wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 44.

~A Few Days Later~
[Hana]
Przed wczoraj przylecieliśmy do Los Angeles, zatrzymaliśmy się w hotelu „Mr. C Beverly Hills". Hotel jest dość spory, elegancki, ma dużo udogodnień. Do plaży mamy kawałek, ale na razie jest dobrze tak jak jest. Rozpakowałam wszystkie nasze rzeczy, więc mogliśmy sobie trochę odpocząć
-Wstawaj mężu - zaśmiałam się
-Wybieramy się gdzieś ?
-Nie, ale chyba nie chcesz naszej całej podróży poślubnej spędzić w łóżku
-Czemu nie - uśmiechnął się
-Bardzo zabawne - prychnęłam
-Chodź tutaj - wyciągnął w moim kierunku rękę, a ja ją złapałam i położyłam się obok niego
-W Twoich ramionach jest najlepiej - wyszeptałam
-Mam nadzieje - przyciągnął mnie mocno do siebie i teraz leżałam plecami opartymi o jego klatkę piersiową
-Co dzisiaj robimy ?
-Nie wiem, może pójdźmy na basen, a wieczorem na spacer
-Okej - uśmiechnęłam się i próbowałam wstać - Mario ! Muszę się przebrać, puść mnie
-Nie musimy iść teraz - pocałował mnie w szyje
-Masz inne propozycje ?
-Całe mnóstwo
Zachichotałam cicho, ale nic nie powiedziałam. Mocniej wtuliłam się w mojego ukochanego i myślałam o tym jakie mam szczęście
-Śpisz ?
-Nie - pokręciłam przecząco głową
-Ja lecę się wykąpać i założę kąpielówki - wstał z łóżka
-Okej - zostałam sama w pokoju
Po kilku minutach podniosłam się, wyjęłam z szafy torbę i włożyłam do niej kremy z filtrem, ręczniki, okulary przeciwsłoneczne i jakieś duperele. Dla siebie wyjęłam białą, zwiewną sukienkę i niebieski kostium Triangle. Kąpałam się wcześniej, więc szybko się ubrałam, założyłam sandałki, a włosy związałam w koka. Jak mój mąż opuścił łazienkę to ja byłam już gotowa
-Chodźmy - powiedział wciągając przez głowę koszulkę
-Czekaj torba - chciałam ją wziąć
-Ja wezmę - przejął ją
-Dziękuje - pocałowałam go w policzek
-Zastanawiam się czemu Fabian był sam na naszym ślubie - zaskoczył mnie tym
-Musisz się go zapytać
-Wiem wiem, ale mam nadzieje, że miedzy nimi jest ok
-Na pewno - uśmiechnęłam się - kochają się
-Tak to prawda
Zjechaliśmy windą na odpowiednie piętro, a następnie przeszliśmy na basen. Zajęliśmy dwa wolne leżaki, rozłożyliśmy się na nich i rozebraliśmy do kostiumów.
-Kochanie posmarujesz mnie ?
-Oczywiście - zabrał się za smarowanie moich pleców przy okazji robiąc mi masaż
-Jesteś cudowny
-Staram się - szepnął mi do ucha
-To teraz ja Tobie
-Poproszę - usiadłam za nim i rozsmarowałam mu na plecach krem z filtrem
-Jest wodoodporny, więc możesz iść do wody
-Super, idziesz ze mną ?
-Na razie nie - puściłam mu oczko
-W porządku
Widziałam jak piłkarz wskakuje do wody i płynie gdzieś. Położyłam się na plecach i zamknęłam oczy. Miałam nadzieje, że jeszcze trochę się opale, bo we Włoszech nie złapała mnie za bardzo opalenizna. Chociaż tam byłam przez kilka dni, a tu ponad dwa tygodnie, bo potem mój mąż ma zobowiązania wobec klubu. Nie wiem ile czasu tak leżałam ...
-Kochanie zaraz będziesz skwarką
-Jeszcze chwila
-Chodź idziemy do wody się ochłodzić
-Przed chwilą byłeś
-Ale Ty nie byłaś
-Idę idę - westchnęłam
Otworzyłam oczy i podniosłam się z leżaka, mój mąż złapał mnie za rękę i razem wskoczyliśmy do basenu. Tego było mi trzeba !
-Miałeś racje - uśmiechnęłam się - tego mi trzeba było
-Wiem - objął mnie w tali
-Jak wyjdziemy to zacznę opalać plecy
-Przydałoby się - zaśmiał się
-Coś sugerujesz ?
-Nie nic
-Mam nadzieje - ochlapałam go wodą
-Ty wredoto - zanurkował i złapał mnie za nogi
-Aaa - pisnęłam
Piłkarz wciągnął mnie pod wodę, gdzie namiętnie mnie pocałował. Po chwili wypłynęliśmy na powierzchnie, bo brakowało nam powietrza. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i tym razem to ja go pocałowałam, czule i delikatnie.
-Lubisz mnie prowokować - stwierdził
-A Ty lubisz to wykorzystywać
-Zdecydowanie tak - puścił mi oczko
-Idziemy się opalać - zdecydowałam
-Jak sobie życzysz
Wyszliśmy z basenu, zajęliśmy z powrotem nasze leżaki. Mój ukochany się suszył i leżał na plecach, a ja tym razem na brzuchu, żeby przede wszystkim wyschły mi plecy i przy okazji trochę się opaliły
-Może Cię jeszcze posmaruje ? - usłyszałam
-Nie trzeba - cicho zachichotałam
-A może jednak ?
-Później
-Później to nie wiem czy będę chciał
-Będziesz będziesz - uśmiechnęłam się pod nosem
-Co sprawia, że jesteś taka pewna ?
-Po prostu wiem, że bardzo mnie kochasz
-Doprawdy ?
-Oczywiście
-Za dobrze mnie znasz
-Bez przesady
-Mama napisała - powiedział po chwili - Mia jej ucieka
-Na prawdę ? - zaśmiałam się - wiedziałam, że jak zacznie chodzić to będzie problem
-Dadzą radę
-Zamontowałeś te bramki przy schodach tak jak prosiłam ?
-Tak kochanie
-Na pewno ? - spojrzałam na niego unosząc pytająco jedną brew
-Nie wierzysz mi ? - uśmiechnął się szeroko
-Wierze wierze, tylko Cię sprawdzam
-Zamontowałem przed wyjazdem
-Okej
-Chcesz sprawdzić ?
-Nie - przewróciłam oczami
Do pokoju wróciliśmy dopiero po kilku godzinach, od razu poszłam się wykąpać, bo trochę lepiłam się od kremu z filtrem. Związałam włosy w koka, umyłam się chłodną wodą na ochłodę i wyszłam z kabiny. Założyłam świeżą bieliznę, czarne szorty i białą bokserkę. Włosy pozostawiłam związane, a makijażu sobie nie robiłam.
-Łazienka wolna - uśmiechnęłam się
-Daj mi kilka minut
-Idziemy potem na spacer ?
-Jeżeli chcesz to tak
-W porządku
Spakowałam do małej torebki kilka najważniejszych rzeczy i wyszłam na balkon. Mieliśmy pokój z pięknym widokiem, więc zrobiłam zdjęcie i wrzuciłam na Instagram'a oznaczyłam oczywiście mojego męża, bo jakżeby inaczej. Staramy się chronić naszą prywatność, nie wrzucamy codziennie wspólnych zdjęć czy zdjęć Mii, ale wszyscy wiedzą, że jesteśmy małżeństwem i nie ukrywamy tego.
-Gotowy - zawołał Mario
-Idę - weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi balkonowe
Zabrałam torebkę, piłkarz wziął kartę do pokoju i wspólnie wyszliśmy z pokoju. Mario złapał mnie za rękę, a ja posłałam mu uśmiech
-Gdzie idziemy ? - spytałam
-Przed siebie - uśmiechnął się
-Skoro tak mówisz
-Masz ochoty na lody ?
-Czemu nie - wzruszyłam ramionami
W najbliższej lodziarni zamówiliśmy sobie lody, które wzięliśmy na wynos i poszliśmy dalej
-Daj mi swoje spróbować - jęknęłam
-Masz swoje
-Ale chce spróbować Twoje
-Proszę - dał mi spróbować
-Pyszne - rozmarzyłam się
-Nie zamieniam się z Tobą - zaśmiał się
-Skąd wiesz, że o tym myślałam ?
-Znam Cię - niewinnie pocałował mnie w usta
-A może jednak ?
-Nie - pokręcił przecząco głową
-Nie to nie - prychnęłam
Chodziliśmy sobie spokojnie po mieście, wchodziliśmy do różnych sklepów, czasem coś kupiliśmy, ale w gruncie rzeczy mieliśmy jeszcze dużo czasu, więc nie było stresu.
-Wracajmy, bo nogi mnie bolą
-To może gdzieś usiądziemy ?
-Świetny pomysł
Usiedliśmy na ławce, położyłam się głową na kolanach mojego męża, a nogi zgjęte w kolanach trzymałam na ławce
-Podoba mi się tutaj
-Mi tak samo
-Ale tęsknie za Mią
-Szybko zleci zobaczysz, a po za tym ja też za nią tęsknie
-Może nauczy się jakiś nowych słów
-Nauczyła się chodzi, nauczyła się mówić, czy coś istotnego może się wydarzyć ?
-Chyba nie - zaśmiałam się
-Chciałbym mieć jeszcze co najmniej jedno dziecko
-Wiem, ja też
-Jedno czy więcej ?
-Nie wiem, ale chyba jedno
Po kilkunastu minutach mojemu mężowi znudziło się siedzenie i ruszyliśmy w stronę hotelu. Doszliśmy jak już było ciemno, ale nie przeszkadzało nam to. Zamówiliśmy do pokoju kolacje, zdążyłam się już przebrać w piżamę, a potem zjedliśmy w łóżku
-Oglądamy jakiś film ?
-Pewnie, tylko jaki ?
-Obojętnie mi - westchnął
-Może obejrzymy Teda 2 ?
-To świetny pomysł, w końcu nie byliśmy w kinie
-Masz to na dysku ?
-Tak, Marco mi zgrał
-Jaki świetny przyjaciel z niego - uśmiechnęłam się szeroko
Ułożyliśmy się wygodnie w łóżku, zgasiliśmy światło i zaczęliśmy oglądać komedie.
*****
Coś chyba za często dodaje rozdziały, a i tak nikt nie czyta ...

! DO KOŃCA BLOGA ZOSTAŁ 1 ROZDZIAŁ + EPILOG !

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 43.

~August 1, 2015~
[Hana]
Nie jestem pewna czy przez te osiem miesięcy aż tak dużo się zmieniło. Mia rosła jak na drożdżach, Mario trenował, a ja byłam wierną narzeczoną, która we wszystkim go wspierała. Owszem kłóciliśmy się, ale jak każdy. Równo dwa miesiące temu moja mała księżniczka skończyła roczek, który świętowaliśmy razem z naszymi bliskimi. Dzisiaj jest sobota ... dzień, w którym stanę się panią Gotze. Wbrew wszystkim plotkom i doniesieniom ślubu nie bierzemy w Dortmundzie, tylko we Włoszech w miejscowości Positano. Zatrzymaliśmy się w pięknym hotelu Villa Franca, zresztą jak wszyscy nasi goście. Ślub i wesele nie będzie duże. Nasi najbliżsi czyli około 70 gości. Będą moi rodzice, rodzice Mario, trener z żony, chłopaki z Borussii i z Reprezentacji i jeszcze inni przyjaciele. Wszystko odbędzie się na plaży, którą mój ukochany specjalnie zarezerwował. Postanowiłam nie szaleć i nie będę miała ani długiej sukni, ani butów na wysokim obcasie. Moja suknia jest krótka, delikatna i skromna.
-Hana idziesz pod prysznic ? - zawołała Ania, która jest moją druhną
-Tak tak !
-Okej to ja pójdę zajrzeć do Mii
-Dziękuje
Weszłam do pięknej łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam chłodną wodę, szybko się umyłam, a następnie wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem, włosy rozczesałam i wyszłam na balkon. Było bardzo gorąco, ale po takim prysznicu wcale mi to nie przeszkadzało. Wiedziałam, że nie zostało nam dużo czasu, więc wysuszyłam się i założyłam zwyczajną białą bieliznę. Zabrałam się za makijaż, w który włożyłam mnóstwo pracy, ale wyszedł idealny i wyszłam z pomieszczenia.
