piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 22.

[Hana]
Było już po 18, ale postanowiłam pójść do Mario. Nic mu nie mówiłam o swojej wizycie, bo chciałam zrobić mu niespodziankę. Wyszłam ze swojego mieszkania, zamknęłam drzwi i na pieszo podążyłam w stronę domu piłkarza. Stanęłam przed jego drzwiami po 15 minutach, zadzwoniłam dzwonkiem, jednak nikt mi nie otwierał. Zirytowałam się mocno, ale postanowiłam dać mu szanse, więc wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam jego numer.
-Hej kotku
-Mario gdzie jesteś ?
-Biegam, a co ?
-Nic - odburknęłam
-Hana powiedz o co chodzi
-Stoję pod Twoimi drzwiami, ale nie chce mi się czekać. Spotkamy się innym razem
-Kotku poczekaj 5 minut, zaraz będę
-Ok - odpuściłam, bo widziałam, że z nim nie wygram. Chłopak rzeczywiście dość szybko przybiegł, wpuścił mnie do środka i sam poszedł się ogarnąć. Usiadłam na kanapie i czekałam, aż wreszcie się pojawi.
-Przepraszam - usiadł obok mnie i mnie objął
-Nie ważne
-Ważne, nie chce, żebyś była na mnie zła
-Nie jestem
-Na pewno ? - spojrzał mi w oczy
-Tak, na pewno
-Masz ochotę coś zjeść ?
-Nie, dzięki
-Coś się jednak stało
-Głowa mnie po prostu boli
-To się połóż, a ja zrobię herbatę
-Nie - złapałam go za rękę jak chciał wstać - zaraz mi przejdzie
-A co jak nie ?
-To wtedy zobaczymy - przytuliłam się do niego
-Kocham Cię
-Ja też Cię bardzo kocham
-Ja nie mówiłem, że bardzo
-Trudno - zaśmiałam się
-Droczę się tylko
-Wiem - uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę
-Ania do mnie dzwoniła
-Tak, a po co ?
-Zapytać co się wczoraj stało, bo Ty jej powiedziałaś, że nic
-A co jej odpowiedziałeś ?
-Że to co mówiłaś jest prawdą
-Jak się dowie prawdy to nas zabije
-Oj tam, ja Cię obronie
-A kto Ciebie obroni ?
-Dam sobie radę sam - dał mi pstryczka w nos
-Ej - potargałam mu fryzurę
-Tak chcesz się bawić ? - przerzucił mnie przez ramie
-Mario teraz serio nie głową w dół, proszę
-Przepraszam - postawił mnie, a mi zakręciło się w głowie
-Zaraz wracam - uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do łazienki, w której się zamknęłam
-Źle się czujesz ?
-Nie, wszystko jest ok - pochyliłam się nad umywalką, a z mojego nosa poleciało dość sporo krwii - o Boże
-Hana co jest ?
-Nic, tak mi się tylko powiedziało - skłamałam
-Ok - doprowadziłam się do porządku, posprzątałam w łazience i wyszłam
-Wiesz kochanie ja będę leciała, przypomniało mi się coś
-Tak ?
-No tak - chciałam jak najszybciej wyjść, jednak nie było mi to dane
-O nie moja droga - wziął mnie na ręce - zostajesz tutaj, a jak do rana Ci nie przejdzie to jedziemy do szpitala
-Mario bez paniki
-Martwię się, to źle ? - położył mnie na swoim łóżku
-Nie, jesteś kochany - pocałowałam go
-Leż tutaj grzecznie, a ja idę po herbatę i jakieś kanapki
-Mogę Ci pomóc
-Nie, poradzę sobie
-Okej - wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Nie chciało mi się leżeć tak bezczynnie, więc wstałam z łóżka i wyszłam sobie na balkon. Nie było zimno jak na początek września, może dlatego, że kalendarzowo jest jeszcze lato.
-Ktoś tu miał leżeć w łóżku - piłkarz objął mnie w pasie
-Nie wiem o czym mówisz
-Od dawna tak masz ?
-Nie no co Ty - zaśmiałam się - dzisiaj pierwszy raz
-Obiecaj mi, że pójdziesz jutro do lekarza
-Obiecuje - niechętnie to powiedziałam
-Hana nie rób takich min, po prostu mi zależy, więc się martwię
-No, ale ja wiem
-Jak chcesz to mogę iść z Tobą
-Poradzę sobie - uśmiechnęłam się
-Chodź, bo herbata stygnie - zamknął za nami drzwi balkonowe. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam zjadać kanapki z talerza.
-Ty się zajmij gotowaniem
-Rozważę to
-Jesteś świetny
-Nie tylko w tym - zaśmiał się
-Co za zboczeniec
-Ty to powiedziałaś - jak skończyliśmy to ułożyliśmy się oboje w łóżku
-Wiem o czym Ty pomyślałeś
-O piłce
-Tak tak, za dobrze Cię znam, żeby uwierzyć
-Oj Hana - pocałował mnie w ramie
-Nie przekupisz mnie tym
-Nie zamierzam
-Yhmm - uśmiechnęłam się
-Wiesz, że jesteś cudowna
-Wiesz, że nie nabieram się na takie rzeczy
-Kiedyś mi się wydawało, że jesteś romantyczką
-Bo jestem
-Czyli teraz kłamiesz ? - oburzył się
-Nie - zachichotałam
-A idź Ty - wstał z łóżka
-Ej gdzie idziesz ?
-Zagram sobie w Fife
-Zostawisz mnie tu ?
-Przecież nie jesteś romantyczką
-Mario ! Tego nie powiedziałam !
-Pff
-Dobra fochaj się, ale ja idę z Tobą - minęłam go w drzwiach
-Hola hola ! Ty nie grasz
-A czemu nie ?
-Bo ktoś mi musi kibicować
-A co ja będę za to miała ?
-A co byś chciała ?
-Jeszcze nie wiem
-To się zastanów i potem mi powiesz
-Ok - rozłożyłam się na kanapie, a nogi położyłam na stoliku
-Trzymasz mocno kciuki ?
-Oczywiście - pokazałam mu
-To mogę grać
-Powodzenia - szepnęłam mu do ucha. Chłopak grał jak zwykle bardzo dobrze i sprytnie kiwał swojego przeciwnika. Przez cały czas trzymałam za niego kciuki, a przestałam dopiero jak skończył 3 grę.
-Wygrałem dzięki Tobie
-Gratuluje - usiadłam na nim okrakiem, a on zaczął mnie całować. Pewnie skończyło by się inaczej gdyby nie to, że ktoś otworzył drzwi.
-Mario ! - usłyszałam głos Lewego i szybko zeszłam z mojego chłopaka
-W salonie - jak weszli państwo Lewandowscy (świetny sobie moment wybrali) to siedziałam już kawałek dalej od Mario
-O co za niespodzianka
-Hej - uśmiechnęłam się
-Przeszkadzamy ?
-Nie, my tylko sobie tak siedzimy
-Spotkanie bez nas ?
-Właściwie to przyszłam tylko na chwilkę
-Jasne jasne - zaśmiali się
-Lecę, muszę jeszcze coś zrobić - wstałam, cmoknęłam wszystkich w policzek, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Przy drzwiach złapał mnie jeszcze młodszy piłkarz
-Trening mam na późniejszą godzinę, więc przyjadę rano i pojedziemy do lekarza
-Poradzę sobie sama
-Znam Cię i wiem, że nie pójdziesz
-Nie ufasz mi
-Ufam - objął mnie
-To czemu nie wierzysz, że pójdę sama ?
-Wiem, że jeżeli u mnie nie nocujesz to Ci się nie będzie chciało pojechać
-Dobra ok, będę gotowa na 8:30
-Nie spóźnię się - pocałował mnie
-Do zobaczenia
-Paa - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Bardzo szybko dotarłam do swojego mieszkania, rzuciłam rzeczy na szafkę w przedpokoju i weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie pyszną herbatę owocową w swoim ulubionym kubku, a zaraz potem wyszłam sobie na balkon. Zanim się obejrzałam było już późno i poszłam spać.
~Some Time Later~
Jest czwartek 26 września, dzisiaj mijają dokładne 3 tygodnie od kiedy jesteśmy z Mario parą. Udało nam się to wszystko utrzymać w tajemnicy. Wszystko jest trochę zabawne, bo Ania próbuje mnie namówić, żebym dała mu szanse, a ja zawsze jestem potulna i mówię, że tak ma racje, ale to jeszcze nie jest czas.
Leżałam sobie w moim cudownym łóżku, nie miałam dzisiaj żadnych planów, chciałam poleżeć sobie w łóżku, a potem spędzić cały dzień w piżamie. Wiem, że to dziecinne, ale ja kocham być dzieckiem. Czasami oczywiście. Moje cudowne chwile relaksu przerwał dzwonek do drzwi.
-Otwarte !
-Ładnie to tak nie zamykać drzwi ?
-Mario - wstałam z łóżka i się na niego rzuciłam - heej
-Co tak miło mnie witasz ?
-Tęskniłam - pocałowałam go
-Ja też, nawet bardzo - delikatnie mnie uniósł
-Na którą masz trening ?
-Za godzinkę
-Czyli mamy dla siebie całe pół godziny ?
-Yhmm
-Jak cudownie
-Chciałem Cię o coś zapytać
-Tak ?
-Będziesz w sobotę na meczu ?
-Jasne, że tak - uśmiechnęłam się - zawsze jestem
-Jako moja dziewczyna
-Oficjalnie ?
-Tak - uśmiechnął się
-Mario ja Cię kocham, ale nie uważasz, że to za wcześnie ?
-Ukrywamy się już prawie miesiąc
-Właśnie prawie
-Czyli jeszcze chcesz poczekać - posmutniał
-Tak, przepraszam
-Hana nie gniewam się - złożył na moich ustach przelotnego buziaka
-Zjesz ze mną śniadanie ?
-Nie, będę się już zbierał
-Miało być 30 minut
-Wiem, odbijemy sobie następnym razem. Obiecuje
-Jesteś zły - bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Nie, po prostu jest mi przykro
-Nie chciałam
-Wiem, Hana. Spokojnie
-Jak mam być spokojna, kiedy widzę, że nie jest ok ? - krzyknęłam
-Jest świetnie - podszedł do mnie i mnie objął - jesteś kobietą mojego życia, kocham Cię, ufam Ci, jesteś najważniejsza. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, ani teraz, ani za kilkanaście lat. Chce żebyś była na moich meczach, cieszyła się z wygranych i pocieszała mnie po przegranych. Chce mieć z Tobą dzieci, wnuki. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Nie zamierzam być na Ciebie zły, bo doskonale wiem, że to nie jest łatwa decyzja. Będę czekał tyle ile trzeba będzie, bo jesteś tego warta. I nie płacz już, bo nie lubię jak kobiety płaczą. Wole jak się śmiejesz. Widzisz, od razu lepiej
-Kocham Cię - wykrztusiłam i wtuliłam się w niego - jeszcze nigdy nie usłyszałam nic tak pięknego
-Jeszcze nie raz to ode mnie usłyszysz
-Obiecasz mi coś ?
-A co ?
-Zawsze będziesz kochał tylko mnie i będę jedyna
-Nie obiecam Ci tego
-Czemu - spojrzałam na niego przerażona, smutna, zawiedziona
-Bo jak będziemy mieli córkę to będę kochał ją tak samo mocno i wtedy obie będziecie najważniejsze
-Tekst z internetu - szturchnęłam go ze śmiechem
-Liczą się chęci - delikatnie mnie pocałował, ale jak było cudownie. Ile było w tym miłości, czułości, namiętności !

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 21.

[Hana]
Nie wiem ile to trwało, ale jak się od siebie oderwaliśmy to była już niezła ulewa.
-Chodź szybko
-Ej, ale pomóż mi - delikatnie złapał mnie za biodra i zniósł mnie z dachu
-Zero kondycji - wziął mnie na ręce i pobiegliśmy do mojego mieszkania.
-Jesteś cały mokry
-Ty też
-A przeszkadza Ci to ? - podeszłam do niego
-Nie - uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie do siebie
-Dać Ci jakieś ciuchy ?
-A masz coś ?
-Mam Twoje rzeczy klubowe
-Serio ?
-Dawno temu zostawiłeś je u mnie
-To przebieraj się, a potem dasz mi to ja się przebiorę
-Jezu chodź, przebierzesz się w sypialni, a ja pójdę do łazienki - podałam mu ciuchy, a zaraz potem wyjęłam coś sobie z szafy. Przebrałam się, ogarnęłam się delikatnie i wyszłam. Mario leżał na moim łóżku uśmiechnięty, więc położyłam się obok niego.
-Co teraz będzie ? - zapytałam jednocześnie bawiąc się sznurkami od jego bluzy
-Kocham Cię
-Mario ...
-Hana proszę Cię - przerwał mi - ja na prawdę chce z Tobą być
-Nie dałeś mi dokończyć - zaśmiałam się
-Przepraszam
-Ja też Cię kocham i nie chce dłużej czekać
-Czyli jesteś moją dziewczyną ?
-Myślę, że tak - uśmiechnęłam się do niego
-Wreszcie - pocałował mnie
-Jutro robisz mi śniadanie
-Jutro, w piątek i do końca życia
-Nie chwal dnia
-Ej co tam jest ? - wskazał palcem
-Albumy
-O super - podniósł się z łóżka
-Nie - zasłoniłam mu dostęp do szafki
-No i co Ty mi kruszyno zrobisz ?
-Mario te zdjęcia są okropne - krzyknęłam jak mnie przesunął i wziął do ręki album
-Musisz mi, przecież kiedyś pokazać
-Dobra, ale się nie śmiej
-Ok - położyliśmy się na łóżku, oboje leżeliśmy na brzuchu i Mario otworzył album
-O jezu - szepnęłam
-To Ty ? - wybuchnął śmiechem
-Mario ! Miałeś się nie śmiać - strzeliłam focha
-Oj kochanie przepraszam - pocałował mnie w policzek
-Jesteś okropny
-No już nie będę
-A ja będę się śmiała jak pokażesz mi swoje albumy
-Dobrze, jak sobie życzysz
-Możemy obejrzeć te zdjęcia jutro ? - ziewnęłam
-Och moje słońce jest zmęczone
-Dużo wrażeń dzisiaj
-Który dzisiaj jest ?
-5 września, bo jest po północy
-Najlepszy dzień mojego życia - pocałował mnie
-Poczekaj tu, muszę się przebrać
-Masz minutę, potem wchodzę
-No nie - szybko zamknęłam za sobą drzwi i jak najszybciej się przebierałam
-Wchodzę - po minucie Gotze otworzył drzwi - przebrałaś się
-Przykro mi - zarzuciłam mu ręce na szyje
-To idziemy spać - bez problemu uniósł mnie do góry, a potem położył mnie na moim własnym łóżku
-Co robisz ? - zaśmiałam się, kiedy rozebrał się do samych bokserek. Co za widok ...
-Idę spać - położył się obok mnie, a ja się do niego przytuliłam
-Dobranoc
-Śpij dobrze - pocałował mnie w nos, a ja cichutko zachichotałam
~Next Day~
-Hanaa - Mario głaskał mnie po plecach - pobudka
-Zaraz - mruknęłam
-Wstawaj
-Nie mam ochoty - zakryłam się kołdrą
-O nie moja droga ! - zabrał mi kołdrę - marsz do kuchni, śniadanie na stole
-Mario - jęknęłam niezadowolona
-Mam trening za 2 godziny
-To idź, a jak wrócisz to wstanę
-Obiecałem Ci śniadanie
-Wiem - uśmiechnęłam się
-Możemy w sumie zostać w łóżku - położył się obok i zaczął całować mnie po szyi
-Yhmm - westchnęłam
-Kotku jest już po 9
-Daj mi 5 minut
-Dobra idę się wykąpać, ale jak wrócę to wstajesz
-Ok, niech będzie - przykryłam się z powrotem kołdrą i zasnęłam. Niestety mój chłopak nie okupuje łazienki tak długo jak ja, więc za kilkanaście minut musiałam wstawać.
-Jestem - pocałował mnie
-Zrobisz kawę ?
-Tak, ale wstawaj
-No już - westchnęłam i powoli się podniosłam. Wygrzebałam coś z szafy, założyłam to i związałam włosy, stwierdziłam, że jak piłkarz wyjdzie na trening to wtedy wezmę długą kąpiel.
-Smacznego kochanie - chłopak usiadł na przeciwko mnie przy stole
-Nie wygodnie mi - wstałam i zaraz usiadłam swojemu ukochanemu na kolanach - od razu lepiej
-Zjadaj - przytulił się do moich pleców
-Dziękuje, pyszne - powiedziałam z pełną buzią jak małe dziecko
-Kocham Cię mała - wybuchnął śmiechem
-Ej nie jestem mała
-Wiem wiem - pocałował mnie w szyje
-Przestań - zachichotałam - nie mogę się skupić
-Idziesz ze mną na trening ?
-Nie tym razem
-Szkoda, może jak byś była to bardziej bym się starał
-Zawsze bardzo się starasz
-Nie zawsze
-Będziesz się teraz ze mną droczył ?
-Oczywiście
-Jak słodko
-Miłość kochanie, miłość
-Nie wierze, że właśnie Ty to mówisz
-Czemu ? - spojrzał na mnie zdziwiony
-Powiem Ci innym razem, bo teraz chyba musisz się zbierać
-Która godzina ? - spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego lewym nadgarstku - o fuck !
-Leć - zeszłam z jego kolan
-Kocham Cię - pocałował mnie, zabrał swoje rzeczy i wyszedł z mieszkania. Posprzątałam po naszym śniadaniu, a potem poszłam się wykąpać. Rozebrałam się, wzięłam długą kąpiel, a potem wytarłam się ręcznikiem. Całe ciało pokryłam balsamem waniliowym. Psiknęłam się ulubionymi perfumami, a potem ubrałam się w te same ubrania, co rano.
Weszłam do sypialni i wzięłam telefon do ręki. Miałam nieodczytaną wiadomość od Ani, więc postanowiłam chwile z nią popisać.
"Hej Hana :* opowiadaj ! Muszę wiedzieć wszystko <3 buziaki"
"Hej :* było miło, najpierw kolacja, potem spacer <3"
"Szczegóły Hana !"
"Oj no to powiem Ci potem"
"Będę po południu kochana :*"
"Ok <3 czekam"
Stwierdziłam, że chyba lepiej będzie jak na razie nikt się o nas nie dowie. W końcu nie wiemy jak to wyjdzie. Nie chce, żeby wszyscy wiedzieli, a potem nagle bum i nie jesteśmy parą. Szybko napisałam do mojego chłopaka wiadomość, ale nie sądziłam, że odpowiedź tak szybko dojdzie, w końcu powinien mieć trening.
"Mario proszę Cię nie mów na razie nikomu o nas :* nie wstydzę się, ale odczekajmy jeszcze <3 kocham Cię"
"Ok, do niczego Cię nie zmuszam :* do zobaczenia wieczorem ?"
"Umówiłam się po południu z Anią, więc dam Ci znać :*"
"Czekam kochanie <3"
"Buziaki :*"
Odłożyłam telefon na stolik w salonie i położyłam się na kanapie. Założyłam swoje ulubione słuchawki, podłączyłam je do telefonu i puściłam jakąś muzykę.
-Idę ! - krzyknęłam jak zadzwonił dzwonek do drzwi - hej
-No cześć - karateczka mnie przytuliła
-Wchodź - przeszłyśmy do kuchni - czego się napijesz ?
-Sok poproszę
-Mogę zrobić kawę
-Nie, dzięki
-To opowiadaj, co Cię do mnie sprowadza
-Ciekawość
-Nie wiem do czego zamierzasz
-Opowiadaj co się wczoraj działo
-Oj dużo się działo
-Hana !
-Najpierw zjedliśmy kolacje, a potem wyszliśmy na spacer. Weszliśmy ja jakiś dach, wypiliśmy szampana, pogadaliśmy trochę, a potem pobiegliśmy do domu, bo zaczęło padać. Przebraliśmy się, znowu gadaliśmy, oglądaliśmy moje zdjęcia z dzieciństwa i tyle.
-Tylko tyle ?! No wiesz co !
-A co Ty byś chciała ?
-No myślałam, że jesteście razem czy coś
-Nie teraz
-Chyba muszę z nim pogadać
-Nie trzeba - uśmiechnęłam się
-Czy Wy w ogóle kiedyś będziecie razem ?
-Nie wiem - zaśmiałam się
-Ehh - westchnęła
-Nie przejmuj się, może Mario nie jest mi pisany
-Puknij się w czoło Hana - wybuchła śmiechem - jesteście dla siebie stworzeni
-Możliwe
-Ty kochasz jego, on kocha Ciebie, ale żadne z Was nic z tym nie robi
-Skończmy ten temat Aniu
-Nie odpuszczę - puściła mi oczko
-Nikt Ci nie każe
-Kochana ja wiem, że miałyśmy pogadać, ale muszę pędzić do domu
-Stało się coś ?
-Moje urodziny są w sobotę, więc jutro przylatuje mama Roberta
-No jasne, rozumiem
-Będziesz na kolacji urodzinowej ?
-Tak, oczywiście, że będę
-Przepraszam, pogadamy jeszcze o tym - cmoknęła mnie w policzek
-Nie ma problemu, rozumiem
-Jakby co to dzwoń - wyszła z mojego mieszkania

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 20.

[Hana]
Równo o 19 do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam do przedpokoju, ostatni raz przejrzałam się w lustrze i otworzyłam. Chłopak przez chwile stał uśmiechnięty, a za chwile wszedł do środka.
-Wow, nieziemsko wyglądasz - przytulił mnie, a potem złożył na moim policzku soczystego buziaka
-Dziękuje - uśmiechnęłam się promiennie
-A i to dla Ciebie - wręczył mi bukiet
-Och jakie śliczne - przytuliłam go
-Nie tak jak Ty
-Hahah - zaśmiałam się - chodź, jest kolacja
-Postarałaś się
-Dziewczyny mi pomogły - odparłam zawstydzona
-No i dobrze - posłał mi uśmiech - mówiłem Ci, że jesteś piękna ?
-Nie raz
-To powtórzę się. Jesteś piękna
-Ty też jesteś niczego sobie
-Komplement z usta takiego dziewczyny to podwójna przyjemność
-Smacznego - zaśmiałam się
-No skoro tak to wzajemnie
-Otworzysz wino ?
-Jasne - podałam mu butelkę, a on ją otworzył i nalał nam to kieliszków
-Dziękuje
-Pyszne
-To dziewczyny zrobiły
-O muszę im powiedzieć, że mają talent
-No widzisz - puściłam mu oczko
-Też mam talent
-Tak, a jaki ?
-Robię pyszne śniadania
-To propozycja ?
-Zawsze i wszędzie
-To zapraszam jutro rano do mnie
-Po co mam przyjeżdżać rano ?
-No wiesz ja jem śniadania rano
-Zawsze mogę zostać tutaj
-Chciałbyś
-No bardzo bym chciał
-Mam niewygodną kanapę - droczyłam się z nim
-Co tam kanapa, łóżko masz wygodne
-Tak to prawda
-Zmieścimy się razem
-Wątpię
-Oj Hana Hana
-Słucham ?
-Uwielbiam Cię
-Nie bardziej niż ja Ciebie mój drogi
-Nad tym możemy jeszcze pomyśleć
-Nie ma nawet takiej opcji
-Czemu ?
-Bo wiem, że tak nie jest
-Mylisz się
-Nie tym razem
-Kłócisz się ze mną
-Nie kłócę się
-Odnoszę inne wrażenie
-Przykro mi - wybuchłam śmiechem
-Śmiejesz się ze mnie, teraz jest mi przykro - zrobił minę obrażonego dziecka
-Przepraszam, nie chciałam
-Już ja Cię znam
-Ale nie obrażaj się
-Za późno
-A jak ładnie przeproszę ?
-Musiałabyś się bardzo postarać
-Jak bardzo - podeszłam do niego
-Bardzo bardzo
-Jesteś pewien - usiadłam mu na kolanach
-To może nie wystarczyć
-Och nie wiem czy potrafię tak ładnie przepraszać - przytuliłam się do niego
-Jeszcze trochę
-Tylko trochę ?
-Tylko - pocałowałam go w kącik ust
-Wystarczy - chciałam wstać, ale on przyciągnął mnie do siebie i pocałował
-Teraz wystarczy
-Głupek - zaśmiałam się, chociaż było mi bardzo miło
-Wiesz mam pewien pomysł jak możemy spędzić resztę wieczoru
-Myślimy o tym samym ? - spojrzałam na niego
-Mam nadzieje, że tak
-To ja wybieram film - zaśmiałam się
-Film ? - spojrzał na niego zdziwiony
-A co Ty myślałeś ?
-Nie nic - odparł zmieszany
-Pomożesz mi ? - wskazałam na stół
-Jasne - poderwał się z miejsca i razem posprzątaliśmy. Uruchomiłam zmywarkę, a chłopak zabrał wino, kieliszki i przeszliśmy do salonu. Rozłożyliśmy się na kanapie, ale nie włączyliśmy żadnego filmu.
-Chyba jednak nie mam ochoty na film
-To może spacer ?
-Czytasz mi w myślach - wyszliśmy z mojego mieszkania
-Chciałem sprzedać dom
-Dlaczego ?
-Bo jest dla mnie za dużym ale chyba nie chce ryzykować
-Ryzykować ?
-Kiedyś może kogoś znajdę to dom się przyda
-Może nie kiedyś, tylko szybciej
-Mam nadzieje
-To dobrze - puściłam mu oczko
-Nie jest Ci zimno ?
-Nie
-Weź na wszelki wypadek - nałożył mi na ramiona swoją marynarkę
-Och dziękuje Ci bardzo
-Bez sarkazmów proszę
-Nie było, żadnego sarkazmu
-Wiem, żartuje - stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek
-Czym sobie zasłużyłem ?
-A co nie podoba się ?
-Tego nie powiedziałem
-I lepiej nie mów
-Jeżeli sobie tego życzysz
-Usiądziemy tam ?
-Nie, mam lepszy pomysł
-Jaki ?
-Chodź - pociągnął mnie za rękę, szliśmy kilkanaście minut
-No i co teraz ?
-Wejdziemy tam - wskazał na dach niewielkiego budynku przy stawie
-Oszalałeś ? Ja mam sukienkę
-Wiem, ale damy rade
-No, ale tam chyba nie wolno
-Kto nam zabroni ?
-A jak nas złapią ?
-Spokojnie - przy jego niewielkiej pomocy weszłam tam, na środku leżał koc
-Skąd on się tu wziął ?
-Nie wiem - nagle wyjął jakiegoś szampana
-Mario - zaśmiałam się - Ty to zaplanowałeś
-No tak
-Szalony - zażartowałam
-Zakochany
-A co to za szczęściara ?
-Kiedyś Ci powiem - puścił mi oczko
-No dobrze, to poczekam
-Szampana ?
-A masz kieliszki ?
-Nie chcesz pić z gwinta ?
-Nie wypada
-Szkoda
-Przykro mi - wrabiałam go
-Całkiem przypadkiem mam dwa kieliszki do szampana
-Osz Ty kłamco - szturchnęłam go
-Teraz się napijesz ?
-Oczywiście, że tak - otworzył szampana, który wybuchł tuż przede mną, a potem podał mi kieliszek, który był wypełniony alkohol
-Zdrowie - przybliżyliśmy kieliszki do siebie
-Nie jest tu tak źle jak myślałam
-Postarałem się
-Masz racje
-Mam jeszcze jedną małą niespodziankę
-Jaką ?
-Lampiony
-Zawsze chciałam je puścić - uśmiechnęłam się
-To proszę - wręczył mi żółto-czarny lampion
-Skąd masz takie świetne lampiony ?
-Dostaliśmy kiedyś w klubie
-Zapalaj wreszcie - podpalił mi lampion, a za chwile puściłam go w górę. Zapaliliśmy ich jeszcze kilka, a potem zrobiłam zdjęcie. Wstawiłam je na portale społecznościowe z serduszkiem
-Podobało się ? - pokiwałam twierdząco głową
-Dziękuje - powiedziałam wtulona w niego
-Późno już
-Zbieramy się ?
-Poczekaj jeszcze chwile - zaśmiał się
-Hmm ?
-Fajnie jest
-No jest
-Mój najlepszy wieczór w życiu
-Oj jeszcze nie raz to powiesz
-Pod warunkiem, że będę wtedy z Tobą
-Masz to jak w banku
-Nie masz ochoty czasami mnie pocałować ?
-Skąd to pytanie ? - zachichotałam
-Bo ja mam ochotę zrobić to cały czas
-To na co czekasz ? - on uśmiechnął się tylko, a potem wpił się w moje usta. Nagle zaczął padać deszcz, a my dalej staliśmy na tym dachu i się całowaliśmy. To jest chyba początek czegoś cudownego ...