piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 3.

[Hana]
Wstałam o 6, ubrałam się w coś do biegania, wzięłam telefon, słuchawki i zbiegłam schodami na parter. Niedaleko stąd jest podobno park, więc skierowałam się tam. Jak już dobiegłam to troche się porozciągałam i o 8:30 byłam już w domu. Wzięłam prysznic, ubrałam się, wzięłam swoje notatki, CV i wyszłam szukać pracy. W końcu trzeba z czegoś żyć.
Chodziłam po mieście, ale nigdzie nie mogłam nic znaleźć. Zmęczona tym poszukiwaniem weszłam do kawiarni, zamówiłam kawę i czytałam gazetę sportową. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
 
"Gdzie jesteś ?"
"A kto pisze ?"
"Taki jeden fajny - Mario Gotze"
"Fajny ? Może ... ;) w kawiarni. Skąd masz mój numer ?"
"Od Roberta"
"A to zdrajca :D"
"Chyba się nie gniewasz ? ;("
"Nie :*"
"Co robisz w tej kawiarni ?"
"Szukam dinozaurów -,- a jak myślisz ?! Pije kawę"
"No i po co ten sarkazm ?"
"Bo lubię <3"
"Jak wciśniesz "Cię" między bo i lubię to będę szczęśliwy <3"
"Bo Cię lubię <3 zadowolony ?"
"Bardzo :D"
"Dobra lecę do domu :* paa"
"Pa :)"
Zapłaciłam za kawę i o 12 byłam już w domu. W sumie byłam troszeczkę głodna, więc zabrałam się za przygotowanie obiadu. Postawiłam na zupę krem i pieczoną rybę z warzywami. Skoro i tak mieszkam sama to zrobiłam małą porcje, zjadłam i zabrałam się za rachunki. Musiałam zapłacić ostatnie rachunki za mieszkanie w Warszawie, za to w Dortmundzie dopłaciłam czynsz za pół roku z góry. Niby mam tu meble, zdjęcia, ale nadal było jakoś pusto, weszłam na stronę sklepu internetowego, zamówiłam jakiś ramki, ozdoby, lampy i inne duperele, żeby moje mieszkanie jakoś wyglądało.
Wyłączyłam już komputer, kiedy zadzwonił już dzwonek do drzwi, otworzyłam, a za nimi stał mężczyzna, ale nie widziałam jego twarzy, bo zasłaniał ją ogromny bukiet krwistoczerwonych róż.
-Dzień dobry
-Witam - odsłonił twarz - pani Hana Becker ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-To dla pani - wręczył mi kwiaty
-Dziękuje - podpisałam odbiór
-Miłego dnia
-Wzajemnie - zamknęłam za nim drzwi. Wstawiłam kwiaty do dużego wazonu, postawiłam je w salonie i zaczęłam liczyć. 111 krwistoczerwonych pięknych róż. Nic dodać nic ująć. Wśród tych kwiatów znalazłam mały liścik.
"Mam nadzieje, że się spodobają. Domyśl się od kogo :*"
Domyśliłam się od razu, że kwiaty są od młodego piłkarza. Tylko on, Ania i Robert znają mój adres. Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer Mario i napisałam wiadomość.
"Dziękuje za kwiaty <3 są przepiękne"
"Szybko się domyśliłaś ... Nie ma za co :*"
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba nigdy nie dostałam od nikogo tak dużego i cudownego bukietu kwiatów. W dodatku róż, a ja uwielbiam róże. Zrobiłam iPhonem zdjęcie bukietu, wrzuciłam je na Instagrama i oczywiście oznaczyłam Mario. Będę taka zła, niech inni mi zazdroszczą. Doskonale wiedziałam, że mój były mnie obserwuje i to zobaczy, znam go, wiem, że będzie zły, zazdrosny i załamany. Czemu ? Bo pomyśli, że jestem z Gotze. Biedny ... Szkoda mi go ... Tak bardzo, że aż wcale no, ale cóż.
Postanowiłam, że dzisiaj zrobię sobie wieczór filmów. O 18 wykąpałam się, przebrałam w piżamę, wzięłam wino i usiadłam na kanapie. Miałam kilka płyt, do których lubię wracać, puściłam pierwszy z nich. Nalałam wino do kieliszka, przykryłam się kocykiem i zaczęłam oglądać. Uwielbiam komedie romantyczne, ale nie wszystkie, bo niektóre są takie sztuczne i nieprawdziwe.
Wszystkie filmy trwały prawie do 3 w nocy. Schowałam wino, złożyłam koc i położyłam się do mojego wygodnego łóżka.
~Next Day~
Sobota. Lubię soboty. Niby mogę się wyspać, ale dzisiaj nie było mi to dane, bo o 9 zadzwonił mój telefon.
-Halo ? - spytałam zaspana
-Spałaś ? - usłyszałam Anie
-Tak, ale mów
-Dzisiaj jest mecz i mam dla Ciebie bilet
-Żartujesz ?
-Nie - wyczułam, że się uśmiecha - będę po Ciebie o 14:30
-No dobra, ale weź mi jakąś koszulkę
-Nie ma sprawy - rozłączyła się, a ja jeszcze na „chwile" się położyłam. Ta moja krótka chwilka trwała ponad 2 godziny. Nie zrobiło mi to różnicy, wzięłam kąpiel, wysuszyłam i związałam w koka moje długie włosy. Zrobiłam na prawdę bardzo delikatny makijaż, założyłam czarne rurki, żółte vansy i biały top.
O 14:30 opuściłam swoje mieszkanie, zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu Ani.
-Proszę - wręczyła mi żółto-czarną koszulkę
-Dziękuje - posłałam jej uśmiech, ale zaraz zobaczyłam czyja jest to koszulka - czemu Gotze ?
-Robert mi taką dla Ciebie dał
-Musze mu podziękować - powiedziałam sarkastycznie
-Ej mała o co chodzi ? Myślałam, że polubiłaś Mario
-Nic do niego nie mam, ale ja dalej nie potrafię zaufać facetom
-Nikt nie powiedział, że masz się od razu zakochać
-Wiem - westchnęłam - dobra nie gadajmy już o tym
-Ok, a kiedy masz zamiar założyć tą koszulkę ?
-Na stadionie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Zakładaj teraz, są przyciemniane szyby
-Dobra - zdjęłam białą koszulkę, a zamiast niej założyłam klubową
-Nie wierze, że w ogóle nie ćwiczysz
-No coś tam ćwiczę, ale nie dużo
-Biegasz ?
-Oczywiście - uśmiechnęłam się
-Figurę masz świetną
-No tak - zaśmiałyśmy się. Dotarłyśmy na stadion, weszłyśmy vipowskim wejściem, przeszłyśmy na trybuny i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu.
O 15:30 rozpoczął się mecz Borussia Dortmund - Fc. Schalke 04. Początek tego spotkania był nudny, praktycznie nic się nie działo. No dobra ja nie jestem wielką fanką piłki to dla mnie nic się nie działo, ale Ania i reszta kibiców szaleli. No i w 30 minucie mi też się tak udzieliło.
Marco biegł do bramki, podał do Roberta, Lewy strzela i goooool.
-Hana strzelił - Anią mną potrząsnęła - Robert strzelił
-Wiem - zaśmiałam się, a zaraz wróciliśmy do oglądania
-Mario ! - krzyknęłam jak Gotze został sfaulowany i leżał na murawie
-Spokojnie nic mu nie będzie - sędzia podyktował rzut karny, którego strzelał Robert. Wycelował, oddał strzał i kolejny gool dla BVB. Pierwsza połowa zakończyła się szczęśliwie dla chłopaków z Dortmundu, a Lewy zdobył dwie bramki, więc Ania była z niego bardzo dumna.
Po kwadransie przerwa się skończyła i rozpoczęła się druga połowa. Była ona równie emocjonująca albo nawet bardziej niż pierwsza. Nasz przeciwnik w 49 minucie strzelił gola, ale Mario się odegrał i już mimo wszystko do końca utrzymywał się wynik 3-1. Zeszłam z Anią i innymi partnerkami piłkarzy na murawę. Wydawało mi się, że stanęłam w mało widocznym miejscu, ale Gotze i tak mnie zauważył. Podszedł do mnie z uśmiechem, a ja go przytuliłam.
-Gratuluje
-Dziękuje - uśmiechnął się - wieczorem jest imprezę, idziesz z nami ?
-Raczej nie, ale miło, że o mnie pomyślałeś
-Przyjdź proszę
-Zobaczę, ok ?
-Ok - westchnął

9 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać kolejnego :)
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na nexta . ;)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny. Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę talentu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej świetne *--*
    Mario taki słodki *o*
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na nowy rozdział. i również życzę weny

    OdpowiedzUsuń

  8. Cudowne!
    pozdrawiam monika

    OdpowiedzUsuń