sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 5.

[Hana]
Podjechałam do marketu, zaparkowałam samochód i razem z koszykiem weszłam do środka. Zapakowałam nutelle, sos czekoladowy, świeże owoce i jakieś dobrze rzeczy na kolacje. Stanęłam w kolejce do kasy, zapłaciłam, schowałam zakupy do bagażnika i wróciłam do domu Mario. Zaparkowałam auto na podjeździe, zabrałam zakupy, torebkę i weszłam do domu.
-Jestem - krzyknęłam
-Idę - zaraz obok mnie pojawił się piłkarz i wziął reklamówki ode mnie - ile Ci oddać ?
-Nic - poszłam za nim do kuchni
-Ile ? - naciskał
-Mario to na prawde drobnostka, pozwalasz mi tu mieszkać, więc od czasu do czasu moge zrobić takie małe zakupy
-Możesz, ale nie musisz. Powiedz mi ile
-Zabiorę się za naleśniki, pewnie jesteś głodny
-Hana - złapał mnie za łokieć - ostatni raz płacisz za moje zakupy
-Dobrze - westchnęłam, chociaż wiedziałam, że to się będzie powtarzało
-Nakryje do stołu, ale na dworze
-To dobrze - uśmiechnęłam się - ale weź parasol, żeby słońce nie świeciło bardzo
-Fakt, jest strasznie gorąco
-Aż tak strasznie to nie, jest 26 stopni
-Dobra nie ważne - wyjął z szafki talerze, szklanki i sztućce i wyszedł z kuchni. Zrobiłam ciasto na naleśniki, potem usmarzyłam je, udekorowałam i zaniosłam na taras. Nałożyłam nam na talerze i nalałam sok.
-Jak Ci smakuje ?
-Pyszne - uśmiechnął się - kolacje robie ja
-Nie, już kupiłam potrzebne rzeczy
-To zrobisz jutro
-Ty umiesz w ogóle gotować ?
-Zdziwiłabyś się
-Dobrze w takim razie Ty robisz dzisiaj kolacje
-Dziękuje
-Musze zadwonić do Ani
-Myśle, że już wie
-Mówiłeś im ?
-Nie, gazety, internet
-Ania nie czyta takich bzdur
-Bzdur ? - zaśmiał się
-Wiesz o co mi chodzi
-Zaprośmy ich na kolacje
-Może masz racje - delikatnie się uśmiechnęłam - pogadam z Anią
-Chcesz jej powiedzieć o tym w klubie ?
-Cały czas się boje, ale tu czuje się bezpieczniej, więc powiem jej
-A Robert ?
-Jemu też
-Co powiesz na Lasagne ?
-Uwielbiam - wstałam od stołu, posprzątałam po obiedzie i wróciłam do Mario
-Do tego czerwone wino
-Dobra Mario, bo się rozmarze, a dopiero co zjedliśmy obiad
-Bardzo pyszny obiad
-Cieszę się
-Idziemy biegać ?
-Teraz ?
-Za godzine - zaśmiał się
-Dobra
-Lubisz biegać ?
-Lubie - zaśmiałam się
-To dobrze, mam fajną trasę
-Długa ?
-Prawie 9 kilometrów
-Żartujesz ?!
-Co nie dasz rady ?
-Mario nie jestem piłkarzem tak jak Ty i biegam zdecydowanie mniej
-Najwyżej ją skrócimy, spokojnie
-Ok, najwyżej będziesz mnie niósł z powrotem
-Cała przyjemność po mojej stronie
-No ja myśle
-Nie jesteś ciężka ? - zaśmiał się
-A wyglądam na ciężką ?! - oburzyłam się
-No nie wiem
-A idź stąd - zaśmiałam się
-To ile ważysz ?
-Wystarczająco
-Tak tak, skóra i kości
-Mięśnie - pogroziłam mu palcem - mam też mięśnie
-Zapamiętam
-Oby - uśmiechnęłam się
-Zostało Ci 35 minut, radziłbym się zbierać
-Dobra to ja lece na górę - zaśmiałam się, weszłam po schodach na górę, a potem do sypialni, wzięłam sobie odpowiedni strój do biegania, zmyłam makijaż, związałam włosy w wysokiego koka, wzięłam buty w rękę i zeszłam z powrotem na dół. Nigdzie nie było piłkarza, więc wywnioskowałam, że się ubiera. Założyłam buty w salonie i czekałam na młodego Niemca, który zjawił się dosłownie po krótkiej chwili.
-Możemy już ?
-Tak - pokiwałam głową z uśmiechem
-Może być zabawnie
-Ha ha ha - powiedziałam bardzo sarkastycznie
-Dobrze już nic nie mówie - zaśmiał się
-Chodźmy już - wyszliśmy z domu, piłkarz zamknął drzwi i ruszyliśmy tą jego trasą. Na początku źle nie było, no może nie licząc fotografów, ale trudno. Okazało się, że w połowie ta trasa idzie przez jakieś pole za miastem czy coś takiego, więc chcąc nie chcąc musiałam biec za Mario.
-Żyjesz ?
-Taa, ile jeszcze ?
-Powoli wracamy
-Jak bardzo powoli ?
-Jeżeli utrzymamy tempo to będziemy za pół godziny
-Chwała Bogu
-Czemu ?
-Wymiękam, nie lubie takich tras
-Przykro mi
-Tak tak - zaśmiałam się.
Wróciliśmy do domu, napiłam się wody, a potem poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic, ale nie chciało mi się suszyć włosów, więc tylko je związałam. Założyłam swoje ciuchy, kolejny raz tego dnia się umalowałam i poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie herbate. Wzięłam kubek w rękę, usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i oglądałam nudne niemieckie programy.
-Ania i Lewy będą u nas o 19 - walnął się obok mnie ma kanapie
-To dobrze - spojrzałam na zegar, który wskazywał dopiero 15:30
-Dobra to ja robie kolacje, ale Ty nakrywasz do stołu
-W jadalni czy na tarasie ?
-W jadalni
-Spoko, ale to dopiero później
-Wiem - zaśmiał się
-Mam nadzieje, że Ania nie będzie zła, że mówie jej dopiero teraz
-Na pewno nie będzie. Zrozumie w końcu się przyjaźnicie
-Ona jest dla mnie jak siostra
-Zdaje sobie z tego sprawe - puścił do mnie oczko, a ja się tylko uśmiechnęłam
-Na pewno Ci w niczym nie pomóc ?
-Spokojnie dam sobie rade
-No dobra jak chcesz
-Długo Ci zajmie szykowanie się ?
-Nie, bo przed chwilą się kąpałam to musze tylko zmienić ciuchy
-Ładnie wyglądasz
-Tak na codzień, założę jaką spódnice czy sukienkę
-Jak sobie życzysz moja droga
-Mam wrażenie, że ostatnio jesteś bliżej z Robertem niż z Marco
-Nie prawda - uśmiechnął się - to moi najlepsi przyjaciele
-Czemu odmówiłeś Bayernowi ?
-Jeszcze im nie odmówiłem - powiedził cicho
-Czyli odchodzisz ? - spytałam ze łzami w oczach
-Nie wiem, mam jeszcze troche czasu na decyzje
-Teraz jest liga mistrzów, idzie Wam świetnie, a Ty chcesz odejść do największego wroga Borussii ?!
-Hana spokojnie, jeszcze na prawde nie zdecydowałem
-Wiesz co nie chce z Tobą gadać - wstałam z kanapy i chciałam iść na górę, ale on mnie przytrzymał
-Poczekaj
-Na co ?!
-Kocham Borussie i nie powiedziałem, że na pewno odchodzę - spojrzał mi w oczy - ale nie moge odrzucić propozycji Bayernu bez zapoznania się z nią
-Dobrze rób co chcesz to Twoja kariera - pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach
-Nie płacz - przytulił mnie - mam jeszcze miesiąc na zastanowienie się
-Ok - delikatnie się uśmiechnęłam, usiadłam z powrotem na kanapie, Mario położył się tak, że miał głowe na moich kolanach. Ja patrzyłam na włączony telewizor, a on szukał czegoś w internecie.
-Patrz - podał mi laptopa i się zaśmiał, spojrzałam na ekran, a tam kolejny artykuł o nas i zdjęcia z dzisiejszego biegania.
"MIŁOŚĆ KWITNIE

Mario Gotze (21 l.) przyjął do swojego domu swoją nową dziewczynę Hane Becker (20 l.). Dziewczyna najpierw udała się samochodem piłkarza na zakupy do najbliższego marketu, a następnie zniknęła w dużym domu. Później para wybrała się na wspólne bieganie. Piłkarz ma dobrą kondycje, ale mimo wszystko biegł obok swojej miłości. Życzymy szczęścia i wytrwałości."
-Kochanie jesteś świetnym chłopakiem
-Dziękuje - posłał mi uśmiech
-Nie możesz napisać na swoim Facebooku, że my się tylko przyjaźnimy
-Moge, ale to i tak nic nie da, znam ich
-Dobra nie przeszkadza mi to

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i czekam na kolejny:) Przy okazji zapraszam do mnie: http://two-men-one-heart.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omoomomomom Mario <3
    Ja też chcę taki strój do biegania ;<
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń

  3. Słitaśnie : *

    Aniaa

    OdpowiedzUsuń