[Hana]
Przez cały tydzień nie robiłam nic innego jak tylko siedzenie w domu. Co chwila przychodzili jacyś goście, był też Mario, ale znowu nie było między nami dobrze. Ania prawie u mnie zamieszkała, ale wczoraj wręcz wyrzuciłam ją do domu, bo przecież ja nie jestem małym dzieckiem. Pisał do mnie też Piotrek czemu nie przyjechałam, ale napisałam mu, że jednak nie jestem w stanie się z nim spotkać. Wolałam mu nie mówić, że miałam mały wypadek, jeszcze by tu przyjechał czy coś, a na to nie miałam ochoty.
Noga już prawie mnie nie bolała, nie biorę leków przeciwbólowych i mogę chodzić, co prawda o kulach, ale to zawsze coś. Wkurza mnie tylko ten gips, nie podoba mi się, jest za ciężki i możliwe, że przez jakiś czas nie będę mogła chodzić w szpilkach. Na szczęście to jeszcze nic pewnego. Uff ...
Mimo zakazów postanowiłam wyjść z domu, założyłam dresy, top i conversy, a dla jasności jednego buta, bo przecież w gipsie mam dużo większą stopę. Złapałam w rękę jakąś bluzę, włożyłam klucze do kieszeni, telefon, portfel i wyszłam z mieszkania. Wsiadłam do windy, która na szczęście już działa i ruszyłam na parter. Bożeeee jak ja nienawidzę chodzić o kulach. Najbliżej miałam do parku, ale wolałam iść do jakiejś kawiarni, więc od razu się tam skierowałam i doszłam po 40 minutach. To mój rekord, jeszcze nigdy nie szłam tak długo do kawiarni oddalonej o niecały kilometr.
Zamówiłam sobie zieloną herbatę, malutkie ciasteczko i czytałam jakąś gazetkę. Strasznie nudną gazetkę. W pewniej chwili do środka weszła jakaś blondynka, bardzo ładną blondynkę. Przyjrzałam jej się dokładnie, skąd ja ją mogłam znać ? Chwila ... To jest Ann-Kathrin Brommel. Była narzeczona Mario, zdradziła go i przez to się rozstali. Cóż za przypadek. Wzięła z lady kawę i zmierzała w moją stronę. O nie nie nie ... Fuck ... Nie nie nie
-Przepraszam - wpadła na mnie
-Nic się nie stało - westchnęłam
-Jestem Ann - podała mi dłoń
-Hana miło mi - wymusiłam uśmiech
-Mogę się przysiąść ?
-Tak, proszę - co ja mogłam jej powiedzieć ? Nie chciałam być nie miła, bo przecież ona nie wie, że znam Mario
-Mam nadzieje, że Ci nie przeszkadzam ?
-Nie - zaśmiałam się
-Ojej co Ci się stało ? - zauważyła mój gips
-Mały wypadek
-Nie powinnaś chyba nadwyrężać tej nogi
-Wiem, ale mam dość siedzenia w domu
-Rozumiem, a jak się tu dostałaś ?
-Na pieszo
-Oj Hana w takim razie odwiozę Cię do domu
-Nie musisz, to na prawdę nie jest daleko
-Mimo wszystko nalegam
-W takim razie bardzo Ci dziękuje - posłałam jej uśmiech, tym razem szczery. Dziwne prawda ?
-Jestem w Dortmundzie tylko na kilka dni, ale mam nadzieje, że wymienimy się numerami telefonu
-Jasne, a czemu tylko na kilka dni ? - udawanie głupiej dobrze mi wychodzi
-Mam ważną sesje, pokazy
-Nie wiedziałam, że jesteś modelką
-Przepraszam, powinnam Ci powiedzieć
-Daj spokój, pewnie będziemy mieli jeszcze okazje porozmawiać
-Mam nadzieje
-Tak ja też - nienawidzę kłamać
-Zbieramy się ?
-Tak chodźmy - zapłaciłam rachunek i dzięki pomocy blondynki wyszłam z budynku. Wsiadłyśmy do jej samochodu i za chwilkę byłyśmy już u mnie
-Będę już jechała
-Może wejdziesz ?
-Nie dziękuje - wymieniłyśmy się numerami, dziewczyna pomogła mi dojść do drzwi i się rozstałyśmy. Nie wiem, dlaczego zdradziła Gotzego, nie wydaje się być taką suką. Chociaż już nie raz przekonałam się, że pozory mylą, nawet jeżeli wydaje Ci się, że znasz kogoś długo. A ja ją znam, dopiero od godziny, może półtorej.
Weszłam do domu, zdjęłam buta (jak to głupio brzmi), bluzę i poszłam do salonu. Nie czułam się najlepiej i nie chodzi mi tu o nogę czy coś, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam rozmawiając z Ann. W końcu ona skrzywdziła Mario, no dobra ja też to zrobiłam, ale to inna sytuacja. Może Lewandowska mi doradzi ?
"Aniu spotkałam Ann ..."
"Tą Ann ?"
"Byłą narzeczoną Mario ..."
"Ostatnio podobno nie bywa w Dortmundzie"
"Przyjechała na kilka dni"
"Skąd wiesz ?"
"Gadałam z nią"
"I co ?"
"Wydaje się być w porządku"
"Bardzo zraniła Mario"
"Wiem, tak jak ja ..."
"Hana nie mów tak"
"Taka jest prawda. Dałam mu kosza, złamałam serce"
"Ona go zdradziła, więc to jest zupełnie inna sytuacja"
"On mnie znienawidzi jak się dowie"
"Na pewno nie"
"Obyś miała racje"
"Gdzie z nią gadałaś ?"
"Obiecaj, że się nie wkurzysz"
"Nie obiecam Ci ;p"
"W kawiarni ..."
"Hana !"
"No przepraszam :* mam dość siedzenia w domu"
"Co ja mam z Tobą zrobić ?"
"Nie wiem :*"
"Odpoczywaj, będę jutro :*"
"Ok <3"
Odłożyłam telefon, przykryłam się kocem i patrzyłam w sufit. Muszę coś z tym wreszcie zrobić, tylko co ? Nie jestem gotowa z nim być, ale wiem, że jeżeli się pogodzimy to wiem, że on może to jakoś źle odebrać. Chyba najlepszą z możliwych opcji będzie pogodzenie się z nim i zostanie przyjaciółmi, a jak się nie uda to wymyśle coś innego. Wystarczy, że wyśle jednego sms, więc muszę to zrobić."Przyjedziesz ?"
Wysłałam. Uff ... Teraz tylko muszę poczekać aż odpisze. O ile w ogóle odpisze. Minęło 5, 10, 15, 20 minut i nic, nie odpisał, ale zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otwarte - krzyknęłam
-Chciałaś, żebym przyjechał
-Przepraszam - westchnęłam - ja tak nie potrafię. Jasne zraniłeś mnie, ja Ciebie też, ale wierze, że dalej możemy się przyjaźnić, może kiedyś coś z tego wyjdzie. Wybaczysz ?
-Nie mam Ci czego wybaczać - przytulił mnie
-Tęskniłam - szepnęłam
-Ja też, nie zdajesz sobie nawet sprawy jak bardzo mi Ciebie brakowało
-Muszę Ci coś powiedzieć
-Mam się bać ?
-Nie wiem
-Dobra mów
-Przez przypadek poznałam Twoją byłą narzeczoną
-Ann ?
-Tak
-Zaraz zaraz, a gdzie Ty ją spotkałaś ?
-W kawiarni - szepnęłam
-Gdzie ? - nie usłyszał
-W kawiarni - spojrzałam mu w oczy
-Co Ty robiłaś w kawiarni ?
-Nie mogłam już dłużej wysiedzieć w domu
-Hana miałaś odpoczywać
-Wiem
-Ty jesteś po prostu nie reformowalna
-No bez przesady
-Kochana - objął mnie - teraz grzecznie skierujesz się na balkon, położysz się na leżaczku, a ja zrobie obiad
-Nie mogę pooglądać telewizji w salonie ?
-Nie - zaśmiał się
-Jesteś potworem - jęknęłam
-Tak już to kiedyś słyszałem
-Mario - podniosłam się z kanapy
-Tak ?
-Zaniesiesz mnie ?
-Masz bliżej niż do kawiarni
-Będziesz mi to wypominał ?
-Tak
-No weź mnie zanieś
-Chciałabyś
-No chciałabym
-Muszę szybko dokończyć ten obiad
-Mario ! - krzyknęłam
-Już się tak nie denerwuj
-Dobra sama sobie pójdę - odpuściłam i powoli wyszłam na balkon. Cały czas była ładna pogoda, ale mimo wszystko przykryłam się cienkim kocem, zamknęłam oczy i próbowałam przywrócić sobie w głowie wszystkie wspomnienia od przyjazdu tutaj. Miałam ich mnóstwo, od tych najlepszych do tych najgorszych, żadnego jednak nie żałowałam. Wszystko widocznie musiało się wydarzyć.
-Zrobiłem obiad
-To chodź tu po mnie
-Sama przyjdź
-A jak ładnie poproszę ?
-Wystygnie Ci
-Nienawidzę Cię - westchnęłam
-Tak wiem wiem
-No i dobrze, że wiesz
-Chodź tu - przyszedł i wyciągnął do mnie ręce
-Jednak ?
-Yhmm - zaniósł mnie do stołu
-Dziękuje
-Mam propozycje
-Jaką ?
-Zabieram Cię gdzieś
-Przecież nie mogę chodzić i nadwyrężać tej nogi
-A kto powiedział, że będziesz chodziła ?
-Będziesz mnie nosił ?
-Poświecę się
-Dobra to kiedy ?
-Jak zjesz obiad
-Pasuje mi - zaczęłam szybciej jeść
-Ej ej kochanie - spojrzałam na niego zdziwiona - masz zjeść powoli, nigdzie nam się nie śpieszy
-Dobra, yhmm - westchnęłam, ale spełniłam jego prośbę. Skończyłam jeść, przy pomocy chłopaka ubrałam się, zabrałam torebkę i opuściliśmy mieszkanie. Przez całą drogę do samochodu piłkarz trzymał mnie w ramionach.
-No to sobie poskaczemy - uśmiechnął się jak wsiedliśmy do samochodu
-Jak to ?
-Skok na bungee z mostu, brzmi świetnie
-Mario nie - chciałam wysiąść, ale zamknął drzwi
-Boisz się ?
-Lubie adrenalinę, ale nie aż tak bardzo
-Będzie fajnie
-Proszę Cię nie
-Już się zgodziłaś - ruszył samochodem
-Nienawidzę Cię
-Chyba to już dzisiaj słyszałem
-Dobra, ale jak nie przeżyje ...
-Damy rade - przerwał mi po raz kolejny ...
-Ok - uśmiechnęłam się, bo co miałam zrobić ?
-Nie martw się - położył rękę na moim udzie, a ja poczułam przyjemne dreszcze - będzie dobrze, będziemy razem, obiecuje
-I nie puścisz mnie ?
-Nigdy
-Ok, zgadzam się
-Mam jeszcze jedną niespodziankę
-Strach się zapytać
-To akurat nie jest straszne
-A mianowicie ?
-Spa - zaśmiał się
-To jest jakiś żart ?
-Nie
-Mario nie mam żadnych ciuchów, mam gips
-Spokojnie, to już nie dzisiaj
-To kiedy ?
-Za tydzień, jak zdejmą Ci gips, taka mała rehabilitacja
-Brzmi dobrze, ale powiedz mi ile mam Ci oddać
-Nic - ukazał rządek prostych zębów
-Hahaha - zachichotałam - czyli ile ?
-Hana nie musisz mi nic oddawać
-Nie chce, żebyś za mnie płacił
-No popatrz, a mi się to podoba
-To nie jest zabawne
-Hana kochana moja to jest prezent
-Miałam już urodziny
-Zdążyłem zauważyć
-Dobra to ile ?
-Zamknij się już proszę - powiedział czule
-Ok, ale następnym razem ja stawiam
-Tak, chyba kawę
-Nie chce się kłócić, więc to przemilczę
Jeju w końcu się pogodzili *---*
OdpowiedzUsuńMario taki cudowny ;3
Rozdział świetny
Czekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/Nikola ;*
rodział super długi o takie uwielbiam nie wiem skąd ty bierzesz czas na takie długie rozdziały ale to bardzo dobrze dłuższe są lepsze ;) już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Boski!
OdpowiedzUsuńJa już tutaj na next czekam, dlatego to ci mnóóóóóstwa weny życzę i pozdrawiam!
gusia ;)
"Jeśli jest ktoś kto czeka na notkę." Na pewno jedną z tych osób jestem ja. ;D
OdpowiedzUsuńWięcej nic nie napiszę.OLaa