piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 26.


Ten rozdział dedykuje Juli <3 (wiem prosiłaś mnie pod 24 rozdziałem, ale tydzień temu zapomniałam ;/) 

[Mario]

Niechętnie wstałem rano. Wykonałem wszystkie poranne czynności mechanicznie, a potem pojechałem na stadion. Przywitałem się z chłopakami, przebrałem i wyszedłem na murawę.
-Co jest młody ? - podszedł do mnie Reus
-Pokłóciłem się z Haną
-Coś poważnego ?
-Mam nadzieje, że nie
-Dasz radę, skup się na treningu
-Wiem - westchnąłem. Jak przyszedł trener i reszta chłopaków to zaczęliśmy ćwiczyć. Pod koniec, jak już mieliśmy iść do szatni to przyszła Ania. Blado się do mnie uśmiechnęła i pokazała mi, że musimy pogadać. Pewnie gadała z Haną, więc wie co u niej.
-Hej - cmoknąłem ją w policzek
-Cześć
-O czym chciałaś pogadać ?
-To od Hany - wręczyła mi kopertę
-Ale ...
-Przeczytaj - przerwała mi
-Ok - wyjąłem z koperty białą kartkę

"Kochany Mario
Od czego mam zacząć ? Stchórzyłam, wiem. Pokłóciliśmy się z takiego głupiego powodu, bardzo mi jest przykro. Nie chciałam tego. Po prostu się boję, tak cholernie się boje. Jak się ukrywaliśmy to było ok, a potem nagle wszyscy się o nas dowiedzieli. To było zaskoczenie, potem jeszcze dodałeś nasze zdjęcie i jeszcze więcej osób się dowiedziało. Wszystko stało się tak szybko, bez uprzedzenia. Ja przepraszam. Muszę odpocząć, daj mi trochę czasu. Nie dzwoń, nie pisz. Wrócę. Obiecuje. Kocham Cię
Twoja Hana"
-Przykro mi
-Kiedy ?
-Już odleciała
-Gdzie ? - poczułem ogromną gule w moim gardle
-Nie wiem, na prawdę
-Jak możesz nie wiedzieć ?!
-Nie pozwoliła mi siebie odprowadzić, ma się odezwać
-Ona nie mogła wyjechać, to nie możliwe
-Spokojnie Mario, ona wróci - przytuliła mnie
-Wiem, znaczy wierzę w to
-Znam ją - zobaczyłem łzy w jej oczach
-Sory muszę iść - jak najszybciej odbiegłem, wsiadłem do domu i po 20 minutach byłem u siebie w domu. Zamknąłem za sobą drzwi, wziąłem jej zdjęcia i usiadłem na podłodze w salonie. Nie chciałem pić, ale to chyba było nieuniknione.
~Later~
[Hana]
Jak tylko odleciałam to wsiadłam w taksówkę i pojechałam do hotelu.
-Dzień dobry
-Witam, w czym mogę pomóc ?
-Chciałabym wynająć pokój
-Na długo ?
-Na razie nie wiem
-Dobrze to poproszę pani dowód osobisty
-Jasne - wyjęłam z portfela dokument i podałam go recepcjonistce
-Dobrze, pani pokój to 115 - odparła po jakimś czasie podając mi kartę
-Dziękuje - zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę windy. Po niecałych dziesięciu minutach byłam już w swoim pokoju. Rzuciłam walizki byle gdzie i położyłam się na łóżku. Na początku tylko pojedyncze łzy spływały po moich policzkach, ale potem zmieniło się to w wodospad. A co jeżeli straciłam miłość swojego życia ? Na zawsze ? Nie ! Wszystko się ułoży ! Trzeba być dobrej myśli.
Usiadłam po turecku, wytarłam mokre policzki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się, przebrałam i postanowiłam wyjść na miasto. Pozwiedzać, zjeść coś, odsunąć od siebie złe myśli. Do godzinie opuściłam hotel, wzięłam jeszcze z recepcji mapkę i ruszyłam w miasto. Najpierw ogarnęłam troche gdzie co jest, a potem poszłam do restauracji. Zjadłam pyszny obiad i jak miałam wyjść to ktoś podszedł po mojego stolika.
-Hej, mogę się dosiąść ?
-Tak, ja już w sumie wchodzę
-Cristian - podał mi rękę
-Hana - uśmiechnęłam się i przyjrzałam mu się - chwila Ty jesteś Cristian Tello. Piłkarz FC Barcelony
-Zgadza się, bardzo mi miło
-Mi również
-Nie jesteś stąd Hano
-Jestem Polką, która mieszka w Dortmundzie - zaśmiałam się
-Co Cię sprowadza do Barcelony ?
-Nie chce o tym rozmawiać - westchnęłam
-Przepraszam
-Nie ma sprawy. Wiesz ja lecę, cześć
-Poczekaj, spotkamy się jeszcze ?
-Możliwe
-Dasz mi swój numer ? - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach
-W sumie co mi szkodzi - podałam mu numer
-Dziękuje - uśmiechnął się, a ja mu pomachałam i wyszłam. Miło było spotkać tutaj kogoś, ale wiem, że i tak nic z tego nie będzie. Za bardzo kocham piłkarza Borussii.
"Doleciałam. Jestem w Barcelonie. Nie martw się Aniu :*"
"W Barcelonie ?!"
"Tak wyszło ..."
"Dobra, ale odzywaj się i wracaj szybko"
"Okeej :3"
Odłożyłam telefon, wzięłam laptopa i odpaliłam sobie jakiś film. Jak się skończył to było już dość późno. Wzięłam długi, odprężający prysznic, przebrałam się w koszulkę Mario, którą zostawił u mnie jakiś czas temu. Umyłam zęby, twarz, związałam włosy i położyłam się do wygodnego łóżka. Nie mogłam zasnąć, przekręcałam się z boku na bok. Zamykałam oczy i widziałam Mario, nasze wspólne wspomnienia. Nie potrafiłam zapanować nad łzami, które zgromadziły się w moich oczach, a za chwile spłynęły po policzkach. Nie wiem ile tak wspominałam, płakałam, ale wiem, że bardzo późno zasnęłam.
~Next Day~
Obudziłam się późno, ale dalej byłam zmęczona. Mogłabym spędzić cały dzień w łóżku, nic nie robiąc albo objadając się słodyczami. Tylko skąd ja wezmę słodycze ? Założyłam na siebie szorty, nie zmieniałam koszulki, zgarnęłam z fotela torebkę i wyszłam z pokoju. Wczoraj ogarnęłam już gdzie jest najbliższy sklep, więc poszłam do niego. Spakowałam cały koszyk, mały koszyk oczywiście słodyczy. Czekolada, ciastka, chrupki, żelki i jeszcze różne inne pyszności. Zapłaciłam, zapakowałam to do trzech (?!) reklamówek ekologicznych i już po 30 minutach od wyjścia byłam z powrotem w hotelu. Minęłam recepcje z krzywym uśmiechem na ustach, aby zaraz znaleźć się w pokoju hotelowym z numerem 115. Wyjęłam sobie jakieś dobroci z jednej z reklamówek, a resztę schowałam do szafki. Nie chciałam, żeby mnie kusiło. I tak już ostatnio trochę przytyłam.
Zabrałam swoje słodycze na balkon, usiadłam tam na leżaczku i się obżerałam. Nagle mój telefon zaczął wibrować, spojrzałam na jego wyświetlacz. Numer nieznany.
"Cześć :) masz jakieś plany na dziś ? Cris"
"Hej ;) właściwie to tak, a czemu pytasz ?"
"Szkoda, bo chciałem Cię gdzieś porwać xd"
"Może innym razem ? Przepraszam ;*"
"Jasne, to odezwij się jak będziesz mogła i chciała"
"Okej ;p"
"Do zobaczenia niedługo"
-Tylko, żeby się w Tobie nie zakochał Hana - powiedział jakiś głos w mojej głowie.
Czy ja zawsze muszę zajadać smutki ? W dodatku słodyczami albo innymi tuczącymi rzeczami. Już wiem czemu przytyłam. Najpierw zjadłam sorbet o smaku mango, potem całą mleczną czekoladę, ale jak zaczynałam drugą czekoladę, tym razem orzechową to zrobiło mi się niedobrze. Strasznie mnie zemdliło. Odłożyłam wszystko co miałam w rękach i poszłam do łazienki. Ukucnęłam na chłodniej posadzce, złapałam włosy jedną ręką i pochyliłam się nad sedesem. Zwymiotowałam, a potem obmyłam usta zimną wodą i wytarłam się ręcznikiem papierowym. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, zobaczyłam ładną blondynkę. Lekko okrągłe policzki, które jeszcze jakiś czas temu takie nie były, blond włosy, jedyne co było zadziwiające to blada cera. Normalnie taka nie jest, ale teraz to chyba z powodu mojego kiepskiego samopoczucia. Chyba czas to zmienić. Tylko, że chyba mi się nie chce.
Zrobiło mi się słabo, w jednej chwili, więc położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy, bo moje powieki były coraz cięższe. Odpoczynek, to zdecydowanie to czego potrzebuje. Tęsknie za Anią, gdyby tu była albo gdybym ja była w Dortmundzie to mogłabym się wygadać, wypłakać. A tutaj ? Tutaj nie mam nikogo, ale wyjazd był dla mnie wybawieniem. Jakbym miała go codziennie albo prawie codziennie widywać to mogłabym podjąć złą decyzje. A ja nie zamierzam się z nim rozstawać, tylko obydwojgu z nas potrzebna jest przerwa. Krótka ? Długa ? Nie wiem sama. Może powinnam spotkać się z Cristianem. Tak to chyba jest dobry pomysł.
"Twoja propozycja jest nadal aktualna ?"
"Jasne, o której ?"
"Daj mi pół godziny"
"Okej :) gdzie się widzimy ?"
"Przyjedziesz po mnie ?"
"Tak, gdzie ?"
"Hotel H10 Marina"
"Będę :*"
"Do zobaczenia ;)"
Wcisnęłam telefon do torebki, przebrałam się, umalowałam, zrobiłam fajną fryzurę. Nie chciałam, żeby chłopak domyślił się, że coś jest nie tak. Będę udawała, że wszystko jest w porządku. Wyrobiłam się na czas, zeszłam "zadowolona" na dół, a przed drzwiami hotelu czekał na mnie Cris. Stał oparty o czarne, sportowe i na pewno drogie Audi.
-Hej - uśmiechnął się w moją stronę
-Cześć
-Proszę - otworzył mi drzwi do samochodu
-Dziękuje - sztucznie się uśmiechnęłam i wsiadłam
-Gdzie chciałabyś jechać ?
-Nie wiem, zdaje się na Ciebie
-To co powiesz na Camp Nou ?
-Brzmi ciekawie
-Byłaś tam kiedyś ?
-Nie
-A jesteś fanką piłki nożnej ?
-Tak, oczywiście, że tak
-Jaka jest Twoja ulubiona drużyna ?
-Borussia Dortmund
-No tak, mogłem się domyślić
-Rozumiem - dojechaliśmy na miejsce. Chłopak najpierw oprowadził mnie po tym świetnym stadionie, a potem usiedliśmy na trybunach.
-Opowiadaj co Cię sprowadza do Barcelony
-Odpoczynek
-Nie wyglądasz jakbyś się cieszyła, że tu jesteś
-Bo nie do końca się cieszę
-Powiedz o co chodzi, może będę mógł Ci jakoś doradzić
-Znasz Mario Gotze ?
-Piłkarz, tak ?
-Tak, jestem jego dziewczyną. Kilka dni temu pokłóciliśmy się, a ponieważ dość długo ukrywaliśmy przed wszystkimi nasz związek to coś we mnie pękło. Musiałam odpocząć, a wiem, że jakbym została w Dortmundzie to byśmy się widywali. No i tak wylądowałam w Barcelonie
-Kochasz go ?
-Tak, bardzo
-Przemyśl to i wracaj do niego
-Żeby to było jeszcze takie proste
-To jest proste, nawet bardzo
-Na razie to ja tu zostaje
-To dobrze - puścił mi oczko
-Nie ciesz się tak
-Cris co Ty tu robisz ? - z tyłu usłyszałam głos, więc się odwróciłam
-Neymar siema
-A co to za młoda, piękna dama ?
-Hana Becker - podałam mu dłoń
-Neymar, miło mi Cię poznać
-Wzajemnie
-Co Ty tu robisz ?
-Przyjechałem, patrze Twoje auto
-No tak, pan ciekawski
-Wiecie ja już pójdę
-Nie poczekaj, może masz ochotę przyjść na imprezę ? Shakira i Pique robią u siebie
-To nie jest dobry pomysł
-Będę po Ciebie o 19 - zaśmiał się Cris
-To odwieź mnie do hotelu, bo jest 16:30
-Wybacz Neymar
-Jasne, do zobaczenia - minęliśmy go i zeszliśmy na parking. Przed 17 byliśmy już pod hotelem, pożegnaliśmy się i weszłam do środka. Kiedy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze to wysiadłam i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z walizki jakiś dobry strój, położyłam go na łóżku i poszłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic, a potem wysuszyłam swoje blond włosy. Zrobiłam makijaż, zakryłam wszystkie niedoskonałości i zabrałam się za ubieranie. Szybko wszytko mi poszło, więc psiknęłam się jeszcze perfumami, zmieniłam torebkę i wyszłam na balkon. Jak zadzwonił mój telefon wyświetlił się numer piłkarza to już nawet nie odbierałam, tylko wyszłam. Wsiadłam do jego samochodu, przywitałam się z nim i ruszyliśmy. Po niedługim czasie dojechaliśmy pod ogromną wille. No, ale mogłam się domyślić.
*****

Wiem co sobie myślicie, ale mam plan i muszę według niego iść. Jej wyjazd był nieunikniony :D

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 25.

