mi się za godzinę, więc za jakiś czas wychodzę
-Zdążysz na 13
-Pewnie, a widzimy się w domu czy w klinice ?
-Obojętnie mi - uśmiechnęłam się
-To przyjadę do domu, bez sensu jeździć dwoma samochodami
-Okej, to o której będziesz ?
-Mogę być jakoś po 12
-Tylko, żebyśmy się nie spóźnili
-Spokojnie
-Zadzwoń jak będziesz dojeżdzał to się ogarnę
-A co zamierzasz robić do tego czasu ?
-Coś wymyślę
-Masz na siebie uważać
-Wiem przecież
-Wczoraj też wiedziałaś
-To był wypadek
-Nie chce, żeby Wam się coś stało
-Wiem - przytuliłam go - i nic nam nie będzie
-Ciesze się, że dzisiaj poznamy płeć
-Ja też
-Trzeba będzie wybrać imię
-Jest jeszcze tyle rzeczy do załatwienia
-Tak ?
-Mamy wózek, mamy pokoik i wszystko super, ale trzeba kupić ubranka i inne duperele
-Kochanie mamy jeszcze na prawdę dużo czasu
-Tak się tylko mówi, a te ostatnie miesiące minęły bardzo szybko
-Pomyślimy jeszcze
-A jak urodzę przed terminem ?
-Hana - zaśmiał się - już nie wymyślaj
-No bo Ty to olewasz
-Jeżeli tak bardzo chcesz to możemy jechać nawet dzisiaj na zakupy
-Ale to nie o to chodzi - jęknęłam
-Kochanie ja się jeszcze muszę ogarnąć, ale na pewno o tym pogadamy - pocałował mnie w czoło
-Dobra to idź
Zaśmiał się cicho i powędrował na górę. Ja siedziałam jeszcze chwile, aż w końcu wstałam i posprzątam. Nie chciało mi się nic robić, ale z drugiej strony siedzenie w domu jest bez sensu i tyle. Już się nie moge doczekać, aż wreszcie urodzę, bo w ciąży jestem nie do wytrzymania.
-Kochanie poradzisz sobie ?
-Pewnie, że tak
-Widzimy się niedługo
-Do zobaczenia - pocałowałam go
-Wiele bym oddał, żeby z Tobą zostać
-Wiem wiem, ale leć już
-Pa !
Wpadłam na świetny pomysł zrobienia czekoladowych muffinek. Tylko musiałam podjechać na zakupy, bo na pewno nie miałam jakiś składników. Wysłałam do Lewandowskiej wiadomość, ale spodziewałam się jaka będzie odpowiedź
"Robisz ze mną czekoladowe muffinki ?"
"Ja i czekoladowe muffinki ? Dobre sobie"
"Nie musisz ich jeść"
"To o której mam być ?"
"Muszę pojechać jeszcze po zakupy, więc dam Ci znać"
"A Ty nie masz przypadkiem dzisiaj wizyty ?"
"Mam"
"To może wpadniecie do nas na kolacje ?"
'Brzmi super, byłoby nam bardzo miło"
"Dziękuje, to nie wpadam do Ciebie"
"Poradzę sobie :* o której mamy być ?"
"Zapraszam o 19:30"
"Będziemy na pewno <3 do zobaczenia"
"Do zobaczenia"
Schowałam iPhone i zabrałam torebkę. Dość szybko dojechałam do sklepu, a wszystkie potrzebne rzeczy włożyłam do koszyka. Przy kasach nie było kolejki, więc równie szybko wróciłam do domu. Tak bardzo się rozkręciłam, że zrobiłam ponad dwadzieścia muffinek. Problem w tym, że my we dwójkę tego nie zjemy, a przecież do Ani też tego nie wezmę. No cóż trudno.
Wbrew pozorom zajęło mi to trochę czasu, więc jak wykładałam je już na talerz to była prawie 12. Trochę ogarnęłam kuchnie, a potem siebie, przebrałam się w szorty, luźną koszulkę i szpilki
-Jestem !
-Już idę
-Zrobiłaś muffinki - wszedł uśmiechnięty do kuchni
-Yhmm
-Mogę ?
-Potem - puściłam mu oczko - wieczorem jesteśmy zaproszeni do Lewandowskich
-Super, na którą ?
-19:30
-To zdążymy
-Dobra jedźmy do tego lekarza
-Masz racje. Mogłaś założyć inne buty
-Oj Mario przecież nic mi nie będzie
-To jest niebezpieczne
-Wiem, ale nie pierwszy raz jestem w szpilkach
-W porządku
Wzięłam swoje rzeczy, a potem razem wyszliśmy. Wsiedliśmy do jego auta, a po chwili jechaliśmy już do kliniki
-Chyba kupie drugie auto
-Czemu ?
-To jest zbyt sportowe
-Oj tam
-Może drugie BMW albo Audi
-Faceci i ich zabawki
-Wy macie te wszystkie swoje cichy, a my mamy samochody
-No dobrze dobrze
-Mamy też cudowne kobiety - położył mi dłoń na udzie
-Podlizujesz się
-Tylko troszeczkę
-Wiesz, że nie musisz się podlizywać
-Czasami mam na to ochotę
-Chyba, że tak
Udało nam się dojechać na czas i o 13 weszliśmy do gabinetu pani doktor
-Dzień dobry
-Dzień dobry
-Jak się czujesz Hana ?
-Dobrze dziękuje
-To zrobię Ci usg, bo inne badania robiłam wczoraj
-W porządku
-Chcielibyśmy jednak poznać płeć - uśmiechnął się Mario
-Oczywiście, nie ma sprawy
-Super - ucieszyłam się
-Zapraszam
-Dziękuje
Położyłam się, podwinęłam koszulkę, a pani doktor nałożyła mi na brzuch zimny płyn. Chwile patrzyła w ekran, a mój chłopak w tym czasie usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę
-Jesteście pewni ?
-Tak - powiedzieliśmy wspólnie
-Córka - uśmiechnęła się
-Dziewczynka - wzruszyłam się
-Gratuluje
-Dziękujemy - powiedział Gotze i pocałował mnie w czoło
-Wydrukuje Wam zdjęcie - wstała i podała mi ręcznik papierowy - wytrzyj się
-Yhmm - posłuchałam jej i piłkarz pomógł mi wstać. Usiedliśmy naprzeciwko niej przy biurku, a ona coś wpisywała w moją kartę
-Hana masz na siebie uważać, a na następną wizytę zapraszam za trzy tygodnie
-Dobrze - wzięłam od niej zdjęcie
-Do zobaczenia
-Do widzenia
Wyszliśmy z gabinetu, a potem z budynku
-Cieszysz się ?
-Oczywiście, że się cieszę - objął mnie
-Mała księżniczka, co ? - zaśmiałam się
-Dokładnie - pocałował mnie
-Co za publiczne okazywanie uczuć
-Oj tam
-Jedzmy do domu - pociągnęłam go za rękę
-Zmęczona ?
-Nie tam, ale głodna
-To może jakiś obiad ?
-O tak - uśmiechnęłam się promiennie
Pojechaliśmy na obiad do jakieś kameralnej restauracji i usiedliśmy z brzegu, żeby mieć spokój. Zjedliśmy pyszny obiad, ale deser już odpuściliśmy, bo mamy jeszcze tak dużo muffinek w domu.
-Może kupimy jakieś wino Robertowi i Ani ?
-Możemy, ale czerwone
-Okej
-W sumie mogłabym zrobić ciasto marchewkowe
-Co Cię tak naszło na pieczenie ?
-Nie wiem, tak wyszło
-Lepiej dla mnie - puścił mi oczko
-No raczej

piątek, 10 października 2014

Rozdział 35.

~Next Day~
[Hana]
Wstałam z łóżka akurat jak Mario szedł pod prysznic. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Wyjęłam z lodówki dżem, ser biały, ser żółty i masło. Chciałam zrobić nam tosty, ale nie za bardzo się mogłam ogarnąć w tej kuchni. Zaglądałam do każdej szafki, aż w końcu znalazłam toster, z innej szafki wyjęłam talerze, a z kolejnej szklanki. Nalałam do dzbanka sok pomarańczowy, postawiłam go na stole i zabrałam się za tosty. Zrobiłam ich ciut za dużo, ale trudno najwyżej zostanie na później.
-Mario śniadanie !
-Za chwilkę
-Chodź szybko, bo wystygnie
-Ok
Za chwile siedział już obok mnie przy stole w jadalni
-Masz jakieś plany na dziś
-Nie - pokręciłam przecząco głową - a Ty ?
-Marco nas do siebie zaprosił, ale jak chcesz to mogę wrócić prosto do domu
-Nie gadaj głupot. Poradzę sobie
-Jakby co to dzwoń
-Wiem wiem - zaśmiałam się - Mario ja nie jestem chora, tylko jestem w ciąży
-No tak, ale się martwię
-Możemy się umówić, że będziesz się martwił pod koniec maja ? - ukucnęłam obok niego
-Chodź tu - pomógł mi wstać i posadził mnie na swoich kolanach - cały czas będę się martwił
-Tylko nie zaniedbuj swoich przyjaciół
-Dobrze, ale Ty też musisz mi coś obiecać
-Co tylko chcesz - uśmiechnęłam się
-Uważaj na siebie, a jakby coś się działo to od razu mi powiesz
-W porządku. Obiecuje
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - pocałowałam go - a teraz się ogarnij, bo niedługo masz trening
-Wrócę jakoś szybko - delikatnie zsunął mnie ze swoich kolan i wstał
-Baw się dobrze
Jak tylko chłopak wyszedł z jadalni to ja zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu. Mój dzidziuś już od kilku tygodni "szaleje" w moim brzuchu. Na początku były to delikatne ruchy, ale z każdym dniem czuje to wszystko coraz bardziej. I jak pomyśle, że już niedługo ten maluszek będzie z nami. Już się nie mogę doczekać.
-Kotku ja lecę - objął mnie od tyłu - będę wieczorem
-Nie ma sprawy
-Jakby ...
-Tak wiem - zachichotałam - jakby co to mam dzwonić
-To nie jest zabawne
-Przepraszam - pocałowałam go - do zobaczenia
-Paa - pogłaskał mnie po brzuchu
-Powodzenia
-Nie dziękuje - wyszedł z domu. Wyjrzałam przez okno i widziałam jak szatyn wyjeżdża swoim czarnym Mercedesem z posesji. Uśmiechnęłam się pod nosem i w końcu odeszłam od okna. Pokochałam ten dom, jest idealny, ale jestem tu od wczoraj i wszystko jest takie nowe. Nie mogę się przyzwyczaić do tego co mnie otacza. Chociaż mam nadzieje, że to się wkrótce zmieni.
Postanowiłam się ubrać, bo może gdzieś wyjdę. W naszej nowej, pięknej łazience wzięłam prysznic, wysuszyłam blond włosy i związałam je w kłosa, którego puściłam tak, aby opadał na moje prawe ramie. W garderobie znalazłam czarne spodnie, biały top i jeansową koszule. Założyłam to, wzięłam też czarne botki na płaskim obcasie i wybrałam do tego torebkę od Michaela Korsa w kolorze butów. W łazience przed lustrem zrobiłam sobie ciemne kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy tuszem, a na usta nałożyłam szminkę w kolorze pudrowego różu.
Wymyśliłam sobie, że dzisiaj przejdę się po sklepach w centrum i poszukam jakiś ciekawych rzeczy dla dziecka. Nie chciałam tego robić sama, ale nie chce też w kółko wyciągać Ani, a Mario umówił się z chłopakami. No cóżbędę musiała sobie jakoś poradzić. Wrzuciłam do torebki jakieś ważne rzeczy, z szafki przy drzwiach wejściowych wyjęłam swój komplet kluczy od domu i kluczyki od mojego nowego auta. Zamknęłam za sobą drzwi, wsiadłam do samochodu i wyjechałam z posesji. Tym samochodem jechało mi się na prawde cudownie, zawsze o takim marzyłam. Zaparkowałam przed jednym ze sklepów, wzięłam torebkę i weszłam do sklepu. Oglądałam po kolei ubranka, zabawki, pluszaki, kocyki, pościel. Tego jest tak dużo, połapać się nie można, a co dopiero się na coś zdecydować. Oglądałam akurat śpioszki, gdy usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms. Wyjęłam białego iPhona z torby, odblokowałam go i weszłam w wiadomości. Najnowsza była od Ani
"Jesteś w domu ?"
"Nie, w sklepie"
"Którym ?"
"Kinderparadies"
"To może spotkamy się tam za 20 minut ?"
"Nie musisz"
"Czekaj tam na mnie"
"Jedź taksówką ! Ja jestem autem"
"Ok :)"
Schowałam telefon i wróciłam do oglądania rożnych rzeczy. Do koszyka wrzuciłam kilka pluszaków, kocyków w różnych kolorach, jakieś smoczki, butelki i pieluchy tetrowe. Odwróciłam się w strone drzwi i zobaczyłam jak Lewandowska wchodzi do środka, posłałam jej uśmiech, a ona podeszła do mnie
-Oddawaj ten koszyk - zaśmiała się - nie powinnaś dźwigać
-No nie mogę. Drugi Mario Gotze - powiedziałam oddając jej koszyk
-Ha ha ha - skrzywiła się
-Dziękuje, że przyjechałaś
-Nudzi mi się samej w domu. Dodałam post na bloga, zrobiłam trening, ale jakoś wszystko za szybko
-Biedna moja
-Chcesz coś jeszcze stąd ?
-Chyba nie, ale muszę rozejrzeć się za jakimś wózkiem
-To może już w innym sklepie ?
-Masz racje - podeszłam do kasy, pani spakowała moje rzeczy do reklamówek, a ja podałam jej kartę. Potem Ania zabrała rzeczy, żebym nie dźwigała i wyszłyśmy ze sklepu. Dziewczyna włożyła zakupy do mojego bagażnik i wsiadła na miejsce pasażera.
-Postarał się Mario z tym autem
-Postarał się z domem
-Wiem wiem
-Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć ? - udawałam oburzenie
-To była niespodzianka
-A ja głupia się niczego nie domyśliłam
-No podobno byłaś podejrzliwa
-Tak, ale nie pomyślałam, że kupił dom
-Na szczęście
-Na prawdę mu zależy
-Wątpiłaś w to ?
-Czasami
-Nie powinnaś
-Tak wiem
-Co my mamy z Tobą zrobić ?
-Przestańcie tak na mnie chuchać i dmuchać !
-Jesteś w ciąży
-Tak właśnie ! Nie jestem obłożnie chora
-Tyle to wiemy
-Wysiadka - zaparkowałam BMW przed kolejnym sklepem
-Mogę Ci zadać pytanie ?
-Pewnie
-Czemu płacisz swoją kartą
-Bo mam na niej pieniądze
-W porządku, tak tylko pytam
-Ty też nie płacisz w kółko kartą Roberta
-Bo nie mam do niej dostępu
-Jakbyś poprosiła to byś miała
-Pewnie tak
-Wózki - jęknęłam - dużo wózków
-No to czeka nas trudny wybór
Stałyśmy w dziale z wózkami, których była cała masa. Różne modele, kolory, wzory. Niby wszystko super, ale to jakiś koszmar. Nie mam pojęcia ile tak oglądałyśmy, chodziliśmy, poróżniłyśmy. Idealny, nie za drogi, ale bezpieczny, ładny, wygodny i tak dalej wybrałyśmy po prawie dwóch godzinach. Zapłaciłam, a w tym czasie jeden z pracowników zaniósł mi nowy, zapakowany model do samochodu.
-Dziękuje bardzo, do widzenia - powiedziałam wychodząc
-Do widzenia
Opuściłam sklep i podeszłam do karateczka, która czekała przed sklepem
-Może jakiś lunch ?
-Super pomysł, tu niedaleko jest fajna restauracja
-To przejdźmy się tam
-Jasne
Dotarłyśmy na miejsce po mniej więcej kwadransie, złożyłyśmy zamówienie i zajęłyśmy stolik
-Zadowolona z zakupów ?
-Nawet bardzo
-To dobrze
-Sama bym chyba nie dała rady
-Ty byś nie dała rady ? No błagam - przewróciła oczami
-Za dobrze o mnie myślisz
-Yhmm
-Koniec o mnie, w kółko gadamy o mnie
-Bo u mnie wszystko jest po staremu
-Tak albo ja się dowiem ostatnia
-Tym razem dowiesz się pierwsza
-Trzymam Cię za słowo
-Niech Ci będzie
Zjadłyśmy coś pysznego, chwile jeszcze powiedziałyśmy, pogadałyśmy i wyszłyśmy. Powoli szłyśmy w stronę mojego samochodu strasznie się śmiejąc
-Hana ! - usłyszałam przerażony głos Ani, a sekundę później leżałam już na ziemi
-Przepraszam ! Nic pani nie jest ? - zapytał mnie chłopak, który mnie przewrócił i pomógł mi wstać
-Nie, chyba nie - uśmiechnęłam się
-Jeszcze raz przepraszam - odszedł
-Zabieram Cię do szpitala - Ania pociągnęła mnie za rękę do samochodu, ale tym razem sama prowadziła
-Nic mi nie jest
-Uwierzę jak zobaczy Cię lekarz
-Proszę, nie mów nic Mario
-Żartujesz ?
-Aniu sama mu powiem, ale na razie chce mieć pewność, że nic mi nie jest
-Dobrze, ale jakby co to do niego dzwonię
-Ok, zgadzam się
W szpitalu od razu trafiłam do swojej lekarki. Obejrzała mnie dokładnie, zrobiła kilka badań, usg i okazało się, że jest dobrze
-Hana z dzieckiem jest w porządku, z Tobą tak samo, ale jak tylko wrócisz do domu to się połóż. Odpocznij, to nie są żarty
-Oczywiście, obiecuje
-Jutro widzimy się na wizycie kontrolnej, jeszcze raz wszystko sprawdzę dla pewności
-Dziękuje
-Uważaj na siebie
-Na pewno - uśmiechnęłam się
-Masz tu wszystkie wyniki - podała mi dużą kopertę
-Dziękuje, do jutra
-Do zobaczenia
Ania odwiozła mnie do domu, a potem pojechała do siebie. Zdjęłam buty w przedpokoju, zostawiłam tam też torebkę i wyniki, a potem poszłam prosto na górę. Zdjęłam koszule, a spodnie zmieniłam w wygodne dresy. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się po jakimś czasie, ale nie byłam już sama. Na krześle obok łóżka siedział Mario
-Hej - uśmiechnęłam się
-Cześć - powiedział cicho
-Jak było ?
-Dobrze - spojrzał na mnie i pokazał mi kopertę z wynikami moich badań - co to jest ?
-Wyniki
-Nie mówiłaś mi o badaniach
-Bo o nich nie myślałam
-Co się stało ?
-Byłam z Anią na mieście i jakiś gość na mnie wpadł
-Miałaś dzwonić jakby coś się działo - spojrzał na mnie z pretensją
-Nie chciałam Cię martwić
-Obiecałaś
-Wiem, ale nic mi nie jest
-Ok
-Mario przepraszam - usiadłam mu na kolanach - jutro mam wizytę i pani doktor potwierdzi nam czy wszystko jest dobrze
-Cieszę się
-Nie gniewaj się
-Nie gniewam się - objął mnie i pocałował w czoło - po prostu się martwiłem
-Wypakujesz rzeczy z mojego bagażnika ?
-Pewnie, a dźwigałaś je ?
-Wózek zapakował mi jeden z pracowników, a resztę Ania
-To dobrze
-Wszystko jest w porządku, nie martw się już
-Postaram się
-I za to Cię kocham - pocałowałam go
-Ja też Cię kocham

piątek, 26 września 2014

Rozdział 34.

~March~
[Hana]
Czas szybko mija, jest już jedenasty marca, jestem w 28 tygodniu ciąży, powoli wyglądam jak ciężarówka. Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy razem z rodziną Mario, a na sylwestra polecieliśmy do Dubaju. Obudziłam się pierwsza, powoli podniosłam się z łóżka i poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, ale nie myłam włosów, bo zrobiłam to wczoraj wieczorem. Umalowałam się i ubrałam w jakieś luźniejsze cichy, bo w inne prawie się nie mieszczę. Zeszłam na dół, przygotowałam dla nas śniadanie i postawiłam je na stole
-Cześć - usłyszałam za sobą
-Hej - odwróciłam się w jego stronę
-Jak się masz ? - przytulił mnie
-Bardzo dobrze
-A jak moje maleństwo ? - uklęknął przede mną, podwinął moją koszulkę i złożył na moim brzuchu kilka pocałunków
-Wstawaj głupku - zaśmiałam się
-Masz jakieś plany na dziś ? - podniósł się
-Umówiłam się z Anią na zakupy
-Potem Cię gdzieś porwę
-Mam się bać ?
-Nie - pokiwał przecząco głową
-Powiesz mi gdzie ?
-To niespodzianka
-Ale miła ?
-Mam nadzieje, że Ci się spodoba
-Na pewno mi się spodoba
-Wróć szybko - pocałował mnie
-Zobaczę
-Kochanie proszę
-Dobrze postaram się wrócić szybko
-Mam nadzieje - przytulił mnie mocno
-A teraz jedzmy już
-W porządku
-Smacznego - usiadłam na przeciwko niego
-Pyszne jak zawsze
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Kiedy masz wizytę u lekarza ?
-Po jutrze, idziesz ze mną ?
-Przecież wiesz, że zawsze bardzo chętnie z Tobą chodzę
-No wiem, ale możesz masz jakieś plany czy coś
-Nawet jakbym miał plany to moje dziecko jest najważniejsze
-Mario ja chyba jednak chciałbym poznać płeć dziecka. Wiem, że obydwoje chcieliśmy mieć niespodziankę, ale ja nie mogę się już doczekać
-Też o tym myślałem i chyba masz racje
-Tak ?
-Yhmm
-Dziękuje
-Nie masz mi za co dziękować
-Będę się zbierała - spojrzałam na zegarek
-Uważaj na siebie proszę
-Zawsze uważam
-Wiem - pocałował mnie
-Pójdę po torebkę i zadzwonię do Ani
-Posprzątam
-Dzięki, a na którą masz trening ?
-Dzisiaj nie mam
-Co się stało ?
-Trenerowi coś wypadło i na ostatnią chwile nie mógł znaleźć nikogo na zastępstwo
-Rozumiem
-Dlatego myślałem, że spędzimy cały dzień razem
-Przepraszam - przytuliłam go - następnym razem obiecuje
-Pewnie - pocałował mnie
-Mario od weekendu jakoś dużo rzeczy poznikało w domu, o co chodzi ?
-Zrobiłem mały porządek
-Ale aż tyle rzeczy wyrzuciłeś ?
-Tak wyszło, wiesz co zmieniłem zdanie
-A propo czego ?
-Baw się ile chcesz, a niespodziankę zorganizuje wieczorem
-Mario kochanie jest po 9 rano, chcesz mnie wygonić na cały dzień z domu ?
-Nie o to mi chodziło
-Co Ty kombinujesz ?
-Nic nie martw się
-Lepiej, żebyś mówił prawdę - pogroziłam mu palcem
-Nie wydaj wszystkich naszych pieniędzy
-Mario ja nie wydaje Twoich pieniędzy
-Przecież masz dostęp do mojego konta
-Ale prawie z niego nie korzystam, jeżeli dobrze pamiętam to od stycznia chyba nic nie wydałam
-Hana to są też Twoje pieniądze
-Nie prawda. To są Twoje pieniądze, to Ty ciężko pracujesz, żeby je zarobić
-A Ty jesteś moją dziewczyną, będziemy mieli dziecko i chce, żebyś korzystała z tych pieniędzy
-Dobrze pogadamy jeszcze o tym - delikatnie się uśmiechnęłam - idę zadzwonić do Ani
-Leć - klepnął mnie w tyłek, a ja się zaśmiałam
Wspięłam się po schodach na górę i z szafki nocnej po mojej stronie łóżka wzięłam swój telefon. Wykręciłam numer mojej przyjaciółki, która już po kilku sygnałach odebrała
-Cześć, podjedziesz po mnie ?
-Hej, pewnie, że tak
-Po co jedziemy na zakupy tak wcześnie ?
-Zobaczysz
-Ania co Wy wszyscy kombinujcie ?
-Jacy wszyscy ?
-No Ty, Mario
-Hana nic nie kombinujemy, będę po Ciebie za 10 minut
-Dobrze, czekam
Zeszłam na dół, wyjęłam z szafki moje białe conversy i je założyłam
-Daj pomogę Ci - mój chłopak zawiązał mi sznurówki
-Radzę sobie z takimi rzeczami
-Nie wątpię - pocałował mnie
-Do zobaczenia - wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu pani Lewandowskiej
-Cześć - cmoknęłam ją w policzek
-Hej piękna
-Wyglądam jak ciężarówka
-Jeszcze masz dużo czasu, żeby tak wyglądać
-Weź mnie nie strasz - zaśmiałam się
-Dobra nie będę
-To po co jedziemy tak wcześnie ?
-Najpierw zakupy, a potem niespodzianka
-Ale ta niespodzianka nie ma nic wspólnego z niespodzianką Mario ?
-Nie, a jaką Mario ma niespodziankę ?
-No właśnie nie wiem
-Jakoś przeżyjesz
Dojechałyśmy do centrum handlowego, zaliczyłyśmy mnóstwo sklepów i kupiłyśmy tyle rzeczy, że szok.
-Zjedzmy coś - westchnęłam
-Bardzo chętnie
-To co dalej robimy ?
-Jedziemy do spa
-Żartujesz ?
-Nie - zaśmiała się - taka niespodzianka
-Dziękuje - przytuliłam ją - przyda mi się taki odpoczynek
-O tym samym pomyślałam
-A co u Was ?
-Dobrze - uśmiechnęła się - układa się jak zawsze
-Cieszę się
Wyjechałyśmy z Dortmundu i już po jakiś czterdziestu minutach byłyśmy na miejscu. W spa zaliczyłyśmy wszystkie możliwe atrakcje, ja nawet jakieś specjalne dla kobiet w ciąży. Po tych boskich trzech godzinach byłam jak nowonarodzona. Nie bolał mnie kręgosłup i wszystko było idealne. Aż nie chciałam wychodzić stąd.
-Zostańmy tu - rozmarzyłam się
-Nie możemy
-To wracajmy, która godzina ?
-No jest już grubo po 15
-Czyli będziemy za jakąś godzinę, bo będą korki
-Jakoś damy radę
-Czekaj napisze do Mario - uśmiechnęłam się
-Daj mu spokój - wybuchła śmiechem
-Nie odzywałam się do niego od kiedy wyszłyśmy
-Poradzi sobie
-Wiem, ale tak jakoś
-Jak ja Was uwielbiam
-To chyba dobrze
-Pewnie, że tak
-Myślisz, że nam się uda ?
-W jakim sensie ?
-Że będziemy dobrymi rodzicami, dobrą parą
-Już jesteście dobrą parą, a rodzicami na pewno będziecie świetnymi
-Ania nadal jestem jego dziewczyną i nic więcej
-Hana on Cię kocha, na pewno Ci się oświadczy i weźmiecie ślub
-Wiem, ale z drugiej strony to jest przykre
-Nie przejmuj się tym
-Nie przejmuje się, po prostu tak jakoś mnie wzięło
-Och Hana - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
-Głupie ?
-Nie, też tak miałam
-Nie ważne - westchnęłam
-Na pewno nie chcesz jeszcze pogadać ?
-Nie nie
Tak jak podejrzewałyśmy już po godzinie byłyśmy. Powoli chodziła siedemnasta, Ania podrzuciła mnie pod dom i się pożegnałyśmy. Okazało się, że zapomniałam kluczy, więc zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Mario otworzył i wyszedł do mnie na zewnątrz
-Cześć - pocałował mnie - dobrze się bawiłaś ?
-Tak wspaniale
-To teraz moja niespodzianka - zamknął drzwi i zaprowadził mnie do auta
-Jestem zmęczona
-Wiem - szepnął - daj mi chwile
-Okej
-A teraz cii - zawiązał mi oczy
-Co Ty kombinujesz ?
-Zaraz zobaczysz
Przez jakiś czas jechaliśmy, a potem mój chłopak zatrzymał auto. Pomógł mi wysiąść i za chwile odwiązał oczy. Staliśmy przed najcudowniejszym domem jaki kiedykolwiek widziałam.
-Co my tu robimy ?
-Mieszkamy
-Słucham ?
-Kupiłem ten dom
-O matko - zakryłam dłonią usta - jest śliczny
-Chcesz zobaczyć w środku ?
-Oczywiście - byłam podekscytowana jak małe dziecko
Weszliśmy do środka, a mi ukazał się przepiękny przedpokój i schody. Potem chłopak zaprowadził mnie do kuchni, która była połączona z jadalnią, a z niej można było przejść do salonu. Wszystko idealne tak jak sobie wymarzyłam. Na dole znajdował się również gabinet i łazienka.
-A co jest na dole ? - wskazałam na drzwi za którymi były schody w dół
-Chcesz zobaczyć ?
-Oczywiście, że tak
Zeszliśmy do świetnie urządzonej siłowni - królestwa Mario
-Chodźmy już na górę
-Jak sobie życzysz
Na górze było jeszcze lepiej. Jedna sypialnia gościnna + łazienka, kolejna łazienka, pokój naszego dziecka i na koniec wisienka na torcie. Nasza sypialnia, połączona z łazienką, a do tego moja garderoba i garderoba Mario.
-Jest coś jeszcze ?
-Ogród i garaż
-Prowadź
Najpierw wyszliśmy na taras skąd było widać ogród, a potem weszliśmy do garażu, w którym stał samochód.
-Kupiłeś nowe auto ?
-Tak, dla Ciebie - podał mi kluczyki
-Co ?
-Podoba Ci się ?
-Tak - rzuciłam mu się w ramiona - wszystko jest idealne ! Najlepsze ! Dziękuje ! Kocham Cię
-Ja też Cie kocham
-Dlatego tak dużo rzeczy wyniosłeś ?
-Tak, Ania Cię dzisiaj porwała, a drużyna pomogła mi z resztą rzeczy
-Daliście radę
-Oj tak
-A co z tamtym domem ?
-Sprzedałem, już nic naszego tam nie ma
-Jesteś idealny - łzy spłynęły mi po policzkach
-Tak jak Ty - pocałował mnie
-Kocham Cie od zawsze na zawsze
-Ja też Cię kocham - przytulił mnie
-Teraz już zawsze będzie dobrze ? - podniosłam głowę z jego ramienia i spojrzałam mu w oczy
-Zawsze - uśmiechnął się
-Jestem zmęczona, możemy się położyć ?
-Pewnie, że tak - złapał mnie za rękę i wyszliśmy z garażu
-Kiedy go kupiłeś ?
-Jak poleciałaś do Warszawy
-Ale te zdjęcia ...
-Zapomnij, zawaliłem
-Pokłóciliśmy się przed moim wyjazdem
-Rano wstałem, no może po południu, stwierdziłem, że nie mogę Was stracić, zobaczyłem w internecie dom, a potem przyjechałem go obejrzeć. Od razu kupiłem, a potem wróciłem do domu i się upiłem
-Przepraszam, mogłam Ci powiedzieć
-Hana - spojrzał mi w oczy - to ja Cię oskarżyłem, ja zawaliłem i zostawmy to już
-W porządku - przytuliłam się do niego
-Prysznic ? - spytał jak byliśmy już w sypialni
-Nie mam siły, rano
-To przebierz się, a ja sprawdzę czy zamknąłem drzwi
-Dobrze - weszłam do jego garderoby i wzięłam sobie jakąś koszulkę. Uwielbiam spać w jego koszulkach. Jeszcze tylko umyłam zęby, a potem się położyłam. Mario niedługo do mnie dołączył i mnie przytulił.
-Tu jest cudownie
-Starałem się
-Nie wierzę, że tak długo to ukrywałeś
-To było trudne, jesteś strasznie podejrzliwa
-Przez chwile myślałam, że ...
-Że ?
-Że mnie zdradzasz
-Och Hana - mocniej mnie objął - nigdy bym tego nie zrobił
-Teraz to wiem
-Jesteście dla mnie najważniejsi
-Tak ? - zapytałam, ale znałam doskonale odpowiedź
-Tak
-Pożyczyłam Twoją koszulkę
-Widzę
-Nie gniewasz się ?
-Nie mam za co - zaśmiał się
-O której jutro wychodzisz ?
-Trening mam na 8, więc pewnie w pół do
-To może mnie obudź
-Nie będę Cię budził tak wcześnie
-A może ja chce ?
-A potem będziesz chodziła niewyspana
-Jesteś okropny
-Jestem Twój - pocałował mnie
-Przekonałeś mnie
-Śpij już
-Zgasisz lampkę ?
-Oczywiście - zrobił to o co prosiłam
-Dobranoc
-Śpij dobrze - ucałował mnie w czoło, a ja powoli powoli odpłynęłam
Pamiętam jeszcze tylko jak Mario szczelniej mnie przykrył. Mój Mario.

piątek, 19 września 2014

Info.

Moje kochane ! 
Niestety dzisiaj na blogu NIE pojawi się rozdział. Jestem aktualnie na imprezie, nie wyrobiłam się i jestem strasznie zajęta. Rozdziały będą się pojawiały co dwa tygodnie, bo muszę napisać kilka dodatkowych, a jak już będzie ich troche to będe dodawała co tydzień. Przepraszam :c wiem, że zawaliłam, ale oprócz blogów mam też swoje życie i nie mogę wszystkiego poświęcać :/ do zobaczenia za tydzień :* Zuz. 

piątek, 12 września 2014

Rozdział 33.

~A Few Days Later~
[Hana]
Dzisiaj jest piątek, idziemy z Mario na obiad do jego rodziców. Bałam się, chciałam, żeby wszystko było w porządku. Chłopak wstał pierwszy, bo rano miał trening, jednak kiedy zadzwonił jego budzik to się obudziłam.
-Śpij jest jeszcze wcześnie - pocałował mnie w czoło
-Która godzina ? - spytałam zaspanym głosem
-Przed 7 - przykrył mnie szczelnie kołdrą
-Powodzenia - szepnęłam, a zaraz znowu zasnęłam
Obudziły mnie jakieś głosy dochodzące z dołu. Z zamkniętymi jeszcze oczami zgarnęłam z szafki telefon i starałam się ujrzeć godzinę. Po chwili moim oczom udało się rozszyfrować cyferki, które wyświetlały się na ekranie. Kilka minut po 10, czyli to mój ukochany już wrócił. Podniosłam się z naszego łóżka i je pościeliłam. Narzuciłam na siebie szlafrok, do kieszeni włożyłam telefon i wyszłam z sypialni. Powoli zeszłam po schodach na parter i wkroczyłam do kuchni
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Hej śpiochu - pocałował mnie
-Jadłeś coś ?
-Własnie chciałem coś zrobić
-To ja zrobię - zaproponowałam
-W porządku - złapał mnie za rękę - ja zrobię herbatę
-Mogę kawę ? - przybliżyłam się do niego - proszę
-Gadaliśmy już o tym
-Pff - prychnęłam i odeszłam od niego
Wyjęłam z lodówki kilka jajek, rozbiłam je na rozgrzaną patelnie i Przyrządziłam pyszną jajecznicę. Podałam ją Mario i razem jedliśmy ja śniadanie a on drugie drugie śniadanie. Udawałam,ma raczej chciałam udawać, że nadal jestem obrażona na chłopaka, ale on co chwila mnie rozśmieszał
-Nie rozśmieszaj mnie kiedy próbuje być na Ciebie zła - zaśmiałam się
-Ty nie potrafisz być na mnie zła
-Potrafię - posłałam mu buziaka w powietrzu
-To ja nie potrafię być zły na Ciebie
-Powiedz mi coś czego nie wiem
-Mama przełożyła obiad na 13 - uśmiechnął się cwaniacko
-Teraz mi to mówisz ?!
-Mamy jeszcze dużo czasu, wyluzuj
-Boje się, że coś pójdzie nie tak
-Co ma pójść nie tak ?
-Nie spodobam im się albo coś
-Hana nie ma co się stresować na siłę
-Nie zostawisz nas ?
-To czy moi rodzice Cię polubią czy nie w żaden sposób nie wpłynie na moje uczucia
-Obiecujesz ?
-Obiecuje - odparł pewnie, a ja się uśmiechnęłam
-Idziesz ze mną pod prysznic ? - zapytałam słodziutko
-Nie tym razem
-Czemu ?
-Nie mamy tyle czasu
-A mówiłeś, że mamy go dużo
-Kochanie nie, aż tak dużo
-Niech Ci będzie - zrobiłam minę naburmuszonego dziecka
-Moje kochanie niewyżyte - zaśmiał się
-Nie mów do mnie jak do dziecka
-To nie zachowuj się jak dziecko - odbił piłeczkę
-Staram się - przygryzłam wargę
-Nie rób tak
-Przeszkadza Ci to ?
-Raczej zachęca
-Przecież nie mamy tyle czasu - przypomniałam mu
-To nie kuś
-Wybacz - zachichotałam
-Lubię to
-Co ? - zdziwiłam się
-Jak jesteś taka radosna i szczęśliwa
-To dzięki Tobie
-Mam nadzieje
-Możesz mieć pewność - puściłam mu oczko - a teraz wybacz, ale idę się ogarnąć
Wstałam z miejsca, pocałowałam go i poszłam na górę. Z garderoby wzięłam sobie ciuchy i zabrałam je ze sobą do łazienki. Rozebrałam się i szybko weszłam pod prysznic. Najpierw namydliłam całe ciało, a potem włosy. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Potem resztę ubrań i zabrałam się za suszenie ciut przydługich blond włosów. Do szczęścia brakowało mi już tylko makijażu. Szybko go zrobiłam i wyszłam z pomieszczenia, Mario akurat się przebierał w sypialni
-Jest pani bardzo seksowna
-Pan również - podeszłam do niego
-Kocham Cię - chciał mnie pocałować
-A znamy się w ogóle ? - zażartowałam
-Możemy się nie znać - wpił się w moje usta
-Wszystkie nieznajome tak pan całuje ?
-Tylko takie piękne
-Dużo jest pięknych kobiet na świecie
-Pani jest wyjątkowa
-Dziękuje panu - stanęłam na palcach i go pocałowałam
-Gotowa ?
-Chyba tak - westchnęłam
-Zobaczysz, będzie w porządku
-Obyś miał racje
-Mam racje
-A Felix będzie ?
-Będzie i Felix i Fabian
-To fajnie - uśmiechnęłam się
Zeszliśmy na dół, ubraliśmy się w wierzchnie ciuchy i opuściliśmy nasz dom. Wsiedliśmy do jego czarnego Mercedesa i ruszyliśmy. Rodzice i bracia Mario mieszkają w Dortmundzie, ale kawałek od centrum. Jechaliśmy może trzydzieści minut, ale pewnie niecałe. Mój chłopak zatrzymał auto na podjeździe przed bardzo ładnym, beżowym domem. Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Złapał mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy, ale nadal byłam lekko zdenerwowana
-Cześć - drzwi otworzył nam najmłodszy syn państwa Gotze
-Siema młody - mój piłkarz podał mu rękę
-Hej - pocałowałam go w policzek
-Wchodźcie
-Dzięki - rozebraliśmy się w przedpokoju
Weszliśmy dalej, a dokładnie do jadalni
-Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało ściskając przy tym rękę szatyna
-Witajcie - podeszła do nas jego mama
-Hana Becker - uśmiechnęłam się do niej
-Sabine Gotze - przytuliła mnie
-Jurgen Gotze - to samo zrobił jego ojciec
-Ooo Hana - do pomieszczenia wszedł Fabian - cześć
-Cześć - przytuliłam go
-Siadajcie do stołu, a ja podam obiad
-Pomóc pani ?
-Nie dziękuje kochanie
-W porządku - usiadłam między Mario, a Felixem
-Jest ok ? - Mario nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha
-Tak dziękuje - spojrzałam mu w oczy, a on się uśmiechnął
Jego mama podała nam obiad, który bardzo szybko zjedliśmy. Najmłodszy posprzątał po obiedzie, a Fabian postawił na stole talerz z ciastem i herbatę
-W zasadzie to chcieliśmy Wam powiedzieć - zaczął mój chłopak wstając, a ja zrobiłam to samo - jesteśmy razem
-Nareszcie - Felix się na mnie rzucił
-To jeszcze nie wszystko - westchnęłam
-Hana jest w ciąży - szatyn oznajmił z ogromnym uśmiechem
-Och gratulacje - wszyscy zaczęli nas przytulać i nam gratulować
Po tym wszystkim z powrotem usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się pysznym ciastem
-Będziemy się zbierali - stwierdził Mario
Było już dość późno, a na dworze ciemno
-Może zostaniecie jeszcze ?
-Nie dziękujemy - uśmiechnęłam się przyjaźnie
--Jeszcze kiedyś wpadniemy
-Mam nadzieje Hano, że przyjedziesz do nas na święta
-Z największą przyjemnością
Pożegnaliśmy się wszyscy i my opuściliśmy dom. Jak tylko wyszłam zrobiło mi się zimno
-Chodźmy zaraz będzie Ci cieplej - uśmiechnął się ojciec mojego dziecka
Jak tylko wsiedliśmy do auta to włączył ogrzewanie, które po kilku minutach zaczęło działać. Przez te kilkanaście minut prawie zasnęłam, a przecież jest w miarę wcześnie. No może jednak nie dokońca
-Jesteśmy - usłyszałam i od razu otworzyłam oczy
-W porządku
-Nie było tak źle
-Wiem - westchnęłam
-Kładź się spać kochanie
-Mogę jeszcze z Tobą posiedzieć
-Widzę, że jesteś zmęczona
-Troszeczkę
-Na prawdę dam sobie sam rade
-To nie dobrze - zaśmiałam się
-Oj no wiesz o co mi chodzi
-Wiem wiem
-Dobranoc - pocałował mnie
-Przyjdziesz niedługo ?
-Przyjdę
-Może się doczekam
-Śpij dobrze kochanie
Nic już nie odpowiedziałam tylko poszłam na górę. Przebrałam się w piżamę, zmyłam make up i umyłam zęby. Po kilkunastu minutach leżałam już w cieplutkim łóżeczku. Szybko zasnęłam.

piątek, 5 września 2014

Rozdział 32.

[Hana]
Ta wizyta w Warszawie u moich rodziców bardzo szybko minęła. Ciesze się z tego powodu, bo idealnie nie było. Może to lepiej, że się rozstają, skoro tak wolą to niech im będzie. Niedziela późne popołudnie w dodatku środek listopada, zimno, wietrzenie i jeszcze mam samolot. Niby w Dortmundzie będzie lepsza pogoda, ale co mi po lepszej pogodzie. Mario się nie odzywał, jednak się nie zmartwił. Tak świetnie ... lepiej być nie mogło.
Wieczorem byłam już na miejscu, pojechałam taksówką do domu i zapłaciłam. Otworzyłam drzwi, powoli weszłam i rozebrałam się. Walizke i torbę też zostawiłam w przedpokoju. W całym domu było ciemno, jedynie z salonu dochodziło jakieś słabe światło. Weszłam tam i od razu zrobiło mi się nie dobrze. Puste butelki po napojach procentowych, Mario zalany w trupa i śpiący na kanapie, a do tego smród unoszący się w całym salonie
-Mario do cholery ! - krzyknęłam
-Cii - położył palec na ustach
-Wstawaj i sprzątaj ten burdel ! - podeszłam bliżej
-Wróciłaś ? - spojrzał na mnie
-Zaraz wyjadę jak się nie ogarniesz - minęłam go i poszłam do kuchni
Zrobiłam sobie herbate, a do tego jakieś kanapki. Usiadłam przy stole i zaczęłam to konsumować. Mario poszedł pod prysznic, więc postanowiłam go wyręczyć i posprzątać za niego. To teraz także mój dom.
Wszystko powyrzucałam i ogarnęłam, a na koniec otworzyłam okno. Wiem, że w listopadzie to raczej kiepsko pomysł, ale niestety musiałam wywietrzyć topomieszczenie.
Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Boję się rozmowy z Mario, boję się, że znowu coś sobie wymyślił i jeszcze bardziej na mnie naskoczy, a potem trzaśnie drzwiami i pójdzie się upić. Usłyszałam kroki na schodach, więc podniosłam głowe. Chłopak wyglądał już trochę lepiej, ale widać było na pierwszy rzut oka, że nie trzyma się dobrze
-Myślałem, że znowu mnie zostawiłaś
-To byłaby najlepsza opcja po tym jak mnie potraktowałeś
-To Ty mnie pierwsza okłamałaś
-Nigdy bym Cię nie zdradziła
Westchnął i gdzieś wyszedł, zaraz wrócił z laptopem, włączyła go i coś wpisał. Za chwile mi go podał. Jakiś artykuł i dużo moich zdjęć z Chrisem, Neymarem, Messim, a nawet Pique. Przewijałam dalej. Śmialiśmy się, przytulaliśmy, gadaliśmy. Na jeszcze innych Christian mnie zatapiał w niedźwiedziem uścisku na środku chodnika. Pamiętam to ... mówiłam mu wtedy o Mario i się popłakałam
-I co mi teraz powiesz ?
-Jesteś idiotą
-Może nie o mnie, ale o sobie
-Nie zdradziłam Cię, a dziecko jest Twoje - poczułam jak łzy spływają po moich policzkach - z Chrisem, Neymarem, Leo i Gerardem tylko i wyłącznie się przyjaźniłam. Oni wiedzieli o Tobie i mnie pocieszali ! Jestem taka głupia, że przez cały wyjazd płakałam z Twojego powodu ! A Ty myślisz, że Cię zdradzałam i próbuje Cię wrobić w dziecko ?! Myślisz, że taka jestem ? Tak o mnie myślisz ?! Myślałam, że sobie ufamy i się kochamy, a Ty zrobiłeś mi aferę przez zdjęcia, na których nic nie widać !
-Hana - zaczął, ale nie chciałam tego słuchać
-No co Hana ?! Wróciłam jak tylko się dowiedziałam, że jestem w ciąży. Przeprowadziłam się do Ciebie, chociaż dalej uważam, że to jest za szybko ! Myślałam, że mnie kochasz i dlatego to robisz ! Nie zapytałeś mnie o te zdjęcia, sam sobie dopowiedziałeś historię, pokrzyczałeś, trzasnąłeś drzwiami i tyle Cię widziałam. Nie pomyślałeś o tym, że ja przez cały czas się o Ciebie martwiłam i spałam na tej cholernej kanapie, żeby wiedzieć kiedy wrócisz. Interesuje Cię to w ogóle ?!
-Przepraszam, masz racje - usiadł obok mnie
-Nie dotykaj mnie proszę
-Hana - westchnął - ja na prawdę o tym nie pomyślałem
-Bo Ty myślisz tylko o sobie !
-Nie prawda - złapał mnie za ręke, ale ja już nie miałam siły jej zabrać
-Zawaliłeś - szepnęłam
-Wiem, zachowałem się jak debil - objął mnie - przepraszam
-Myślisz, że takie zwykłe przepraszam wystarczy ?! - odepchnęłam go - to na prawdę zabolało, Twoje słowa, zachowanie
-Kocham Cię, na prawde tego wszystkiego żałuje
-Jestem zmęczona - wstałam i teraz nad nim stałam - prześpię się w gościnnej
-Nie, ja mogę tam spać
-Dam sobie radę - zabrałam swoje rzeczy z przedpokoju i poszłam na górę do sypialni gościnnej. Bez prysznica i wieczornej toalety przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Nie miałam na nic siły, chciałam po prostu odpocząć. Przykryłam się kołdrą i zwinęłam w kłębek. Cichutko chlipałam przez co moja poduszka miała plamę od moich łez
-Hana - usłyszałam dobrze znany mi głos, ale się nie odwróciłam
-Śpię - skłamałam
-Wiem, że nie - położył się obok mnie i mocno mnie przytulił - nie płacz już
-Nie potrafie - odwróciłam się w jego strone
-Na prawdę bardzo Was kocham - spojrzał mi w oczy - nigdy nikogo nie kochałem tak mocno
-Nie ufasz mi
-Oczywiście, że Ci ufam, ale nie mówiłaś mi co tam się działo i dlatego tak pomyślałem
-Zrobiłeś awanturę, a mogłeś mnie spokojnie zapytać
-Wiem, przepraszam - pocałował mnie w czoło - nie chce Was nigdy więcej stracić wybacz mi proszę
-Nie zachowuj się tak więcej
-Dobrze - widziałam w jego oczach, że jest mu ciężko
-Pogadamy jeszcze rano - z powrotem obróciłam się tak, że leżałam tyłem do niego i spokojnie zasnęłam
~Next Day~
Jak się obudziłam to byłam sama, zdziwiłam się, ale trudno. Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie. Późno, więc pewnie pojechał na trening. Wstałam z łóżka, poszłam do naszej sypialni i wzięłam swój szlafrok. Założyłam go, a potem zeszłam po schodach na dół. Zajrzałam do lodówki, a tam czekało na mnie śniadanie. Pyszne kanapeczki leżały na talerzu i były zawinięte przezroczystą folią. Na wierzchu znalazłam karteczkę
"Pojechałem na trening, a potem do Was wracam :* Smaczego kochanie :* Kocham Was Mario"
Uśmiechnęłam się sama do siebie, zaczął się starać. To dobrze, bardzo dobrze. Postawiłam kanapki na stole i zrobiłam sobie jeszcze zieloną herbatę. Już miałam wziąć pierwszą do ust jak usłyszłam dźwięk dzwonka. Niechętnie wstałam i poszłam otworzyć
-A co Ty spałaś ? - zobaczyłam Anię
-Niedawno wstałam, a teraz jem śniadanie - pocałowałam ją w policzek
-Stęskniłam się za Tobą
-Chodź do kuchni, pogadamy - z powrotem usiadłam przy stole
-Może wybierzemy się gdzieś ?
-Muszę rozpakować swoje graty - gdzieniegdzie były porozstawiane kartony
-To ja Ci pomogę
-Dzięki
-Jak się czujesz ?
-Dobrze
-Och nawet nie wiesz jak się cieszę
-Tak, ja też się cieszę
-A co z Mario ?
-Pokłóciliśmy się, ale teraz chyba jest lepiej. Zresztą nie ważne, nie mam ochoty o tym gadać
-No pewnie jak wolisz
-A co tam u Was ?
-Po staremu - zaśmiała się
-Żadnych zmian ?
-Niestety
-No wiesz co - zrobiłam smutną minkę
-Nie rób min
-Nie robie min - oburzyłam się
-Jestem !
-Co tak szybko ? - zdziwiłam się
-Normalnie - puściła mi oczko
-W kuchni ! - zawołałam
-Robert pewnie też wrócił to Ci niestety nie pomogę
-Rozumiem, spokojnie
-Cześć kochanie - pocałował mnie w policzek - hej Aniu
-Cześć - uśmiechnęła się - nie wiesz czy Robert też pojechał do domu ?
-Chyba bardzo się do Ciebie śpieszył
-To muszę lecieć
-Pa - zaśmiałam się - pozdrów Lewego
-Na pewno - przytuliła mnie - do zobaczenia
-Odprowadzę Cię - stwierdził piłkarz
Ja w tym czasie szybko dokończyłam posiłek i odniosłam talerz do zmywarki
-Dziękuje za śniadanie, było pyszne
-Starałem się
-Kocham Cię głupku - podeszłam do niego - nie rób tak więcej
-Nigdy więcej, obiecuje
-Wierzę Ci - wpiłam się w jego usta - chyba trzeba mnie wreszcie rozpakować
-Teraz już będziesz tylko moja
-Zawsze byłam tylko Twoja
-Co z rodzicami ?
-Rozwodzą się - wzruszyłam ramionami - chcieli przepisać mi część firmy, ale ja jej nie chce
-Dlaczego ?
-Nigdy jej nie chciałam, zawsze uważałam, że to pożeracz czasu przez, którego oni nigdy nie mieli dla mnie czasu
-Nie przejmuj się - objął mnie - powiedziałaś im ?
-Tak, jakoś to przyjęli
-To dobrze
-A Ty mówiłeś już rodzicom, że chcemy się spotkać ?
-Nie miałem okazji
-No tak, nie pomyślałam - zaśmiałam się
-Zadzwonie do mamy potem
-Nie musisz się spieszyć
-Wczoraj jak zobaczyłem, że Cie nie ma to się przestraszyłem i jeszcze ta wiadomość
-Nie odeszłabym drugi raz - spojrzałam mu w oczy
-Boje się, że jak znowu schrzanie to odejdziesz
-Za bardzo Cie kocham - przytuliłam się do niego - a po za tym nie możesz teraz już nic spieprzyć
-Wiem i bardzo się postaram
-Już się starasz
-Zrobiłem Ci miejsce w garderobie
-To pójdę rozpakować swoje ciuchy
-To zajmę się Twoimi rzeczami stąd
-Dzięki - na szybko go cmoknęłam w usta i poszłam na górę
Najpierw się ubrałam w szare dresy i sweter, a potem weszłam do garderoby. Zaczęłam upychać wszystkie swoje ciuchy na półki, które udostępnił mi mój chłopak. Buty, bielizna, sukienki, spodnie, spódnice wszystko po prostu wszystko się mnożyło. Jak już myślałam, że większość rozpakowałam to się okazywało, że dalej jest tego mnóstwo. Ledwo ledwo jakoś to wszystko pomieściłam, schowałam torby to szafy, w której były wszytkie mniejsze bądź większe walizki
-Skończyłaś ?
-Tak, a Ty co zrobiłeś ?
-Ogarnąłem wszystkie kartony z dołu
-Jak ? - zdziwiłam się
-Normalnie kochanie
-Szczęściarz
-Co jeszcze nam zostało ?
-Ja muszę rozpakować swoje kosmetyki
-To pośpiesz się - puścił mi oczko
-A która jest godzina ?
-Dopiero po 14
-To do wieczora mam jeszcze dużo czasu
-Chcesz spędzisz cały dzień spędzić na rozpakowywaniu się ?
-Zdecydowanie wolę spędzić ten dzień z Tobą
-Bardzo mnie to cieszy - przyciągnął mnie do siebie
-Puść - zaśmiałam się - muszę jeszcze, przecież dokończyć
-Zaraz to możesz zrobić - pocałował mnie
-Nie powinno się odkładać ważnych rzeczy
-Nie uciekną
-Zapomnij - oddałam jeszcze kilka pocałunków, a potem się od niego odsunęłam
-Ty zła kobieto - uśmiechnął się
-Ja Ci jeszcze pokażę złą kobietę - zażartowałam
-Bardzo chętnie - pocałował mnie po raz kolejny - ale tylko w łóżku
-Ty zboczeńcu - szturchnęłam go
-Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać
-Musisz próbować - przeszłam obok i ruszyłam do łazienki
Tam zajęłam jedną z szafek i ustawiłam wszystkie swoje kosmetyki. Wcześniej nie patrzyłam na to, że jest ich taka ilość, ale dopiero teraz widzę, że tego jest mega dużo i nie jestem do końca pewna czy aż tyle jest mi potrzebne.
-Chcesz coś do zjedzenia ?
-Chce - uśmiechnęłam się
-To zrobie, dużo Ci jeszcze zostało ?
-Dziękuje - spojrzałam na niego - niewiele spokojnie
-Jak skończysz to zapraszam na dół
-Pewnie - zachichotałam
Rozpakowałam ostatnie kilkanaście rzeczy, ułożyłam te najpotrzebniejsze pod prysznice, a kosmetyki, których używam na co dzień włożyłam do koszyczka przy umywalce. Moja szczoteczka jest u Mario już od dawna, nie spodziewałam się, że ją jeszcze tu zastane.
Zostawiając po sobie względny porządek opuściłam pomieszanie i ruszyłam na dół. Jak usiadłam przy stole to Mario jeszcze coś pichcił, ale mnie nie zauważył. Przyglądałam mu się z uśmiechem, tak się cieszę, że wróciłam.
-Nie przyglądaj mi się tak
-Skąd wiedziałeś ?
-Czuje na sobie Twój wzrok
-Lubię na Ciebie patrzeć
-Zauważyłem
-Mądrala - prychnęłam
-Smacznego - postawił przede mną naleśniki
-Pycha - od razu spróbowałam
-Cieszę się
-Czasami mam wrażenie, że gotujesz lepiej ode mnie
-Dobrze, że tylko czasami
-Wpadam przy Tobie w kompleksy
-Zupełnie niepotrzebnie
-Czy ja wiem - skrzywiłam się
-Pamiętaj, że w większości ja mam racje
-Zawsze pamietam kochanie, ale nie gadaj już takich głupot
-Głupot ?
-Tak troszeczkę - uśmiechnęłam się słodko
-Grabisz sobie kotku
-Do czerwca nie możesz mi nic zrobić - puściłam mu oczko
-Szybko minie i się odegram
-Doprawdy ?
-Chcesz się założyć ?
-Nie nie - od razu zaprzeczyłam
-Nie ? - spojrzał na mnie podejrzliwie
-Nigdy
-Miło to słyszeć
-Boję się z Tobą zakładać
-Oj tam
-Marioo
-Tak ?
-Dasz mi jeszcze ? - podałam mu talerz
-No dam Ci dam
-Dziękuje
-Coś do picia chcesz ?
-Na razie nie, ale dziękuje
-Nie ma za co
Po kilku minutach dostałam do zjedzenia kolejną porcje przepysznych naleśników. Szybko je zjadłam i sprzątnęłam talerz
-Jestem pełna - usiadłam na kanapie w salonie
-A nie chcesz zjeść czegoś jeszcze ?
-Nic do mnie nie mów - zaśmiałam się, a potem zamknęłam oczy
-Jak chcesz to śpij - szepnął
-Nie spokojnie, ja po prostu muszę tylko odpocząć
-Kocham Cię
-Ja też bardzo bardzo i jeszcze bardziej Cię kocham

*****

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 31.

~Friday~
[Hana]
Od rana siedzieliśmy w moim mieszkaniu i pakowaliśmy moje rzeczy do kartonów. Na szczęście nie musiałam brać żadnych mebli, bo wszystko jest u Mario.
-Kochanie
-Tak ?
-A czy musimy brać wszystkie Twoje ubrania ?
-No oczywiście, tego nie jest wcale tak dużo
-Nie wiem czy się zmieścimy w mojej garderobie
-Jakoś damy radę, spokojnie
-Skoro Ty tak mówisz
-Nigdy nie lubiłam przeprowadzek
-Oj tam - uśmiechnął się - nie warto ?
-Warto - pocałowałam go
-W tym pokoju obok sypialni możemy zrobić pokój naszego dziecka
-Jeszcze możemy poczekać
-Wiem, tak tylko mówię
-Nie wiem co bym zrobiła bez Ciebie
-Nigdy nie będziesz musiała sprawdzać - posłał mi uśmiech
-Mam taką nadzieje
-O której masz jutro samolot ?
-O 11:20, więc jakoś po 10 muszę być na lotnisku
-W porządku
-Będę tęskniła
-Kotku to tylko dwa dni
-Aż dwa
-Jak wrócisz to rozpakujemy nasze rzeczy i będzie już wszystko dobrze
-Boję się co rodzice mi powiedzą
-Hana po prostu to olej
-Zawsze byłam dla nich nikim
-To na pewno nie prawda
-Mario owszem miałam kasę od góry do dołu, ale nie miałam rodziców
-Zapomnij o tym - przytulił mnie
-Obiecaj, że my będziemy lepszymi rodzicami
-Oczywiście, że będziemy
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - złożył na moich ustach czuły pocałunek
-Dokończmy to i wracajmy do domu
-Ciuchy bierzemy dzisiaj ?
-Tak
-Okej - westchnął
-Oj no nie będzie tak źle
-Dla Ciebie wszystko kochanie
-Nie słodź tak
-Jakże bym śmiał - był rozbawiony
-Nie śmiej się
-Nie śmieje się
-Zaraz zaczniesz
-Nie prawda
-Mario - spojrzałam mu w oczy, a on się zaśmiał
-Przepraszam
-Wiedziałam - też się zaśmiałam
-Nie chciałem
-Głupek
-Nie mogę przestać - w kółko się śmiał
-Brawo
Przed południem wszystkie najważniejsze rzeczy były już spakowane i stały przy drzwiach. Walizki z ciuchami, butami i resztą ważnych rzeczy mój chłopak już zaniósł do samochodu.
-Coś jeszcze chcesz zabrać ?
-Teraz nie
-To chodźmy, pewnie jesteś zmęczona
-I strasznie głodna
-Jemy na mieście ?
-Nie, zrobię coś w domu
-W takim razie musimy się pośpieszyć - zjechaliśmy windą na parter i wsiedliśmy do samochodu chłopaka
-Mario
-Słucham skarbie ?
-Wolałbyś mieć córkę czy syna ?
-Chyba syna, ale najważniejsze, żeby było zdrowe
-A jakby były bliźniaki ?
-Hana proszę - westchnął - na razie wystarczy nam jedno dziecko
-Tak tylko pytam - uśmiechnęłam się
-Ucieszyłbym się - powiedział po chwili - jednak wolałbym, żeby to nie były bliźniaki
-Ja chyba też
-Chyba ? - wyczułam przerażenie w jego głosie
-Żartuje, nie stresuj się - zaśmiałam się i położyłam dłoń na jego ramieniu
-To nie było zabawne
-Przepraszam, nie stresuj się tak
-Nie wiem czy poradzę sobie z jednym dzieckiem, a Ty wyskakujesz mi z bliźniakami
-Przepraszam Mario, przecież to był tylko żart. A po za tym poradzisz sobie bardzo dobrze
-Nie sądziłem, że tak szybko zostanę ojcem
-Wiem, ja też o tym nie myślałam
-To dziwne uczucie
-Nie cieszysz się ? - przeraziłam się
-Oczywiście, że się ciesze - szybko powiedział - ale jak o tym myślę to trochę się boje
On się boi ? A co ja mam powiedzieć ?
-Ja też się boję
-Damy radę
-Musimy - szepnęłam
-To nie może być takie straszne - zażartował
Zaśmiałam się głośno
-I pewnie nie jest
-Musimy powiedzieć moim rodzicom
-Jak wrócę ?
-Tak
-To może zaproś ich do nas
-My pojedziemy do nich
-W porządku
-Poznałaś już moich rodziców
-Tak, ale jak nie byłam Twoją dziewczyną
-Nie wiem czy się ucieszą
-A czemu mieliby się nie ucieszyć ?
-Znamy się nie cały rok, zostawiłam Cię na trochę, jestem w ciąży
-Hana daj spokój
-Może być gorzej niż z moimi rodzicami
-Bez przesady
-Może zmieńmy temat ? - westchnęłam
-Jesteśmy - zaparkował auto na podjeździe
-Pomóc Ci z rzeczami ?
-Chyba zwariowałaś - patrzy na mnie niezadowolony
-Dobra idę zrobić obiad - wysiadłam i ruszyłam w stronę domu
Otworzyłam drzwi kompletem kluczy, który dostałam od mojego ukochanego, rozebrałam się w przedpokoju i poszłam do kuchni. Nie wiedziałam jakie mamy składniki, ale nie chciało mi się przeszukiwać całej kuchni, więc wyjęłam tylko makaron i zaczęłam go gotować. Sprawdziłam w internecie jakiś fajny i prosty sos, a potem go zrobiłam. Odcedziłam makaron, położyłam dwie jednakowe porcje na talerzach i polałam sosem. Postawiłam na stole, a potem umyłam ręce w kuchennym zlewie
-Mario obiad !
-Zaraz
-Wystygnie
-Powiedziałem, że zaraz - powiedział to tak ostro, że przeszedł mnie dreszcz
Co za bezczelny typ. Wkurzył mnie, więc postanowiłam, że nie będę na niego czekała. Posprzątałam po sobie i poszłam na górę. Wzięłam najmniejszą walizkę jaką posiadam i spakowałam do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy jakie będą mi potrzebne w stolicy Polski. Zeszłam na dół, na stole nadal stał talerz Mario, ale już pusty. Fajnie, że po sobie posprzątał ...
-Nie mogłeś posprzątać ? - zapytałam spokojnie wchodząc do salonu
-Jeden talerz Ci przeszkadza ? - tak uwielbiam jak jest taki oschły
-O co Ci chodzi ?
-O co mi chodzi ? O co Tobie do jasnej cholery chodzi ? - krzyknął tak głośno, że aż się przestraszyłam
-Słucham ? - zdziwiłam się
-Zamierzałaś mi powiedzieć ?
-O czym ? - byłam zirytowała
-Że podczas swojego pobytu w Barcelonie miałaś kochanków
-Słucham ?! - oburzyłam się
-Czyje to dziecko ?
-Twoje !
-Nie wierzę Ci - poczułam jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce, to tak strasznie zabolało
Mario nawet na mnie nie patrząc wstał z kanapy i poszedł wprost do przedpokoju, a zaraz potem trzasnął głośno drzwiami. Zalałam się łzami i usiadłam na podłodze. O kim on mówi i skąd mu się to wzięło ? Jeszcze niedawno wszystko było świetnie, a teraz się zjebało ... znowu
Do wieczora siedziałam i wyłam, nie mogłam się opanować. Zebrałam się w końcu w sobie i poszłam na górę, ogarnęłam się trochę i położyłam do łóżka. Nie mogłam zasnąć, nie wiedziałam gdzie jest Mario, kiedy wróci ... mimo wszystko się martwiłam. Wzięłam koc, poduszkę i zeszłam na dół. Położyłam się na kanapie i przykryłam, bo było mi strasznie zimno
Obudziło mnie kolejne trzaśnięcie drzwi, powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar wiszący na ścianę. 2:14. Mario starał się po cichu wejść na górę, ale jakoś mu się nie udało, bo potknął się na schodach głośno się przy tym zachowując. Nawet mnie nie zauważył. Westchnęłam cicho i z powrotem zamknęłam oczy, na szczęście szybko odleciałam i już nie musiałam się niczym martwić
~Next Day~
Obudziłam się po 8, wstałam i zabrałam rzeczy na górę. Na schodach leżały ciuchy Mario, więc zapewne w drodze do łóżka zaczął się rozbierać. Położyłam poduszkę i koc na podłodze, bo Gotze zajmował całe łóżko. Stałam i patrzyłam na niego chwile, ale w końcu wyszłam. Potraktował mnie strasznie. Schodziłam po schodach próbując ominąć jego ciuchy jednak stanęłam na koszulce i się poślizgnęłam
-Cholera ! - w ostatniej chwili się przytrzymałam barierki
Na dole w łazience się umyłam, a potem cichutko zabrałam z sypialni ubrania. Założyłam je, ogarnęłam się spokojnie i zjadłam śniadanie. Chłopak cały czas spał, ale go nie budziłam. Trudno.
Wzięłam walizeczkę i zamówiłam taksówkę. Wsiadłam do niej, a wcześniej zamknęłam dom. Na lotnisku byłam trochę po 10, ale nie spóźniłam się. Zanim wsiadłam do samolotu wysłałam Mario sms, niech się martwi. Dam mu nauczkę

"Poradzę sobie bez Ciebie"
Nie odpisał, pewnie jeszcze śpi. Wątpię, żeby w ogóle w najbliższym czasie się obudził. A jak się obudzi to nie będzie wiedział czy jestem w Warszawie czy gdzieś indziej. Zobaczymy czy nadal będzie tak świetnie. Dupek z niego, ale go kocham. Kompletnie go nie rozumiem.
-Przepraszam
-Tak ?
-Czy pani jest dziewczyną Mario ? Mario Gotze ?
-Eee ... tak
-A mogę zrobić sobie z panią zdjęcie ?
-Pewnie
Zrobiłyśmy zdjęcie i dziewczyna odeszła. Odetchnęłam z ulgą. Punkt 11:20 samolot wystartował, a po dwóch godzinach wylądował w Warszawie. Dawno mnie tu nie było, ale wszystko pamiętam. Tu się wychowałam, kocham to miasto. Wzięłam taksówkę i pojechałam do swojego rodzinnego domu
-Witaj Hana
-Cześć - przytuliłam Norę gosposie
-Dawno Cię tu nie było
-Wiem, ale rodzice chcieli mnie widzieć
-Jedzą obiad, chcesz też ?
-Nie dzięki
-To chodź - weszłam powoli do środka i skierowałam się do dużej jadalni
-Cześć
-Dzień dobry, zjesz co ?
-Nie jestem głodna
-Wydawało mi się, że masz być na święta
-Tak, ale z tatą inaczej się umówiłam
-Dobrze
-Chce Wam o czymś powiedzieć
-Tak ?
-Jestem w ciąży
-Och - moja mama wydała z siebie cichy jęk - gratuluje
-Tak szybko ? - zapytał ojciec
-Nie planowałam tego - uśmiecham się delikatnie
-Tak, to zrozumiałe
-A Wy o czym chcecie mi powiedzieć ?
-Może porozmawiamy przy kolacji ?
-Wole to załatwić od razu
-Rozwodzimy się
-Jak to ?
-Za długo udawaliśmy
-Nie sądziłam, że to się stanie
-Od jakiegoś czasu to planowaliśmy
-Czemu mi to mówicie osobiście ?
-Chcemy, żebyś miała udziały w naszej firmie
-Po co ?
-Musimy podzielić majątek
-Weźmiecie sobie po 50% i po sprawie
-Jesteś naszą córką
-Nie chce tych udziałów
-Czemu nie ?
-Bo ta firma źle mi się kojarzy
-W porządku
-Przykro mi
-Ważne żebyś była szczęśliwa - stwierdził tata
-Dziękuje - uśmiecham się

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 30.

[Hana]
Wkurzona się rozłączyłam i wybrałam numer do mojego taty.
-Cześć córeczko
-O co chodzi tato ? Czemu mama chce, żebym przyjechała na święta ? Co chcecie mi powiedzieć ? Czemu jest taka milutka ?
-Hana spokojnie
-Jakie spokojnie tato ? - byłam coraz bardziej zdenerwowana
-To nie jest rozmowa na telefon
-To nie mogę przyjechać na weekend ?
-Hana możesz oczywiście, że możesz
-Okej, to powiedz mamie, że będę w sobotę
-Który to jest ?
-16 listopada tato
-Dobrze kochanie będziemy czekali
-Do zobaczenia - rozłączyłam się i usiadłam na łóżku. Schowałam twarz w dłonie i zamknęłam oczy, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Po krótkiej chwili się ogarnęłam i wzięłam laptopa. Zarezerwowałam sobie bilet, ale nie miałam ochoty schodzić do Mario i Lewandowkich. Ułożyłam się wygodnie i przytuliłam do siebie poduszke.
Usłyszałam otwierające się drzwi, ale nie odwróciłam się. Mario położył się obok mnie i przytulił mnie do siebie. Przez jakiś czas nic nie mówił, tylko trzymał mnie w swoich ramionach.
-Wszystko w porządku ?
-Nie - westchnęłam
-O co chodzi ?
-Nie wiem, moi rodzice coś kombinują. Mama chce, żebym przyjechała na Święta, ale jednak udało mi się pogadać z tatą, że będę w sobotę. No i lecę do Warszawy, ale nie wiem o co chodzi i mama jest jakaś dziwna. Inna
-Nie martw się, będzie dobrze - pocałował mnie w czoło
-Nie gniewasz się, że lecę ?
-Oczywiście, że mnie
-Powiem im o Tobie i o dziecku
-Dobrze
-A co z Lewandowskimi ?
-Pojechali, wpadną innym razem
-Głupio wyszło
-Na pewno zrozumieją
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham skarbie
-Wiem, że zachowałam się jak idiotka ... - przerwał mi
-Cii - położył mi palec na ustach - nie ważne, to już jest nie ważne
-No, ale dlaczego ? Tak bardzo Cię zraniłam, a Ty nawet nie chcesz tego przyznać
-Hana kochanie napisałaś, że wrócisz i wróciłaś. Nie ma o czym gadać
-Mario - odwróciłam się przodem do niego - przepraszam
-Ile razy jeszcze będziesz mnie przepraszała ? Jak tylko zobaczyłem Cię przed drzwiami to Ci wszystko wybaczyłem, nie przepraszaj mnie już - złożył delikatny pocałunek na moich ustach, a ja się uśmiechnęłam - zresztą jak mógłbym być zły ? Nosisz pod sercem moje dziecko, jesteś kobietą mojego życia
-Dobrze już zrozumiałam - zaśmiałam się cicho
-Nie masz już żadnych wątpliwości ?
-Żadnych
-To świetnie - pogładził mnie po policzku - trzeba ogarnąć Twoje rzeczy
-Pomożesz mi z nimi ? Nie chce mi się ich wszystkich samej nosić do mieszkania
-Z mieszkania to Ty możesz co najwyżej wynosić
-Co ? - zdziwiłam się
-Wprowadzasz się do mnie
-Taa, chyba śnisz
-Hana jesteś ze mną w ciąży
-Mario, ale nie muszę od razu się do Ciebie wprowadzać
-Czemu nie ?
-Jeszcze nie teraz
-Hana
-Skończymy ten temat
-Wiesz, że nie pozwolę Ci mieszkać samej
-No, ale co mi się samej stanie ?
-A jak się źle poczujesz, zemdlejesz ?
-Mario musisz od razu wymyślać najgorsze rzeczy ?
-Ja myśle całkowicie realistycznie
-Jezu Mario
-Nie ma nawet opcji, żebyś wracała do siebie
-Przestań Mario - zdenerwowałam się
-Co Mario ? Zostajesz tutaj, a do siebie możesz jechać co najwyżej po rzeczy
-Na razie zostaje u siebie
-Teraz i potem mieszkasz u mnie
-Przecież będziemy się widywali
-Hana, ale to nie o to chodzi
-Wiem, że się martwisz, ale wyluzuj
-Żadne wyluzuj tylko się tu przeprowadzasz
-Na prawdę będziemy się o to kłócili ?!
-Hana wiesz, że nie chce się kłócić, ale nie chce, żebyś mieszkała sama
-Proszę Cię to tylko kilka miesięcy
-Kilka miesięcy, a potem się wprowadzisz ?
-Nie wiem. Tak - westchnęłam
-Nie chcesz ze mną mieszkać ?
-Nie o to chodzi
-A o co ?
-Nie uważasz, że to się dzieje wszystko bardzo szybko ? Nic się nie stanie jak będę mieszkała sama, a potem się wprowadzę
-Dobra wrócimy do tego
-Ej nie złość się
-Nie złoszczę się - uśmiechnął się do mnie
-To dobrze - pocałowałam go
-Chcesz herbaty ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową - ale kawy bym się napiła
-Zapomniaj
-Mario - spojrzałam na niego błagalnie - proszę, tylko jedną, słabą
-Nie - zaśmiał się
-Mario no proszę Cię
-Nie działa to na mnie - tym razem to on mnie pocałował
-No, ale weź
-Nie nie i jeszcze raz nie
-Będziesz coś chciał, zobaczysz
-Zapamiętam - klepnął mnie w tyłek
-Ej !
-Zaraz wracam - olał mój belwurs
-Czekam - ułożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam telewizor
-Tylko grzecznie - krzyknął już z korytarza
-Dobrze - odparłam ze śmiechem
Włączyłam jakiś kanał muzyczny, ale i tak nie było tam żadnych fajnych piosenek, same nudy. Prawie zasnęłam, ale w tym momencie do sypialni wszedł piłkarz.
-Śpisz ?
-Nie - otworzyłam szerzej oczy
-Jak chcesz to śpij
-Nudno było troche i tyle
-Okej - położył się obok mnie i mnie objął
-Oglądamy coś ?
-Co ?
-Jakiś film, bo w telewizji nic nie ma
-Dobra, to co ?
-Obojętnie mi
-To może zamiast siedzieć w domu pójdziemy na spacer ?
-W sumie możemy iść, ale zimno jest
-Nie jest, uwierz mi
-No dobra, ale mam mało ciepłych rzeczy
-Damy radę - uśmiechnął się
-Dobra to się przebiorę
-Jak chcesz mogę dać Ci na to co masz bluze
-Nie spokojnie - uśmiechnęłam się
-Za 10 minut na dole ?
-Spoko - pocałowałam go i wstałam
Otworzyłam walizkę, wyjęłam odpowiednie ciuchy i zamknęłam się w łazience. Przebrałam się, włosy związałam w koka i umyłam zęby. Byłam gotowa, więc wyszłam z pomieszczenia. Mario był już na dole, więc złapałam torebkę i ruszyłam na dół.
-Już ?
-Yhmm - założyłam buty w przedpokoju
-To chodźmy
-Idziemy - zaśmiałam się, a on złapał mnie za ręke
-Nie będzie Ci zimno ?
-Sam mówiłeś, że nie jest aż tak zimno
-Wiem co mówiłem
-Dobrze - uśmiechnęłam się promiennie - nie będzie
-Jakby co to mów
-Pewnie - wyszliśmy z domu, Mario zamknął drzwi i ruszyliśmy na spacer
-Teraz już wszyscy będą wiedzieli, że wróciłaś
-Czyżby ktoś nam robił zdjęcia ?
-Oczywiście
-Nie dziwi mnie to - zaśmiałam się cicho
-Szczerze to mnie też nie - szepnął mi do ucha
-Przyśpieszmy - pociągnęłam go za rękę
-Powoli - przyciągnął nie do siebie i stanęliśmy
-Słaba kondycja ?
-No chyba tak - zrobił smutną minkę
-Trzeba będzie nad tym popracować
-Masz jakiś pomysł ?
-Jakiś mam
-To chodźmy - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy dalej
-Czy mi się wydaje czy chcesz szybciej wrócić do domu ?
-Bardzo dobrze mnie znasz
-Wiem - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Kocham Cię - spojrzał mi w oczy
-Ja bardziej - puściłam mu oczko
-Chciałbyś
-Pff - oburzyłam się
-Żadne pff - pstryknął mnie w nos
-Mario
-Hmm ?
-Kupmy jakieś ciasto - zatrzymałam się przed cukiernią, którą mijaliśmy
-Nie możemy zrobić czegoś w domu ?
-Jakoś nie chce mi się czekać
-To weźmiemy jakieś małe babeczki - weszliśmy do środka
-Pasuje mi - wybraliśmy sobie co chcemy, piłkarz zapłacił i ruszyliśmy dalej
-Ubrudziłaś się - zaśmiał się i mnie wytarł
-Dziękuje
-Drobiazg
-Usiądziemy gdzieś ?
-Pewnie, w parku ?
-Może być
Droga do parku zajęła nam troche czasu, bo po drodze osoby, które mijaliśmy rozpoznawali Mario. Prosili o zdjęcia, autografy, chwile rozmowy.
-Cieszę się, że wróciłaś
-Ja też - uśmiechnąłam się
-To jest Twoje miejsce
-Moje miejsce jest tam gdzie Ty - przytuliłam się do niego
-Dobrze to słyszeć - pocałował mnie w czoło
-Nie żałujesz ?
-Czego ?
-Tego, że musiałeś tyle czekać
-Nie musiałeś, ale chciałem - szepnął - nie żałuje
-Ani trochę ?
-Ani trochę - rozwiał moje wątpliwości
-Mario jeżeli tak bardzo Ci zależy to ja mogę z Tobą zamieszkać - powiedziałam po chwili
-Na prawdę ?
-Tak - uśmiechnęłam się - nadal mam swoje zdanie, ale wiem, że Ci na tym zależy
-Dziękuje - czule mnie pocałował
-Ale moje mieszkanie zostaje jakby co - ostrzegłam go
-Jak sobie życzysz
-Trzeba tylko ustalić kiedy zrobimy przeprowadzkę
-Ty wyjeżdzasz w sobotę ?
-Yhmm
-To możemy przed sobotę wszystko spakować, a ja potem przewiozę to z Lewym w weekend i jak wrócisz to wszystko rozpakujemy
-Niech będzie
-Hana na pewno tego chcesz ? - spojrzał mi w oczy
-Tak, spróbujmy

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 29.

[Hana]
To co powiedziała mi pani doktor tak na prawdę dotarło do mnie dopiero po chwili. Usiadłam po turecku na łóżku i zalałam się łzami. Matko ja jestem za młoda, nie planowałam jeszcze dzieci. Nie teraz. Mam dopiero 20 lat.
-Coś się stało proszę pani ?
-Nie nic
-Wyjmę pani wenflon
-Dziękuje - może nie zrobiła tego zbyt delikatnie, ale trudno. To nie było teraz najważniejsze
-Zaraz pani doktor przyniesie pani wypis i recepty. Wtedy będzie pani mogła wyjść
-Dobrze - szepnęłam
Wyszła, a ja znowu się popłakałam. Czy wszystko musi się komplikować ? Wszystko na raz, jedno po drugim
-Matko Hana co się stało ?
-Wracam do Dortmundu. Cris zarezerwujesz mi bilet ?
-Tak, ale co się stało ?
-Na najbliższy lot
-Hana - podszedł do mnie
-Nie ważne
-Możesz nam zaufać
-Jestem w ciąży, ok ? Wracam do Dortmundu i nie chce o tym gadać
-Pani Hano tutaj jest pani wypis, recepta i wszytkie wyniki badań
-Dziękuje bardzo
-Proszę na siebie uważać
-Zapamiętam
-Do widzenia
-Do widzenia - schowałam wszystko do torebki i razem z reszte wyszłam z sali
-Jedziemy do mnie ?
-Zawieziesz mnie do hotelu ?
-Jasne, ale będziesz siedziała sama ?
-Chce się spakować, a lotem się nie przejmuj. Poradzę sobie sama
-Chętnie Ci pomogę
-Proszę Was chce być sama
-Ok, ale musisz dać sobie pomóc
-Na prawdę bardzo Was pokochałam, ale nie czuje się najlepiej. Chce wrócić do hotelu, spakować się, a potem jechać do Dortmundu do Mario. Nie chce nic więcej. Więc bardzo Was przepraszam, ale pożegnamy się przed szpitalem. Na pewno jeszcze się zobaczymy
-Jesteś pewna ?
-Przepraszam - moje oczy wypełniły się łzami
-Odzywaj się - przytulili mnie
-Będę - szepnęłam cichutko
Po chwili się ode mnie odkleili, zamówiłam taksówkę, a potem pojechałam prosto do hotelu. Pierwsze co zrobiłam to rezerwacja na nocny lot. Zabrałam się za pakowanie, było tego na prawdę dużo. Wszystko z szafy wywaliłam na podłogę, kosmetyki spakowałam, wyciągnęłam jakieś rzeczy z pod łóżka, opróżniłam szafki nocne. Dopięłam walizki, doczołgam je do drzwi. Jak już wszystko ogarnęłam to okazało się, że jest już po 20. Lot mam o 23, a na lotnisku muszę być o 22, więc postanowiłam coś zjeść. Zeszłam do restauracji i zamówiłam zdrowy posiłek. Po kolacji poszłam do recepcji, zapłaciłam za pokój, wszystko ogarnęłam i w pół do 22 pod hotelem będzie czekała taksówka, a boy hotelowy zabierze moje taksówki. Wysłałam jeszcze wiadomość do Ani, a potem poszłam do pokoju.
"Wracam"
Nie odpisałam, ale nie przejmowałam się tym. Wiem, że prędzej czy później to przeczyta. Może będę już wtedy w samolocie, ale ważne, że wracam. Teraz już nie chodzi tylko o mnie, czy o Mario. Chodzi o dziecko, nasze dziecko.
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc otworzyłam. Młody chłopak wziął moje wszystkie walizki, a ja zabrałam swoją torebkę i razem z nim wsiadłam do windy. Chwile z nim porozmawiałam w drodze do taksówki, pożegnałam się z recepcjonistką i ruszyłam w stronę lotniska.
-Udały się wakacje panienko ?
-Nie do końca
-Tylko niech się pani nie zraża do Barcelony
-Nie zamierzam
-Płacze pani ? Coś się stało ?
-Nie. Tak. Nie ważne
-Jak pani woli
-Dziękuje, że pan zapytał
-Cała przyjemność po mojej stronie - nic nie powiedziałam tylko leciutko się uśmiechnęłam. Do końca podróży już nie rozmawialiśmy. Mężczyzna pomógł mi z walizkami, zapłaciłam, a on miło się pożegnał. Ruszyłam na odprawę, a potem razem z walizką podręczną poszłam dalej. Byłam już mocno zmęczona, osłabiona, dalej zdziwiona. Niby to do mnie dotarło, ale z drugiej strony to nadal było zadziwiające. Czemu się wcześniej nie zorientowałam.
-Przepraszam to chyba pani - młoda dziewczyna podała mi chusteczki
-Dziękuje, musiały mi wypaść
-Nie ma za co
Mijałam ludzi dalej płacząc. Nie patrzyłam na nikogo, na nic. Chciałam być już po prostu w Dortmundzie, w swoim ukochanym mieście. Pogodzić się z Mario, spotkać z Anią i być z powrotem szczęśliwa. Po prostu. Po raz kolejny.
Kiedy wsiadłam do samolotu byłam zadowolona, to tylko 2 godziny lotu, a potem będę już na miejscu. Lot minął mi wyjątkowo szybko, odebrałam wszystkie bagaże, zamówiłam taksówkowe i pojechałam do domu Mario. Taksówkarz postawił moje walizki pod drzwiami, poczekałam, aż odjedzie i zadzwoniłam dzwonkiem. Było już kilka minut po 2, ale nie chciałam czekać do rana. Po kilkunastu minutach mi otworzył i wpatrywał się we mnie zdziwiony.
-Wróciłam
-Och Hana - przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać
-Przepraszam, tak strasznie Cię przepraszam
-Tęskniłem
-Muszę Ci coś powiedzieć
-Wejdźmy do środka, jest strasznie zimno. Potem mi powiesz - weszłam, a on zaraz włożył moja walizki. To prawda, trochę zmarzłam, w końcu jest listopad i nie jest tak ciepło jak w Barcelonie - napijesz się czegoś ?
-Nie dziękuje
-Zmarzłaś - zdjął bluzę z wieszaka i nałożył mi na ramiona
-Jestem w ciąży
-Co ?
-Dzisiaj się dowiedziałam, od razu wróciłam
-Który tydzień ?
-Jedenasty
-Czyli nasz pierwszy raz ?
-Tak - delikatnie się uśmiechnęłam
-Kocham Cię - wpił się w moje usta
-Przepraszam
-Nie gniewam się, rozumiem
-Tak bardzo tęskniłam, kocham Cię
-Ja Ciebie też mała, będzie dobrze zobaczysz
-Nie chciałam Mario
-Hana spójrz na mnie - podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy - kocham Cię, nie gniewam się. Będziemy wspaniałymi rodzicami i obiecuje Ci, że będziemy szczęśliwi
-Jesteś najlepszy - przytuliłam go mocno
-Idziemy spać, musisz odpocząć
-Mario ...
-Nie dyskutuj - pocałował mnie w nos
-Tak będzie już zawsze ?
-Oczywiście - poszliśmy na górę, założyłam jego koszulke i razem położyliśmy się do łóżka
-Tęskniłam za tym
-To będzie pierwsza dobra noc od dawna
-Dobranoc
-Śpij dobrze - objął mnie mocno
~Morning~
-Hana kochanie wstawaj
-Nie jeszcze nie
-Śniadanie czeka
-Yhmm - przewróciłam się na drugi bok
-Ania dzwoniła, będą za pół godziny
-Kawy potrzebuje kawy
-Mam dla Ciebie herbatę i pyszne śniadanie nic więcej
-Koniec z kawą ? - dalej miałam zamknięte oczy
-Tak, wstawaj
-Nie wierze - otworzyłam powoli oczy
-Czekam na dole - pocałował mnie
-Wezmę prysznic
-Przyniosłem Twoje walizki
-Nie potrzebnie, przecież muszę wrócić do siebie
-Nigdzie Cię teraz nie puszczę
-Zaraz przyjdę - wstałam i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy, a potem w szlafroku Mario wyszłam z pomieszczenia. Wygrzebałam ze swojej walizki bieliznę i ubrania. Założyłam je szybko, ogarnęłam makijaż i zeszłam na dół.
-Ładnie wyglądasz
-Dziękuje
-Zjadaj - odsunął mi krzesło
-Jeszcze ciepła herbata - stwierdziłam
-Przed chwilą zrobiłem drugą
-Miło
-Smacznego
-Ty nie jesz ?
-Jadłem wcześniej
-Ok
-Robiłaś test ?
-Nie, byłam u lekarza
-Coś się stało ?
-Nie, tylko zrobiło mi się słabo mi zawieźli mnie do szpitala
-I od razu przyleciałaś ?
-Tak
-Nie powinnaś
-Mario, przecież nic mi nie jest
-Wiem, ale mogło coś Ci się stać - złapał mnie za rękę
-Ale nie stało
-Nie mówmy na razie nikomu
-Wstydzisz się ? - zażartowałam
-Nie no co Ty - pocałował mnie w dłoń
-Czyli nie mówimy ?
-Możemy jednak powiedzieć, cieszę się
-Trudno było bez Ciebie
-Mi bez Ciebie też
-Byłam w Barcelonie
-Czemu tam ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Dobrze, że wróciłaś. Reszta jest nie ważna
-Nie jesteś zły ?
-Ani trochę
-Tak bardzo Cię kocham - wstałam i usiadłam mu na kolanach
-Teraz już będzie tylko lepiej
-Nie chciałam być matką tak szybko
-Ja też tego nie planowałem
-A co jak nam się nie uda ?
-Kochamy się, więc musi się udać
-Boję się - położyłam głowę na jego ramieniu
-Ja też się boję - szepnął
-Będziesz dobrym tatą
-A Ty będziesz najlepszą mamą na świecie
-Przynajmniej się postaram - ktoś zapukał do drzwi
-Lewandowscy
-Otworzę
-Dokończ śniadanie - delikatnie zdjął mnie ze swoich kolan, a sam poszedł otworzyć
-Gdzie jest ? - usłyszałam
-Jem śniadanie - zawołałam
-Hana ! - prawie wbiegła do jadalni i rzuciła się na mnie
-Ostrożnie - stwierdził Gotze
-Coś się stało ? Jesteś chora ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-A co Ci powiedzieli w szpitalu ?
-Jestem ...
-Stęskniliśmy się - przerwał mi Robert
-Ja też tęskniłam - objęłam go
-Robert przerwałeś jej - Healthy go skarciła
-Przepraszam
-To co jesteś ?
-Jestem w ciąży
-Och ! Gratulacje ! - po raz kolejny mnie przytuliła, a Lewy gratulował mojemu chłopakowi
-Nie dbałaś o siebie ?! - spytała z wyrzutem
-Nie prawda
-Nie kłam mi tu - zaśmiała się
-Spróbowałabym tylko - westchnęłam
-Chcecie coś do picia ? - wtrącił młodszy piłkarz
-Może jakiś sok
-Już się robi
-Chodźcie do salonu - przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie
-Opowiadaj
-Nie ma co opowiadać
-Jasne, przez miesiąc siedziałaś na tyłku
-Powiedzmy
-A jak tam znajomi ?
-W porządku
-Kogo poznałaś ? - zaciekawił się ojciec mojego dziecka
-Nie powiedziała Ci ?
-Przyjechała w nocy, więc nie gadaliśmy za dużo
-O której byłaś ?
-Trochę po 2
-To pewnie jesteś zmęczona
-Nie no aż tak bardzo to nie
-Na pewno ?
-Tak tak spokojnie
-Który to tydzień ciąży ?
-Już jedenasty
-Nie zorientowałaś się wcześniej ?
-Nie, jakoś nie skojarzyłam faktów
-Rozumiem
-Przepraszam na chwile - poszłam na górę, gdzie dzwonił mój telefon
Wygrzebałam go z torebki, a potem odebrałam
-Halo ?
-Cześć córeczko
-Mama ? - zdziwiłam się
-Co Cię tak dziwi kochanie ?
-Czego chcesz mamo ?
-Hana musisz być taka oschła ?
-Jestem dokładnie taka sama jak Ty kiedyś dla mnie
-Chciałam Cię zaprosić na Święta
-Kpisz ?
-Hana !
-Skąd taka nagła zmiana w Twoim zachowaniu ?
-Dawno nie rozmawiałyśmy, stęskniłam się
-Mamo, nigdy taka nie jesteś
-Po prostu przyjedź do domu, na święta
-Po co mam przyjeżdżać na święta ? Znowu będzie tak samo ? Zadzwoni ktoś z pracy i oboje polecicie do gabinetów. Potem przyjdzie gosposia, razem z nią odpakuje prezenty. Tylko dlatego, że moi rodzice są bardziej zajęci pracą niż jednym wieczorem w roku, który powinni spędzić razem ze swoją córką.
-Nie zawsze tak było
-Oczywiście, że zawsze !
-Obiecuje Ci, że w tym roku będzie inaczej
-Mamo ja nic nie rozumiem ! O co chodzi ? Co się nagle zmieniło ?
-Chcemy Ci z ojcem coś powiedzieć
-Czy to jest takie ważne ?
-Tak, bardzo ważne
-Musicie powiedzieć mi to akurat w święta ? Nie wystarczy, że przyjadę na weekend
-Nie wymyślaj Hana, przyjedź przed świętami
-Dobrze mamo przyjadę - odpuściłam