piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 31.

~Friday~
[Hana]
Od rana siedzieliśmy w moim mieszkaniu i pakowaliśmy moje rzeczy do kartonów. Na szczęście nie musiałam brać żadnych mebli, bo wszystko jest u Mario.
-Kochanie
-Tak ?
-A czy musimy brać wszystkie Twoje ubrania ?
-No oczywiście, tego nie jest wcale tak dużo
-Nie wiem czy się zmieścimy w mojej garderobie
-Jakoś damy radę, spokojnie
-Skoro Ty tak mówisz
-Nigdy nie lubiłam przeprowadzek
-Oj tam - uśmiechnął się - nie warto ?
-Warto - pocałowałam go
-W tym pokoju obok sypialni możemy zrobić pokój naszego dziecka
-Jeszcze możemy poczekać
-Wiem, tak tylko mówię
-Nie wiem co bym zrobiła bez Ciebie
-Nigdy nie będziesz musiała sprawdzać - posłał mi uśmiech
-Mam taką nadzieje
-O której masz jutro samolot ?
-O 11:20, więc jakoś po 10 muszę być na lotnisku
-W porządku
-Będę tęskniła
-Kotku to tylko dwa dni
-Aż dwa
-Jak wrócisz to rozpakujemy nasze rzeczy i będzie już wszystko dobrze
-Boję się co rodzice mi powiedzą
-Hana po prostu to olej
-Zawsze byłam dla nich nikim
-To na pewno nie prawda
-Mario owszem miałam kasę od góry do dołu, ale nie miałam rodziców
-Zapomnij o tym - przytulił mnie
-Obiecaj, że my będziemy lepszymi rodzicami
-Oczywiście, że będziemy
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - złożył na moich ustach czuły pocałunek
-Dokończmy to i wracajmy do domu
-Ciuchy bierzemy dzisiaj ?
-Tak
-Okej - westchnął
-Oj no nie będzie tak źle
-Dla Ciebie wszystko kochanie
-Nie słodź tak
-Jakże bym śmiał - był rozbawiony
-Nie śmiej się
-Nie śmieje się
-Zaraz zaczniesz
-Nie prawda
-Mario - spojrzałam mu w oczy, a on się zaśmiał
-Przepraszam
-Wiedziałam - też się zaśmiałam
-Nie chciałem
-Głupek
-Nie mogę przestać - w kółko się śmiał
-Brawo
Przed południem wszystkie najważniejsze rzeczy były już spakowane i stały przy drzwiach. Walizki z ciuchami, butami i resztą ważnych rzeczy mój chłopak już zaniósł do samochodu.
-Coś jeszcze chcesz zabrać ?
-Teraz nie
-To chodźmy, pewnie jesteś zmęczona
-I strasznie głodna
-Jemy na mieście ?
-Nie, zrobię coś w domu
-W takim razie musimy się pośpieszyć - zjechaliśmy windą na parter i wsiedliśmy do samochodu chłopaka
-Mario
-Słucham skarbie ?
-Wolałbyś mieć córkę czy syna ?
-Chyba syna, ale najważniejsze, żeby było zdrowe
-A jakby były bliźniaki ?
-Hana proszę - westchnął - na razie wystarczy nam jedno dziecko
-Tak tylko pytam - uśmiechnęłam się
-Ucieszyłbym się - powiedział po chwili - jednak wolałbym, żeby to nie były bliźniaki
-Ja chyba też
-Chyba ? - wyczułam przerażenie w jego głosie
-Żartuje, nie stresuj się - zaśmiałam się i położyłam dłoń na jego ramieniu
-To nie było zabawne
-Przepraszam, nie stresuj się tak
-Nie wiem czy poradzę sobie z jednym dzieckiem, a Ty wyskakujesz mi z bliźniakami
-Przepraszam Mario, przecież to był tylko żart. A po za tym poradzisz sobie bardzo dobrze
-Nie sądziłem, że tak szybko zostanę ojcem
-Wiem, ja też o tym nie myślałam
-To dziwne uczucie
-Nie cieszysz się ? - przeraziłam się
-Oczywiście, że się ciesze - szybko powiedział - ale jak o tym myślę to trochę się boje
On się boi ? A co ja mam powiedzieć ?
-Ja też się boję
-Damy radę
-Musimy - szepnęłam
-To nie może być takie straszne - zażartował
Zaśmiałam się głośno
-I pewnie nie jest
-Musimy powiedzieć moim rodzicom
-Jak wrócę ?
-Tak
-To może zaproś ich do nas
-My pojedziemy do nich
-W porządku
-Poznałaś już moich rodziców
-Tak, ale jak nie byłam Twoją dziewczyną
-Nie wiem czy się ucieszą
-A czemu mieliby się nie ucieszyć ?
-Znamy się nie cały rok, zostawiłam Cię na trochę, jestem w ciąży
-Hana daj spokój
-Może być gorzej niż z moimi rodzicami
-Bez przesady
-Może zmieńmy temat ? - westchnęłam
-Jesteśmy - zaparkował auto na podjeździe
-Pomóc Ci z rzeczami ?
-Chyba zwariowałaś - patrzy na mnie niezadowolony
-Dobra idę zrobić obiad - wysiadłam i ruszyłam w stronę domu
Otworzyłam drzwi kompletem kluczy, który dostałam od mojego ukochanego, rozebrałam się w przedpokoju i poszłam do kuchni. Nie wiedziałam jakie mamy składniki, ale nie chciało mi się przeszukiwać całej kuchni, więc wyjęłam tylko makaron i zaczęłam go gotować. Sprawdziłam w internecie jakiś fajny i prosty sos, a potem go zrobiłam. Odcedziłam makaron, położyłam dwie jednakowe porcje na talerzach i polałam sosem. Postawiłam na stole, a potem umyłam ręce w kuchennym zlewie
-Mario obiad !
-Zaraz
-Wystygnie
-Powiedziałem, że zaraz - powiedział to tak ostro, że przeszedł mnie dreszcz
Co za bezczelny typ. Wkurzył mnie, więc postanowiłam, że nie będę na niego czekała. Posprzątałam po sobie i poszłam na górę. Wzięłam najmniejszą walizkę jaką posiadam i spakowałam do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy jakie będą mi potrzebne w stolicy Polski. Zeszłam na dół, na stole nadal stał talerz Mario, ale już pusty. Fajnie, że po sobie posprzątał ...
-Nie mogłeś posprzątać ? - zapytałam spokojnie wchodząc do salonu
-Jeden talerz Ci przeszkadza ? - tak uwielbiam jak jest taki oschły
-O co Ci chodzi ?
-O co mi chodzi ? O co Tobie do jasnej cholery chodzi ? - krzyknął tak głośno, że aż się przestraszyłam
-Słucham ? - zdziwiłam się
-Zamierzałaś mi powiedzieć ?
-O czym ? - byłam zirytowała
-Że podczas swojego pobytu w Barcelonie miałaś kochanków
-Słucham ?! - oburzyłam się
-Czyje to dziecko ?
-Twoje !
-Nie wierzę Ci - poczułam jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce, to tak strasznie zabolało
Mario nawet na mnie nie patrząc wstał z kanapy i poszedł wprost do przedpokoju, a zaraz potem trzasnął głośno drzwiami. Zalałam się łzami i usiadłam na podłodze. O kim on mówi i skąd mu się to wzięło ? Jeszcze niedawno wszystko było świetnie, a teraz się zjebało ... znowu
Do wieczora siedziałam i wyłam, nie mogłam się opanować. Zebrałam się w końcu w sobie i poszłam na górę, ogarnęłam się trochę i położyłam do łóżka. Nie mogłam zasnąć, nie wiedziałam gdzie jest Mario, kiedy wróci ... mimo wszystko się martwiłam. Wzięłam koc, poduszkę i zeszłam na dół. Położyłam się na kanapie i przykryłam, bo było mi strasznie zimno
Obudziło mnie kolejne trzaśnięcie drzwi, powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar wiszący na ścianę. 2:14. Mario starał się po cichu wejść na górę, ale jakoś mu się nie udało, bo potknął się na schodach głośno się przy tym zachowując. Nawet mnie nie zauważył. Westchnęłam cicho i z powrotem zamknęłam oczy, na szczęście szybko odleciałam i już nie musiałam się niczym martwić
~Next Day~
Obudziłam się po 8, wstałam i zabrałam rzeczy na górę. Na schodach leżały ciuchy Mario, więc zapewne w drodze do łóżka zaczął się rozbierać. Położyłam poduszkę i koc na podłodze, bo Gotze zajmował całe łóżko. Stałam i patrzyłam na niego chwile, ale w końcu wyszłam. Potraktował mnie strasznie. Schodziłam po schodach próbując ominąć jego ciuchy jednak stanęłam na koszulce i się poślizgnęłam
-Cholera ! - w ostatniej chwili się przytrzymałam barierki
Na dole w łazience się umyłam, a potem cichutko zabrałam z sypialni ubrania. Założyłam je, ogarnęłam się spokojnie i zjadłam śniadanie. Chłopak cały czas spał, ale go nie budziłam. Trudno.
Wzięłam walizeczkę i zamówiłam taksówkę. Wsiadłam do niej, a wcześniej zamknęłam dom. Na lotnisku byłam trochę po 10, ale nie spóźniłam się. Zanim wsiadłam do samolotu wysłałam Mario sms, niech się martwi. Dam mu nauczkę

"Poradzę sobie bez Ciebie"
Nie odpisał, pewnie jeszcze śpi. Wątpię, żeby w ogóle w najbliższym czasie się obudził. A jak się obudzi to nie będzie wiedział czy jestem w Warszawie czy gdzieś indziej. Zobaczymy czy nadal będzie tak świetnie. Dupek z niego, ale go kocham. Kompletnie go nie rozumiem.
-Przepraszam
-Tak ?
-Czy pani jest dziewczyną Mario ? Mario Gotze ?
-Eee ... tak
-A mogę zrobić sobie z panią zdjęcie ?
-Pewnie
Zrobiłyśmy zdjęcie i dziewczyna odeszła. Odetchnęłam z ulgą. Punkt 11:20 samolot wystartował, a po dwóch godzinach wylądował w Warszawie. Dawno mnie tu nie było, ale wszystko pamiętam. Tu się wychowałam, kocham to miasto. Wzięłam taksówkę i pojechałam do swojego rodzinnego domu
-Witaj Hana
-Cześć - przytuliłam Norę gosposie
-Dawno Cię tu nie było
-Wiem, ale rodzice chcieli mnie widzieć
-Jedzą obiad, chcesz też ?
-Nie dzięki
-To chodź - weszłam powoli do środka i skierowałam się do dużej jadalni
-Cześć
-Dzień dobry, zjesz co ?
-Nie jestem głodna
-Wydawało mi się, że masz być na święta
-Tak, ale z tatą inaczej się umówiłam
-Dobrze
-Chce Wam o czymś powiedzieć
-Tak ?
-Jestem w ciąży
-Och - moja mama wydała z siebie cichy jęk - gratuluje
-Tak szybko ? - zapytał ojciec
-Nie planowałam tego - uśmiecham się delikatnie
-Tak, to zrozumiałe
-A Wy o czym chcecie mi powiedzieć ?
-Może porozmawiamy przy kolacji ?
-Wole to załatwić od razu
-Rozwodzimy się
-Jak to ?
-Za długo udawaliśmy
-Nie sądziłam, że to się stanie
-Od jakiegoś czasu to planowaliśmy
-Czemu mi to mówicie osobiście ?
-Chcemy, żebyś miała udziały w naszej firmie
-Po co ?
-Musimy podzielić majątek
-Weźmiecie sobie po 50% i po sprawie
-Jesteś naszą córką
-Nie chce tych udziałów
-Czemu nie ?
-Bo ta firma źle mi się kojarzy
-W porządku
-Przykro mi
-Ważne żebyś była szczęśliwa - stwierdził tata
-Dziękuje - uśmiecham się

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 30.

[Hana]
Wkurzona się rozłączyłam i wybrałam numer do mojego taty.
-Cześć córeczko
-O co chodzi tato ? Czemu mama chce, żebym przyjechała na święta ? Co chcecie mi powiedzieć ? Czemu jest taka milutka ?
-Hana spokojnie
-Jakie spokojnie tato ? - byłam coraz bardziej zdenerwowana
-To nie jest rozmowa na telefon
-To nie mogę przyjechać na weekend ?
-Hana możesz oczywiście, że możesz
-Okej, to powiedz mamie, że będę w sobotę
-Który to jest ?
-16 listopada tato
-Dobrze kochanie będziemy czekali
-Do zobaczenia - rozłączyłam się i usiadłam na łóżku. Schowałam twarz w dłonie i zamknęłam oczy, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Po krótkiej chwili się ogarnęłam i wzięłam laptopa. Zarezerwowałam sobie bilet, ale nie miałam ochoty schodzić do Mario i Lewandowkich. Ułożyłam się wygodnie i przytuliłam do siebie poduszke.
Usłyszałam otwierające się drzwi, ale nie odwróciłam się. Mario położył się obok mnie i przytulił mnie do siebie. Przez jakiś czas nic nie mówił, tylko trzymał mnie w swoich ramionach.
-Wszystko w porządku ?
-Nie - westchnęłam
-O co chodzi ?
-Nie wiem, moi rodzice coś kombinują. Mama chce, żebym przyjechała na Święta, ale jednak udało mi się pogadać z tatą, że będę w sobotę. No i lecę do Warszawy, ale nie wiem o co chodzi i mama jest jakaś dziwna. Inna
-Nie martw się, będzie dobrze - pocałował mnie w czoło
-Nie gniewasz się, że lecę ?
-Oczywiście, że mnie
-Powiem im o Tobie i o dziecku
-Dobrze
-A co z Lewandowskimi ?
-Pojechali, wpadną innym razem
-Głupio wyszło
-Na pewno zrozumieją
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham skarbie
-Wiem, że zachowałam się jak idiotka ... - przerwał mi
-Cii - położył mi palec na ustach - nie ważne, to już jest nie ważne
-No, ale dlaczego ? Tak bardzo Cię zraniłam, a Ty nawet nie chcesz tego przyznać
-Hana kochanie napisałaś, że wrócisz i wróciłaś. Nie ma o czym gadać
-Mario - odwróciłam się przodem do niego - przepraszam
-Ile razy jeszcze będziesz mnie przepraszała ? Jak tylko zobaczyłem Cię przed drzwiami to Ci wszystko wybaczyłem, nie przepraszaj mnie już - złożył delikatny pocałunek na moich ustach, a ja się uśmiechnęłam - zresztą jak mógłbym być zły ? Nosisz pod sercem moje dziecko, jesteś kobietą mojego życia
-Dobrze już zrozumiałam - zaśmiałam się cicho
-Nie masz już żadnych wątpliwości ?
-Żadnych
-To świetnie - pogładził mnie po policzku - trzeba ogarnąć Twoje rzeczy
-Pomożesz mi z nimi ? Nie chce mi się ich wszystkich samej nosić do mieszkania
-Z mieszkania to Ty możesz co najwyżej wynosić
-Co ? - zdziwiłam się
-Wprowadzasz się do mnie
-Taa, chyba śnisz
-Hana jesteś ze mną w ciąży
-Mario, ale nie muszę od razu się do Ciebie wprowadzać
-Czemu nie ?
-Jeszcze nie teraz
-Hana
-Skończymy ten temat
-Wiesz, że nie pozwolę Ci mieszkać samej
-No, ale co mi się samej stanie ?
-A jak się źle poczujesz, zemdlejesz ?
-Mario musisz od razu wymyślać najgorsze rzeczy ?
-Ja myśle całkowicie realistycznie
-Jezu Mario
-Nie ma nawet opcji, żebyś wracała do siebie
-Przestań Mario - zdenerwowałam się
-Co Mario ? Zostajesz tutaj, a do siebie możesz jechać co najwyżej po rzeczy
-Na razie zostaje u siebie
-Teraz i potem mieszkasz u mnie
-Przecież będziemy się widywali
-Hana, ale to nie o to chodzi
-Wiem, że się martwisz, ale wyluzuj
-Żadne wyluzuj tylko się tu przeprowadzasz
-Na prawdę będziemy się o to kłócili ?!
-Hana wiesz, że nie chce się kłócić, ale nie chce, żebyś mieszkała sama
-Proszę Cię to tylko kilka miesięcy
-Kilka miesięcy, a potem się wprowadzisz ?
-Nie wiem. Tak - westchnęłam
-Nie chcesz ze mną mieszkać ?
-Nie o to chodzi
-A o co ?
-Nie uważasz, że to się dzieje wszystko bardzo szybko ? Nic się nie stanie jak będę mieszkała sama, a potem się wprowadzę
-Dobra wrócimy do tego
-Ej nie złość się
-Nie złoszczę się - uśmiechnął się do mnie
-To dobrze - pocałowałam go
-Chcesz herbaty ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową - ale kawy bym się napiła
-Zapomniaj
-Mario - spojrzałam na niego błagalnie - proszę, tylko jedną, słabą
-Nie - zaśmiał się
-Mario no proszę Cię
-Nie działa to na mnie - tym razem to on mnie pocałował
-No, ale weź
-Nie nie i jeszcze raz nie
-Będziesz coś chciał, zobaczysz
-Zapamiętam - klepnął mnie w tyłek
-Ej !
-Zaraz wracam - olał mój belwurs
-Czekam - ułożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam telewizor
-Tylko grzecznie - krzyknął już z korytarza
-Dobrze - odparłam ze śmiechem
Włączyłam jakiś kanał muzyczny, ale i tak nie było tam żadnych fajnych piosenek, same nudy. Prawie zasnęłam, ale w tym momencie do sypialni wszedł piłkarz.
-Śpisz ?
-Nie - otworzyłam szerzej oczy
-Jak chcesz to śpij
-Nudno było troche i tyle
-Okej - położył się obok mnie i mnie objął
-Oglądamy coś ?
-Co ?
-Jakiś film, bo w telewizji nic nie ma
-Dobra, to co ?
-Obojętnie mi
-To może zamiast siedzieć w domu pójdziemy na spacer ?
-W sumie możemy iść, ale zimno jest
-Nie jest, uwierz mi
-No dobra, ale mam mało ciepłych rzeczy
-Damy radę - uśmiechnął się
-Dobra to się przebiorę
-Jak chcesz mogę dać Ci na to co masz bluze
-Nie spokojnie - uśmiechnęłam się
-Za 10 minut na dole ?
-Spoko - pocałowałam go i wstałam
Otworzyłam walizkę, wyjęłam odpowiednie ciuchy i zamknęłam się w łazience. Przebrałam się, włosy związałam w koka i umyłam zęby. Byłam gotowa, więc wyszłam z pomieszczenia. Mario był już na dole, więc złapałam torebkę i ruszyłam na dół.
-Już ?
-Yhmm - założyłam buty w przedpokoju
-To chodźmy
-Idziemy - zaśmiałam się, a on złapał mnie za ręke
-Nie będzie Ci zimno ?
-Sam mówiłeś, że nie jest aż tak zimno
-Wiem co mówiłem
-Dobrze - uśmiechnęłam się promiennie - nie będzie
-Jakby co to mów
-Pewnie - wyszliśmy z domu, Mario zamknął drzwi i ruszyliśmy na spacer
-Teraz już wszyscy będą wiedzieli, że wróciłaś
-Czyżby ktoś nam robił zdjęcia ?
-Oczywiście
-Nie dziwi mnie to - zaśmiałam się cicho
-Szczerze to mnie też nie - szepnął mi do ucha
-Przyśpieszmy - pociągnęłam go za rękę
-Powoli - przyciągnął nie do siebie i stanęliśmy
-Słaba kondycja ?
-No chyba tak - zrobił smutną minkę
-Trzeba będzie nad tym popracować
-Masz jakiś pomysł ?
-Jakiś mam
-To chodźmy - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy dalej
-Czy mi się wydaje czy chcesz szybciej wrócić do domu ?
-Bardzo dobrze mnie znasz
-Wiem - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Kocham Cię - spojrzał mi w oczy
-Ja bardziej - puściłam mu oczko
-Chciałbyś
-Pff - oburzyłam się
-Żadne pff - pstryknął mnie w nos
-Mario
-Hmm ?
-Kupmy jakieś ciasto - zatrzymałam się przed cukiernią, którą mijaliśmy
-Nie możemy zrobić czegoś w domu ?
-Jakoś nie chce mi się czekać
-To weźmiemy jakieś małe babeczki - weszliśmy do środka
-Pasuje mi - wybraliśmy sobie co chcemy, piłkarz zapłacił i ruszyliśmy dalej
-Ubrudziłaś się - zaśmiał się i mnie wytarł
-Dziękuje
-Drobiazg
-Usiądziemy gdzieś ?
-Pewnie, w parku ?
-Może być
Droga do parku zajęła nam troche czasu, bo po drodze osoby, które mijaliśmy rozpoznawali Mario. Prosili o zdjęcia, autografy, chwile rozmowy.
-Cieszę się, że wróciłaś
-Ja też - uśmiechnąłam się
-To jest Twoje miejsce
-Moje miejsce jest tam gdzie Ty - przytuliłam się do niego
-Dobrze to słyszeć - pocałował mnie w czoło
-Nie żałujesz ?
-Czego ?
-Tego, że musiałeś tyle czekać
-Nie musiałeś, ale chciałem - szepnął - nie żałuje
-Ani trochę ?
-Ani trochę - rozwiał moje wątpliwości
-Mario jeżeli tak bardzo Ci zależy to ja mogę z Tobą zamieszkać - powiedziałam po chwili
-Na prawdę ?
-Tak - uśmiechnęłam się - nadal mam swoje zdanie, ale wiem, że Ci na tym zależy
-Dziękuje - czule mnie pocałował
-Ale moje mieszkanie zostaje jakby co - ostrzegłam go
-Jak sobie życzysz
-Trzeba tylko ustalić kiedy zrobimy przeprowadzkę
-Ty wyjeżdzasz w sobotę ?
-Yhmm
-To możemy przed sobotę wszystko spakować, a ja potem przewiozę to z Lewym w weekend i jak wrócisz to wszystko rozpakujemy
-Niech będzie
-Hana na pewno tego chcesz ? - spojrzał mi w oczy
-Tak, spróbujmy

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 29.

[Hana]
To co powiedziała mi pani doktor tak na prawdę dotarło do mnie dopiero po chwili. Usiadłam po turecku na łóżku i zalałam się łzami. Matko ja jestem za młoda, nie planowałam jeszcze dzieci. Nie teraz. Mam dopiero 20 lat.
-Coś się stało proszę pani ?
-Nie nic
-Wyjmę pani wenflon
-Dziękuje - może nie zrobiła tego zbyt delikatnie, ale trudno. To nie było teraz najważniejsze
-Zaraz pani doktor przyniesie pani wypis i recepty. Wtedy będzie pani mogła wyjść
-Dobrze - szepnęłam
Wyszła, a ja znowu się popłakałam. Czy wszystko musi się komplikować ? Wszystko na raz, jedno po drugim
-Matko Hana co się stało ?
-Wracam do Dortmundu. Cris zarezerwujesz mi bilet ?
-Tak, ale co się stało ?
-Na najbliższy lot
-Hana - podszedł do mnie
-Nie ważne
-Możesz nam zaufać
-Jestem w ciąży, ok ? Wracam do Dortmundu i nie chce o tym gadać
-Pani Hano tutaj jest pani wypis, recepta i wszytkie wyniki badań
-Dziękuje bardzo
-Proszę na siebie uważać
-Zapamiętam
-Do widzenia
-Do widzenia - schowałam wszystko do torebki i razem z reszte wyszłam z sali
-Jedziemy do mnie ?
-Zawieziesz mnie do hotelu ?
-Jasne, ale będziesz siedziała sama ?
-Chce się spakować, a lotem się nie przejmuj. Poradzę sobie sama
-Chętnie Ci pomogę
-Proszę Was chce być sama
-Ok, ale musisz dać sobie pomóc
-Na prawdę bardzo Was pokochałam, ale nie czuje się najlepiej. Chce wrócić do hotelu, spakować się, a potem jechać do Dortmundu do Mario. Nie chce nic więcej. Więc bardzo Was przepraszam, ale pożegnamy się przed szpitalem. Na pewno jeszcze się zobaczymy
-Jesteś pewna ?
-Przepraszam - moje oczy wypełniły się łzami
-Odzywaj się - przytulili mnie
-Będę - szepnęłam cichutko
Po chwili się ode mnie odkleili, zamówiłam taksówkę, a potem pojechałam prosto do hotelu. Pierwsze co zrobiłam to rezerwacja na nocny lot. Zabrałam się za pakowanie, było tego na prawdę dużo. Wszystko z szafy wywaliłam na podłogę, kosmetyki spakowałam, wyciągnęłam jakieś rzeczy z pod łóżka, opróżniłam szafki nocne. Dopięłam walizki, doczołgam je do drzwi. Jak już wszystko ogarnęłam to okazało się, że jest już po 20. Lot mam o 23, a na lotnisku muszę być o 22, więc postanowiłam coś zjeść. Zeszłam do restauracji i zamówiłam zdrowy posiłek. Po kolacji poszłam do recepcji, zapłaciłam za pokój, wszystko ogarnęłam i w pół do 22 pod hotelem będzie czekała taksówka, a boy hotelowy zabierze moje taksówki. Wysłałam jeszcze wiadomość do Ani, a potem poszłam do pokoju.
"Wracam"
Nie odpisałam, ale nie przejmowałam się tym. Wiem, że prędzej czy później to przeczyta. Może będę już wtedy w samolocie, ale ważne, że wracam. Teraz już nie chodzi tylko o mnie, czy o Mario. Chodzi o dziecko, nasze dziecko.
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc otworzyłam. Młody chłopak wziął moje wszystkie walizki, a ja zabrałam swoją torebkę i razem z nim wsiadłam do windy. Chwile z nim porozmawiałam w drodze do taksówki, pożegnałam się z recepcjonistką i ruszyłam w stronę lotniska.
-Udały się wakacje panienko ?
-Nie do końca
-Tylko niech się pani nie zraża do Barcelony
-Nie zamierzam
-Płacze pani ? Coś się stało ?
-Nie. Tak. Nie ważne
-Jak pani woli
-Dziękuje, że pan zapytał
-Cała przyjemność po mojej stronie - nic nie powiedziałam tylko leciutko się uśmiechnęłam. Do końca podróży już nie rozmawialiśmy. Mężczyzna pomógł mi z walizkami, zapłaciłam, a on miło się pożegnał. Ruszyłam na odprawę, a potem razem z walizką podręczną poszłam dalej. Byłam już mocno zmęczona, osłabiona, dalej zdziwiona. Niby to do mnie dotarło, ale z drugiej strony to nadal było zadziwiające. Czemu się wcześniej nie zorientowałam.
-Przepraszam to chyba pani - młoda dziewczyna podała mi chusteczki
-Dziękuje, musiały mi wypaść
-Nie ma za co
Mijałam ludzi dalej płacząc. Nie patrzyłam na nikogo, na nic. Chciałam być już po prostu w Dortmundzie, w swoim ukochanym mieście. Pogodzić się z Mario, spotkać z Anią i być z powrotem szczęśliwa. Po prostu. Po raz kolejny.
Kiedy wsiadłam do samolotu byłam zadowolona, to tylko 2 godziny lotu, a potem będę już na miejscu. Lot minął mi wyjątkowo szybko, odebrałam wszystkie bagaże, zamówiłam taksówkowe i pojechałam do domu Mario. Taksówkarz postawił moje walizki pod drzwiami, poczekałam, aż odjedzie i zadzwoniłam dzwonkiem. Było już kilka minut po 2, ale nie chciałam czekać do rana. Po kilkunastu minutach mi otworzył i wpatrywał się we mnie zdziwiony.
-Wróciłam
-Och Hana - przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać
-Przepraszam, tak strasznie Cię przepraszam
-Tęskniłem
-Muszę Ci coś powiedzieć
-Wejdźmy do środka, jest strasznie zimno. Potem mi powiesz - weszłam, a on zaraz włożył moja walizki. To prawda, trochę zmarzłam, w końcu jest listopad i nie jest tak ciepło jak w Barcelonie - napijesz się czegoś ?
-Nie dziękuje
-Zmarzłaś - zdjął bluzę z wieszaka i nałożył mi na ramiona
-Jestem w ciąży
-Co ?
-Dzisiaj się dowiedziałam, od razu wróciłam
-Który tydzień ?
-Jedenasty
-Czyli nasz pierwszy raz ?
-Tak - delikatnie się uśmiechnęłam
-Kocham Cię - wpił się w moje usta
-Przepraszam
-Nie gniewam się, rozumiem
-Tak bardzo tęskniłam, kocham Cię
-Ja Ciebie też mała, będzie dobrze zobaczysz
-Nie chciałam Mario
-Hana spójrz na mnie - podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy - kocham Cię, nie gniewam się. Będziemy wspaniałymi rodzicami i obiecuje Ci, że będziemy szczęśliwi
-Jesteś najlepszy - przytuliłam go mocno
-Idziemy spać, musisz odpocząć
-Mario ...
-Nie dyskutuj - pocałował mnie w nos
-Tak będzie już zawsze ?
-Oczywiście - poszliśmy na górę, założyłam jego koszulke i razem położyliśmy się do łóżka
-Tęskniłam za tym
-To będzie pierwsza dobra noc od dawna
-Dobranoc
-Śpij dobrze - objął mnie mocno
~Morning~
-Hana kochanie wstawaj
-Nie jeszcze nie
-Śniadanie czeka
-Yhmm - przewróciłam się na drugi bok
-Ania dzwoniła, będą za pół godziny
-Kawy potrzebuje kawy
-Mam dla Ciebie herbatę i pyszne śniadanie nic więcej
-Koniec z kawą ? - dalej miałam zamknięte oczy
-Tak, wstawaj
-Nie wierze - otworzyłam powoli oczy
-Czekam na dole - pocałował mnie
-Wezmę prysznic
-Przyniosłem Twoje walizki
-Nie potrzebnie, przecież muszę wrócić do siebie
-Nigdzie Cię teraz nie puszczę
-Zaraz przyjdę - wstałam i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy, a potem w szlafroku Mario wyszłam z pomieszczenia. Wygrzebałam ze swojej walizki bieliznę i ubrania. Założyłam je szybko, ogarnęłam makijaż i zeszłam na dół.
-Ładnie wyglądasz
-Dziękuje
-Zjadaj - odsunął mi krzesło
-Jeszcze ciepła herbata - stwierdziłam
-Przed chwilą zrobiłem drugą
-Miło
-Smacznego
-Ty nie jesz ?
-Jadłem wcześniej
-Ok
-Robiłaś test ?
-Nie, byłam u lekarza
-Coś się stało ?
-Nie, tylko zrobiło mi się słabo mi zawieźli mnie do szpitala
-I od razu przyleciałaś ?
-Tak
-Nie powinnaś
-Mario, przecież nic mi nie jest
-Wiem, ale mogło coś Ci się stać - złapał mnie za rękę
-Ale nie stało
-Nie mówmy na razie nikomu
-Wstydzisz się ? - zażartowałam
-Nie no co Ty - pocałował mnie w dłoń
-Czyli nie mówimy ?
-Możemy jednak powiedzieć, cieszę się
-Trudno było bez Ciebie
-Mi bez Ciebie też
-Byłam w Barcelonie
-Czemu tam ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Dobrze, że wróciłaś. Reszta jest nie ważna
-Nie jesteś zły ?
-Ani trochę
-Tak bardzo Cię kocham - wstałam i usiadłam mu na kolanach
-Teraz już będzie tylko lepiej
-Nie chciałam być matką tak szybko
-Ja też tego nie planowałem
-A co jak nam się nie uda ?
-Kochamy się, więc musi się udać
-Boję się - położyłam głowę na jego ramieniu
-Ja też się boję - szepnął
-Będziesz dobrym tatą
-A Ty będziesz najlepszą mamą na świecie
-Przynajmniej się postaram - ktoś zapukał do drzwi
-Lewandowscy
-Otworzę
-Dokończ śniadanie - delikatnie zdjął mnie ze swoich kolan, a sam poszedł otworzyć
-Gdzie jest ? - usłyszałam
-Jem śniadanie - zawołałam
-Hana ! - prawie wbiegła do jadalni i rzuciła się na mnie
-Ostrożnie - stwierdził Gotze
-Coś się stało ? Jesteś chora ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-A co Ci powiedzieli w szpitalu ?
-Jestem ...
-Stęskniliśmy się - przerwał mi Robert
-Ja też tęskniłam - objęłam go
-Robert przerwałeś jej - Healthy go skarciła
-Przepraszam
-To co jesteś ?
-Jestem w ciąży
-Och ! Gratulacje ! - po raz kolejny mnie przytuliła, a Lewy gratulował mojemu chłopakowi
-Nie dbałaś o siebie ?! - spytała z wyrzutem
-Nie prawda
-Nie kłam mi tu - zaśmiała się
-Spróbowałabym tylko - westchnęłam
-Chcecie coś do picia ? - wtrącił młodszy piłkarz
-Może jakiś sok
-Już się robi
-Chodźcie do salonu - przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie
-Opowiadaj
-Nie ma co opowiadać
-Jasne, przez miesiąc siedziałaś na tyłku
-Powiedzmy
-A jak tam znajomi ?
-W porządku
-Kogo poznałaś ? - zaciekawił się ojciec mojego dziecka
-Nie powiedziała Ci ?
-Przyjechała w nocy, więc nie gadaliśmy za dużo
-O której byłaś ?
-Trochę po 2
-To pewnie jesteś zmęczona
-Nie no aż tak bardzo to nie
-Na pewno ?
-Tak tak spokojnie
-Który to tydzień ciąży ?
-Już jedenasty
-Nie zorientowałaś się wcześniej ?
-Nie, jakoś nie skojarzyłam faktów
-Rozumiem
-Przepraszam na chwile - poszłam na górę, gdzie dzwonił mój telefon
Wygrzebałam go z torebki, a potem odebrałam
-Halo ?
-Cześć córeczko
-Mama ? - zdziwiłam się
-Co Cię tak dziwi kochanie ?
-Czego chcesz mamo ?
-Hana musisz być taka oschła ?
-Jestem dokładnie taka sama jak Ty kiedyś dla mnie
-Chciałam Cię zaprosić na Święta
-Kpisz ?
-Hana !
-Skąd taka nagła zmiana w Twoim zachowaniu ?
-Dawno nie rozmawiałyśmy, stęskniłam się
-Mamo, nigdy taka nie jesteś
-Po prostu przyjedź do domu, na święta
-Po co mam przyjeżdżać na święta ? Znowu będzie tak samo ? Zadzwoni ktoś z pracy i oboje polecicie do gabinetów. Potem przyjdzie gosposia, razem z nią odpakuje prezenty. Tylko dlatego, że moi rodzice są bardziej zajęci pracą niż jednym wieczorem w roku, który powinni spędzić razem ze swoją córką.
-Nie zawsze tak było
-Oczywiście, że zawsze !
-Obiecuje Ci, że w tym roku będzie inaczej
-Mamo ja nic nie rozumiem ! O co chodzi ? Co się nagle zmieniło ?
-Chcemy Ci z ojcem coś powiedzieć
-Czy to jest takie ważne ?
-Tak, bardzo ważne
-Musicie powiedzieć mi to akurat w święta ? Nie wystarczy, że przyjadę na weekend
-Nie wymyślaj Hana, przyjedź przed świętami
-Dobrze mamo przyjadę - odpuściłam

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 28.

~Some Time Later~
[Hana]
Och już jest listopad. Szybko minęło. A ja dalej jestem w Barcelonie. Chociaż tęsknie i czasami nie wiem co ze sobą zrobić, to dobrze mi to jest. Mogę myśleć, odciąć się od wszystkiego innego. Dzisiejszy dzień zaczął się beznadziejnie. Znowu wymiotowałam, było mi słabo, skaleczyłam się, a jak malowałam rzęsy to wsadziłam sobie szczoteczkę do oka. Oczy od razu zaczęły mi łzawić, więc cały makijaż szlak trafił. No, ale cóż jak pech to pech. Umówiłam się dzisiaj z Crisem, bo bardzo nalegał. Może znowu uda mi się chociaż na chwile odciągnąć moje myśli od Mario. Ubrana i gotowa usiadłam sobie na balkonie z pyszną mleczną czekoladą. Wciągnęłam ją wyjątkowo szybko, najwyżej będę gruba. Jak Mario mnie kocha to zrozumie.
Umyłam zęby, pomalowałam usta ulubioną szminką i wyszłam. Cristian czekał na mnie przed hotelem, tym razem stał oparty o inny samochód. Magia pieniędzy.
-Witaj nieznajoma
-Cześć - pocałowałam go w policzek
-Jakoś blado wyglądasz
-Kiepsko się czuje
-Możemy to przełożyć
-Nie spokojnie
-To jedziemy do mnie ?
-A co będziemy robili ?
-To zależy co byś chciała
-Może gdzieś wyjdziemy ?
-Kino ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-Proszę bardzo - otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam
-Jak było na treningu ?
-Nudno
-Zmęczony ?
-Byłem, ale teraz już nie
-To dobrze
-Gadałaś z nim ?
-Nie
-A z Anią ?
-Gadałyśmy na Skype bardzo długo. Potem doszedł Robert
-Poprawiło Ci to humor ?
-Trochę tak, trochę nie
-Jak zwykle tajemnicza
-Wydaje Ci się
-Coś jest nie tak i ja to widzę
-Gadałyśmy trochę o Mario. Nie wiem co o tym myśleć
-Kochasz go to bardzo widać
-Kocham, ale nie gadajmy o tym
-Hana
-Cris przestań proszę
-Ok jeżeli nie chcesz to nie musimy o tym gadać
-Nie chce
-Kierunek kino
-Tak - posłałam mu delikatny uśmiech
-Dramat, horror ?
-O nie ! Komedia !
-Tylko nie romantyczna
-Czemu nie ?
-Nie lubię
-Cris proszę
-Nie - zaśmiał się
-Tak
-Nie
-Ugh ! Dobra nie romantyczna. Po prostu komedia
-Nich będzie
-Dziękuje - zaśmiałam się
-Następnym razem idziemy na horror
-W takim razie następnym razem nie idziemy do kina
-Nie zrobisz mi tego
-Założysz się ?
-Nie - odwrócił się w moją stronę
-Patrz na drogę
-Patrze
-No widzę własnie
Na szczęście po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Kupiliśmy bilety na jakąś komedie, popcorn, coca-colę i weszliśmy na sale. Mieliśmy miejsca na samej górze, więc było wszystko idealnie widać. Reklamy nie trwały długo, więc nie musiałam się bać, że zjem cały popcorn podczas ich trwania.
-Chyba nie zasypiasz
-Ha ha ha
-Dobrze już nic nie mówię - cicho zachichotałam
-To film nie dla mnie
-Wytrzymasz
-Wyjdźmy stąd
-Cris proszę zostańmy
-Będę miał traumę do końca życia
-Nie prawda - szturchnęłam go
-Jak można coś takiego oglądać ?
-Cristian !
-Ok. Zostajemy
-Och jakiś Ty łaskawy
-Specjalnie dla Ciebie
-Uwielbiam Cię
-Wiem wiem
-Nudny jest ten film
-Teraz to odkryłaś ?!
-Wychodzimy ?
-Wreszcie mówisz z sensem - podniósł się z miejsca, a ja zrobiłam to samo. Po cichu opuściliśmy sale, a potem poszliśmy do auta.
-Daj mi trochę popcornu
-Nie - zaśmiałam się
-Może pojedziemy na jakiś obiad ?
-Popcorn może być
-Może jednak ?
-Ok, ale Ty coś zrobisz
-Czyli jedziemy do mnie ?
-Tak
-Dobrze, że zrobiłem zakupy
-A zazwyczaj lodówka świeci pustkami
-Czasami tak
-No ładnie
-Jestem singlem
-Fajne wytłumaczenie
-Długo nad tym myślałem
-Domyśliłam się
-To na co masz ochotę ?
-Nie wiem, obojętnie mi
-Może pizza ?
-Domowej roboty ?
-Tak
-Nie wiedziałam, że aż tak dobrze gotujesz
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz
-Brzmi na prawdę bardzo tajemniczo
-Starałem się
-Może jesteś jakimś gwałcicielem i chcesz mi coś zrobić ?
-Kurde domyśliłaś się
-Nie strasz
-Od kiedy Cię spotkałem chciałem Cię zgwałcić, pobić i porzucić gdzieś w krzakach
-Jesteś idiotą
-Dziękuje Ci bardzo
-Żartowałam tak samo jak Ty
-Ja nie żartowałem
-Nie nabierzesz mnie na to - zaśmiałam się
-Ok przyznaje to był żart
-No widzisz - uśmiechnęłam się
Jak dojechaliśmy to chłopak poszedł robić dla nas obiad, a ja usiadłam sobie w ogrodzie. Jest taki piękny, duży. Oj chciałabym kiedyś taki mieć. Duży dom, piękny ogród. Dzieci, mąż. Mario. Tak Mario. Chce, żeby Mario był moim mężem. Od zawsze na zawsze.
-Obiad na stole
-Idę - wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam do środka. Usiadłam przy stole i od razu zaczęłam podziwiać cudownie wyglądającą domową pizze.
-Wina ?
-Nie dziękuje
-A co byś chciała ?
-Może być woda z lodem
-Już się robi
-Dziękuje - odparłam jak postawił przede mną szklankę
-Hana wszystko w porządku ?
-Tak tak po prostu nie najlepiej się czuję
-Chcesz się położyć ?
-Niee
-Jakby co to mów
-Dobrze - zaczęliśmy jeść. O ja Cię ! Jaka pyszna pizza. Nie wiem czy kiedykolwiek jadłam tak pyszną domową pizzą.
-Masz talent. Jest przepyszna
-Dziękuje. Polecam się na przyszłość
-Oj na pewno skorzystam póki tu będę
-Kiedy zmierzasz wyjechać ?
-Nie wiem sama
-Zawsze możesz mi powiedzieć jakby co
-Wiem wiem, odprowadzisz mnie na lotnisko i tak dalej
-Poleją się łzy
-Skończ z tym dramatem
-Wybacz
-Mario nadal czeka
-Dziwisz mu się ? Na taką dziewczynę warto
-Nadal czuje zapach jego perfum, pamiętam jego dotyk, słyszę bicie serca. Tęsknie. Kocham.
-Widzisz - uśmiechnął się - jesteś tyle kilometrów od Dortmundu i nadal wszystko jest podobne
-To chyba znak, że mam wracać
-Chyba tak
-Może na razie dokończę obiad
-Jedz jedz - zaśmiał się
-Ej no nie śmiej się
-Przepraszam już przestaje
-Jak wrócę do Dortmundu to będę musiała zmienić garderobę
-Czemu ?
-Bo przytyłam od kiedy tu jestem
-Nie prawda
-Widzę, że kłamiesz
-Nabrałaś kształtów, a to różnica
-Och wolę zostać przy tym, że przytyłam
-Jak chcesz, ja chciałem być tylko miły
-Wiem i dziękuje
-Nie ma za co
-Ale się najadłam - odsunęłam od siebie talerz
-Może zjesz jeszcze ?
-Nie dziękuje
-Może jednak ?
-Cris przestań - zaśmiałam się
-A co ja takiego robię ?
-Już Ty dobrze wiesz
-Oj tam
-Ty głupku
-Uznam to za komplement
-Jak chcesz
-To nie był komplement ?
-Ani trochę
-No wiesz co - oburzył się
-Jaki Ty jesteś delikatny
-A żebyś wiedziała
-Hahhaha - wybuchłam śmiechem
-Co robimy ?
-Nie wiem, ja idę na dwór
-Ok, wezmę coś do picia
-Poczekam - wstałam od stołu i wyszłam na taras. Usiadłam na krześle i wpatrywałam się z niebo.
-Pomożesz mi ?
-Jasne - wstałam, żeby wziąć od niego coś z tacy
-Dziękuje - na szczęście nic nie wylądowało na podłodze
-Cris - złapałam go za rękę
-Wszystko ok ?
-Słabo mi
-Powoli - wziął mnie na ręce, a zaraz leżałam na kanapie w salonie - zabieram Cię do szpitala
-Nie nic mi nie jest
-Hana ja nie żartuje
-Cris zaraz mi przejdzie
-Wezmę Twoje rzeczy, poczekaj chwile
-Cris - szepnęłam
-Bez dyskusji
Po kilkudziesięciu minutach byliśmy w szpitalu, nie czułam się jeszcze dobrze. Dość szybko mnie przyjęli, zrobili podstawowe badania i położyli mnie na oddziale. Oczywiście Cris zadzwonił do Anto, Shak, Leo, Pique no i Neymara.
-Jak się czujesz ? - zapytała Anto
-Już jest w porządku na prawdę
-Wyglądasz blado
-Jestem trochę zmęczona, ale to nic takiego
-Och jesteś pewna ?
-Oczywiście
-Może Ci coś przynieść ?
-Nie dziękuje
-Hana może jednak ?
-Rozumiem, że się martwicie, ale nic mi nie jest
-Jesteś strasznie uparta
-Cris masz mój telefon ?
-Jasne - podał mi
-Zostawicie mnie na chwile ? Chciałam zadzwonić do Ani
-Ok, jakby co to będziemy za drzwiami
Chciałam się najpierw upewnić czy dziewczyna może gadać, więc napisałam jej sms.

"Masz czas ? Mogę zadzwonić ?"
"Jasne, czekam na telefon :*"
Tyle mi wystarczyło. Uśmiechnięta wyszłam z wiadomości i wybrałam jej numer.
-Hej
-Cześć, czy mi się wydaje czy coś się stało ?
-Kiepsko się czuje i to tyle
-Od jakiegoś czasu kiepsko się czujesz
-Wydaje Ci się
-Hana na pewno wszytko dobrze ? Masz taki słaby głos
-Cris przywiózł mnie do szpitala
-Rany boskie, co się stało ?
-Po prostu zrobiło mi się trochę słabo
-Masz już wyniki badań ?
-Nie jeszcze nie
-Hana tak się martwię, daj znać jak tylko dostaniesz wyniki
-Ok - uśmiechnęłam się - co u Was ?
-W porządku, dzisiaj wieczorem przychodzi do nas kilka osób
-Super, a co to za okazja ?
-W sumie to nic wielkiego
-Mów
-Nie na prawdę nic wielkiego, po prostu się widzimy
-Mario będzie ?
-Nie
-Czemu ?
-Ostatnio rzadko gdzieś wychodzi
-Ania ...
-Nie obwiniaj się Hana
-Nie chce, żeby tak było
-Nie przejmuj się tym na prawdę, to dorosły facet. Poradzi sobie
-Mam nadzieje - westchnęłam - kończę
-Odpoczywaj, zadzwoń potem jeszcze
-Dobrze, do zobaczenia
-Paa - zakończyła rozmowę, a ja odłożyłam telefon na stolik
-Dzień dobry - do sali weszła pani doktor
-Dzień dobry, czy już wiadomo co mi jest ?
-Myślę, że tak, ale wolałabym się upewnić
-Dobrze
-Zadam pani kilka pytań
-Oczywiście
-Kiedy ostatni raz miała pani miesiączkę ?
-Nie wiem, nie pamiętam
-Uprawia pani regularnie sex ? - Boże do czego ona zmierza ?
-Do niedawna tak
-Bierze pani tabletki antykoncepcyjne ?
-Nie
-Zabezpieczali się państwo ?
-Nie zawsze
-Tak jak podejrzewam jest pani w ciąży
CO ?
-Zrobię pani badanie USG, a potem sprawdzę jeszcze wyniki krwi
-Dobrze - odparłam zaskoczona
Po badaniu wyszła nic mi nie mówiąc. Matko jak mogłam się nie zorientować ? Mdłości, wahania nastrojów, przytyłam, powiększył mi się biust. Kilkanaście minut później pani doktor po raz kolejny weszła do mojej sali.
-Gratuluje pani Becker. Jest pani w 11 tygodniu ciąży, przepisze pani kwas foliowy, który powinna pani przyjmować przez tydzień lub dwa i witaminy, a potem może pani wracać do domu
-Dziękuje - wykrztusiłam po chwili
-Pielęgniarka wyjmie pani wenflon
-Yhmm - zamknęłam oczy
-Wszystko w porządku ?
-Tak tak, ja po prostu muszę pomyśleć
-Oczywiście - wyszła
Jestem w ciąży. Będę miała dziecko. Będę matką. Jezu.

*****
Niespodzianka :D przyznać się kto się spodziewał ? Jak myślicie co zrobi Hana ? Rozdział może nie pojawić się za tydzień, ale to nie jest pewne ... 

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 27.

[Hana]
Weszliśmy bez pukania, bo było słychać głośną muzykę, więc pewnie i tak nie usłyszeli by dzwonka. Najpierw ruszyliśmy, żeby spotkać się i przywitać z gospodarzami, ale po drodze spotkaliśmy mnóstwo osób. Większość, jak nie wszyscy to byli piłkarze Barcelony. Nie byłam jakoś specjalnie zaskoczona, bo na co dzień widuje piłkarzy. Może nie takiego klubu, ale moja Borussia jest najlepsza.
-Shakira, Gerard to moja znajoma Hana
-Hej Shakira - podała mi dłoń
-Hana Becker - uśmiechnęłam się
-Gerard Pique - piłkarz, którego znam też mi się przedstawił
-Hana Becker
-Jesteś nową dziewczyną Crisa ? - dziewczyna mnie objęła
-Nie nie, ledwo się znamy
-Ach rozumiem
-Macie bardzo ładny dom
-Dziękuje
-Hej Hana - Neymar cmoknął mnie w policzek
-Cześć
-Już się poznaliście ?
-Tak, jeszcze przed imprezą
-Chodź idziemy tańczyć - zabrał mnie od piosenkarki i poszliśmy na parkiet.
Przez chwile zapomniałam o swoich problemach. Dobrze mi tak było.
-Napijesz się jakiegoś drinka ?
-Nie dzięki
-Nie pijesz normalnie alkoholu ?
-Pije, ale ostatnio nie najlepiej się czuje
-Coś się dzieje ?
-Grypę miałam chyba - zaśmiałam się
-Jakby co to ja Ci coś słabego mogę zrobić
-Dobra, zapamiętam
-To co soczek ? - spytał jak skończyła się jedna piosenka
-Poproszę
-Oczywiście
-Neymar mogę zadać Ci pytanie ?
-Jasne
-Ile lat ma Twój syn ?
-2 i pół
-Taki maluch jeszcze - uśmiechnęłam się promiennie
-Oj tak, jest słodki
-On ma na imię David, tak ?
-David Lucca
-Ładnie
-Porywam Cię - kolumbijska piosenkarka do nas podeszłam i odciągnęła mnie od napastnika
-Co tam ?
-Chce, żebyś kogoś poznała
-Okej
-Hana to jest Leo Messi, a to jego partnerka Antonella Roccuzzo
-Hana Becker - posłałam im uśmiech
-Znam Cię, Ty jesteś dziewczyną, któregoś z piłkarzy - zaśmiał się Leo
-Tak, Mario Gotze
-Spotkaliśmy się kiedyś
-Pewnie podczas trwania Ligi Mistrzów
-Pewnie tak
-Czyli przez znajomość z innymi piłkarzami teraz to Ci nie przeszkadza - stwierdziła Shakira
-Przyzwyczaiłam się już faktycznie
-Jesteś w Barcelonie na wakacjach ?
-Na trochę długich wakacjach - westchnęłam
-Chyba nie chcesz o tym gadać, prawda ?
-Nie za bardzo
-Okej, nie naciskam
-Mam pewien pomysł
-Jaki ?
-Zrobimy karaoke
-Teraz ?
-Tak - pisnęła
-Shak Ty jesteś piosenkarką
-Oj tam, nie będę się z Was nabijała
-Ja odpadam - stwierdziłam
-No weź będzie fajnie
-Nie ma nawet takiej opcji, nie namówisz mnie
-Ehh. Anto, a Ty ?
-Ja też odmawiam
-Leo powiedz, że mogę na Ciebie liczyć ?
-Wybacz, nie mam talentu do śpiewania
-Poszukam Crisa - szybko się ulotniłam. Po chwili zauważyłam go jak rozmawiał z którymś z chłopaków
-Przeszkadzam ?
-Nie oczywiście, że nie
-To ja pójdę - jego rozmówca nas opuścił
-Jak się bawisz ?
-Dobrze, dziękuje
-Nie pijesz ?
-Nie, innym razem
-Jakoś zbladłaś, dobrze się czujesz ?
-Tak, jest w porządku
-Jesteś pewna ? - objął mnie
-Musiało Ci się coś zdawać, bo czuje się dobrze
-To co robimy ?
-Zjemy coś ? - wskazałam na zastawiony stół
-Jasne, przyniosę Ci coś
-Usiądę gdzieś
-Znajdę Cię
-Okej - przeszłam między gośćmi, za chwile znalazłam jakieś dwa miejsca, usiadłam tam, a za jakiś czas podszedł do mnie piłkarz. Postawił przede mną talerz z różnymi smakołykami i sok, sam usiadł obok i też coś jadł.
-Bardzo dobre
-Gosposia pewnie zrobiła
-Shakira nie gotuje ?
-Gotuje, ale nie na imprezy
-No tak, jest dużo więcej rzeczy do roboty przed imprezą
-Polubiłyście się ?
-Jest bardzo miła dla mnie
-Może się za kolegujecie
-Możliwe - zaśmiałam się
-Jaka jest szansa, że zostaniesz na stałe w Barcelonie ?
-Obiecałam, że wrócę
-Tu pomogłabyś być szczęśliwsza, zaczęłabyś wszystko od nowa
-Chyba nie chce zaczynać od nowa, nie po raz kolejny
-Rozumiem
-Cris ...
-Pomysł mamy z Shak - przerwała nam Anto
-Co wymyśliłyście ?
-Zamiast wracać do hotelu to zostaniesz tutaj, a jutro pojedziemy na zakupy
-Na zakupy możemy jechać, ale do hotelu i tak wrócę
-No, ale co Ci szkodzi zostać ?
-Anto w hotelu się przebiorę, ogarnę
-Okej, to przyjedziemy po Ciebie
-Hotel H10 Marina
-To, o której ?
-Nie wiem, może 13 ?
-Okej, powiesz Shak
-Spoko - odeszła
-Hana zaczęłaś coś mówić, ale Anto przyszła
-Nie już nie ważne - uśmiechnęłam się delikatnie
-Jesteś pewna ?
-Tak tak
~Next Day~
Cris odprowadził mnie do hotelu grubo po 4, więc byłam mega padnięta. Od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam. Nie spałam długo, bo tylko 7 godzin. Wstałam po 11, od razu poszłam pod chłodny prysznic. Wysuszyłam i wymodelowałam włosy. Zrobiłam ładny makijaż, rozpuściłam włosy. Nie wiedziałam w co mam się ubrać, znalazłam cokolwiek. Zeszłam na dół do restauracji, zamówiłam coś, niestety nie z zestawu śniadaniowego, bo już nie wydawali. Dobrze, że nie piłam alkoholu, bo miałabym mega kaca. Zjadłam, wróciłam do pokoju i jak zamknęłam za sobą drzwi to zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam od razu do łazienki i zwróciłam chyba z pół śniadania. Opłukałam i wytarłam usta. Poprawiłam makijaż i opuściłam łazienke, zgasiłam światło i wyszłam na balkon. Te widoki za każdym razem bardzo mi się podobają. Szkoda, że Mario tu nie ma, spodobałoby mu się. Dobra Hana stop ! Musisz już iść, umówiłaś się. Nie myśl o nim. Nie teraz. Zabrałam torebkę, okulary przeciwsłoneczne i wyszła z pokoju, a następnie z hotelu. Wsiadłam do samochodu Shak, gdzie była już Anto.
-Cześć
-Hej - powiedziały równo
-Ładnie wyglądacie
-Ty też
-Ja wczoraj nie piłam - puściłam im oczko
-Oj tam, kac wyleczony
-Szczęściary
-Jak chłopaki ?
-Z dziećmi siedzą
-Haha, biedni - zaśmiałam się
-Przynajmniej do naszego powrotu kac im minie
-Każda metoda jest dobra
-Wysiadka laski - piosenkarka zaparkowała przed galerią. Wysiadłyśmy zadowolone i ruszyłyśmy na podbój sklepów. Po raz kolejny świetnie się bawiłam, nie myślałam, a to było dla mnie bardzo ważne. Wybierałyśmy mnóstwo rzeczy, przebierałyśmy się, a potem robiłyśmy sobie zdjęcia w dużym lustrze.
-Anto możesz mi przynieść rozdział 36 ? - wychyliłam się z przymierzalni
-Jasne - wzięła ode mnie za małą sukienkę. To dziwnie jeszcze niedawno mieściłam się w rozmiar 34, a teraz jest na mnie za mały. Nie wiem o co chodzi. Jak byłyśmy w sklepie z bielizną to okazało się, że rozmiar stanika, który mam od dawna również jest za mały. Byłam bardzo zaskoczona, ale starałam się tego nie okazywać. No cóż przytyłam, bywa.
-Nie przejmuj się
-Jest ok, po prostu przytyłam
-Zdarza się
-Tak - zaśmiałam się - idziemy coś zjeść, a potem chodzimy dalej ?
-O tak, jestem strasznie głodna - poparła mnie Shak
-Chyba ograniczę się do sałatki
-Oj daj spokój, ja po urodzeniu Milana byłam szeroka
-No dobrze, ale to było po porodzie
-Też się wtedy przejmowałam
-Domyślam się
-Dobra koniec tego tematu - poszłyśmy do restauracji, zamówiłyśmy 3 różne obiady i coś do picia. Ponieważ nie było jakiegoś dużego ruchu i w ogóle to bardzo szybko dostałyśmy posiłki. Jak zjadłyśmy to zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy na dalszy podbój sklepów. Kupiłam jeszcze kilka ciekawych ciuchów, jakieś buty i jedną torebke.
-Na, którą chłopaki mają jutro trening ?
-Na 8 chyba
-Współczuje
-Dadzą radę
-Zero współczucie z Waszej strony ? - zażartowałam
-Chcieliby
-Hahahah - zaśmiałam się
-Odwieźć Cię do hotelu ?
-Tak, poproszę
-Nie chcesz jechać do nas ?
-Nie dziękuje na prawde
-Hana nie jesteś z nami szczera
-Słucham ?
-Jedziemy do mnie, bo Leo jest z Thiago u Gerarda, a Ty nam wszystko opowiesz
-To jest kiepski pomysł
-Bez dyskusji
-Jak chcecie - odpuściłam
Dojechałyśmy bardzo szybko, willa Anto i Leo była równie duża i piękna jak willa Shak i Gerarda. Usiadłyśmy w ogrodzie, pani domu podała nam lemoniadę, która idealnie nas orzeźwiła. No cóż w słońcu jest ponad 20 stopni, można nawet rzec, że prawie 30.
-Nie wierzę, że przyjechałaś na wakacje, w środku sezonu, skoro Twój facet jest piłkarzem
-Pokłóciliśmy się, oczywiście o zwykłą duperele, ale ja musiałam odpocząć. Jesteśmy razem miesiąc, prawie cały ten czas się przed wszystkimi ukrywaliśmy, to było dziwne, męczące. Nie wytrzymałam i wyjechałam. Obiecałam mu, że wrócę, bo chce wrócić, ale tak strasznie się boję, że on mnie znienawidzi. Gdybym została to pewnie byśmy się rozstali, a tak może jest jakaś szansa. Odpocznę, wrócę i będzie w porządku - jakieś małe, pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach
-Ej malutka nie płacz - obie mnie przytuliły
-Kocham go, ale boję się
-On też na pewno Cię kocha. Odpocznij jeszcze jakiś czas, a potem wrócisz
-Myślisz, że on będzie czekał ?
-Jestem tego pewna - pocieszała mnie Shak
-Wypij to - Antonella podała mi szklankę
-Co to ?
-Wypij spokojnie
-Ok - wypiłam tak jak prosiła
-Chcesz coś zjeść jeszcze ?
-Niedawno jadłam
-Może jednak ?
-Nie dobrze mi - westchnęłam
-Chodź zaprowadzę Cię do łazienki - jak powiedziała tak zrobiła. Zamknęłam za sobą drzwi i uklęknęłam przy toalecie. Umyłam potem twarz, wytarłam, poprawiłam włosy i wróciłam do dziewczyn.
-Dobrze się czujesz ?
-Tak, musiało mi coś zaszkodzić
-Chcesz jakieś leki ?
-Nie, zaraz mi przejdzie. To pewnie tylko grypa
-Możliwe, ale jakby co to wiesz dzwoń
-Dobrze, będę
-To co jeszcze lemoniady ?
-Nie, ja już wrócę do hotelu, chce jeszcze zadzwonić do Ani
-Przyjaciółka ?
-Tak, jest dla mnie jak siostra
-To odwiozę Cię i pojadę do siebie - zaproponowała Kolumbijka
-Dziękuje - wstałyśmy z miejsca
-Do zobaczenia - przytuliłam partnerkę Leo
Razem z piosenkarką ruszyłyśmy do jej samochodu, podwiozła mnie do hotelu, pożegnałyśmy się i weszłam na górę. Położyłam się na łóżku, wzięłam laptopa i włączyłam go. Zalogowałam się na Skype, na moje szczęście pani Lewandowska była dostępna
-Cześć Aniu - uśmiechnęłam się
-Hej, co słychać ?
-Tęsknie, za Mario też
-My też tęsknimy, a on to w ogóle jest nie do życia
-Wie, że wrócę ?
-Wie i czeka. Hana on Cię kocha
-Ja też go kocham przecież
-To wracaj szybko co nas
-Jeszcze trochę
-Jak Ci tam jest ?
-Cały czas myślę o Mario, ale poznałam kilka osób. Poprawiają mi humor
-Wrócisz prawda ?
-Oczywiście, po prostu mam grypę, chce jeszcze odpocząć
-Ok, dzwoń jak tylko będziesz chciała
-A co u Was ?
-Dobrze dobrze - zaśmiała się
-Pyta o mnie ?
-Mario ?
-Yhmm
-Pyta, mówi o Tobie
-Co mu odpowiadasz ?
-Że nic nie wiem, ale skoro powiedziałaś, że wrócisz to wrócisz
-Dziękuje
-No co Ty, nie masz mi za co dziękować
-Nie jesteś na mnie zła ?
-Kochanie jesteś dla mnie jak siostra, na pewno nie jestem i nie będę zła
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham młoda
-Wiesz będę kończyła, jestem padnięta
-Jasne, odzywaj się jeszcze
-Obiecuje, paa
-Papa - posłała mi buziaka. Wyłączyłam i odłożyłam laptopa. Był dopiero wieczór, ale byłam zmęczona. Wzięłam prysznic, przebrałam się, umyłam zęby i położyłam się do łóżka. Oglądałam jakieś nudy w telewizji, ale po niedługim czasie zasnęłam.

*****
Jest pytanko moje drogie ! Co byście powiedziały gdybym założyła NOWEGO BLOGA ? Chciałybyście ?