-Jesteś Aniu ? - zawołałam
-Jestem - uśmiechnęła się - o widzę, że jesteś już prawie gotowa
-Tak, chciałam Cię tylko prosić, żebyś upięła mi włosy
-Z największą przyjemnością
-Mam nadzieje, że Robertowi nie jest przykro - zaczęłam - no wiesz dlatego, że Marco jest świadkiem Mario
-Daj spokój - zaśmiała się - przecież to oczywiście, bo dłużej się przyjaźnią, a po za tym nie bierze się małżeństw na świadków
-Wiem wiem
-Masz coś starego, nowego, pożyczonego i niebieskiego ?
-Starą bieliznę, nową sukienkę i we włosy wepniesz mi niebieskiego kwiatka
-A coś pożyczonego ?
-Nie mam - zamyśliłam się przez chwile
-Ja mam coś dla Ciebie - zostawiła mnie na chwile, a zaraz wróciła z pudełeczkiem - coś pożyczonego proszę
-Dziękuje - otworzyłam pudełeczko i zobaczyłam bransoletkę, którą Ania czasami nosi - jest śliczna
-Mam nadzieje, że przyniesie Ci dzisiaj szczęście
-Ja też
-Wszyscy myślą, że dzisiaj weźmiecie ślub, ale w Dortmundzie
-Tak, ale to dziwne, że jeszcze się nie zorientowali
-Z czym ?
-No, że nie ma nas w Niemczech
-No trochę tak - zaśmiała się cicho
Moja przyjaciółka zabrała się za upinanie moich włosów, zrobiła mi luźnego koczka, w którego wspięła białe róże i jeden niebieski kwiatek. Bardzo mi się spodobało, więc założyłam swoją sukienkę, białe sandałki i byłam gotowa.
-To co gotowa ? - zapytała Lewandowska
-Ile jeszcze mamy czasu ?
-Trochę ponad godzinę
-Okej, tak jestem gotowa
-Idę zobaczyć co u chłopaków, a Ty tu poczekaj
-Nigdzie się nie ruszam - uśmiechnęłam się
Wyszłam po raz kolejny na balkon i podziwiałam widoki. Magia.
-Hano możemy porozmawiać ? - usłyszałam
-Cześć mamo - spojrzałam na nią - nie możemy podczas przyjęcia ?
-Będziesz zajęta, a teraz masz jeszcze chwile
-W porządku, porozmawiajmy
-Chciałam, żebyś wiedziała, że żałuje. Na prawdę żałuje Hana. Jesteś moją jedyną i najukochańszą córką i powinnam poświęcać Ci każdą wolną chwile. Nie robiłam tego, bo chciałam Ci zapewnić idealne życie, myślałam, że tak będzie dla Ciebie lepiej, ale myliłam się
-Wiem mamo - westchnęłam spuszczając wzrok
-Rozstaliśmy się z Twoim ojcem, ale to dzięki temu wszystko zrozumiałam. Nigdy praca nie była dla mnie tak ważna jak rodzina. Wybacz mi córeczko
-Nawet nie wiesz jak było mi trudno mamo - spojrzałam jej w oczy - nigdy Was nie było jak potrzebowałam. Uciekaliście w prace i myśleliście, że pieniądze wszystko załatwią ! Nie chciałam Waszych pieniędzy !
-Zdaje sobie z tego sprawę
-Myślisz, że przeprosiny wystarczą ? Mamo nie było Was w najważniejszych momentach mojego życia ! Nie było Was jak zdałam maturę, nie było Was jak poznałam Anie, nie było Was jak Mario mi się oświadczył, nie było Was jak Mia się urodziła ! To, że jesteście tu dzisiaj to zasługa Mario, bo ja Was tu nie chciałam !
-Nie mów tak proszę
-Taka jest prawda, przykro mi, ale tak jest
-Chciałbym to naprawić
-Już się nie da tego naprawić - westchnęłam
-Hana musimy lecieć ! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki
-Już idę, poczekaj chwilkę !
-Czekam przed drzwiami
-Okej
-Hana ... - zaczęła moja mama
-Widzimy się na ślubie - ruszyłam w stronę wyjścia - nie pozwolę sobie zepsuć tego dnia
Wyszłam z pokoju, bo drzwi same się zatrzaskując, więc mama mogła sobie tam siedzieć do woli, a potem wyjść. Moja przyjaciółka już na mnie czekała, więc wspólnie ruszyłyśmy na parter, a potem w stronę plaży
-Chłopaki już są na miejscu
-Wszyscy inni też ?
-Tak mi się wydaje
-W porządku - uśmiechnęłam się
-Proszę - podała mi mój bukiecik
-Dzięki
-Stresujesz się ?
-Chyba nie
-Chyba ?
-Teraz jest ok - wytłumaczyłam - ale jak dojdziemy to nie wiem co będzie
-Och rozumiem - uśmiechnęła się
Jak doszłyśmy do plaży to wszystko było gotowe, pierwsza poszła Ania, a za nią ja. Szłam powoli w kierunku mojego narzeczonego, a jak byłam już blisko to złapałam go za rękę. Złożyłam szybki, ale czuły pocałunek na jego policzku i stanęliśmy przed księdzem, który zgodził się na ślub na plaży.
Po kilkunastu minutach mszy ksiądz stanął przed nami i zadał standardowe pytania.
-Hano i Mario czy chcecie bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński ?
-Chcemy - odpowiedzieliśmy wspólnie
-Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobre i złej doli, aż do końca życia ?
-Chcemy
-Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Was Bóg obdarzy ?
-Chcemy

Podaliśmy sobie prawe dłonie i patrzyliśmy sobie w oczy, a ksiądz przemówił.
-Wobec Boga i kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej - zwrócił się do nas, ale pierwszy przemawiał piłkarz - ja Mario ...
-Ja Mario
-Biorę Ciebie Hano za żonę ...
-Biorę Ciebie Hano za żonę
-I ślubuję Ci ...
-I ślubuję Ci
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską ...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci ...
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci ...
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci - uśmiechnął się do mnie promiennie
-Ja Hana ... - spojrzał na mnie
-Ja Hana
-Biorę Ciebie Mario za męża ...
-Biorę Ciebie Mario za męża
-I ślubuję Ci ...
-I ślubuję Ci
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską ...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci ...
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci ...
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci - dokończyłam drżącym głosem
-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja powagą Kościoła Katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen

-Niech Bóg pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności. Amen
-Hano przyjmij tą obrączkę ...
-Hano przyjmij tą obrączkę
-Jako znak mojej miłości i wierności ...
-Jako znak mojej miłości i wierności
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ...
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - wsunął mi obrączkę na serdeczny palec prawej dłoni
-Mario przyjmij tą obrączkę ...
-Mario przyjmij tą obrączkę - uśmiechnęłam się do niego
-Jako znak mojej miłości i wierność ...
-Jako znak mojej miłości i wierności
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ...
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - dokończyłam wsuwając mu obrączkę na palec

Msza zakończyła się, podpisaliśmy wszystkie dokumenty i przeszliśmy kawałek dalej gdzie na podeście rozstawione były stoły, parkiet itd.
-Kocham Cię - mój mąż mnie objął
-Ja Ciebie też - wtuliłam się w niego - bardzo
-Teraz już będzie idealnie, obiecuje
-Wystarczy, że będziesz nas kochał
-Załatwione - pocałował mnie w czoło
Usiedliśmy na swoich miejscach, podano nam obiad, a następnie puszczono spokojną muzykę, abyśmy mogli delektować się posiłkiem. Było na prawdę przepyszne !
-Hana - podszedł do nas Felix z Leną
-Co tam ? - uśmiechnęłam się
-Możemy wziąć Mię na spacer ? Mama mówi, że tutaj nie chce zasnąć, więc może na spacerze się uda
-Pewnie, tylko bądźcie pod telefonem
-W porządku
Odeszli od naszego stolika i kątem oka widziałam jak biorą Mię i wózek i wychodzą z plaży
-Nic im nie będzie - Mario ścisnął moją dłoń
-Wiem wiem
-To o co chodzi ?
-Tak tylko patrzę - wzruszyłam ramionami
-Jak chcesz - widziałam, że lekko się uśmiechnął
Dokończyliśmy jeść, zabrano nasze talerze, a my wyszliśmy na parkiet, aby zatańczyć po raz pierwszy jako pan i pani Gotze.
-Mam nadzieje, że zaraz wreszcie będę mógł zdjąć ten garnitur - szepnął jak kołysaliśmy się w rytm muzyki
-Dlaczego ?
-Bo strasznie mi gorąco
-Jakby co to potem możemy przenieść się do hotelu
-Wiem, rozmawiałem z właścicielem
-Mogłam się domyślić - zachichotałam cicho
-Gotowa rozstać się z Mią na ponad dwa tygodnie ?
-Tak, ale nie rozumiem czemu nie możemy tu zostać
-Przecież jesteśmy tu od kilku dni, mówiłaś, że chcesz lecieć Los Angeles, a po za tym Ania i Robert mówili, że było warto tam polecieć
-Chce - uśmiechnęłam się - i mam nadzieje, że będziemy się świetnie bawili
-Na pewno - pocałował mnie w skroń
Mój mąż jak większość mężczyzn zmienił swój strój na coś bardziej lekkiego i przewianego, bo temperatura była na prawdę wysoka. Nasi goście nie mieli z tym jednak większego problemu, bo tańczyli i bawili się na prawdę świetnie
-Zatańczysz ze mną ?
-Pewnie - złapałam dłoń Marco
-Wyglądasz pięknie Hana
-Dziękuje Ci bardzo - uśmiechnęłam się
-Jak się czujesz jako żona Mario ?
-Cudownie
-To dobrze
-Tak, teraz już będzie tylko lepiej
-Na pewno - puścił mi oczko - czekamy na małego Gotze
-To sobie poczekacie - zaśmiałam się - jak na razie Mia nam wystarcza
-Tak tak
-Oj cicho - posłałam mu mordercze, ale też rozbawione spojrzenie
-Zdradzę Ci sekret - szepnął mi do ucha - Mario zamierza się Tobą zająć w LA
-Zboczeńcy - powiedziałam równie cicho
-Chyba już tak po prostu mamy
-Nie wątpię - uśmiechnęłam się szeroko
Dokończyliśmy tańczyć i przejął mnie Fabian, który na nasz ślub przyleciał niestety bez Katie
-Pokłóciliście się ?
-Nie, chodzi o coś zupełnie innego
-Powiesz mi o co ?
-Tylko jak nikomu się nie wygadasz
-Obiecuje
-Katie jest w ciąży - uśmiechnął się - lekarz zabronił jej na razie latać samolotem
-O matko - zaśmiałam się zdziwiona i mocno go przytuliłam - gratuluje
-Dzięki
-Kiedy zamierzacie wszystkim powiedzieć ?
-Niedługo
-Mam nadzieje, że jak dopiero jak my wrócimy we Stanów
-Na pewno, myślę, że dopiero gdzieś tak na początku września
-W którym jest tygodniu
-Dopiero w piątym
-Rozumiem - po raz kolejny się uśmiechnęłam
*****
Niespodzianka ! 

! DO KOŃCA BLOGA ZOSTAŁY 2 ROZDZIAŁY + EPILOG !

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 42.

~Christmas Eve~
[Hana]
Dzisiaj jest już Wigilia. Jak ten czas szybko leci, Mia ma już ponad pół roku, a my z Mario jesteśmy tak samo szczęśliwi. Święta spędzamy w domu rodzinnym mojego ukochanego z jego rodzicami, braćmi, Leną i Katie, która jest dziewczyną Fabiana. Od jakiś dwóch tygodniu mamy już przygotowane wszystkie prezenty, które od wczorajszego wieczoru leżą w bagażniku Audi. Nie wiedziałam co mogę podarować mojemu narzeczonemu, więc postanowiłam zrobić mu kalendarz na 2015 rok ze zdjęciami moimi i Mia, a do tego przygotowałam dla niego filmik, który składa się z kilkuset zdjęć naszej córki. Gołym okiem widać jak sie zmieniła, jest jeszcze piękniejsza. Ma takie mądre oczy. Jest moim małym skarbem. W zasadzie to nie pogodziłam sie z moją mamą, ani razu nie rozmawiałyśmy, ale nie ubolewałbym nad tym jakoś specjalnie.
-Kochanie ! - zawołałam z kuchni
-Tak ?
-Czy mógłbyś zapakować wózek do bagażnika, żebyśmy nie zapomnieli ?
-A nie będziemy szli na żaden spacer ?
-Nie, jest mało czasu
-No dobrze, a coś jeszcze ?
-Nie dziękuje
-W porządku
-Kotku dawałeś Mii jeść, prawda ?
-Oczywiście - zaśmiał się
-Okej
-Wzięłaś dla niej coś ?
-Tak, jest w torbie na fotelu w jej pokoiku
-Pomóc Ci z czymś jeszcze ?
-Nie - uśmiechnęłam się - idę zaraz pod prysznic, ogarnę się, a potem zajmę sie młodą
-W co ją ubierasz ?
-Jeszcze nie wiem, ale chyba wcisnę ją w jakąś sukienkę
-A Ty co zakładasz ? - objął mnie w tali i delikatnie mnie do siebie przyciągnął
-Coś ładnego - zaśmiałam się
-Jak zwykle - pocałował mnie przelotnie w usta
-Dobra dobra - zaśmiałam się odpychając go lekko - nie chcesz iść pierwszy ?
-Obojętnie mi, ale Ty chyba będziesz się dłużej szykowała
-Masz racje
Ruszyłam w stronę schodów, a jak byłam już na górze to weszłam do naszej sypialni, a zaraz potem do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam porządnie blond włosy, a potem ogoliłam nogi. Wyszłam, owinęłam się ręcznikiem, a włosy od razu zaczęłam suszyć. Zajęło mi to nie więcej niż pół godziny. Zadowolona przemieściłam się do garderoby, gdzie założyłam bieliznę. Z szuflady wyjęłam cieliste rajstopy, które włożyłam, a potem założyłam klasyczną małą czarną. Dobrałam do tego zwyczajne czarne balerinki, delikatną srebrną bransoletkę i czarną kopertówkę. Włosy lekko pofalowałam i zabrałam się za makijaż. Udało mi się zrobić idealne kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy, delikatnie umalowałam usta błyszczykiem i byłam gotowa.
-Łazienka wolna !
-Okej - po chwili zobaczyłam go w sypialni
-Obudziła się księżniczka ?
-Jeszcze nie
-To ubiorę ją jak śpi
-Jak musisz coś jeszcze zrobić to ja ją ubiorę jak się ogarnę
-Nie - machnęłam ręką - wszystko już zrobiłam
-Będziemy mieli więcej czasu dla siebie - pocałował mnie
-Brzmi kusząco
-Tak przy okazji - uśmiechnął się - to na sylwestra lecimy do Dubaju z Marco, moimi rodzicami i Lewandowskimi
-Jak to ?
-Niespodzianka
-A Mia ?
-W końcu moi rodzice z nami jadą, więc nam pomogą. Mama już się nie może doczekać
-Okej, może być fajnie
-W zeszłym roku nam się podobało - objął mnie
-Wiem
-Porozmawiamy jeszcze o tym - cmoknął mnie w czoło
Rozeszliśmy się, ja wyszłam z sypialni i skierowałam się do pokoiku mojej córki, a on poszedł do łazienki. Mario miał racje i Mia faktycznie jeszcze spała, ale nie zwracałam na to uwagi. Ubrałam ją w sukieneczkę, założyłam białe rajstopki i z powrotem odłożyłam ją do łóżeczka. Sama usiadłam na fotelu i czekałam, aż mój narzeczony sie ogarnie. Może po dwudziestu minutach pojawił sie w pomieszczeniu, ubrany w czarny garnitur, białą koszule i cienki, czarny krawat. Uśmiechnęłam sie na jego widok, a on podszedł do mnie i pocałował Mnie w usta.
-Dobrze wyglądasz - szepnęłam
-Musze pasować do narzeczonej
-Pasujesz - uśmiechnęłam się
-Mia da nam dzisiaj żyć - zaśmiał się
-Po powrocie z Brazylii jak jeszcze z Cię nie było to mała nie była przyzwyczajona do zmiany czasu i przez całą noc mi nie spała
-A w dzień ?
-W dzień niby spała, ale przecież ja musiałam nas wtedy rozpakować
-Dlatego potem tak odsypiałaś - zaśmiał się
-Oj tak - zachichotałam
-Zbieramy się ?
-Pewnie - spojrzałam na zegar wiszący na ścianie
-Wezmę małą - sięgnął po nosidełko, a potem po naszą córkę, żeby ją ubrać
-Poczekam na dole - wyszłam z pokoju
Zeszłam na dół do przedpokoju, założyłam tam balerinki, płaszcz i komin. Stwierdziłam, że nie chce mi się zakładać czapki, bo aż tak znowu zimno to nie jest. Za chwile piłkarz przyszedł, ja wzięłam nosidełko i przeszłam do garażu. Zapięłam nosidełko z tyłu w Audi, a sama usiadłam z przodu. Zapięłam pasy, a mój narzeczony usiadł na miejscu kierowcy i wyjechał najpierw z garażu, a następnie z naszej posesji.
-Felix będzie sam ?
-Chyba tak - wzruszył ramionami - mama nic nie mówiła
-Bo pewnie nie zapytałeś
-Masz racje - zauważyłam na jego twarzy uśmiech - nie pytałem
-Widzisz jak dobrze Cię znam
-Nigdy w to nie wątpiłem
-Powiesz mi co mi kupiłeś ?
-Zobaczysz później
-No powiedz mi proszę
-Nie powiem Ci - zaśmiał się
-Może jednak ?
-Zobaczysz niedługo
-Jak mi powiesz wcześniej to Ci powiem czy mi się spodoba
-I tak wiem, że Ci się spodoba
-Jak mi powiesz co mi kupiłeś to ja Ci powiem co mam dla Ciebie
-Ja mogę mieć niespodziankę
-Dobra - mruknęłam - poczekam
-Wiem - złapał mnie za rękę
-Pff - zaśmiałam się cicho
-I co jeszcze ? - ścisnął moją dłoń
-Nic nic
-Jesteś pewna ?
-Yhmm
Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy pod dom państwa Gotze, ja wzięłam nosidełko, a chłopak zabrał się za wypakowywanie rzeczy z bagażnika. Weszłam do środka, zdjęłam balerinki i ruszyłam do salonu
-Dzień dobry
-Dzień dobry - podeszła do mnie mama Mario i pocałowała mnie w policzek
-Możesz ją wziąć mamo ?
-Oczywiście - przejęła ode mnie nosidełko
-Chłopaki pomożecie Mario z prezentami ? - zwróciłam się do braci Gotze
-Jasne - uśmiechnął się szeroko Felix
-Super - przeszłam z nimi do przedpokoju
Zdjęłam płaszcz, odłożyłam szalik i weszłam z powrotem do salonu. Rozebrałam Mii, która już się obudziła i marudziła.
-Chodź do mamusi - wzięłam ją na ręce - chyba jesteś trochę głodna
-Możesz ją nakarmić u nas w sypialni Hano
-Dobrze, to zaraz się ze wszystkimi przywitam
-Spokojnie - zaśmiała się cicho
Poszłam na góre do sypialni rodziców Mario, nakarmiłam moją córeczkę, poprawiłam swój wygląd i zeszłyśmy z powrotem na dół. Mała była już rozbudzona, więc wesoło sobie gawożyla, a ja uśmiechałam się do niej. Pod choinką leżało już mnóstwo prezentów, a wszyscy siedzieli już przy stole. Podeszłam do każdego, przywitałam się i usiadłam na wolnym miejscu obok mojego ukochanego.
-Felix - szepnęłam do brata Mario - Lena będzie ?
-Tak, za jakieś 2 godziny
-Okej
-A co ?
-Pytam z ciekawości
-Musi trochę posiedzieć ze swoją rodziną
-W porządku
Złożyliśmy sobie życzenia dzieląc się opłatkiem, a następnie zaczęliśmy jeść przygotowane przez moją przyszłą teściową potrawy, co chwila Mia wyciągała ręce w stronę mojego talerza, ale ani razu nie udało jej sie nic zwędzić
-Ma to po Tobie - szepnęłam do Mario
-Co ?
-Ciągnie ją od małego do jedzenia nawet jak jest najedzona - zachichotałam
-Bardzo zabawne - wziął naszą córkę na kolana
-Też Cię kocham - puściłam mu oczko
Wszystkie potrawy były przepyszne, byłam bardzo najedzona i szczerze wątpiłam w to, że będę w stanie wstać od tego stołu
-To co prezenty ?
-Poczekajmy na Lenę - westchnął Felix
-On ma racje, my też mamy dla niej prezent - zabrałam głos
-Dobrze w takim razie poczekajmy
-Co mamy dla Leny ? - zagadał do mnie Gotze
-Zobaczysz
-To w takim razie chyba Ty masz coś dla Leny
-Daj spokój - nachyliłam się nad nim i go pocałowałam
-Możesz to powtórzyć ?
-Zastanowię się
-A jak ładnie poproszę ?
-To mogę to powtórzyć - uśmiechnęłam się szeroko
-Koniec tych romansów
-Dlaczego ? - zaśmiałam się patrząc na starszego brata mojego ukochanego
-Nie jesteście tu sami
-A gdzie Katie ?
-Niedługo będzie
-Tak jak Lena jest najpierw u rodziców ?
-Dokładnie
-To już wszystko rozumiem
-To dobrze - puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam
Spojrzałam na swojego narzeczonego, który zrobił naburmuszoną minę, więc posłałam mu pytające spojrzenie
-Czemu mam wrażenie, że mój brat i moja narzeczona ze sobą flirtują ?
-Bo jesteś strasznym zazdrośnikiem
-I masz bujną wyobraźnie - dodał Fabian
-Oj dzieci dzieci - uśmiechnęła się pod nosem pani Gotze
Mario bawił się z Mią, ale nie za długo, bo za chwile zabrał ją Felix. Poszedł z nią do salonu i zaczął się z nią bawić jakimiś zabawkami. Z naszego miejsca przy stole było bardzo dobrze ich widać, więc wyjęłam telefon i zrobiłam kilka zdjęć. Mimo, że chłopak jest jeszcze młody i niedoświadczony to ma podejście do dzieci i za każdym razem jak zajmuje się Mią to to widać. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, pani domu poszła otworzyć, a Felix wziął na ręce moją córkę i ruszył w kierunku przedpokoju. Po kilku minutach dołączyły do nas Katie i Lena, młodsza z nich trzymała mój skarb na rękach. Za nimi weszli Felix i jego mama
-Rozdawaj prezenty Felix - zaśmiał się pan domu
-Dobrze - podszedł do choinki przy której było mnóstwo prezentów
Każdy dostawał po kolei prezenty, aż w końcu wszystkie zniknęły już z pod choinki
-Ten otwórz na końcu - szepnął mi do ucha Mario wskazując na jedno pudełko
-Okej - uśmiechnęłam się szeroko
Lena dostała od nas sukienkę, którą pokazywała mi, że jej się podoba, rodzicom Mario kupiliśmy wycieczkę do Australii na cały marzec, Fabianowi zegarek i koszule, Felixowi nowe korki i daliśmy mu kasę, Katie naszyjnik i bransoletkę, a Mii trochę ubranek. Ja dostałam komplet biżuterii, zegarek, książkę, torbę od Michaela Korsa i niespodziankę od Mario.
-Mogę już otworzyć ?
-Proszę bardzo - uśmiechnął się
Powoli odpakowałam prezent i ujrzałam telefon. Nowy telefon. Nowy iPhone 6. Spojrzałam zdziwiona, ale też zadowolona na mojego narzeczona i rzuciłam mu się w ramiona
-Dziękuje ! - objęłam go mocno
-Wesołych Świąt - pocałował mnie w czoło
-Jest śliczny - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu
-Cieszę się, że Ci się podoba
Odpakowałam moją nową zabawkę, piłkarz trochę mi pomógł i po kilkunastu minutach stary telefon wylądował w pudełku, a nowym mogłam się spokojnie bawić.
-Hana, a gdzie zdjęcie na Instagram'a ? - Felix spojrzał na mnie rozbawiony
-Zapomniałam - zaśmiałam się - wybacz
-To na co czekasz ?
-Daj mi swój telefon to zaloguje się u Ciebie
-Proszę - wręczył mi swojego iPhone
-Dziękuje - zaśmiałam się
Zrobiłam zdjęcie mojego nowego telefonu na pudełku od niego, a potem wrzuciłam na swojego Instagram'a z podpisem "Dziękuje @gotzemario <3 kocham Cię <3". Wylogowałam się i oddałam telefon młodemu.
O północy wszyscy ruszyli na pasterkę, więc my postanowiliśmy zebrać się do domu. Mia już od jakiegoś czasu spała, więc nie mieliśmy z nią problemu podczas podróży powrotnej do domu.
-Zadowolona ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-Twój prezent też był super
-Tylko mój nie był taki drogi - jęknęłam
-To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem - pocałował mnie w dłoń nie odwracając wzroku od jezdni
-Cieszę się - uśmiechnęłam się
-Lenie chyba spodobała się sukienka
-Tak, bardzo nam dziękowała
-Tylko Ty wiedziałaś, że jej się podoba ?
-Chyba tak
-Widzisz kochanie jesteś ideałem
-Nie jestem - zaprzeczyłam
*****
Mam nadzieje, że Wam się spodoba <3 Komentujcie ! 

DO KOŃCA ZOSTAŁY 3 ROZDZIAŁY + EPILOG ! 

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 41.

[Hana]
W jednym z dolnych korytarzy spotkaliśmy piłkarzy reprezentacji Argentyny. Bardzo szybko znalazłam wzrokiem Leo i do niego podeszłam
-Hej - uśmiechnęłam się
-Cześć - przytulił mnie
-Dobrze Cię widzieć
-I wzajemnie
-Przykro mi, że przegraliście
-Na prawdę ? - zaśmiał się
-Nie - skrzywiłam się - przepraszam
-Nie ma problemu, to Twoja córka ? - wskazał na nosidełko, które trzymał Marco
-Tak, Mia
-Bardzo ładna
-Dziękuje, czy Anto jest tutaj?
-Tak - uśmiechnął się
-Mam nadzieje, że ją zobaczę
-Ucieszy się jak Cię zobaczy
-Byłoby miło
-Muszę lecieć, jakoś się skontaktuje
-Pewnie, do zobaczenia !
Podeszłam do zaskoczonego Marco i zaśmiałam się na widok jego miny
-Chodźmy, bo w końcu wyjdą z tego stadionu
-Bez przesady
-Dajesz radę ? - wskazałam na nosidełko
-Tak - przewrócił oczami
-Tylko pytam, nie chce Cię wykorzystywać
-Robię to z przyjemnością
Po kilkunastu minutach wreszcie dotarliśmy do właściwego korytarza
-Leć, a ja poczekam z Mią
-Mam wejść tam sama ?
-On stoi gdzieś tam na boisku
-Ok - westchnęłam
Już miałam wejść na boisko jak zobaczyłam, że Felix idzie w moją stronę
-Hej - cmoknęłam go w policzek
-Mario na Ciebie czeka
-Już idę
-Poczekaj - zawiązał mi oczy
-Co Ty robisz ? - oburzyłam się
-Niespodzianka
-Wyjdę na idiotkę
-Dasz radę - prowadził mnie przez jakiś czas, aż w końcu się zatrzymaliśmy
-Felix - szepnęłam
-Już już - odwiązała mi oczy
Dookoła mnie było pusto, tylko jak spojrzałam do przodu to zobaczyłam Mario. Stał przede mną w garniturze z bukietem róż, ale nie byłam w stanie się odezwać, żeby zapytać go o co chodzi. Chłopak podszedł do mnie, wręczył mi kwiaty i padł przede mną na jedno kolano, a ja poczułam jak łzy spływają mi po policzku. Na stadionie zapanowała cisza.
-Hana - zaczął - jesteś kobietą mojego życia, zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia, a teraz mamy cudowną córkę. Chce spędzić z Tobą resztę mojego życia, chce się przy Tobie budzić i zasypiać, chce wychować z Tobą nasze dzieci. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie i zgodzisz się zostać moją żoną ?
Patrzyłam na niego płacząc ze szczęścia i nie potrafiłam wydobyć z się je najprostszego, jedynego słowa. Mój ukochany klęczał dzielnie z pierścionkiem, a ja patrzyłam, tylko patrzyłam. W końcu padłam na kolana tuż przed nim i mocno go przytuliłam.
-Tak - szepnęłam - tak, oczywiście, że tak
-Och Hana - pocałował mnie, a na stadionie wszyscy zaczęli bić brawo
-Kocham Cię - popatrzyłam mu w oczy - bardzo Cię kocham
-Nie wiedziałem kiedy mam to zrobić - wzruszył ramionami - postanowiłem, że zrobię to dzisiaj jeżeli wygramy
-A jakby nie było mnie na stadionie ?
-Wiedziałem, że będziesz - pocałował mnie
~A Few Days Later~
We trójkę wróciliśmy już do Dortmundu. Jestem taka szczęśliwa jako jego narzeczona. Wszystko zaczęło się układać i wiem, że już zawsze tak będzie. Będzie idealnie i my będziemy razem.
-Kochanie idziesz z nami na spacer ?
-Idę idę - uśmiechnęłam się
-Co ?
-Nic, dobrze Was widzieć
-Mała rośnie jak na drożdżach
-Po prostu bardzo długo jej nie widziałeś
-Teraz już się bez Was nie ruszam
-Mam nadzieje
Mój narzeczony włożył naszą córkę do wózka, założył buty i wyszli z domu. Ja w tym czasie wsunęłam na nogi białe Converse, wzięłam torebkę i również wyszłam, ale zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Wyszliśmy z naszej posesji i od razu ruszyli za nami paparazzi. Delikatnie odkryłam wózek Mii przed słońce i przed fleszami.
-Dobrze, że jest tak ciepło - uśmiechnął się
-W Brazylii też było ciepło - zaśmiałam się
-W Dortmundzie bardziej mi się podoba
-Twoja mama nadal jest obrażona ?
-Nigdy nie była
-Wydaje mi się, że mniej mnie lubi
-Nie, wydaje Ci się tylko
-Czy ja wiem - westchnęłam
-Wszyscy mnie pytają o ślub - zmienił temat
-Dopiero co się zaręczyliśmy
-To samo odpowiadam
-A po za tym Mia jest jeszcze taka malutka
-Co to ma do rzeczy ?
-Nie ma czasu, żeby wszystko planować
-Jak są chęci to i czas się znajdzie
-Mimo wszystko poczekajmy - zaśmiałam się
-Powinienem mieć wolne wtedy
-No to może pogadajmy za jakiś czas ?
-Tak wiem wiem
-Jakie mamy plany na najbliższy czas ?
-Do sierpnia mam wolne, we wrześniu klub, a w październiku gramy mecze z reprezentacją
-Do Euro 2016 ?
-Dokładnie
-Gracie w Warszawie z Polską ?
-Yhmm, mam nadzieje, że będziesz
-Zobaczymy - posłałam mu uśmiech
-Lewandowscy już wrócili ze Stanów ?
-Tak, ale teraz są na Mazurach, a potem Ania jedzie na jakąś konferencje do Los Angeles
-A Lewy wraca do Dortmundu
-Pewnie tak - uśmiechnął się
-Dawno się z nimi nie widziałam - skrzywiłam się
-Jak wrócą to będą nas odwiedzali regularnie
-W końcu Mia to ich chrześnica
-Kochanie Ann już się nie odzywała ?
-Hmm - zamyśliłam się - nie odzywała się
-To dobrze
-Niby tak, ale dalej jestem ciekawa czemu wysłała nam prezent
-Zmieniasz teorie ?
-Nie nie, dalej uważam, że to miłe z jej strony i, że się zmieniła, ale może kogoś poznała ?
-Myślę, że dowiedzielibyśmy się tego z Internetu
-Może - wzruszyłam ramionami
-Lubisz Lenę, prawda ?
-Jasne, to świetna dziewczyna
-Kocha Felixa
-Są jeszcze młodzi, ale wydaje mi się, że to może przetrwać dłuższy okres
-On się przy niej bardzo zmienił
-Na lepsze ?
-Zdecydowanie
-To mądra dziewczyna i nie zależy jej na tym, że Ty jesteś jego bratem
-Myślę, że ona na początku nie zdawała sobie z tego sprawy
-A ja jestem pewna, że o tym widziała, tylko, że spodobał jej się Felix jako on, a nie Felix Gotze jako brat sławnego piłkarza
-Pewnie masz racje - pocałował mnie w czoło
-Byłoby miło
-Ona też bardzo Cię lubi
-Czasami jest dla mnie jak młodsza siostra, to fajnie, że przychodzi do mnie czasem, żeby pogadać
-Woli chyba Ciebie ode mnie
-Może dlatego, że jestem kobietą - puściłam mu oczko - albo jeden Gotze jej wystarcza
-To drugie na pewno - zaśmiał się
-No tak - uśmiechnęłam się
-Jaka Mia jest dzisiaj grzeczna
-Taka zmiana - westchnęłam zadowolona
-Coraz bardziej jest podoba do Ciebie
-Tak myślisz ? - przyjrzałam się córce
-Tak mi się wydaje, ale nie znam się za bardzo
-Zobaczymy za parę lat
-Wystarczy, że pokażesz mi swoje zdjęcia jak byłaś mała
-Nie mam ich - westchnęłam - są u moich rodziców, pewnie mama je wzięła po rozwodzie
-Może kiedyś je zgarniemy
-Musiałabym do niej zadzwonić i poprosić ją, żeby je znalazła
-Nie musimy tego robić teraz
-Wiem - skrzywiłam się
-Może powinnaś się z nią pogodzić ?
-Mario ona ani razu się mną nie zainteresowała, dlaczego ja mam zrobić pierwszy krok ?
-Ktoś musi skarbie
-Chciałbym być lepszą matką niż ona
-Na pewno będziesz - posłał mi uśmiech
-Nie pogodzę się z nią, nie teraz
-Do niczego Cię nie zmuszam Hana, po prostu zaproponowałem
-Wiem - uśmiechnęłam się do niego
-Duży spacer zaliczyliśmy - zaśmiał się
-To wracamy ?
-Powinniśmy
-Musimy jeszcze skoczyć na targ po jakieś warzywa i do sklepu
-Na prawdę nie mamy w domu nic na obiad ? - westchnął
-Nic dobrego - zachichotałam - ale nie mamy daleko
-Całe szczęście
Powoli poszliśmy na targ, kupiliśmy dość dużo warzyw, owoców, a potem ja poszłam do sklepu. Kupiłam sporo dobrych rzeczy, na obiad czy nawet na przegryzkę. Potem się zamieniliśmy, ja prowadziłam wózek, a mój ukochany niósł cześć zakupów, bo resztę spakowaliśmy do kosza pod wózkiem.
-Może jednak Ci pomogę
-Nie pozwolę Ci dźwigać
-Pff - oburzyłam się - nie zapominaj, że Mia rośnie i ...
-Mia to co innego - przerwał mi
-Bla bla bla - zaśmiałam się
-Mówił Ci ktoś, że jesteś nienormalna ?
-Może
-Może ja ?
-Może nie tylko Ty - pokazałam mu język
-Dobrze, że mówimy o Ani
-Masz ochotę na zupę krem ? - zmieniłam temat
-Nie lubię - westchnął
-Maruda
-Zapytałaś to odpowiadam
-A co powiesz na zapiekaną pierś z kurczaka z żółtym serem i suszonymi pomidorami ?
-Nie mogłaś tak od razu ?
-Najlepsze zostawiam na koniec - puściłam mi oczko
-To wyjaśnia czemu jestem Twoim jedynym i ostatnim narzeczonym
Wybuchłam śmiechem, a jak już się opanowałam to nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Patrzyłam tylko na niego szczerząc się jak głupia
-Powiesz coś ?
-Nie wiem co
-Najlepiej, że mam racje
-Masz racje - pocałowałam go
-No i dziękuje bardzo
Doszliśmy do domu, od razu skierowałam się do kuchni, gdzie rozpakowałam wszystkie zakupy i zabrałam się za robienie obiadu. Postanowiłam zrobić też do tego pieczone ziemniaki. Pierś zrobiłam w jednym naczyniu żaroodpornym, a do drugiego wrzuciłam pokrojone ziemniaki i je doprawiłam. W czasie, gdy nasz obiad robił się w piekarniku ja nakryłam do stołu.
-Zasnęła
-Serio ?
-Dar - zaśmiał się
-Ja się zastrzelę - jęknęłam - lepiej jest jak Ty ją kąpiesz, jak Ty ją usypiasz, a co ja mam robić ?
-Jesteś najlepsza w karmieniu Mii - uśmiechnął się szeroko
-Jeszcze przez jakiś czas na pewno - westchnęłam
-Chodź tu zazdrośnico - przyciągnął mnie do siebie - mogę się założyć, że za kilkanaście lat będziesz miała z Mią takie relacje, o których ja mogę tylko pomarzyć
-Za kilkanaście lat to może się wszystko zdążyć - mruknęłam
-Masz racje - pocałował mnie - będziesz moją jeszcze piękniejszą żoną
-Słodzisz mi - uśmiechnęłam się
-Nie słodzę - burknął - ja tylko mówię prawdę