~Evening~
[Hana]
Po obiedzie wróciliśmy do Mario i od razu usiedliśmy na kanapie, aby odpocząć.
-Masz ochote na kawę ? - spytałam
-Kawę o tej porze ?
-No tak - zaśmiałam się
-To nie jest najlepszy pomysł kochanie
-To herbata ? - odpuściłam
-Nie dziękuje
-Zaraz wracam - wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki kubek, zieloną herbate i czekałam aż woda się zagotuje. Jak to się stało to wlałam ją do kubka, posłodziłam i wróciłam do swojego chłopaka
-Zielona - uśmiechnął się
-Chcesz ?
-Nie spokojnie
-Odwieziesz mnie potem ?
-Nie zostaniesz ?
-Masz rano trening
-Wiem
-No właśnie - pstryknęłam go w nos
-Ej no
-Cii
-Yhmm - zamknął oczy i się położył. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ułożyłam się tak, że opierałam się głową na jego klatce piersiowej
-Będziesz spał ?
-Nie, tak sobie leże
-Tęsknisz czasem ?
-Za czym ?
-Za życiem singla
-Od kiedy jestem z Tobą to nie
-A jak byłeś z Ann ?
-Czasami tęskniłem, ale nie zawsze
-Dobrze wiedzieć - puściłam mu oczko
-Ty tęsknisz ?
-Nie
-A jak byłaś ... - przerwałam mu
-Nie chce o nim rozmawiać
-Przepraszam
-Jest ok - westchnęłam
-Kończymy ten temat
-Jasne - zamknęłam oczy, wtuliłam się w niego i słuchałam bicia jego serca
-Ono bije dla Ciebie - szepnął
-Mam nadzieje - cicho zachichotałam
Nie wiem nawet kiedy to się stało, ale zasnęłam.
[Mario]
Moja dziewczyna zasnęła, ale pomyślałem, że będzie jej nie wygodnie, więc podniosłem ją delikatnie i zaniosłem do sypialni. Przykryłem ją kołdrą, cmoknąłem w czoło i wyszedłem. Zgarnąłem z gabinetu laptopa, usiadłem na kanapie, położyłem nogi na stoliku i uruchomiłam sprzęt. Zalogowałem na się fan page na Facebooku, dodałem jakiś post i sprawdziłem powiadomienia. Pod naszym zdjęciem z Haną było mnóstwo lików, ale też sporo komentarzy i udostępień. Zdjęcie było ładne, więc zapisałem je ja laptopie, wydrukowałem, ale równiż ustawiłem jako tapetę. Wydrukowane oprawiłem w antyramkę i powiesiłem na centralnym miejscu w salonie. Było idealnie.
Po chwili zaczął dzwonić telefon, ale na pewno nie mój. Na stoliku leżał telefon mojej dziewczyny, spojrzałem na wyświetlacz, zobaczyłem zdjęcie jakiejś kobiety i podpis "Mama". Domyśliłem się, że Hana nie chce z nią rozmawiać, więc chamsko się rozłączyłem i wyciszyłem sprzęt firmy Apple.
-Zasnęłam - po dwóch godzinach do salonu weszła zaspana blondynka
-Wiem - zaśmiałem się
-Która godzina ?
-Już po 23
-Późno - westchnęła
-Zostajesz u mnie ma noc
-Nie odzwieziesz mnie już ?
-Nie ma sensu już - wstałem i ją objąłem
-Mario no proszę
-Źle Ci tutaj ?
-Nie - uśmiechnęła się
-To zostań - szepnąłem jej do ucha
-Ok, niech Ci będzie
-Wezmę prysznic - puściłem ją
-Ok - rozłożyła się na kanapie, a ja poszedłem na górę. Wziąłem szybki prysznic w swojej łazience, założyłem bokserki, długie spodnie od piżamy i zszedłem na dół - czemu mi nie powiedziałeś, że moja mama dzwoniła ?
-Spałaś
-Mogłeś mi teraz powiedzieć
-Ostatnio przez nią płakałaś, więc myślałem, że nie będzisz chciała z nią rozmawiać
-A jak miała ważna sprawę ?
-Możesz do niej oddzwonić
-Wiem - odburknęła
-Hana - podszedłem do niej
-Daruj sobie - odeszła
-Nie chciałem, przecież
-Dobranoc - poszła zła na górę. Nie wiedziałem co mam zrobić, ale w końcu stwierdziłem, że do niej pójdę. Wyłączyłem laptopa, zabrałem swój telefon, zgasiłem wszystkie światła i wspiąłem się po schodach na górę. Wszedłem do swojej sypialni, ale w łóżku było pusto. Lekko zirytowany poszedłem do sypialni gościnnej, zapukałem, ale nikt nie odpowiedział, więc wszedłem.
-Chodź do sypialni
-Nie mam ochoty
-Nie bądź zła
-Zostaw mnie
-Hana do jasnej cholery - podniosłem głos
-Nie krzycz na mnie
-Nie krzycze - westchnąłem - przepraszam
-Jak możesz to wyjdź, chce być sama
-Nie, chyba, że ze mną pogadasz
-Chciałbyś - wstała, minęła mnie i poszła na dół. Chwile się wahałem, może faktycznie powinna zostać sama, a jutro pogadamy - cześć
-Co ? - zamiast odpowiedzi usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Szybko zbiegłem na dół, założyłem tylko buty i wybiegłem za nią. Od razu uderzył mnie chłodny podmuch wiatru. No tak, zaraz będzie październik, a ja jestem w samych spodniach, bez żadnej koszulki
-Puść mnie - wyrwała się jak złapałem ją za rękę
-Nie wygłupiaj się proszę
-Nie słyszysz ? Zostaw mnie
-Będziemy się kłócić o taką duperele ?
-Chce zostać sama, czego nie rozumiesz ?
-Wróć do mnie, rano pogadamy
-Nie ! - prawie krzyknęła
-Dobrze, to chociaż Cię odwioze
-Poradzę sobie sama
-Jest późno, niebezpiecznie
-Nic mi nie będzie - olała mnie i odeszła. Wróciłem do domu, złapałem kluczyki od auta, zamknąłem i wyszedłem. Wsiadłem do auta i jechałem obok niej. Tak na wszelki wypadek.
-Hana - otworzyłem szybę - podwiozę Cię
-Nie dzięki
-Proszę Cię nie gniewaj się
-Jesteś strasznie nachalny
-Bo Cię kocham
-Cieszę się
-Wsiądziesz ?
-Niech Ci będzie - zatrzymałem się, a ona wsiadła - odwieź mnie tylko do domu
-Ok - westchnąłem
-Dzięki - powiedziała jak byliśmy u niej pod domem
-Pogadamy ?
-Odezwę się - powiedziała od niechcenia
-Na pewno ?
-Tak - szybko wysiadła i pobiegła do budynku. Poczekałem, aż światło na ostatnim piętrze się zapali i odjechałem. Byłem wkurzony, po raz kolejny zjebałem. Tak cholernie nie chciałem ! A przecież ją kocham ! Jakim jestem tępym idiotą. Wróciłem do domu, trzasnąłem drzwiami i poszedłem do swojej sypialni. Długo nie mogłem zasnąć, ale gdzieś tak przed 4 mi się udało. A na 8:30 trening.
[Hana]
Wiem zrobiłam aferę bez żadnego powodu. Chyba muszę od tego wszystkiego odpocząć. Przydadzą mi się wakacje. Weszłam do swojego mieszkania i od razu złapałam laptopa. Zarezerwowałam sobie bilet do ... no właśnie dokąd ? To już pozostanie moją słodką tajemnicą. Samolot miałam zarezerwowany na poniedziełek i godzinie 10:30, czyli już jutro. Jak na razie miałam bilet w jedną stronę, bo nie wiedziałam kiedy wrócę, ale na pewno kiedyś wrócę. Kocham go, nie zostawie go na długo. Wzięłam swoją największą walizke, wyjęłam ciuchy z szafy i zaczęłam się pakować. Kiedy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy znalazły się w walizce to domakowałam buty, kosmetyki, biżuterię. Ledwo zamknęłam walizke i postawiłam ją przy drzwiach sypialni. Zabrałam się za walizke podręczną, tak bardzo chciałam być silna. Nie udało się, popłakałam się. Co jest ze mną nie tak ? Jestem idiotką. To na pewno. Jak wreszcie skończyłam się pakować to przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Byłam zmęczona, a godzina nie była wczesna.
~Next Day~
Wstałam dość wcześnie, bo za piętnaście szósta. Wzięłam kąpiel, ubrałam się wygodnie, ogarnęłam fryzurę i makijaż, zjadłam śniadanie. Wszystkie czynności starałam się wykonywać szybko, bo na lotnisku muszę być o wpół do dziesiątej, a chce się jeszcze spotkać z Anią. Wysłałam jej sms, bo na pewno już nie śpi. Nie pomyliłam się, szybko mi odpisała.
"Hej :* możemy się spotkać ? Mam pilną sprawę"
"Cześć :* jasne, o której ?"
"Będę u Ciebie o 8:30"
"Ok, to czekam"
Nic już nie odpisałam. Wzięłam ładna kartkę papieru, pióro i napisałam wiadomość dla Mario. Znalazłam zapasowe klucze, które dam Ani, żeby podlewała mi kwiatki i zajęła się moim mieszkaniem. Postawiłam sobie walizki przy drzwiach, ale, że miałam jeszcze trochę czasu to przygotowałam sobie lunch box do samolotu tak jak pani Lewandowska. Zniosłam swoje walizki do samochodu, wsiadłam i ruszyłam. Tak strasznie bałam się jej powiedzieć, że wyjeżdżam. I to przez taką głupotę. Jednak muszę to zrobić. Dojechałam bardzo szybko, dziewczyna wpuściła mnie do środka i usiadłyśmy na kanapie.
-Napijesz się czegoś ?
-Nie, śpieszę się
-Co to za pilna sprawa ?
-Muszę wyjechać
-Co ? Dokąd ? Stało się coś ?
-Chodzi o Mario, głupia kłótnia, ale chce odpocząć - westchnęłam - powiem Ci jak dolece
-Kiedy wrócisz ?
-Nie wiem, ale mam nadzieje, że niedługo
-Kochanie będę tęskniła - przytuliła mnie
-Odwieziesz mnie moim autem ?
-Jasne
-A i jeszcze masz klucze do mojego mieszkania
-Zajmę się wszytkim zobaczysz - uśmiechneła się delikatnie
-Jedźmy proszę
-Jasne - wyszłyśmy z jej domu i odjechałyśmy w strone lotniska. Ania zaparkowała na parkingu, wyciągnęłyśmy moje rzeczy i zaczęłyśmy się żegnać
-Na pewno Cię nie odprowadzić ?
-Nie, bo się poryczę
-Hana może jednak zostań
-Przepraszam, ale nie mogę
-Ok, ale masz się odzywać
-Obiecuje - przytuliłyśmy się
-Kocham Cię - szepnęła
-Przekażesz to Mario ? - podałam jej kopertę
-Tak, ale na pewno sama tego nie chcesz zrobić ?
-Teraz już nie zdążę
-Leć, bo się spóźnisz
-Do zobaczenia - pocałowałam ją w policzek, zabrałam swoje rzeczy i odeszłam.
Przeszłam przez odprawę, resztę formalności i czekałam, aż wywołają mój lot.
-Pasażerowie lotu do Barcelony są proszeni o przejście do bramki numer 7 ...

*****

HAHAHAH <3 ZASKOCZYŁAM WAS :D TYLKO MNIE NIE ZABIJCIE PROSZĘ :*

7 komentarzy - Następny Rozdział 

poniedziałek, 14 lipca 2014

UDAŁO SIĘ !

13.07.2014 r. - niedziela :D
ta data zostanie w mojej pamięci na długo. Od początku Mundialu kibicowałam Reprezentacji Niemiec, oglądałam każdy mecz, stresowałam się przed i cieszyłam po <3 Po meczu z Brazylią byłam w siódmym niebie, z niecierpliwością czekałam na Finał. Wczoraj już nie było tak kolorowo, bo Argentyna bardzo dobrze grała i stwarzała mnóstwo akcji. Jednak mój ukochany pulpecik (tak mowa o Mario Götze) wszedł na boisko, a potem w dogrywce strzelił gola. Tym samym został bohaterem finału i jego drużyna WYGRAŁA MISTRZOSTWA ŚWIATA <3 NIEZMIERNIE SIĘ Z TEGO POWODU CIESZĘ <3 BRAWO !



JESTEM RÓWNIEŻ DUMNA Z MARIO ZA TO JEGO CUDOWNY GEST. POKAZUJĄC KOSZULKĘ MARCO ZACHOWAŁ SIĘ JAK PRAWDZIWY PRZYJACIEL <3 BRAWO ! GOTZEUS FOREVER ! 


JESTEM Z WAS DUMNA <3 















piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 24.

[Hana]
Obudziło mnie jęczenie Mario. Niechętnie otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.
-Wszystko ok ?
-Kaca mam
-Nie trudno się domyślić
-Zrób coś, bo tutaj umrę
-Trzeba było tyle nie pić - zaśmiałam się
-Wiesz co jest dobre na kaca ?
-No co ?
-Sex - szepnął mi do ucha
-Zboczeniec - zaśmiałam się głośno
-Hana nie tak głośno
-Przepraszam - pocałowałam go w policzek - zrobić Ci śniadanko ?
-Tak poproszę
-Coś jeszcze ?
-Mam taki cudny koktajl na kaca, przepis jest w kuchni w szafce
-Ok, zaraz wracam
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham
-Oj wiem wiem - wyszłam z sypialni, zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam po schodach do kuchni. Przygotowałam mu jakieś tosty, sok, coś tam jeszcze dołożyłam na tace, a potem znalazłam ten przepis na "magiczny" napój na kaca. Z kartki wywnioskowałam, że to musi być obrzydliwe, ale skoro działa to niech się chłopak trochę pomęczy.
-Smacznego - postawiłam mu tace na łóżku
-Dziękuje - delikatnie się uśmiechnął
-Przebiorę się i lecę do domu
-Czemu ? Zostań
-Nie będę Ci siedziała na głowie, odpocznij.
-Hana - wstał i zaraz mnie objął - uwielbiam jak siedzisz mi na głowie
-Widzę, że trochę Ci przeszło
-Ty tak na mnie działasz - zaczął całować mnie po szyi
-Zjedz to śniadanie, a ja pójdę się wykąpać - delikatnie wyswobodziłam się z jej ramion i zamknęłam się w łazience. Odkręciłam wodę pod prysznicem, rozebrałam się i weszłam. Gorąca woda spływała po moim ciele, namydliłam je porządnie płynem waniliowym, a następnie spłukałam. Umyłam jeszcze włosy swoim szamponem, nałożyłam na nie odżywkę i spłukałam. Wyłączyłam wodę, owinęłam się ręcznikiem, a za chwilkę wytarłam nim każdy kawałek ciała. Nałożyłam bieliznę, za dużą koszulkę Mario i zabrałam się za suszenie blond włosów. Po kwadransie skończyłam, związałam je w luźnego koczka i wyszłam.
-Uciekłaś mi - przytulił mnie
-Przepraszam - cmoknęłam go w policzek
-Cieszę się, że Cię mam
-Obiecasz mi coś ?
-Co tylko chcesz
-Obiecaj mi, że nam się uda
-Oczywiście, że obiecuje - namiętnie mnie pocałował
-Kocham Cię - szepnęłam
-Ja też Cię bardzo kocham
-Co będziemy dzisiaj robić ?
-A co byś chciała robić ?
-Nie wiem, zdaję się na Ciebie
-To siedzimy dzisiaj w domu
-Nie zgadzam się - zaśmiałam się
-Mówiłaś, że zdajesz się na mnie
-Zmieniłam zdanie
-Dobra to co chcesz robić ?
-Kino - uśmiechnęłam się
-Hana - westchnął
-No ok - uśmiechnęłam się - kręgle ? Zadzwonimy do Lewych i Marco
-Kochana moja - pocałował mnie - za to Cię kocham
-To o której ?
-Jakoś po południu
-Kochanie jest już po południu
-A która dokładnie godzina ?
-14:23
-Boże jak późno
-Zadzwonię do Ani i zapytam o której mają czas, a Ty zadzwoń do Marco
-Okeej - wyszłam z sypialni, wykręciłam numer swojej przyjaciółki. Dziewczyna odebrała po kilku sygnałach, chwile porozmawiałyśmy i umówiłyśmy się wpół do 17 pod kręgielnią.
-Mario umówiłam się z Anią na 16:30
-To dobrze, bo jeszcze nie zdążyłem skontaktować się z Marco
-To umów się z nim na tą samą godzinę
-No, przecież wiem
-Wyrobisz się ? - zachichotałam
-No jasne
-To może ja też pójdę coś zjeść
-Mogę Ci zrobić
-Nie, Ty się ogarniaj
-Czemu ? - zrobił "smutną" minkę
-Bo jeszcze musimy jechać do mnie
-Po co ?
-Przebrać się muszę
-To znak
-Jaki ?
-Musisz się wprowadzić
-Świrujesz dzisiaj
-Przeszkadza Ci to ?
-Nie
-To dobrze
-Zawsze tak masz po imprezie ?
-Tylko jak jestem w towarzystwie takiej cudownej dziewczyny
-No to często tak masz
-Nie wydaje mi się
-Oj Mario nie umiesz kłamać
-Tak tak, nie wmówisz mi tego
-Dobra idź już
-Będę za 20 minut - zamknął się w łazience, ja natomiast poszłam wreszcie po to śniadanie. Byłam strasznie głodna i marzyłam o śniadaniu, więc przygotowałam coś szybkiego, ale zdrowego i dobrego. W końcu Ania mnie tego nauczyła. Jak skończyłam to spakowałam zmywarkę i w sypialni swojego chłopaka przebrałam się w rzeczy z wczorajszej imprezy. Schowałam do garderoby jego koszulkę, bo nie była brudna.
-W co mam się ubrać ?
-Musisz paradować w samych bokserkach ?
-Muszę, bo nie wiem w co mam się ubrać
-Załóż cokolwiek
-Też Ci tak powiem, zobaczysz
-Masz tyle ciuchów
-Dobra biorę to i koniec - założył coś na szybko, poprawił fryzurę i pociągnął mnie za rękę. Zeszliśmy razem na dół.
-Jest po 15, więc możemy jechać do Ciebie
-To jedźmy - w przedpokoju założyłam buty, a za chwile siedzieliśmy wygodnie w czarnym Mercedesie piłkarza
-Żałujesz ?
-Czego ? - zdziwiłam się
-Że się o nas dowiedzieli
-Nie - odparłam bez namysłu - jakbym żałowała to byś się o tym dowiedział
-To dobrze
-A Ty ?
-Niczego nie żałuje
-Cieszę się, że Cię poznałam
-I pomyśleć, że to wszystko dzięki Ani
-Podziękuj jej
-Podziękuje na naszym weselu
-A kto powiedział, że ja chce mieć z Tobą wesele ?
-Zmuszę Cię - dojechaliśmy na miejsce, więc wysiedliśmy z windy
-Już to widzę
-Kochanie - przepuścił mnie w drzwiach do windy, a jak one się zamknęły to przycisnął mnie do ściany - udowodnię Ci jak bardzo chce wyjść za mnie za mąż
-Nie musisz mi udowadniać
-Kocham Cię - pocałował mnie
-A jak teraz winda się zatrzyma ? - wyrwałam mu się
-To zobaczą jak bardzo się kochamy
-Trafiłam na ideał - spojrzałam w górę
-Nie, to Ty jesteś idealna
-Chciałabym
-Nie musisz chcieć - weszliśmy do mojego mieszkania, poleciałam szybko do sypialni, wyjęłam ciuchy z szafy i założyłam je w łazience
-Dobrze jest ? - obróciłam się przed chłopakiem
-Pięknie - cmoknął mnie w nos
-To jeszcze się tylko umaluje
-Pomóc Ci - objął mnie od tyłu
-Nie trzeba - uśmiechnęłam się
-Robimy zdjęcie - wyjął z kieszeni telefon i zrobił nam selfie w lustrze
-Głupek
-Ładnie wyszłaś
-No raczej, że tak - zaśmiałam się
-Wstawiam na Facebooka i Instagrama
-Ok - zaśmiałam się
Chłopak tak jak powiedział tak zrobił, wstawił na swoje fan page to zdjęcie z podpisem "Z moją dziewczyną <3"
-Pierwsze oficjalne zdjęcie
-No to teraz się zacznie
-Radziłbym zablokować swoje portale
-Już dawno to zrobiłam
-Tak ?
-Jak Ania wyszła za Roberta
-Osz Ty spryciulo
-Spóźnimy się
-Trudno
-Poczekaj - wyswobodziłam się i zrobiłam sobie delikatny makijaż
-Już ? - znowu mnie przytulił
-Teraz to pora jechać - pociągnęłam go z rękę do przedpokoju. Chłopak założył swoje Air Maxy, a ja wyjęłam sobie jakieś buty z szafki
-Komu w drogę temu czas - zamknęłam za nami moje mieszkanie, zjechaliśmy windą na parter i zaraz odjechaliśmy autem piłkarza. Po pół godzinie może czterdziestu minutach byliśmy już pod kręgielnią. Weszliśmy do budynku i dołączyliśmy do naszych znajomych, którzy już byli.
-Hej - przywitałam się ze wszystkimi
-No ładnie ładnie
-Co ?
-Spóźniliście się
-To przez niego
-Jasne zwalaj na mnie
-Dobra, gramy
-Ja jestem z Mario
-Oj Hana tym razem gramy osobno
-Nie ! Ja nie umiem
-Umiesz
-Nie umiem - westchnęłam
-Dawaj Twoja kolej
-Mario - jęknęłam
-Chodź pomogę Ci - wstał z miejsca i podszedł bliżej mnie - którą chcesz kule ?
-Nie wiem
-Pokaż paluszki
-Masz - wystawiłam w jego stronę prawą dłoń
-Ta będzie dobra - podał mi
-I co teraz ?
-A teraz wyceluj w środek - stanął za mnie i mi pokazał
-No już - zaśmiałam się
-No i rzucamy - kula dość szybko potoczyła się torem i zbiła wszystko kręgle
-Aaa ! - pisnęłam z radości
-Strike kochanie
-Dziękuje - rzuciłam mu się na szyje
-Nie ma za co - uśmiechnął się i wróciliśmy do stolika
-Nie wcale nie umiesz grać
-To dzięki Mario
-Sama dałabyś radę
-Jak Cię dziewczyna docenia to się ciesz - zaśmiał się Reus
-A propo dziewczyny to znalazłeś kogoś Marco
-Jeszcze nie
-My z Anią możemy Ci zawsze pomóc
-Spokojnie my też mu możemy pomóc
-Dziękuje, ale nie potrzebuje pomocy
-No tak, powinniśmy wierzysz w Marco
-Przepraszam na chwile - wstałam i odeszłam, aby odebrać telefon - halo
-Cześć Hana
-Hej Felix
-Pamiętasz tą dziewczynę ?
-Jasne, ostatnio znowu o niej gadaliśmy
-To koniec, nic między nami nie będzie
-Czemu ? - zdziwiłam się - ostatnio było dobrze
-Tak, ale ona podoba się kapitanowi drużyny koszykarzy
-No błagam Cię serio
-Nie mam szans
-Młody Ty nie masz szans ? Grasz w Borussii Dortmund, Twoim bratem jest Mario Gotze, jesteś przystojny. Walcz
-A co jak się nie uda ?
-Jak będziesz walczył to jest szansa, a jak się poddasz to na pewno ją stracisz
-Pewnie masz racje
-Zawsze mam racje
-Tak w ogóle to przeszkadzam Ci ?
-Nie - zaśmiałam się
-To dobrze, ale i tak kończę
-Pogadamy następnym razem
-Dziękuje i do zobaczenia
-Nie ma sprawy, papa - rozłączyłam się i włożyłam iPhona do tylnej kieszeni
-Kotku rzuciłem za Ciebie
-I co ?
-Strike
-Mój mistrz - posłałam mu uśmiech - Twój brat do mnie dzwonił
-Co chciał ?
-Problemy sercowe ma
-I dzwoni do Ciebie, a nie do mnie ? - oburzył się
-Bo już kiedyś o tym gadaliśmy
-Kiedyś przychodził do mnie z takimi problemami
-Jeszcze nie raz przyjdzie - puściłam mu oczko
-Dobra czyja teraz kolej
-Ani
-Moja ? Och no dobra
-Dawaj - uśmiechnęłam się
-Ehh - westchnęła niezadowolona - nie udało się tym razem
-Nie tym to następnym
-Teraz Ty - uśmiechnęła się do mojego chłopaka
-To może teraz Hana za mnie rzuci
-Przegrasz wtedy - zaśmiałam się
-Trudno
-Dobra jak chcesz - wzięłam tą samą kule co wcześniej, wycelowałem i rzuciłam. Za pierwszym razem zbiłam 8, a za drugim niestety tylko 1
-Dobrze było
-Nie zbiłam jednego
-Tylko jednego - zaśmiał się Lewy
-No wiem wiem
-Chcesz coś do picia, bo idę
-Możesz mi wziąć wodę
-Z cytrynką ?
-I z lodem - uśmiechnęłam się
-Okej
-Ty to jesteś szczęściara
-Czemu ?
-Bo Mario tak się stara
-A Robert się nie stara ? - zaśmiałam się i spojrzałam na Polaka
-No właśnie nie za bardzo - uśmiechnęła się Healthy
-W domu będziesz mnie przepraszała
-Chciałbyś
-Ach jakie to urocze
-Proszę - Gotze wręczył mi szklankę
-Dziękuje - posłałam mu buziaka w powietrzu
-No dobra to teraz ostatnia kolejka - zawołał Marco
-Jak zjebiesz to nie będziesz zwycięzcą
-Patrz na mistrza - Reus perfekcyjny rzut i strike
-No to już wygrał
-Hana jak się postarasz to możesz być na drugim miejscu
-Mario jest na drugim
-Przebijesz mnie - szepnął mi na ucho
-Dobra rzucam - uśmiechnęłam się i rzuciłam, niestety zbiłam tylko, chociaż dla niektórych aż 8, ale spadłam na trzecie miejsce
-Dawaj Gotze będziesz na drugim miejscu - Marco poklepał go po ramieniu
-Nie tym razem - mój chłopak "przypadkiem" zjebał rzut
-Dałbyś radę - podeszłam do niego
-Oj tam - pocałował mnie
-No to Marco pierwsze miejsce, Hana drugie i Mario trzecie - zaśmiał się Lewy
-Jak to możliwe Robert, że dzisiaj tak kiepsko Ci szło ?
-Nadgarstek ma zbity i nie mógł trzymać ciężkich kuli - jego żona wybuchła śmiechem
-Zbieramy się ? - spytałam
-Tak, jedziemy na jakiś obiad ?
-Tak, jedźmy - wyszliśmy z kręgielni i ruszyliśmy w strone restauracji

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 23.

~Saturday~
[Hana]
Dzisiaj na 15:30 jest mecz. Umówiłam się z Anią, Riri i Cathy, że pójdziemy razem. Wczoraj wieczorem chłopaki pojechali już do hotelu, więc nie mogłam spotkać się z Mario, żeby życzyć mu powodzenia osobiście. Dlatego dzisiaj jak tylko wstałam to wysłałam mu wiadomość, ale niestety mi nie odpisał.

"Kochanie :* trzymam kciuki <3 wiem, że dasz radę :* Kocham Cię <3"
Od razu po wysłaniu sms, przebrałam się w strój do bieganie, związałam włosy, wzięłam słuchawki i wyszłam z domu. Od jakiegoś czasu zaniedbałam bieganie, co nie oznacza oczywiście, że nie wcale nie ćwiczę. Skróciłam trochę moją stałą trasę, ale nie dużo, bo chciałam się pomęczyć. Miałam lekkiego stresa w związku z meczem, nie wiem do końca czemu, bo wierze w chłopaków, ale jednak boje się, że mogą przegrać.
Do mieszkania wróciłam dopiero po 10, ale biegałam dość krótko jak na moją cudowną (kiedyś) kondycje. Wzięłam długą kąpiel, ubrałam się, a potem zjadłam jakieś pyszne śniadanko. Z dziewczynami byłam umówiona na godzinę 15 pod moim mieszkaniem, bo z tego co wiem to Ania ma wszystkich zgarnąć. Miałam jeszcze dużo czasu, więc zabrałam się uwaga uwaga za gotowanie, a raczej pieczenie. Dzisiaj wieczorem ma być impreza u Lewandowskich, na której wszyscy mamy nadzieje będziemy świętowali zwycięstwo. Obiecałam karateczce, że upiekę, a przynajmniej postaram się upiec coś według jej przepisu. Weszłam na jej strone internetową, poszukałam trochę w deserach, ale jednak wybrałam ciasto marchewkowe, które już kilka razy u niej jadłam i bardzo mi smakowało. Kto jak kto, ale ona ma niektóre świetne przepisy. Kilka z nich nawet sobie wydrukowałam i powiesiłam na lodówce, żeby mieć je zawsze pod ręką. Na szczęście miałam wszystkie potrzebne składniki, przygotowałam je sobie, a następnie zrobiłam wszystko co Ania opisała w przepisie.
Jak ciasto było wreszcie gotowe to musiałam spróbować jakiś mały kawałek i nie skromnie przyznam, że wyszło mi całkiem niezłe, jak na pierwszy raz. Przełożyłam je na ładny, duży talerz, owinęłam folią i postawiłam na stole, aby potem go nie zapomnieć.
Co prawda nie zajęło mi to dużo czasu, ale postanowiłam, że przygotuje sobie chociaż ciuchy, żeby potem nie latać jak głupia i się nie spóźnić. Postawiłam na zwykłe jeansy, które były lekko poprzecierane, szarą bluzkę i czarną bluzę żeby trochę namieszać założyłam białe Nike Air. Na początku zawsze zakładałam koszulkę z nazwiskiem Gotze na plecach, ale w sektorze, w którym zawsze siedzę dziewczyny i partnerki piłkarzy, tak wiem, że to się nazywa WAG's ubierają się normalnie. No oczywiście jak są jakieś ważne mecze to zakładają jednakowe czarne tunik i i logo Borussii z przodu, ale przecież nie na każdy mecz. Do tego wszystkiego dobrałam czarną torebkę od Michaela Korsa, która była ozdobiona złotymi ćwiekami. Mam nadzieje, że wszystko będzie się w miarę dobrze ze sobą komponowało i nie będę musiała się przebierać tuż przed wyjściem.
Kiedy wszystko leżało gotowe na łóżku spojrzałam na telefon i z przerażeniem stwierdziłam a raczej ujrzałam, że jest już grubo po 13, tylko jak to możliwe ?
Szybko pobiegłam do łazienki, uczesałam się i lekko podkręciłam swoje blond włosy, zrobiłam ładny dziewczęcy makijaż, a potem założyłam czarną, koronkową bieliznę. W sypialni założyłam na siebie resztę ubrań, zapakowałam najważniejsze rzeczy do torebki i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam je na wszystkie możliwe zamki i zbiegłam ze schodów, bo nie chciało mi się czekać na windę, która była na parterze.
-Hej - usiadłam z tyłu i przywitałam się z dziewczynami
-Cześć, co Ty taka zmachana ?
-A szkoda gadać - zaśmiałam się i machnęłam ręką
-No to jedziemy na mecz
-Hana gotowa zobaczyć Mario w akcji
-Nie będę oglądała tylko jego w akcji
-Oj jaka Ty jesteś uparta, nie możesz mu wreszcie powiedzieć co czujesz
-Aniu proszę Cię nie teraz
-A Ty moja droga - zaśmiała się Riri - miałam do mnie zadzwonić ostatnio
-Faktycznie, zapomniałam. Przepraszam
-Spokojnie, nie ma problemu
-Pogadamy sobie dzisiaj na imprezie
-No ja mam nadzieje
-Jesteśmy
-Tak szybko ? Myślałam, że będą korki
-A tu taka niespodzianka - posłała mi uśmiech. We cztery opuściłyśmy auto, a za chwile byłyśmy już na stadionie, w końcu ma się te tajemne przejścia.
Mecz Borussia - Freiburg rozpoczął się o 15:30, tak jak było zaplanowane. Od początku była to zacięta walka, w której my prowadziliśmy, udowodnił to Marco, który w 35 minucie meczu strzelił bramkę. Kibice zaczęli krzyczeć jego nazwisko, ale on nie spoczął na laurach tylko grał dalej. Uwielbiam tą atmosferę podczas meczu. Do pierwszej połowy zostały doliczone jeszcze 2 minuty, w tym czasie Reus po raz kolejny strzelił bramkę, tym razem z rzutu karnego. Piłkarze zeszli z murawy do szatni na kwadrans przerwy, a my zadowolone usiadłyśmy na swoich miejscach. Już teraz prowadzimy 2:0, zobaczmy jaki będzie wynik na koniec meczu.
-Dobrze grają, oby tak dalej - stwierdziła Lisa
-Oj tak, oby tak dalej - uśmiechnęłam się
-Mam nadzieje, że jeszcze strzelą
-Na pewno, jeżeli tak grają
-Może Marco zaliczy hat-tricka
-Na pewno bardzo się wtedy ucieszy
-Ja pamiętam jak się cieszyłam kiedy Robert strzelił 4 bramki Realowi
-Ja też pamiętam - zaśmiałam się - taki skromny, ledwo to do niego docierało
-A następnego dnia gazety na całym świecie oszalały - podsumowała Cathy
-Mam kilka z nich
-No to kiedyś zarobisz na nich majątek
-Błagam Was, to pamiątka - oburzyłam się
-Dobra już cicho, bo wyszli
-No to wstajemy - wszystkie w tym samym czasie się podniosłyśmy Znowu zaczęła się rywalizacja, widać było, że Robert bardzo chce strzelić jakąś bramkę. No i udało mu się ! W 58 minucie stadion oszalał, bo Borussia prowadziła 3:0 i zdobywcą bramki był nie kto inny jak Robert Lewandowski. W następnych minutach było coraz ciekawie, bo 12 minut później Lewy znowu poprowadził piłkę do bramki przeciwnika, a nie całe 10 później bramkę zdobył Kuba. Wszyscy myśleliśmy, że to koniec, w końcu prowadziliśmy już 5:0, ale nie ! Tuż przed gwizdkiem sędziego mój ukochany strzelił bramkę. Jezu jak bardzo się cieszyłam. Borussia wygrała 6:0, pokazała przeciwnikom kto tu rządzi !
Dałyśmy im kilkanaście minut, zeszłyśmy z trybun i czekałyśmy pod szatnią. Chłopaki mieli jeszcze wywiady, ale chciałyśmy im tylko podziękować, a potem uciec do domu i przygotować się na imprezę.
-Gratuluje - przytuliłam wszystkich, którzy zdobyli dzisiaj bramkę
-To było dla Ciebie - Gotze szepnął mi do ucha
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Wiesz co ?
-Nie wiem
-Nie chce już więcej udawać - pocałował mnie długo i namiętnie
-Uuuu - usłyszałam tylko
-Jesteśmy parą - krzyknął Mario
-Od kiedy ? - zdziwiła się Ania
-Prawie miesiąc
-Osz Ty ! Jak mogłaś mi nie powiedzieć - przytuliła mnie
-Oj tam, bez przesady
-A idź Ty ! Powinnam się na Ciebie obrazić
-Nie zrobisz tego
-Będziesz dzisiaj ?
-Oczywiście, ale zobaczysz, że dam Ci popalić - dźgnęłam go palcem w brzuch
-Dobra idziemy - Lewandowska pociągnęła mnie za rękę, a potem znowu w takim samym składzie poszłyśmy do samochodu. Kobieta podrzuciła mnie jako pierwszą do domu. Impreza była na 19:30, a było już po 17, więc zaczęłam przygotowania. Wykąpałam się, włosy związałam w wysokiego koka, a następnie zabrałam się za makijaż. Zrobiłam sobie piękne czarne kreski, a usta musnęłam delikatnym błyszczykiem. Nie wiedziałam co mam założyć, ale w końcu wybrałam coś fajnego i ładnego.
Wzięłam ciasto w rękę, zamknęłam mieszkanie i ruszyłam w stronę domu państwa Lewandowskich. Weszłam bez pukania, zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni.
-Mam ciasto marchewkowe
-O super, że już jesteś !
-Pomóc Ci coś ?
-Mogłabyś co zanieść na stół do jadalni, a ja pójdę się przebrać ? - wskazała na blat kuchenny
-Jasne, leć - wzięłam tace, postawiłam na niej kilka talerzy i zaniosłam je do jadalni, zrobiłam takie dwie randki. Wszystko ładnie poustawiałam, ogarnęłam i usiadłam sobie w salonie. Akurat jak Ania zeszła to zaczęli się schodzić goście.
-Bardzo jesteś zła ? - mój chłopak objął mnie od tyłu
-Wcale nie jestem
-Przepraszam
-Na prawdę się nie gniewam
-To co bawimy się ?
-Jasne
-Chcesz jakiegoś drinka ?
-Nie ja chyba dzisiaj nie pije
-To ja też mogę nie pić
-Pij, korzystaj, świętuj wygraną
-Nie będzie Ci przykro ?
-Nie - zaśmiałam się
-Wybacz Mario. Porywam ją
-Przeżyje
-Riri chodźmy na dwór
-Dobry plan - usiadłyśmy sobie na tarasie - czemu nam nie powiedziałaś ?
-Nie chciałam robić sensacji
-My zawsze wiedzieliśmy, że macie się ku sobie
-Trochę się bałam - delikatnie się uśmiechnęłam - nie wiedziałam jak to wszystko będzie
-Teraz jesteś pewna ?
-Tak - zaśmiałam się - dobrze mi z nim
-No to jest najważniejsze
-I to wszystko dzięki Wam
-Bez przesady, nawet jakbyś nie wyglądała tak cudownie to i tak by się tak skończyło
-Myślisz ?
-Ja to wiem - puściła mi oczko
-Dziękuje
-To co wracamy do środka ?
-Tak, chodźmy - w środku się rozeszłyśmy. Nalałam sobie soku, a potem potańczyłam trochę z chłopakami. Mario gdzieś mi na chwile zniknął, a potem znowu się pojawił i tak co chwila.
-Gdzie tak znikasz ?
-Nigdzie, tak sobie chodzę
-Nie możesz usiedzieć w miejscu
-No nie mogę - pocałował mnie - cieszę się, że mogę wreszcie robić to publicznie
-No nie tak znowu publicznie
-Oj tam, ale wiesz o co mi chodzi
-Autem przyjechałeś ?
-Tak, a co ?
-To potem Cię odwiozę
-I zostaniesz na noc
-Chciałbyś
-I tak wiem, że zostaniesz
-Nie bądź taki pewien
-Zawsze mi ulegasz
-Wiem - szturchnęłam go - a Ty mi tylko czasami
-Mam ochotę zawsze Ci ulegać
-Nie miałabym nic przeciwko
-Zdaje sobie z tego sprawę - po raz kolejny złożył na moich ustach czuły pocałunek
-Idziemy tańczyć - porwałam go na parkiet, obydwoje dobrze tańczymy, więc było bardzo przyjemnie.
-Odbijany - nie wiem nawet kiedy znalazłam się w ramionach Marco
-Dobrze tańczysz - puściłam mu oczko
-Dopiero teraz to odkryłaś ?
-Powiedzmy - wybuchłam śmiechem
-Zrobiłbym Ci coś, ale Mario się patrzy
-Serio ? - odruchowo się odwróciłam
-Zazdrośnik
-Nie ufa nam - udałam zaskoczoną
-Tobie może nie
-Zabawny jesteś - zaśmiałam się
-No raczej
-Wreszcie - uśmiechnęłam się jak muzyka się skończyła - idę się napić
-Leć
-Hej Łukasz - cmoknęłam Polaka, który stał przy stoliku z napojami
-O witaj, nie mieliśmy okazji się spotkać
-Jakoś tak wyszło
-Chcesz jakiegoś drinka czy coś ?
-Nie, dzisiaj nie pije
-Sok ?
-Poproszę - podał mi szklankę - dziękuje
-Na zdrowie - uśmiechnęłam się i odeszłam. Zauważyłam, że Mario rozmawia z Romanem i Lisą, więc podeszłam do nich, a chłopak mnie objął.
-Słodziaki
-Bez przesady - zaśmiałam się
-My tu chcemy spokojnie pogadać, a te tu przylazły - zażartował bramkarz
-Życie kochanie życie
-Lisa ma racje - uśmiechnęłam się - ale nie przejmujcie się nami
-Ok - zaczęli rozmawiać o meczu, straconych i udanych akcjach, a my się temu wszystkiemu przysłuchiwałyśmy. Po jakimś czasie znudzone się ulotniłyśmy i dołączyłyśmy do dziewczyn.
-Proponuje mały toast za Mario i Hanę - uśmiechnięta Ania wzniosła toast tylko w naszym towarzystwie
-Nie no nie żartujcie
-Zdrowie - wszystkie podniosły swoje szklanki, kieliszki, a ja się z nich śmiałam
-Jesteście nienormalne
-Nie bardziej niż Ty
-Co racja to racja
Cała impreza trwała chyba do 3, większość czasu spędziłam z dziewczynami, śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy. Kiedy prawie wszyscy już poszli postanowiłam zgarnąć Mario do domu. Niestety chłopak do najtrzeźwiejszych nie należał.
-Mario zakładaj te buty - westchnęłam
-Zakładam przecież - odparł rozbawiony
-Chodź chodź - z trudem zaprowadziłam go do auta - kluczyki mi daj
-Nie mam - zaśmiał się
-Jak możesz ich nie mieć ?
-No nie mam - wzruszył ramionami, a jak zobaczyłam jego minę to wybuchałam śmiechem
-Poczekaj - włożyłam mu rękę do kieszeni, ale nie miał, więc sprawdziłam w drugiej
-Hana nie przy ludziach - szepnął
-Mario jesteś pijany, ogarnij się
-Poczekaj, aż wrócimy do domu - zaśmiał się
-Dobra mam - olałam jego wypowiedź i wsadziłam do go auta. Sama usiadłam na miejscu kierowcy i ruszyłam w stronę jego domu. Nie było daleko, ale chłopak mimo wszystko zasnął.
-Mario obudź się, musimy iść do domu
-A co będziemy tam robić ? - za chwile się obudził
-Idziemy spać
-Do łóżka ?
-Tak do łóżka
-A co będziemy robić zanim pójdziemy spać ?
-Nic - zachichotałam. Ledwo wysiedliśmy z auta, zaprowadziłam go do sypialni, położyłam spać, a sama wzięłam sobie jakąś jego koszulkę. Przebrałam się i położyłam obok niego.