piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 22.

[Hana]
Było już po 18, ale postanowiłam pójść do Mario. Nic mu nie mówiłam o swojej wizycie, bo chciałam zrobić mu niespodziankę. Wyszłam ze swojego mieszkania, zamknęłam drzwi i na pieszo podążyłam w stronę domu piłkarza. Stanęłam przed jego drzwiami po 15 minutach, zadzwoniłam dzwonkiem, jednak nikt mi nie otwierał. Zirytowałam się mocno, ale postanowiłam dać mu szanse, więc wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam jego numer.
-Hej kotku
-Mario gdzie jesteś ?
-Biegam, a co ?
-Nic - odburknęłam
-Hana powiedz o co chodzi
-Stoję pod Twoimi drzwiami, ale nie chce mi się czekać. Spotkamy się innym razem
-Kotku poczekaj 5 minut, zaraz będę
-Ok - odpuściłam, bo widziałam, że z nim nie wygram. Chłopak rzeczywiście dość szybko przybiegł, wpuścił mnie do środka i sam poszedł się ogarnąć. Usiadłam na kanapie i czekałam, aż wreszcie się pojawi.
-Przepraszam - usiadł obok mnie i mnie objął
-Nie ważne
-Ważne, nie chce, żebyś była na mnie zła
-Nie jestem
-Na pewno ? - spojrzał mi w oczy
-Tak, na pewno
-Masz ochotę coś zjeść ?
-Nie, dzięki
-Coś się jednak stało
-Głowa mnie po prostu boli
-To się połóż, a ja zrobię herbatę
-Nie - złapałam go za rękę jak chciał wstać - zaraz mi przejdzie
-A co jak nie ?
-To wtedy zobaczymy - przytuliłam się do niego
-Kocham Cię
-Ja też Cię bardzo kocham
-Ja nie mówiłem, że bardzo
-Trudno - zaśmiałam się
-Droczę się tylko
-Wiem - uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę
-Ania do mnie dzwoniła
-Tak, a po co ?
-Zapytać co się wczoraj stało, bo Ty jej powiedziałaś, że nic
-A co jej odpowiedziałeś ?
-Że to co mówiłaś jest prawdą
-Jak się dowie prawdy to nas zabije
-Oj tam, ja Cię obronie
-A kto Ciebie obroni ?
-Dam sobie radę sam - dał mi pstryczka w nos
-Ej - potargałam mu fryzurę
-Tak chcesz się bawić ? - przerzucił mnie przez ramie
-Mario teraz serio nie głową w dół, proszę
-Przepraszam - postawił mnie, a mi zakręciło się w głowie
-Zaraz wracam - uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do łazienki, w której się zamknęłam
-Źle się czujesz ?
-Nie, wszystko jest ok - pochyliłam się nad umywalką, a z mojego nosa poleciało dość sporo krwii - o Boże
-Hana co jest ?
-Nic, tak mi się tylko powiedziało - skłamałam
-Ok - doprowadziłam się do porządku, posprzątałam w łazience i wyszłam
-Wiesz kochanie ja będę leciała, przypomniało mi się coś
-Tak ?
-No tak - chciałam jak najszybciej wyjść, jednak nie było mi to dane
-O nie moja droga - wziął mnie na ręce - zostajesz tutaj, a jak do rana Ci nie przejdzie to jedziemy do szpitala
-Mario bez paniki
-Martwię się, to źle ? - położył mnie na swoim łóżku
-Nie, jesteś kochany - pocałowałam go
-Leż tutaj grzecznie, a ja idę po herbatę i jakieś kanapki
-Mogę Ci pomóc
-Nie, poradzę sobie
-Okej - wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Nie chciało mi się leżeć tak bezczynnie, więc wstałam z łóżka i wyszłam sobie na balkon. Nie było zimno jak na początek września, może dlatego, że kalendarzowo jest jeszcze lato.
-Ktoś tu miał leżeć w łóżku - piłkarz objął mnie w pasie
-Nie wiem o czym mówisz
-Od dawna tak masz ?
-Nie no co Ty - zaśmiałam się - dzisiaj pierwszy raz
-Obiecaj mi, że pójdziesz jutro do lekarza
-Obiecuje - niechętnie to powiedziałam
-Hana nie rób takich min, po prostu mi zależy, więc się martwię
-No, ale ja wiem
-Jak chcesz to mogę iść z Tobą
-Poradzę sobie - uśmiechnęłam się
-Chodź, bo herbata stygnie - zamknął za nami drzwi balkonowe. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam zjadać kanapki z talerza.
-Ty się zajmij gotowaniem
-Rozważę to
-Jesteś świetny
-Nie tylko w tym - zaśmiał się
-Co za zboczeniec
-Ty to powiedziałaś - jak skończyliśmy to ułożyliśmy się oboje w łóżku
-Wiem o czym Ty pomyślałeś
-O piłce
-Tak tak, za dobrze Cię znam, żeby uwierzyć
-Oj Hana - pocałował mnie w ramie
-Nie przekupisz mnie tym
-Nie zamierzam
-Yhmm - uśmiechnęłam się
-Wiesz, że jesteś cudowna
-Wiesz, że nie nabieram się na takie rzeczy
-Kiedyś mi się wydawało, że jesteś romantyczką
-Bo jestem
-Czyli teraz kłamiesz ? - oburzył się
-Nie - zachichotałam
-A idź Ty - wstał z łóżka
-Ej gdzie idziesz ?
-Zagram sobie w Fife
-Zostawisz mnie tu ?
-Przecież nie jesteś romantyczką
-Mario ! Tego nie powiedziałam !
-Pff
-Dobra fochaj się, ale ja idę z Tobą - minęłam go w drzwiach
-Hola hola ! Ty nie grasz
-A czemu nie ?
-Bo ktoś mi musi kibicować
-A co ja będę za to miała ?
-A co byś chciała ?
-Jeszcze nie wiem
-To się zastanów i potem mi powiesz
-Ok - rozłożyłam się na kanapie, a nogi położyłam na stoliku
-Trzymasz mocno kciuki ?
-Oczywiście - pokazałam mu
-To mogę grać
-Powodzenia - szepnęłam mu do ucha. Chłopak grał jak zwykle bardzo dobrze i sprytnie kiwał swojego przeciwnika. Przez cały czas trzymałam za niego kciuki, a przestałam dopiero jak skończył 3 grę.
-Wygrałem dzięki Tobie
-Gratuluje - usiadłam na nim okrakiem, a on zaczął mnie całować. Pewnie skończyło by się inaczej gdyby nie to, że ktoś otworzył drzwi.
-Mario ! - usłyszałam głos Lewego i szybko zeszłam z mojego chłopaka
-W salonie - jak weszli państwo Lewandowscy (świetny sobie moment wybrali) to siedziałam już kawałek dalej od Mario
-O co za niespodzianka
-Hej - uśmiechnęłam się
-Przeszkadzamy ?
-Nie, my tylko sobie tak siedzimy
-Spotkanie bez nas ?
-Właściwie to przyszłam tylko na chwilkę
-Jasne jasne - zaśmiali się
-Lecę, muszę jeszcze coś zrobić - wstałam, cmoknęłam wszystkich w policzek, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Przy drzwiach złapał mnie jeszcze młodszy piłkarz
-Trening mam na późniejszą godzinę, więc przyjadę rano i pojedziemy do lekarza
-Poradzę sobie sama
-Znam Cię i wiem, że nie pójdziesz
-Nie ufasz mi
-Ufam - objął mnie
-To czemu nie wierzysz, że pójdę sama ?
-Wiem, że jeżeli u mnie nie nocujesz to Ci się nie będzie chciało pojechać
-Dobra ok, będę gotowa na 8:30
-Nie spóźnię się - pocałował mnie
-Do zobaczenia
-Paa - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Bardzo szybko dotarłam do swojego mieszkania, rzuciłam rzeczy na szafkę w przedpokoju i weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie pyszną herbatę owocową w swoim ulubionym kubku, a zaraz potem wyszłam sobie na balkon. Zanim się obejrzałam było już późno i poszłam spać.
~Some Time Later~
Jest czwartek 26 września, dzisiaj mijają dokładne 3 tygodnie od kiedy jesteśmy z Mario parą. Udało nam się to wszystko utrzymać w tajemnicy. Wszystko jest trochę zabawne, bo Ania próbuje mnie namówić, żebym dała mu szanse, a ja zawsze jestem potulna i mówię, że tak ma racje, ale to jeszcze nie jest czas.
Leżałam sobie w moim cudownym łóżku, nie miałam dzisiaj żadnych planów, chciałam poleżeć sobie w łóżku, a potem spędzić cały dzień w piżamie. Wiem, że to dziecinne, ale ja kocham być dzieckiem. Czasami oczywiście. Moje cudowne chwile relaksu przerwał dzwonek do drzwi.
-Otwarte !
-Ładnie to tak nie zamykać drzwi ?
-Mario - wstałam z łóżka i się na niego rzuciłam - heej
-Co tak miło mnie witasz ?
-Tęskniłam - pocałowałam go
-Ja też, nawet bardzo - delikatnie mnie uniósł
-Na którą masz trening ?
-Za godzinkę
-Czyli mamy dla siebie całe pół godziny ?
-Yhmm
-Jak cudownie
-Chciałem Cię o coś zapytać
-Tak ?
-Będziesz w sobotę na meczu ?
-Jasne, że tak - uśmiechnęłam się - zawsze jestem
-Jako moja dziewczyna
-Oficjalnie ?
-Tak - uśmiechnął się
-Mario ja Cię kocham, ale nie uważasz, że to za wcześnie ?
-Ukrywamy się już prawie miesiąc
-Właśnie prawie
-Czyli jeszcze chcesz poczekać - posmutniał
-Tak, przepraszam
-Hana nie gniewam się - złożył na moich ustach przelotnego buziaka
-Zjesz ze mną śniadanie ?
-Nie, będę się już zbierał
-Miało być 30 minut
-Wiem, odbijemy sobie następnym razem. Obiecuje
-Jesteś zły - bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Nie, po prostu jest mi przykro
-Nie chciałam
-Wiem, Hana. Spokojnie
-Jak mam być spokojna, kiedy widzę, że nie jest ok ? - krzyknęłam
-Jest świetnie - podszedł do mnie i mnie objął - jesteś kobietą mojego życia, kocham Cię, ufam Ci, jesteś najważniejsza. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, ani teraz, ani za kilkanaście lat. Chce żebyś była na moich meczach, cieszyła się z wygranych i pocieszała mnie po przegranych. Chce mieć z Tobą dzieci, wnuki. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. Nie zamierzam być na Ciebie zły, bo doskonale wiem, że to nie jest łatwa decyzja. Będę czekał tyle ile trzeba będzie, bo jesteś tego warta. I nie płacz już, bo nie lubię jak kobiety płaczą. Wole jak się śmiejesz. Widzisz, od razu lepiej
-Kocham Cię - wykrztusiłam i wtuliłam się w niego - jeszcze nigdy nie usłyszałam nic tak pięknego
-Jeszcze nie raz to ode mnie usłyszysz
-Obiecasz mi coś ?
-A co ?
-Zawsze będziesz kochał tylko mnie i będę jedyna
-Nie obiecam Ci tego
-Czemu - spojrzałam na niego przerażona, smutna, zawiedziona
-Bo jak będziemy mieli córkę to będę kochał ją tak samo mocno i wtedy obie będziecie najważniejsze
-Tekst z internetu - szturchnęłam go ze śmiechem
-Liczą się chęci - delikatnie mnie pocałował, ale jak było cudownie. Ile było w tym miłości, czułości, namiętności !

7 komentarzy:

  1. Boski kocham tego bloga a !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko to takie piękne, że się rozpływam. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj next rozdzial. Jest cudowny
    pozdrawiam gusiaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju *.*
    Świetny! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;d
    Zapraszam do mnie xd
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny czekam,na,next xd ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział *---* Czekam na następny. W wolnej chwili zapraszam do mnie :) dopiero zaczynam :) http://miloscwborussiidortmund.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń