piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 24.

[Hana]
Obudziło mnie jęczenie Mario. Niechętnie otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.
-Wszystko ok ?
-Kaca mam
-Nie trudno się domyślić
-Zrób coś, bo tutaj umrę
-Trzeba było tyle nie pić - zaśmiałam się
-Wiesz co jest dobre na kaca ?
-No co ?
-Sex - szepnął mi do ucha
-Zboczeniec - zaśmiałam się głośno
-Hana nie tak głośno
-Przepraszam - pocałowałam go w policzek - zrobić Ci śniadanko ?
-Tak poproszę
-Coś jeszcze ?
-Mam taki cudny koktajl na kaca, przepis jest w kuchni w szafce
-Ok, zaraz wracam
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham
-Oj wiem wiem - wyszłam z sypialni, zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam po schodach do kuchni. Przygotowałam mu jakieś tosty, sok, coś tam jeszcze dołożyłam na tace, a potem znalazłam ten przepis na "magiczny" napój na kaca. Z kartki wywnioskowałam, że to musi być obrzydliwe, ale skoro działa to niech się chłopak trochę pomęczy.
-Smacznego - postawiłam mu tace na łóżku
-Dziękuje - delikatnie się uśmiechnął
-Przebiorę się i lecę do domu
-Czemu ? Zostań
-Nie będę Ci siedziała na głowie, odpocznij.
-Hana - wstał i zaraz mnie objął - uwielbiam jak siedzisz mi na głowie
-Widzę, że trochę Ci przeszło
-Ty tak na mnie działasz - zaczął całować mnie po szyi
-Zjedz to śniadanie, a ja pójdę się wykąpać - delikatnie wyswobodziłam się z jej ramion i zamknęłam się w łazience. Odkręciłam wodę pod prysznicem, rozebrałam się i weszłam. Gorąca woda spływała po moim ciele, namydliłam je porządnie płynem waniliowym, a następnie spłukałam. Umyłam jeszcze włosy swoim szamponem, nałożyłam na nie odżywkę i spłukałam. Wyłączyłam wodę, owinęłam się ręcznikiem, a za chwilkę wytarłam nim każdy kawałek ciała. Nałożyłam bieliznę, za dużą koszulkę Mario i zabrałam się za suszenie blond włosów. Po kwadransie skończyłam, związałam je w luźnego koczka i wyszłam.
-Uciekłaś mi - przytulił mnie
-Przepraszam - cmoknęłam go w policzek
-Cieszę się, że Cię mam
-Obiecasz mi coś ?
-Co tylko chcesz
-Obiecaj mi, że nam się uda
-Oczywiście, że obiecuje - namiętnie mnie pocałował
-Kocham Cię - szepnęłam
-Ja też Cię bardzo kocham
-Co będziemy dzisiaj robić ?
-A co byś chciała robić ?
-Nie wiem, zdaję się na Ciebie
-To siedzimy dzisiaj w domu
-Nie zgadzam się - zaśmiałam się
-Mówiłaś, że zdajesz się na mnie
-Zmieniłam zdanie
-Dobra to co chcesz robić ?
-Kino - uśmiechnęłam się
-Hana - westchnął
-No ok - uśmiechnęłam się - kręgle ? Zadzwonimy do Lewych i Marco
-Kochana moja - pocałował mnie - za to Cię kocham
-To o której ?
-Jakoś po południu
-Kochanie jest już po południu
-A która dokładnie godzina ?
-14:23
-Boże jak późno
-Zadzwonię do Ani i zapytam o której mają czas, a Ty zadzwoń do Marco
-Okeej - wyszłam z sypialni, wykręciłam numer swojej przyjaciółki. Dziewczyna odebrała po kilku sygnałach, chwile porozmawiałyśmy i umówiłyśmy się wpół do 17 pod kręgielnią.
-Mario umówiłam się z Anią na 16:30
-To dobrze, bo jeszcze nie zdążyłem skontaktować się z Marco
-To umów się z nim na tą samą godzinę
-No, przecież wiem
-Wyrobisz się ? - zachichotałam
-No jasne
-To może ja też pójdę coś zjeść
-Mogę Ci zrobić
-Nie, Ty się ogarniaj
-Czemu ? - zrobił "smutną" minkę
-Bo jeszcze musimy jechać do mnie
-Po co ?
-Przebrać się muszę
-To znak
-Jaki ?
-Musisz się wprowadzić
-Świrujesz dzisiaj
-Przeszkadza Ci to ?
-Nie
-To dobrze
-Zawsze tak masz po imprezie ?
-Tylko jak jestem w towarzystwie takiej cudownej dziewczyny
-No to często tak masz
-Nie wydaje mi się
-Oj Mario nie umiesz kłamać
-Tak tak, nie wmówisz mi tego
-Dobra idź już
-Będę za 20 minut - zamknął się w łazience, ja natomiast poszłam wreszcie po to śniadanie. Byłam strasznie głodna i marzyłam o śniadaniu, więc przygotowałam coś szybkiego, ale zdrowego i dobrego. W końcu Ania mnie tego nauczyła. Jak skończyłam to spakowałam zmywarkę i w sypialni swojego chłopaka przebrałam się w rzeczy z wczorajszej imprezy. Schowałam do garderoby jego koszulkę, bo nie była brudna.
-W co mam się ubrać ?
-Musisz paradować w samych bokserkach ?
-Muszę, bo nie wiem w co mam się ubrać
-Załóż cokolwiek
-Też Ci tak powiem, zobaczysz
-Masz tyle ciuchów
-Dobra biorę to i koniec - założył coś na szybko, poprawił fryzurę i pociągnął mnie za rękę. Zeszliśmy razem na dół.
-Jest po 15, więc możemy jechać do Ciebie
-To jedźmy - w przedpokoju założyłam buty, a za chwile siedzieliśmy wygodnie w czarnym Mercedesie piłkarza
-Żałujesz ?
-Czego ? - zdziwiłam się
-Że się o nas dowiedzieli
-Nie - odparłam bez namysłu - jakbym żałowała to byś się o tym dowiedział
-To dobrze
-A Ty ?
-Niczego nie żałuje
-Cieszę się, że Cię poznałam
-I pomyśleć, że to wszystko dzięki Ani
-Podziękuj jej
-Podziękuje na naszym weselu
-A kto powiedział, że ja chce mieć z Tobą wesele ?
-Zmuszę Cię - dojechaliśmy na miejsce, więc wysiedliśmy z windy
-Już to widzę
-Kochanie - przepuścił mnie w drzwiach do windy, a jak one się zamknęły to przycisnął mnie do ściany - udowodnię Ci jak bardzo chce wyjść za mnie za mąż
-Nie musisz mi udowadniać
-Kocham Cię - pocałował mnie
-A jak teraz winda się zatrzyma ? - wyrwałam mu się
-To zobaczą jak bardzo się kochamy
-Trafiłam na ideał - spojrzałam w górę
-Nie, to Ty jesteś idealna
-Chciałabym
-Nie musisz chcieć - weszliśmy do mojego mieszkania, poleciałam szybko do sypialni, wyjęłam ciuchy z szafy i założyłam je w łazience
-Dobrze jest ? - obróciłam się przed chłopakiem
-Pięknie - cmoknął mnie w nos
-To jeszcze się tylko umaluje
-Pomóc Ci - objął mnie od tyłu
-Nie trzeba - uśmiechnęłam się
-Robimy zdjęcie - wyjął z kieszeni telefon i zrobił nam selfie w lustrze
-Głupek
-Ładnie wyszłaś
-No raczej, że tak - zaśmiałam się
-Wstawiam na Facebooka i Instagrama
-Ok - zaśmiałam się
Chłopak tak jak powiedział tak zrobił, wstawił na swoje fan page to zdjęcie z podpisem "Z moją dziewczyną <3"
-Pierwsze oficjalne zdjęcie
-No to teraz się zacznie
-Radziłbym zablokować swoje portale
-Już dawno to zrobiłam
-Tak ?
-Jak Ania wyszła za Roberta
-Osz Ty spryciulo
-Spóźnimy się
-Trudno
-Poczekaj - wyswobodziłam się i zrobiłam sobie delikatny makijaż
-Już ? - znowu mnie przytulił
-Teraz to pora jechać - pociągnęłam go z rękę do przedpokoju. Chłopak założył swoje Air Maxy, a ja wyjęłam sobie jakieś buty z szafki
-Komu w drogę temu czas - zamknęłam za nami moje mieszkanie, zjechaliśmy windą na parter i zaraz odjechaliśmy autem piłkarza. Po pół godzinie może czterdziestu minutach byliśmy już pod kręgielnią. Weszliśmy do budynku i dołączyliśmy do naszych znajomych, którzy już byli.
-Hej - przywitałam się ze wszystkimi
-No ładnie ładnie
-Co ?
-Spóźniliście się
-To przez niego
-Jasne zwalaj na mnie
-Dobra, gramy
-Ja jestem z Mario
-Oj Hana tym razem gramy osobno
-Nie ! Ja nie umiem
-Umiesz
-Nie umiem - westchnęłam
-Dawaj Twoja kolej
-Mario - jęknęłam
-Chodź pomogę Ci - wstał z miejsca i podszedł bliżej mnie - którą chcesz kule ?
-Nie wiem
-Pokaż paluszki
-Masz - wystawiłam w jego stronę prawą dłoń
-Ta będzie dobra - podał mi
-I co teraz ?
-A teraz wyceluj w środek - stanął za mnie i mi pokazał
-No już - zaśmiałam się
-No i rzucamy - kula dość szybko potoczyła się torem i zbiła wszystko kręgle
-Aaa ! - pisnęłam z radości
-Strike kochanie
-Dziękuje - rzuciłam mu się na szyje
-Nie ma za co - uśmiechnął się i wróciliśmy do stolika
-Nie wcale nie umiesz grać
-To dzięki Mario
-Sama dałabyś radę
-Jak Cię dziewczyna docenia to się ciesz - zaśmiał się Reus
-A propo dziewczyny to znalazłeś kogoś Marco
-Jeszcze nie
-My z Anią możemy Ci zawsze pomóc
-Spokojnie my też mu możemy pomóc
-Dziękuje, ale nie potrzebuje pomocy
-No tak, powinniśmy wierzysz w Marco
-Przepraszam na chwile - wstałam i odeszłam, aby odebrać telefon - halo
-Cześć Hana
-Hej Felix
-Pamiętasz tą dziewczynę ?
-Jasne, ostatnio znowu o niej gadaliśmy
-To koniec, nic między nami nie będzie
-Czemu ? - zdziwiłam się - ostatnio było dobrze
-Tak, ale ona podoba się kapitanowi drużyny koszykarzy
-No błagam Cię serio
-Nie mam szans
-Młody Ty nie masz szans ? Grasz w Borussii Dortmund, Twoim bratem jest Mario Gotze, jesteś przystojny. Walcz
-A co jak się nie uda ?
-Jak będziesz walczył to jest szansa, a jak się poddasz to na pewno ją stracisz
-Pewnie masz racje
-Zawsze mam racje
-Tak w ogóle to przeszkadzam Ci ?
-Nie - zaśmiałam się
-To dobrze, ale i tak kończę
-Pogadamy następnym razem
-Dziękuje i do zobaczenia
-Nie ma sprawy, papa - rozłączyłam się i włożyłam iPhona do tylnej kieszeni
-Kotku rzuciłem za Ciebie
-I co ?
-Strike
-Mój mistrz - posłałam mu uśmiech - Twój brat do mnie dzwonił
-Co chciał ?
-Problemy sercowe ma
-I dzwoni do Ciebie, a nie do mnie ? - oburzył się
-Bo już kiedyś o tym gadaliśmy
-Kiedyś przychodził do mnie z takimi problemami
-Jeszcze nie raz przyjdzie - puściłam mu oczko
-Dobra czyja teraz kolej
-Ani
-Moja ? Och no dobra
-Dawaj - uśmiechnęłam się
-Ehh - westchnęła niezadowolona - nie udało się tym razem
-Nie tym to następnym
-Teraz Ty - uśmiechnęła się do mojego chłopaka
-To może teraz Hana za mnie rzuci
-Przegrasz wtedy - zaśmiałam się
-Trudno
-Dobra jak chcesz - wzięłam tą samą kule co wcześniej, wycelowałem i rzuciłam. Za pierwszym razem zbiłam 8, a za drugim niestety tylko 1
-Dobrze było
-Nie zbiłam jednego
-Tylko jednego - zaśmiał się Lewy
-No wiem wiem
-Chcesz coś do picia, bo idę
-Możesz mi wziąć wodę
-Z cytrynką ?
-I z lodem - uśmiechnęłam się
-Okej
-Ty to jesteś szczęściara
-Czemu ?
-Bo Mario tak się stara
-A Robert się nie stara ? - zaśmiałam się i spojrzałam na Polaka
-No właśnie nie za bardzo - uśmiechnęła się Healthy
-W domu będziesz mnie przepraszała
-Chciałbyś
-Ach jakie to urocze
-Proszę - Gotze wręczył mi szklankę
-Dziękuje - posłałam mu buziaka w powietrzu
-No dobra to teraz ostatnia kolejka - zawołał Marco
-Jak zjebiesz to nie będziesz zwycięzcą
-Patrz na mistrza - Reus perfekcyjny rzut i strike
-No to już wygrał
-Hana jak się postarasz to możesz być na drugim miejscu
-Mario jest na drugim
-Przebijesz mnie - szepnął mi na ucho
-Dobra rzucam - uśmiechnęłam się i rzuciłam, niestety zbiłam tylko, chociaż dla niektórych aż 8, ale spadłam na trzecie miejsce
-Dawaj Gotze będziesz na drugim miejscu - Marco poklepał go po ramieniu
-Nie tym razem - mój chłopak "przypadkiem" zjebał rzut
-Dałbyś radę - podeszłam do niego
-Oj tam - pocałował mnie
-No to Marco pierwsze miejsce, Hana drugie i Mario trzecie - zaśmiał się Lewy
-Jak to możliwe Robert, że dzisiaj tak kiepsko Ci szło ?
-Nadgarstek ma zbity i nie mógł trzymać ciężkich kuli - jego żona wybuchła śmiechem
-Zbieramy się ? - spytałam
-Tak, jedziemy na jakiś obiad ?
-Tak, jedźmy - wyszliśmy z kręgielni i ruszyliśmy w strone restauracji

6 komentarzy:

  1. Ojeju kocham oni są razem tacy słodcy, tacy super
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże najlepszy blog na świecie ,z każdym kolejnym jest coraz lepszy. Czytam pełno opowiadań ale to jest zdecydowanie najlepsze. Czekam już na następny mam nadzieje że będzie szybko ❤. Mogłabym prosić o zadedykowanie mi następnego rozdziału ? :*

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to . <3
    pisz następny . ^^
    Gusia !

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, cudowny *o* czekam na kolejne. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejngo.
    Zapraszam do siebie.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń