piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 29.

[Hana]
To co powiedziała mi pani doktor tak na prawdę dotarło do mnie dopiero po chwili. Usiadłam po turecku na łóżku i zalałam się łzami. Matko ja jestem za młoda, nie planowałam jeszcze dzieci. Nie teraz. Mam dopiero 20 lat.
-Coś się stało proszę pani ?
-Nie nic
-Wyjmę pani wenflon
-Dziękuje - może nie zrobiła tego zbyt delikatnie, ale trudno. To nie było teraz najważniejsze
-Zaraz pani doktor przyniesie pani wypis i recepty. Wtedy będzie pani mogła wyjść
-Dobrze - szepnęłam
Wyszła, a ja znowu się popłakałam. Czy wszystko musi się komplikować ? Wszystko na raz, jedno po drugim
-Matko Hana co się stało ?
-Wracam do Dortmundu. Cris zarezerwujesz mi bilet ?
-Tak, ale co się stało ?
-Na najbliższy lot
-Hana - podszedł do mnie
-Nie ważne
-Możesz nam zaufać
-Jestem w ciąży, ok ? Wracam do Dortmundu i nie chce o tym gadać
-Pani Hano tutaj jest pani wypis, recepta i wszytkie wyniki badań
-Dziękuje bardzo
-Proszę na siebie uważać
-Zapamiętam
-Do widzenia
-Do widzenia - schowałam wszystko do torebki i razem z reszte wyszłam z sali
-Jedziemy do mnie ?
-Zawieziesz mnie do hotelu ?
-Jasne, ale będziesz siedziała sama ?
-Chce się spakować, a lotem się nie przejmuj. Poradzę sobie sama
-Chętnie Ci pomogę
-Proszę Was chce być sama
-Ok, ale musisz dać sobie pomóc
-Na prawdę bardzo Was pokochałam, ale nie czuje się najlepiej. Chce wrócić do hotelu, spakować się, a potem jechać do Dortmundu do Mario. Nie chce nic więcej. Więc bardzo Was przepraszam, ale pożegnamy się przed szpitalem. Na pewno jeszcze się zobaczymy
-Jesteś pewna ?
-Przepraszam - moje oczy wypełniły się łzami
-Odzywaj się - przytulili mnie
-Będę - szepnęłam cichutko
Po chwili się ode mnie odkleili, zamówiłam taksówkę, a potem pojechałam prosto do hotelu. Pierwsze co zrobiłam to rezerwacja na nocny lot. Zabrałam się za pakowanie, było tego na prawdę dużo. Wszystko z szafy wywaliłam na podłogę, kosmetyki spakowałam, wyciągnęłam jakieś rzeczy z pod łóżka, opróżniłam szafki nocne. Dopięłam walizki, doczołgam je do drzwi. Jak już wszystko ogarnęłam to okazało się, że jest już po 20. Lot mam o 23, a na lotnisku muszę być o 22, więc postanowiłam coś zjeść. Zeszłam do restauracji i zamówiłam zdrowy posiłek. Po kolacji poszłam do recepcji, zapłaciłam za pokój, wszystko ogarnęłam i w pół do 22 pod hotelem będzie czekała taksówka, a boy hotelowy zabierze moje taksówki. Wysłałam jeszcze wiadomość do Ani, a potem poszłam do pokoju.
"Wracam"
Nie odpisałam, ale nie przejmowałam się tym. Wiem, że prędzej czy później to przeczyta. Może będę już wtedy w samolocie, ale ważne, że wracam. Teraz już nie chodzi tylko o mnie, czy o Mario. Chodzi o dziecko, nasze dziecko.
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc otworzyłam. Młody chłopak wziął moje wszystkie walizki, a ja zabrałam swoją torebkę i razem z nim wsiadłam do windy. Chwile z nim porozmawiałam w drodze do taksówki, pożegnałam się z recepcjonistką i ruszyłam w stronę lotniska.
-Udały się wakacje panienko ?
-Nie do końca
-Tylko niech się pani nie zraża do Barcelony
-Nie zamierzam
-Płacze pani ? Coś się stało ?
-Nie. Tak. Nie ważne
-Jak pani woli
-Dziękuje, że pan zapytał
-Cała przyjemność po mojej stronie - nic nie powiedziałam tylko leciutko się uśmiechnęłam. Do końca podróży już nie rozmawialiśmy. Mężczyzna pomógł mi z walizkami, zapłaciłam, a on miło się pożegnał. Ruszyłam na odprawę, a potem razem z walizką podręczną poszłam dalej. Byłam już mocno zmęczona, osłabiona, dalej zdziwiona. Niby to do mnie dotarło, ale z drugiej strony to nadal było zadziwiające. Czemu się wcześniej nie zorientowałam.
-Przepraszam to chyba pani - młoda dziewczyna podała mi chusteczki
-Dziękuje, musiały mi wypaść
-Nie ma za co
Mijałam ludzi dalej płacząc. Nie patrzyłam na nikogo, na nic. Chciałam być już po prostu w Dortmundzie, w swoim ukochanym mieście. Pogodzić się z Mario, spotkać z Anią i być z powrotem szczęśliwa. Po prostu. Po raz kolejny.
Kiedy wsiadłam do samolotu byłam zadowolona, to tylko 2 godziny lotu, a potem będę już na miejscu. Lot minął mi wyjątkowo szybko, odebrałam wszystkie bagaże, zamówiłam taksówkowe i pojechałam do domu Mario. Taksówkarz postawił moje walizki pod drzwiami, poczekałam, aż odjedzie i zadzwoniłam dzwonkiem. Było już kilka minut po 2, ale nie chciałam czekać do rana. Po kilkunastu minutach mi otworzył i wpatrywał się we mnie zdziwiony.
-Wróciłam
-Och Hana - przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać
-Przepraszam, tak strasznie Cię przepraszam
-Tęskniłem
-Muszę Ci coś powiedzieć
-Wejdźmy do środka, jest strasznie zimno. Potem mi powiesz - weszłam, a on zaraz włożył moja walizki. To prawda, trochę zmarzłam, w końcu jest listopad i nie jest tak ciepło jak w Barcelonie - napijesz się czegoś ?
-Nie dziękuje
-Zmarzłaś - zdjął bluzę z wieszaka i nałożył mi na ramiona
-Jestem w ciąży
-Co ?
-Dzisiaj się dowiedziałam, od razu wróciłam
-Który tydzień ?
-Jedenasty
-Czyli nasz pierwszy raz ?
-Tak - delikatnie się uśmiechnęłam
-Kocham Cię - wpił się w moje usta
-Przepraszam
-Nie gniewam się, rozumiem
-Tak bardzo tęskniłam, kocham Cię
-Ja Ciebie też mała, będzie dobrze zobaczysz
-Nie chciałam Mario
-Hana spójrz na mnie - podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy - kocham Cię, nie gniewam się. Będziemy wspaniałymi rodzicami i obiecuje Ci, że będziemy szczęśliwi
-Jesteś najlepszy - przytuliłam go mocno
-Idziemy spać, musisz odpocząć
-Mario ...
-Nie dyskutuj - pocałował mnie w nos
-Tak będzie już zawsze ?
-Oczywiście - poszliśmy na górę, założyłam jego koszulke i razem położyliśmy się do łóżka
-Tęskniłam za tym
-To będzie pierwsza dobra noc od dawna
-Dobranoc
-Śpij dobrze - objął mnie mocno
~Morning~
-Hana kochanie wstawaj
-Nie jeszcze nie
-Śniadanie czeka
-Yhmm - przewróciłam się na drugi bok
-Ania dzwoniła, będą za pół godziny
-Kawy potrzebuje kawy
-Mam dla Ciebie herbatę i pyszne śniadanie nic więcej
-Koniec z kawą ? - dalej miałam zamknięte oczy
-Tak, wstawaj
-Nie wierze - otworzyłam powoli oczy
-Czekam na dole - pocałował mnie
-Wezmę prysznic
-Przyniosłem Twoje walizki
-Nie potrzebnie, przecież muszę wrócić do siebie
-Nigdzie Cię teraz nie puszczę
-Zaraz przyjdę - wstałam i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy, a potem w szlafroku Mario wyszłam z pomieszczenia. Wygrzebałam ze swojej walizki bieliznę i ubrania. Założyłam je szybko, ogarnęłam makijaż i zeszłam na dół.
-Ładnie wyglądasz
-Dziękuje
-Zjadaj - odsunął mi krzesło
-Jeszcze ciepła herbata - stwierdziłam
-Przed chwilą zrobiłem drugą
-Miło
-Smacznego
-Ty nie jesz ?
-Jadłem wcześniej
-Ok
-Robiłaś test ?
-Nie, byłam u lekarza
-Coś się stało ?
-Nie, tylko zrobiło mi się słabo mi zawieźli mnie do szpitala
-I od razu przyleciałaś ?
-Tak
-Nie powinnaś
-Mario, przecież nic mi nie jest
-Wiem, ale mogło coś Ci się stać - złapał mnie za rękę
-Ale nie stało
-Nie mówmy na razie nikomu
-Wstydzisz się ? - zażartowałam
-Nie no co Ty - pocałował mnie w dłoń
-Czyli nie mówimy ?
-Możemy jednak powiedzieć, cieszę się
-Trudno było bez Ciebie
-Mi bez Ciebie też
-Byłam w Barcelonie
-Czemu tam ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami
-Dobrze, że wróciłaś. Reszta jest nie ważna
-Nie jesteś zły ?
-Ani trochę
-Tak bardzo Cię kocham - wstałam i usiadłam mu na kolanach
-Teraz już będzie tylko lepiej
-Nie chciałam być matką tak szybko
-Ja też tego nie planowałem
-A co jak nam się nie uda ?
-Kochamy się, więc musi się udać
-Boję się - położyłam głowę na jego ramieniu
-Ja też się boję - szepnął
-Będziesz dobrym tatą
-A Ty będziesz najlepszą mamą na świecie
-Przynajmniej się postaram - ktoś zapukał do drzwi
-Lewandowscy
-Otworzę
-Dokończ śniadanie - delikatnie zdjął mnie ze swoich kolan, a sam poszedł otworzyć
-Gdzie jest ? - usłyszałam
-Jem śniadanie - zawołałam
-Hana ! - prawie wbiegła do jadalni i rzuciła się na mnie
-Ostrożnie - stwierdził Gotze
-Coś się stało ? Jesteś chora ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-A co Ci powiedzieli w szpitalu ?
-Jestem ...
-Stęskniliśmy się - przerwał mi Robert
-Ja też tęskniłam - objęłam go
-Robert przerwałeś jej - Healthy go skarciła
-Przepraszam
-To co jesteś ?
-Jestem w ciąży
-Och ! Gratulacje ! - po raz kolejny mnie przytuliła, a Lewy gratulował mojemu chłopakowi
-Nie dbałaś o siebie ?! - spytała z wyrzutem
-Nie prawda
-Nie kłam mi tu - zaśmiała się
-Spróbowałabym tylko - westchnęłam
-Chcecie coś do picia ? - wtrącił młodszy piłkarz
-Może jakiś sok
-Już się robi
-Chodźcie do salonu - przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie
-Opowiadaj
-Nie ma co opowiadać
-Jasne, przez miesiąc siedziałaś na tyłku
-Powiedzmy
-A jak tam znajomi ?
-W porządku
-Kogo poznałaś ? - zaciekawił się ojciec mojego dziecka
-Nie powiedziała Ci ?
-Przyjechała w nocy, więc nie gadaliśmy za dużo
-O której byłaś ?
-Trochę po 2
-To pewnie jesteś zmęczona
-Nie no aż tak bardzo to nie
-Na pewno ?
-Tak tak spokojnie
-Który to tydzień ciąży ?
-Już jedenasty
-Nie zorientowałaś się wcześniej ?
-Nie, jakoś nie skojarzyłam faktów
-Rozumiem
-Przepraszam na chwile - poszłam na górę, gdzie dzwonił mój telefon
Wygrzebałam go z torebki, a potem odebrałam
-Halo ?
-Cześć córeczko
-Mama ? - zdziwiłam się
-Co Cię tak dziwi kochanie ?
-Czego chcesz mamo ?
-Hana musisz być taka oschła ?
-Jestem dokładnie taka sama jak Ty kiedyś dla mnie
-Chciałam Cię zaprosić na Święta
-Kpisz ?
-Hana !
-Skąd taka nagła zmiana w Twoim zachowaniu ?
-Dawno nie rozmawiałyśmy, stęskniłam się
-Mamo, nigdy taka nie jesteś
-Po prostu przyjedź do domu, na święta
-Po co mam przyjeżdżać na święta ? Znowu będzie tak samo ? Zadzwoni ktoś z pracy i oboje polecicie do gabinetów. Potem przyjdzie gosposia, razem z nią odpakuje prezenty. Tylko dlatego, że moi rodzice są bardziej zajęci pracą niż jednym wieczorem w roku, który powinni spędzić razem ze swoją córką.
-Nie zawsze tak było
-Oczywiście, że zawsze !
-Obiecuje Ci, że w tym roku będzie inaczej
-Mamo ja nic nie rozumiem ! O co chodzi ? Co się nagle zmieniło ?
-Chcemy Ci z ojcem coś powiedzieć
-Czy to jest takie ważne ?
-Tak, bardzo ważne
-Musicie powiedzieć mi to akurat w święta ? Nie wystarczy, że przyjadę na weekend
-Nie wymyślaj Hana, przyjedź przed świętami
-Dobrze mamo przyjadę - odpuściłam

7 komentarzy:

  1. Rozdział Boski !!
    czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. taak! wróciła od razu, całe szczęście! <3 ale fajnie, że są z Mario tacy szczęśliwi ^^ kocham tego bloga. <3 czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo <3
    Poproszę nexta jak najszybciej się da :*

    OdpowiedzUsuń
  4. super! oby tak dalej :))) bardzo miło się czyta :PP
    cieszę się że Hana wróciła ! ;)
    Gusiaa

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe czego chce matka...... ? super ze wrocila i mam nadzieje ze przyjaciele z Barcelony nie pojda u niej w zapomnienie..super opowiadania POLA.EMMA. HANA czekam na nexty na wszystkich blogach

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko nareszcie ! *_*
    Robert mój geniusz przerywa w najważniejszym momencie xd <3
    Genialny rozdział
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne opowiadanie!!!!!! <3 Przeczytałam wszystkie rozdziały wczoraj w nocy i dzisiaj jeszcze 2 ostatnie!!!! BOSKIE <3 Marioooo <3 pozdr. :)

    OdpowiedzUsuń