[Hana]
Wstałam z łóżka akurat jak Mario szedł pod prysznic. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Wyjęłam z lodówki dżem, ser biały, ser żółty i masło. Chciałam zrobić nam tosty, ale nie za bardzo się mogłam ogarnąć w tej kuchni. Zaglądałam do każdej szafki, aż w końcu znalazłam toster, z innej szafki wyjęłam talerze, a z kolejnej szklanki. Nalałam do dzbanka sok pomarańczowy, postawiłam go na stole i zabrałam się za tosty. Zrobiłam ich ciut za dużo, ale trudno najwyżej zostanie na później.-Mario śniadanie !
-Za chwilkę
-Chodź szybko, bo wystygnie
-Ok
Za chwile siedział już obok mnie przy stole w jadalni
-Masz jakieś plany na dziś
-Nie - pokręciłam przecząco głową - a Ty ?
-Marco nas do siebie zaprosił, ale jak chcesz to mogę wrócić prosto do domu
-Nie gadaj głupot. Poradzę sobie
-Jakby co to dzwoń
-Wiem wiem - zaśmiałam się - Mario ja nie jestem chora, tylko jestem w ciąży
-No tak, ale się martwię
-Możemy się umówić, że będziesz się martwił pod koniec maja ? - ukucnęłam obok niego
-Chodź tu - pomógł mi wstać i posadził mnie na swoich kolanach - cały czas będę się martwił
-Tylko nie zaniedbuj swoich przyjaciół
-Dobrze, ale Ty też musisz mi coś obiecać
-Co tylko chcesz - uśmiechnęłam się
-Uważaj na siebie, a jakby coś się działo to od razu mi powiesz
-W porządku. Obiecuje
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - pocałowałam go - a teraz się ogarnij, bo niedługo masz trening
-Wrócę jakoś szybko - delikatnie zsunął mnie ze swoich kolan i wstał
-Baw się dobrze
Jak tylko chłopak wyszedł z jadalni to ja zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu. Mój dzidziuś już od kilku tygodni "szaleje" w moim brzuchu. Na początku były to delikatne ruchy, ale z każdym dniem czuje to wszystko coraz bardziej. I jak pomyśle, że już niedługo ten maluszek będzie z nami. Już się nie mogę doczekać.
-Kotku ja lecę - objął mnie od tyłu - będę wieczorem
-Nie ma sprawy
-Jakby ...
-Tak wiem - zachichotałam - jakby co to mam dzwonić
-To nie jest zabawne
-Przepraszam - pocałowałam go - do zobaczenia
-Paa - pogłaskał mnie po brzuchu
-Powodzenia
-Nie dziękuje - wyszedł z domu. Wyjrzałam przez okno i widziałam jak szatyn wyjeżdża swoim czarnym Mercedesem z posesji. Uśmiechnęłam się pod nosem i w końcu odeszłam od okna. Pokochałam ten dom, jest idealny, ale jestem tu od wczoraj i wszystko jest takie nowe. Nie mogę się przyzwyczaić do tego co mnie otacza. Chociaż mam nadzieje, że to się wkrótce zmieni.
Postanowiłam się ubrać, bo może gdzieś wyjdę. W naszej nowej, pięknej łazience wzięłam prysznic, wysuszyłam blond włosy i związałam je w kłosa, którego puściłam tak, aby opadał na moje prawe ramie. W garderobie znalazłam czarne spodnie, biały top i jeansową koszule. Założyłam to, wzięłam też czarne botki na płaskim obcasie i wybrałam do tego torebkę od Michaela Korsa w kolorze butów. W łazience przed lustrem zrobiłam sobie ciemne kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy tuszem, a na usta nałożyłam szminkę w kolorze pudrowego różu.
Wymyśliłam sobie, że dzisiaj przejdę się po sklepach w centrum i poszukam jakiś ciekawych rzeczy dla dziecka. Nie chciałam tego robić sama, ale nie chce też w kółko wyciągać Ani, a Mario umówił się z chłopakami. No cóżbędę musiała sobie jakoś poradzić. Wrzuciłam do torebki jakieś ważne rzeczy, z szafki przy drzwiach wejściowych wyjęłam swój komplet kluczy od domu i kluczyki od mojego nowego auta. Zamknęłam za sobą drzwi, wsiadłam do samochodu i wyjechałam z posesji. Tym samochodem jechało mi się na prawde cudownie, zawsze o takim marzyłam. Zaparkowałam przed jednym ze sklepów, wzięłam torebkę i weszłam do sklepu. Oglądałam po kolei ubranka, zabawki, pluszaki, kocyki, pościel. Tego jest tak dużo, połapać się nie można, a co dopiero się na coś zdecydować. Oglądałam akurat śpioszki, gdy usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms. Wyjęłam białego iPhona z torby, odblokowałam go i weszłam w wiadomości. Najnowsza była od Ani
"Jesteś w domu ?"
"Nie, w sklepie"
"Którym ?"
"Kinderparadies"
"To może spotkamy się tam za 20 minut ?"
"Nie musisz"
"Czekaj tam na mnie"
"Jedź taksówką ! Ja jestem autem"
"Ok :)"
Schowałam telefon i wróciłam do oglądania rożnych rzeczy. Do koszyka wrzuciłam kilka pluszaków, kocyków w różnych kolorach, jakieś smoczki, butelki i pieluchy tetrowe. Odwróciłam się w strone drzwi i zobaczyłam jak Lewandowska wchodzi do środka, posłałam jej uśmiech, a ona podeszła do mnie
-Oddawaj ten koszyk - zaśmiała się - nie powinnaś dźwigać
-No nie mogę. Drugi Mario Gotze - powiedziałam oddając jej koszyk
-Ha ha ha - skrzywiła się
-Dziękuje, że przyjechałaś
-Nudzi mi się samej w domu. Dodałam post na bloga, zrobiłam trening, ale jakoś wszystko za szybko
-Biedna moja
-Chcesz coś jeszcze stąd ?
-Chyba nie, ale muszę rozejrzeć się za jakimś wózkiem
-To może już w innym sklepie ?
-Masz racje - podeszłam do kasy, pani spakowała moje rzeczy do reklamówek, a ja podałam jej kartę. Potem Ania zabrała rzeczy, żebym nie dźwigała i wyszłyśmy ze sklepu. Dziewczyna włożyła zakupy do mojego bagażnik i wsiadła na miejsce pasażera.
-Postarał się Mario z tym autem
-Postarał się z domem
-Wiem wiem
-Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć ? - udawałam oburzenie
-To była niespodzianka
-A ja głupia się niczego nie domyśliłam
-No podobno byłaś podejrzliwa
-Tak, ale nie pomyślałam, że kupił dom
-Na szczęście
-Na prawdę mu zależy
-Wątpiłaś w to ?
-Czasami
-Nie powinnaś
-Tak wiem
-Co my mamy z Tobą zrobić ?
-Przestańcie tak na mnie chuchać i dmuchać !
-Jesteś w ciąży
-Tak właśnie ! Nie jestem obłożnie chora
-Tyle to wiemy
-Wysiadka - zaparkowałam BMW przed kolejnym sklepem
-Mogę Ci zadać pytanie ?
-Pewnie
-Czemu płacisz swoją kartą
-Bo mam na niej pieniądze
-W porządku, tak tylko pytam
-Ty też nie płacisz w kółko kartą Roberta
-Bo nie mam do niej dostępu
-Jakbyś poprosiła to byś miała
-Pewnie tak
-Wózki - jęknęłam - dużo wózków
-No to czeka nas trudny wybór
Stałyśmy w dziale z wózkami, których była cała masa. Różne modele, kolory, wzory. Niby wszystko super, ale to jakiś koszmar. Nie mam pojęcia ile tak oglądałyśmy, chodziliśmy, poróżniłyśmy. Idealny, nie za drogi, ale bezpieczny, ładny, wygodny i tak dalej wybrałyśmy po prawie dwóch godzinach. Zapłaciłam, a w tym czasie jeden z pracowników zaniósł mi nowy, zapakowany model do samochodu.
-Dziękuje bardzo, do widzenia - powiedziałam wychodząc
-Do widzenia
Opuściłam sklep i podeszłam do karateczka, która czekała przed sklepem
-Może jakiś lunch ?
-Super pomysł, tu niedaleko jest fajna restauracja
-To przejdźmy się tam
-Jasne
Dotarłyśmy na miejsce po mniej więcej kwadransie, złożyłyśmy zamówienie i zajęłyśmy stolik
-Zadowolona z zakupów ?
-Nawet bardzo
-To dobrze
-Sama bym chyba nie dała rady
-Ty byś nie dała rady ? No błagam - przewróciła oczami
-Za dobrze o mnie myślisz
-Yhmm
-Koniec o mnie, w kółko gadamy o mnie
-Bo u mnie wszystko jest po staremu
-Tak albo ja się dowiem ostatnia
-Tym razem dowiesz się pierwsza
-Trzymam Cię za słowo
-Niech Ci będzie
Zjadłyśmy coś pysznego, chwile jeszcze powiedziałyśmy, pogadałyśmy i wyszłyśmy. Powoli szłyśmy w stronę mojego samochodu strasznie się śmiejąc
-Hana ! - usłyszałam przerażony głos Ani, a sekundę później leżałam już na ziemi
-Przepraszam ! Nic pani nie jest ? - zapytał mnie chłopak, który mnie przewrócił i pomógł mi wstać
-Nie, chyba nie - uśmiechnęłam się
-Jeszcze raz przepraszam - odszedł
-Zabieram Cię do szpitala - Ania pociągnęła mnie za rękę do samochodu, ale tym razem sama prowadziła
-Nic mi nie jest
-Uwierzę jak zobaczy Cię lekarz
-Proszę, nie mów nic Mario
-Żartujesz ?
-Aniu sama mu powiem, ale na razie chce mieć pewność, że nic mi nie jest
-Dobrze, ale jakby co to do niego dzwonię
-Ok, zgadzam się
W szpitalu od razu trafiłam do swojej lekarki. Obejrzała mnie dokładnie, zrobiła kilka badań, usg i okazało się, że jest dobrze
-Hana z dzieckiem jest w porządku, z Tobą tak samo, ale jak tylko wrócisz do domu to się połóż. Odpocznij, to nie są żarty
-Oczywiście, obiecuje
-Jutro widzimy się na wizycie kontrolnej, jeszcze raz wszystko sprawdzę dla pewności
-Dziękuje
-Uważaj na siebie
-Na pewno - uśmiechnęłam się
-Masz tu wszystkie wyniki - podała mi dużą kopertę
-Dziękuje, do jutra
-Do zobaczenia
Ania odwiozła mnie do domu, a potem pojechała do siebie. Zdjęłam buty w przedpokoju, zostawiłam tam też torebkę i wyniki, a potem poszłam prosto na górę. Zdjęłam koszule, a spodnie zmieniłam w wygodne dresy. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się po jakimś czasie, ale nie byłam już sama. Na krześle obok łóżka siedział Mario
-Hej - uśmiechnęłam się
-Cześć - powiedział cicho
-Jak było ?
-Dobrze - spojrzał na mnie i pokazał mi kopertę z wynikami moich badań - co to jest ?
-Wyniki
-Nie mówiłaś mi o badaniach
-Bo o nich nie myślałam
-Co się stało ?
-Byłam z Anią na mieście i jakiś gość na mnie wpadł
-Miałaś dzwonić jakby coś się działo - spojrzał na mnie z pretensją
-Nie chciałam Cię martwić
-Obiecałaś
-Wiem, ale nic mi nie jest
-Ok
-Mario przepraszam - usiadłam mu na kolanach - jutro mam wizytę i pani doktor potwierdzi nam czy wszystko jest dobrze
-Cieszę się
-Nie gniewaj się
-Nie gniewam się - objął mnie i pocałował w czoło - po prostu się martwiłem
-Wypakujesz rzeczy z mojego bagażnika ?
-Pewnie, a dźwigałaś je ?
-Wózek zapakował mi jeden z pracowników, a resztę Ania
-To dobrze
-Wszystko jest w porządku, nie martw się już
-Postaram się
-I za to Cię kocham - pocałowałam go
-Ja też Cię kocham
-Oddawaj ten koszyk - zaśmiała się - nie powinnaś dźwigać
-No nie mogę. Drugi Mario Gotze - powiedziałam oddając jej koszyk
-Ha ha ha - skrzywiła się
-Dziękuje, że przyjechałaś
-Nudzi mi się samej w domu. Dodałam post na bloga, zrobiłam trening, ale jakoś wszystko za szybko
-Biedna moja
-Chcesz coś jeszcze stąd ?
-Chyba nie, ale muszę rozejrzeć się za jakimś wózkiem
-To może już w innym sklepie ?
-Masz racje - podeszłam do kasy, pani spakowała moje rzeczy do reklamówek, a ja podałam jej kartę. Potem Ania zabrała rzeczy, żebym nie dźwigała i wyszłyśmy ze sklepu. Dziewczyna włożyła zakupy do mojego bagażnik i wsiadła na miejsce pasażera.
-Postarał się Mario z tym autem
-Postarał się z domem
-Wiem wiem
-Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć ? - udawałam oburzenie
-To była niespodzianka
-A ja głupia się niczego nie domyśliłam
-No podobno byłaś podejrzliwa
-Tak, ale nie pomyślałam, że kupił dom
-Na szczęście
-Na prawdę mu zależy
-Wątpiłaś w to ?
-Czasami
-Nie powinnaś
-Tak wiem
-Co my mamy z Tobą zrobić ?
-Przestańcie tak na mnie chuchać i dmuchać !
-Jesteś w ciąży
-Tak właśnie ! Nie jestem obłożnie chora
-Tyle to wiemy
-Wysiadka - zaparkowałam BMW przed kolejnym sklepem
-Mogę Ci zadać pytanie ?
-Pewnie
-Czemu płacisz swoją kartą
-Bo mam na niej pieniądze
-W porządku, tak tylko pytam
-Ty też nie płacisz w kółko kartą Roberta
-Bo nie mam do niej dostępu
-Jakbyś poprosiła to byś miała
-Pewnie tak
-Wózki - jęknęłam - dużo wózków
-No to czeka nas trudny wybór
Stałyśmy w dziale z wózkami, których była cała masa. Różne modele, kolory, wzory. Niby wszystko super, ale to jakiś koszmar. Nie mam pojęcia ile tak oglądałyśmy, chodziliśmy, poróżniłyśmy. Idealny, nie za drogi, ale bezpieczny, ładny, wygodny i tak dalej wybrałyśmy po prawie dwóch godzinach. Zapłaciłam, a w tym czasie jeden z pracowników zaniósł mi nowy, zapakowany model do samochodu.
-Dziękuje bardzo, do widzenia - powiedziałam wychodząc
-Do widzenia
Opuściłam sklep i podeszłam do karateczka, która czekała przed sklepem
-Może jakiś lunch ?
-Super pomysł, tu niedaleko jest fajna restauracja
-To przejdźmy się tam
-Jasne
Dotarłyśmy na miejsce po mniej więcej kwadransie, złożyłyśmy zamówienie i zajęłyśmy stolik
-Zadowolona z zakupów ?
-Nawet bardzo
-To dobrze
-Sama bym chyba nie dała rady
-Ty byś nie dała rady ? No błagam - przewróciła oczami
-Za dobrze o mnie myślisz
-Yhmm
-Koniec o mnie, w kółko gadamy o mnie
-Bo u mnie wszystko jest po staremu
-Tak albo ja się dowiem ostatnia
-Tym razem dowiesz się pierwsza
-Trzymam Cię za słowo
-Niech Ci będzie
Zjadłyśmy coś pysznego, chwile jeszcze powiedziałyśmy, pogadałyśmy i wyszłyśmy. Powoli szłyśmy w stronę mojego samochodu strasznie się śmiejąc
-Hana ! - usłyszałam przerażony głos Ani, a sekundę później leżałam już na ziemi
-Przepraszam ! Nic pani nie jest ? - zapytał mnie chłopak, który mnie przewrócił i pomógł mi wstać
-Nie, chyba nie - uśmiechnęłam się
-Jeszcze raz przepraszam - odszedł
-Zabieram Cię do szpitala - Ania pociągnęła mnie za rękę do samochodu, ale tym razem sama prowadziła
-Nic mi nie jest
-Uwierzę jak zobaczy Cię lekarz
-Proszę, nie mów nic Mario
-Żartujesz ?
-Aniu sama mu powiem, ale na razie chce mieć pewność, że nic mi nie jest
-Dobrze, ale jakby co to do niego dzwonię
-Ok, zgadzam się
W szpitalu od razu trafiłam do swojej lekarki. Obejrzała mnie dokładnie, zrobiła kilka badań, usg i okazało się, że jest dobrze
-Hana z dzieckiem jest w porządku, z Tobą tak samo, ale jak tylko wrócisz do domu to się połóż. Odpocznij, to nie są żarty
-Oczywiście, obiecuje
-Jutro widzimy się na wizycie kontrolnej, jeszcze raz wszystko sprawdzę dla pewności
-Dziękuje
-Uważaj na siebie
-Na pewno - uśmiechnęłam się
-Masz tu wszystkie wyniki - podała mi dużą kopertę
-Dziękuje, do jutra
-Do zobaczenia
Ania odwiozła mnie do domu, a potem pojechała do siebie. Zdjęłam buty w przedpokoju, zostawiłam tam też torebkę i wyniki, a potem poszłam prosto na górę. Zdjęłam koszule, a spodnie zmieniłam w wygodne dresy. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się po jakimś czasie, ale nie byłam już sama. Na krześle obok łóżka siedział Mario
-Hej - uśmiechnęłam się
-Cześć - powiedział cicho
-Jak było ?
-Dobrze - spojrzał na mnie i pokazał mi kopertę z wynikami moich badań - co to jest ?
-Wyniki
-Nie mówiłaś mi o badaniach
-Bo o nich nie myślałam
-Co się stało ?
-Byłam z Anią na mieście i jakiś gość na mnie wpadł
-Miałaś dzwonić jakby coś się działo - spojrzał na mnie z pretensją
-Nie chciałam Cię martwić
-Obiecałaś
-Wiem, ale nic mi nie jest
-Ok
-Mario przepraszam - usiadłam mu na kolanach - jutro mam wizytę i pani doktor potwierdzi nam czy wszystko jest dobrze
-Cieszę się
-Nie gniewaj się
-Nie gniewam się - objął mnie i pocałował w czoło - po prostu się martwiłem
-Wypakujesz rzeczy z mojego bagażnika ?
-Pewnie, a dźwigałaś je ?
-Wózek zapakował mi jeden z pracowników, a resztę Ania
-To dobrze
-Wszystko jest w porządku, nie martw się już
-Postaram się
-I za to Cię kocham - pocałowałam go
-Ja też Cię kocham
Nie no genialnie piszesz! Do następnego, życzę weny ❤
OdpowiedzUsuńjejejejjje. <3 cudowny jak zwykle, co tu dużo mówić. <3 czekam na nn, pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam :* Kocham, brak mi słów takie to jest dobre :*
OdpowiedzUsuńGusiaa
O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńz każdym rozdziałem jestem coraz bardziej zakochana w tym opowiadaniu <3wszystko jest genialne. Już nie mogę doczekać się następnego :)Ola
OdpowiedzUsuńAww.. Genialny ! Po prostu genialny !
OdpowiedzUsuńMario taki opiekuńczy, taki kochany ! <3 :D
Czekam na następny ! ;*
Pozdrawiam. ;*
Awwrr Rewelacyjny <3 Zakochałam się w tym opowiadaniu <3 będę czytac napewno :) OBIECUJE ! Zapraszam do siebie mile widziany komentarz :) http://nasza-dortmundzka-konstelacja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOch jest świetny, czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńWeny, pozdrawiam/Nikola
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuń