piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 6.

[Hana]
Śmialiśmy się tak z artykułu jak zadzwonił dzwonek do drzwi. Mario spojrzał na mnie kocimi oczami, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stał młody, przystojny blondyn mniej więcej wzrostu Mario.
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Hej, jestem Felix - podał mi rękę
-Hana - uścisnęłam jego dłoń
-Jestem bratem Mario
-Przepraszam nie poznałam Cię - otworzyłam szerzej drzwi - wchodź
-Dzięki - zdjął buty i razem udaliśmy się do salonu
-Kochanie kto przyszedł ? - zażartował starszy piłkarz
-Kochanie ? Czy ja o czymś nie wiem ? - zaśmiał się Felix
-Cześć młody - poderwał się z kanapy - co Ty tu robisz ?
-To już nawet brata nie można odwiedzić ?
-Jasne, że można
-Zrobię coś do picia - zaproponowałam - co chcecie ?
-Ja poproszę colę
-Ja sok - Mario zaakcentował ostatnie słowo
-Ok, już niosę - poszłam do kuchni, postawiłam trzy szklanki na tacy, do jednej nalałam soku, do drugiej coli i do trzeciej wody. Nasypałam jeszcze jakieś chipsy do miski, żelki i zaniosłam wszystko do salonu.
-Jesteś kochana - usiadłam obok nich
-Wy jesteście parą ? - zapytał młody Gotze
-Nie - zaśmiałam się
-Tak wygląda
-No widzisz - Mario mnie przytulił, a ja tylko przewróciłam oczami - pasujemy do siebie
-Wmawiaj sobie wmawiaj
-Mieszkacie razem ?
-Chwilowo
-Nie rozumiem - uśmiechnął się
-Mam małe problemy mieszkaniowe, zresztą nie ważne
-Mario gramy w Fife ?
-Tak - włączyli grę i zaczęli się popisywać, a ja się tylko z nich śmiałam
Jakoś po 17 brat Mario poszedł do domu, a my zabraliśmy się za przygotowanie kolacji, w sumie to chłopak. Ja tylko nakryłam do stołu, przebrałam się, zmieniłam fryzurę i posprzątałam w salonie po naszym gościu.
-Otworzysz ? - zawołałam jak zadzwonił dzwonek do drzwi
-Tak, już idę
-Cześć - usłyszałam Anie, wszyscy zaraz przyszli do jadalni, przywitaliśmy się i zasiedliśmy do wspólnie kolacji.
-Pyszne, kto robił ?
-Mario - uśmiechnęłam się
-Nie pomyślałbym
-A tu taka niespodzianka - zaśmiał się Gotze
-Hana, a tak w ogóle to czemu tu mieszkasz ?
-Bo miałam pewien mały problem
-A tak dokładniej ?
-Wtedy jakiś facet w klubie się do mnie dobierał i trochę się przestraszyłam, a Mario mi pomógł i kazał mi tu zostać
-Matko - Lewandowska zrobiła przerażoną minę - wszystko ok ?
-Tak - uśmiechnęłam się - już jest wszystko w porządku
-Czemu do nam od razu nie powiedziałaś ?
-Nie wiem, nie chciałam Wam psuć imprezy
-Hana
-Ania proszę Cię nie gadajmy o tym
-Ok, jeśli nie chcesz
-Co tam u Was ?
-Jest dobrze - zaśmiał się piłkarz
-Chcecie nam coś powiedzieć ?
-Nieeee - Anka przeciągała
-Ania ! - krzyknęłam
-Nie no nic na prawdę nic
-Yhmm - westchnęłam - kiedy jedziesz do stolicy ?
-A co chcesz się wybrać ze mną ?
-Może - zaśmiałam się - to kiedy ?
-Za dwa tygodnie
-Czyli kiedy dokładniej ?
-Chyba 22 lipca, a wracam 29
-Ok
-Nie zostawisz mnie prawda ? - Gotze zrobił smutną minkę
-Zachowujecie się jak para
-Czy ja coś robię ?!
-Wystarczy, że Mario robi
-On to nie ma nic do gadania - zaśmiałam się, a za mną Ania
-Dzięki, to na prawdę miłe
-Starałam się
-Hana masz jakiś plan na przyszłość ?
-Nie - uśmiechnęłam się - nie wiem, muszę pomyśleć nad jakimiś studiami
-Na spokojnie, masz jeszcze 2 miesiące
-Jakie 2 miesiące człowieku ?!
-No studia zaczynają się w październiku to do września masz czas
-Do połowy sierpnia jeżeli już
-Dobra nie znam się
-Mario nie próbuj być inteligentny, bo to Ci nie wychodzi
-Pożałujesz tego jak Boga kocham
-Ania on mi grozi
-Nie zachowujcie się jak dzieci
-Oglądamy coś ?
-Nie - pokazałam mu język
-Możemy zagrać w Fife - zaproponował Lewy
-To my sobie poplotkujemy
-To chodźmy do pokoju gościnnego - pociągnęłam ją za rękę i poszłyśmy na górę. Usiadłyśmy na moim tymczasowym łóżku na przeciwko siebie i gadałyśmy.
-To o co chodziło ?
-Żartowaliśmy sobie
-Kłamiesz, widzę po oczach
-Hana błagam Cię - zaśmiała się
-To mi powiedz
-Co mam Ci powiedzieć ?
-Prawdę - westchnęłam
-Nie ma żadnej prawdy
-A idź mi stąd
-Chcesz mi pomóc w sesji na bloga ?
-Nie będę Twoją modelką, zapomnij
-Nie ma to jak przyjaciółka, na prawdę
-Też Cię kocham
-To co pojedziesz ze mną ?
-Do Warszawy ?
-Tak
-Nie wiem, chyba nie
-Szkoda, to tylko tydzień
-Nie chce mi się ruszać tyłka z Dortmundu
-Ja tak powiedzieć nie mogę
-Bo Ty kochanie musisz jechać, a ja mogę zostać
-Wiem - przytuliła mnie - może zanocujesz u nas ?
-Tu jest mi dobrze
-U nas też będzie Ci dobrze
-Aniu wiem, ale obiecałam coś Mario
-Jeżeli chcesz zostać to ok, ja nie mam z tym problemu
-Dziękuje
-Nie masz mi za co dziękować - położyłyśmy się razem na łóżku.
~Next Day~
-Hana wstawaj - ktoś delikatnie pogłaskał mnie po ramieniu
-Daj mi trochę czasu
-Już jest po 11
-Co ?! - poderwałam się z łóżka i sprawdziłam godzinę na telefonie. 11:26 - czemu nie budziłeś mnie wcześniej ?!
-Jasne to moja wina, że jesteś takim śpiochem
-Dobra masz racje - uśmiechnęłam się - jakie mamy plany na dziś ?
-Hana przepraszasz obiecałem Felixowi, że pójdziemy na boisko i pogramy w piłkę
-Jasne rozumiem - zrobiło mi się przykro - to pójdę do siebie
-Nie musisz
-Wiem, ale posprzątam, ogarnę trochę wszystko - wstałam z łóżka
-Daj spokój - przyciągnął mnie do siebie - pójdziesz z nami
-Nie
-Dlaczego ?
-Nie chce Wam przeszkadzać, a po za tym ja nie gram w piłkę
-To trzeba zacząć
-Idę się ogarnąć, a potem wracam do siebie
-Co znaczy wracam ? - trzymał mnie za nadgarstek
-A jak myślisz ?
-Nie ma nawet takiej opcji
-Już jest ok, poradzę sobie - wyrwałam się i zamknęłam w łazience. Umyłam się, umalowałam i ubrałam. Spakowałam swoje kosmetyki do dużej kosmetyczki, złożyłam ręczniki i wyszłam z łazienki. W pokoju nie było już Mario, więc pościeliłam łóżko, a potem zabrałam się za pakowanie. Wyciągnęłam swoją walizkę, a potem pakowałam wszystko co było w szafie, ogarnęłam jeszcze pomieszczenie, sprawdziłam czy wszystko wzięłam i zeszłam na dół. W salonie siedział Gotze i wpatrywał się w wyłączony telewizor, usiadłam obok niego i chciałam się przytulić, ale on się odsunął. Wkurzyłam się, że on się obraża o byle co, wzięłam swoją walizkę i wyszłam z jego domu mocno trzaskając drzwiami.
Po kwadransie byłam już w swoim mieszkaniu, walnęłam walizkę na łóżko i zaczęłam wszystko rozpakowywać. Brudne ciuchy od razu posortowałam i wstawiłam pranie. Przez to wszystko zapomniałam zjeść śniadanie, więc zrobiłam sobie kanapki i sok pomarańczowy. Na szczęście moja lodówka nie świeciła pustkami i nie musiałam iść na żadne zakupy. Delektowałam się ciszą w moim mieszkaniu jak zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Oby nie Mario - pomyślałam i podniosłam się z kanapy, otworzyłam drzwi, a za nimi stał Felix. Ciekawe kto go tu przysłał, na pewno się nie domyśle.
-Hej - cmoknął mnie w policzek
-Cześć - zaśmiałam się - co Cię do mnie sprowadza ?
-Musisz mi pomóc - wpuściłam go do środka
-W czym ?
-Pójdziesz ze mną na boisko ?
-Z Tobą i Mario
-No tak
-Felix to nie jest dobry pomysł
-Jesteś moją jedyną deską ratunku, on nie chce ze mną iść
-Umówiliście się
-Niby tak, ale on jest wkurzony, że tak Cię potraktował i powiedział, że nigdzie nie idzie
-Ehh - westchnęłam - napisze do niego
-Dzięki - uśmiechnął się, a ja wzięłam telefon do ręki i napisałam do szatyna wiadomość

"Rusz tyłek i idź z bratem na boisko"
"Pójdę jak mi wybaczysz"
"To jest szantaż. Obiecałeś to idź"
"Przepraszam"
"Mario masz z nim iść, bo jak nie to ja z nim pójdę"
"Możemy iść we trójkę :D"
"Wątpię"
"Dobra, powiedz mu, że będę za 20 minut na boisku"
"Ok, dziękuje"
"Dla Ciebie wszystko"
-Za 20 minut na boisku - uśmiechnęłam się
-Dziękuje, jesteś wielka - przytulił mnie
-Nie ma sprawy
-To ja lecę
-Pa - pożegnaliśmy się i zamknęłam za nim drzwi. Sprzątnęłam po swoim posiłku, otworzyłam drzwi balkonowe i położyłam się na kanapie. W sumie to wybaczyłam chłopakowi, nie potrafię się na niego gniewać tym bardziej za takie duperele.
"Nie potrafię się na Ciebie gniewać :* bawcie się dobrze. Pozdrów Felixa"
"Dziękuje <3 ok. Też Cię pozdrawia"

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 5.

[Hana]
Podjechałam do marketu, zaparkowałam samochód i razem z koszykiem weszłam do środka. Zapakowałam nutelle, sos czekoladowy, świeże owoce i jakieś dobrze rzeczy na kolacje. Stanęłam w kolejce do kasy, zapłaciłam, schowałam zakupy do bagażnika i wróciłam do domu Mario. Zaparkowałam auto na podjeździe, zabrałam zakupy, torebkę i weszłam do domu.
-Jestem - krzyknęłam
-Idę - zaraz obok mnie pojawił się piłkarz i wziął reklamówki ode mnie - ile Ci oddać ?
-Nic - poszłam za nim do kuchni
-Ile ? - naciskał
-Mario to na prawde drobnostka, pozwalasz mi tu mieszkać, więc od czasu do czasu moge zrobić takie małe zakupy
-Możesz, ale nie musisz. Powiedz mi ile
-Zabiorę się za naleśniki, pewnie jesteś głodny
-Hana - złapał mnie za łokieć - ostatni raz płacisz za moje zakupy
-Dobrze - westchnęłam, chociaż wiedziałam, że to się będzie powtarzało
-Nakryje do stołu, ale na dworze
-To dobrze - uśmiechnęłam się - ale weź parasol, żeby słońce nie świeciło bardzo
-Fakt, jest strasznie gorąco
-Aż tak strasznie to nie, jest 26 stopni
-Dobra nie ważne - wyjął z szafki talerze, szklanki i sztućce i wyszedł z kuchni. Zrobiłam ciasto na naleśniki, potem usmarzyłam je, udekorowałam i zaniosłam na taras. Nałożyłam nam na talerze i nalałam sok.
-Jak Ci smakuje ?
-Pyszne - uśmiechnął się - kolacje robie ja
-Nie, już kupiłam potrzebne rzeczy
-To zrobisz jutro
-Ty umiesz w ogóle gotować ?
-Zdziwiłabyś się
-Dobrze w takim razie Ty robisz dzisiaj kolacje
-Dziękuje
-Musze zadwonić do Ani
-Myśle, że już wie
-Mówiłeś im ?
-Nie, gazety, internet
-Ania nie czyta takich bzdur
-Bzdur ? - zaśmiał się
-Wiesz o co mi chodzi
-Zaprośmy ich na kolacje
-Może masz racje - delikatnie się uśmiechnęłam - pogadam z Anią
-Chcesz jej powiedzieć o tym w klubie ?
-Cały czas się boje, ale tu czuje się bezpieczniej, więc powiem jej
-A Robert ?
-Jemu też
-Co powiesz na Lasagne ?
-Uwielbiam - wstałam od stołu, posprzątałam po obiedzie i wróciłam do Mario
-Do tego czerwone wino
-Dobra Mario, bo się rozmarze, a dopiero co zjedliśmy obiad
-Bardzo pyszny obiad
-Cieszę się
-Idziemy biegać ?
-Teraz ?
-Za godzine - zaśmiał się
-Dobra
-Lubisz biegać ?
-Lubie - zaśmiałam się
-To dobrze, mam fajną trasę
-Długa ?
-Prawie 9 kilometrów
-Żartujesz ?!
-Co nie dasz rady ?
-Mario nie jestem piłkarzem tak jak Ty i biegam zdecydowanie mniej
-Najwyżej ją skrócimy, spokojnie
-Ok, najwyżej będziesz mnie niósł z powrotem
-Cała przyjemność po mojej stronie
-No ja myśle
-Nie jesteś ciężka ? - zaśmiał się
-A wyglądam na ciężką ?! - oburzyłam się
-No nie wiem
-A idź stąd - zaśmiałam się
-To ile ważysz ?
-Wystarczająco
-Tak tak, skóra i kości
-Mięśnie - pogroziłam mu palcem - mam też mięśnie
-Zapamiętam
-Oby - uśmiechnęłam się
-Zostało Ci 35 minut, radziłbym się zbierać
-Dobra to ja lece na górę - zaśmiałam się, weszłam po schodach na górę, a potem do sypialni, wzięłam sobie odpowiedni strój do biegania, zmyłam makijaż, związałam włosy w wysokiego koka, wzięłam buty w rękę i zeszłam z powrotem na dół. Nigdzie nie było piłkarza, więc wywnioskowałam, że się ubiera. Założyłam buty w salonie i czekałam na młodego Niemca, który zjawił się dosłownie po krótkiej chwili.
-Możemy już ?
-Tak - pokiwałam głową z uśmiechem
-Może być zabawnie
-Ha ha ha - powiedziałam bardzo sarkastycznie
-Dobrze już nic nie mówie - zaśmiał się
-Chodźmy już - wyszliśmy z domu, piłkarz zamknął drzwi i ruszyliśmy tą jego trasą. Na początku źle nie było, no może nie licząc fotografów, ale trudno. Okazało się, że w połowie ta trasa idzie przez jakieś pole za miastem czy coś takiego, więc chcąc nie chcąc musiałam biec za Mario.
-Żyjesz ?
-Taa, ile jeszcze ?
-Powoli wracamy
-Jak bardzo powoli ?
-Jeżeli utrzymamy tempo to będziemy za pół godziny
-Chwała Bogu
-Czemu ?
-Wymiękam, nie lubie takich tras
-Przykro mi
-Tak tak - zaśmiałam się.
Wróciliśmy do domu, napiłam się wody, a potem poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic, ale nie chciało mi się suszyć włosów, więc tylko je związałam. Założyłam swoje ciuchy, kolejny raz tego dnia się umalowałam i poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie herbate. Wzięłam kubek w rękę, usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i oglądałam nudne niemieckie programy.
-Ania i Lewy będą u nas o 19 - walnął się obok mnie ma kanapie
-To dobrze - spojrzałam na zegar, który wskazywał dopiero 15:30
-Dobra to ja robie kolacje, ale Ty nakrywasz do stołu
-W jadalni czy na tarasie ?
-W jadalni
-Spoko, ale to dopiero później
-Wiem - zaśmiał się
-Mam nadzieje, że Ania nie będzie zła, że mówie jej dopiero teraz
-Na pewno nie będzie. Zrozumie w końcu się przyjaźnicie
-Ona jest dla mnie jak siostra
-Zdaje sobie z tego sprawe - puścił do mnie oczko, a ja się tylko uśmiechnęłam
-Na pewno Ci w niczym nie pomóc ?
-Spokojnie dam sobie rade
-No dobra jak chcesz
-Długo Ci zajmie szykowanie się ?
-Nie, bo przed chwilą się kąpałam to musze tylko zmienić ciuchy
-Ładnie wyglądasz
-Tak na codzień, założę jaką spódnice czy sukienkę
-Jak sobie życzysz moja droga
-Mam wrażenie, że ostatnio jesteś bliżej z Robertem niż z Marco
-Nie prawda - uśmiechnął się - to moi najlepsi przyjaciele
-Czemu odmówiłeś Bayernowi ?
-Jeszcze im nie odmówiłem - powiedził cicho
-Czyli odchodzisz ? - spytałam ze łzami w oczach
-Nie wiem, mam jeszcze troche czasu na decyzje
-Teraz jest liga mistrzów, idzie Wam świetnie, a Ty chcesz odejść do największego wroga Borussii ?!
-Hana spokojnie, jeszcze na prawde nie zdecydowałem
-Wiesz co nie chce z Tobą gadać - wstałam z kanapy i chciałam iść na górę, ale on mnie przytrzymał
-Poczekaj
-Na co ?!
-Kocham Borussie i nie powiedziałem, że na pewno odchodzę - spojrzał mi w oczy - ale nie moge odrzucić propozycji Bayernu bez zapoznania się z nią
-Dobrze rób co chcesz to Twoja kariera - pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach
-Nie płacz - przytulił mnie - mam jeszcze miesiąc na zastanowienie się
-Ok - delikatnie się uśmiechnęłam, usiadłam z powrotem na kanapie, Mario położył się tak, że miał głowe na moich kolanach. Ja patrzyłam na włączony telewizor, a on szukał czegoś w internecie.
-Patrz - podał mi laptopa i się zaśmiał, spojrzałam na ekran, a tam kolejny artykuł o nas i zdjęcia z dzisiejszego biegania.
"MIŁOŚĆ KWITNIE

Mario Gotze (21 l.) przyjął do swojego domu swoją nową dziewczynę Hane Becker (20 l.). Dziewczyna najpierw udała się samochodem piłkarza na zakupy do najbliższego marketu, a następnie zniknęła w dużym domu. Później para wybrała się na wspólne bieganie. Piłkarz ma dobrą kondycje, ale mimo wszystko biegł obok swojej miłości. Życzymy szczęścia i wytrwałości."
-Kochanie jesteś świetnym chłopakiem
-Dziękuje - posłał mi uśmiech
-Nie możesz napisać na swoim Facebooku, że my się tylko przyjaźnimy
-Moge, ale to i tak nic nie da, znam ich
-Dobra nie przeszkadza mi to

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4.

[Hana]
Dałam się namówić na tą imprezę. Nie tylko ze względu na Mario, ale Ania, Robert i Marco mnie prosili. Nie wypadało wszystkim odmawiać. Ania odwiozła mnie do domu, wzięłam prysznic, ogarnęłam się i poszłam wybrać jakiś strój. Nie wiedziałam za bardzo w co mam się ubrać, sukienka to chyba trochę za bardzo elegancko, ale nie pójdę w dresach, chociaż nie miałam nic przeciwko. W końcu wybrałam jakiś strój, założyłam go, dopasowałam makijaż, spakowałam torebkę i zadowolona opuściłam dom.
Wsiadłam do taksówki, podałam adres klubu, pod którym zaraz byłam. Zapłaciłam i wysiadłam, przed budynkiem czekali na mnie państwo Lewandowscy.
-Hej - przytuliłam Anie
-Ślicznie wyglądasz - uśmiechnęła się
-Dziękuje, Ty również - młoda mężatka była ubrana w czarną dopasowaną sukienkę i buty na wysokim obcasie w tym samym kolorze - jeszcze raz gratuluje Robert
-Dziękuje, ale nie ma czego
-No oczywiście, że nie - zaśmiałam się, a oni zaraz za mną
-Wchodzimy ?
-Jasne - weszliśmy do klubu, usiedliśmy przy stoliku razem z Mario, Marco, Nurim i jego żoną.
-Idę po drinki - poinformował nas Mario, a za chwile wrócił z całą tacą kolorowych drinków
-Który jest najsłabszy ? - spytałam
-Wszystkie są jednakowe
-To ja pójdę po jakiś sok
-Przyniosę Ci
-Dzięki - uśmiechnęłam się
-Idziemy tańczyć - odparła Ania i zaraz zniknęli gdzieś z Lewym, Nuri i Tugba też poszli, a Marco już na początku zmył się i podrywał jakieś laski przy barze. Siedziałam sama, ale dosłownie chwileczkę, bo Gotze przyniósł mój sok
-Może być pomarańczowy ?
-Mój ulubiony
-Ładnie dzisiaj wyglądasz
-Dziękuje
-Zatańczysz ze mną ? - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja ją chwyciłam
-Bardzo chętnie - wstaliśmy i udaliśmy się na parkiet. Przetańczyliśmy kilka szybkich utworów i jak mieliśmy już schodzić to poleciał wolny kawałek. Mario subtelnie i delikatnie mnie objął, kołysaliśmy się w rytm muzyki. Jak tylko piosenka się skończyła wróciliśmy zmęczeni do stolika, żeby się napić i odpocząć.
-Jak tam gołąbeczki ?
-Daj spokój Reus
-Mario co Ty taki nie w humorze
-Ja mam bardzo dobry humor - uśmiechnął się
-Aniu jest tu jakiś taras czy coś ? - szepnęłam do brunetki
-Tak jest, tam - wskazała mi palcem - iść z Tobą ?
-Nie, dam rade
-Ok - dyskretnie oddaliłam się od stolika i poszłam w kierunku tarasu, nikogo tam na szczęście nie było. Oparłam się o barierkę, stanęłam tyłem do drzwi i głośno westchnęłam. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś pijany chłopak, na początku udało mi się go spławić, ale on zaraz wrócił. Gadał coś do mnie, ale go olewałam, jednak jak zaczął mnie dotykać to się przestraszyłam. Kompletnie mnie sparaliżowało, nie mogłam się ruszyć.
-Zostaw mnie - chciałam się wyrwać
-Nie słyszałeś ?! - nie wiem skąd, ale pojawił się Gotze - no puść ją
-Mario ! - krzyknęłam, ale on go uderzył. Zaraz potem pijany chłopak uciekł, a ja wtuliłam się w szatyna. Nie potrafiłam opanować łez, więc z kolejną minutą bardziej moczyłam jego koszule.
-Cii, jesteś bezpieczna - głaskał mnie po plecach - jestem tu
-Zabierz mnie stąd - chlipałam
-Chodź - przeszliśmy nie zauważalnie przez klub, wyszliśmy z niego i skierowaliśmy się w bliżej nieokreślonym dla mnie kierunku - jest ok ?
-Nie wiem - spojrzałam na niego smutnym wzrokiem, on nic nie powiedział, tylko wziął mnie na ręce
Po może dwóch kwadransach doszliśmy pod ładny dom, jak się okazało był to dom piłkarza. Chłopak zaniósł mnie do swojej sypialni, delikatnie położył mnie na łóżku, przykrył kocem, a sam wyszedł. Poprosiłam go, żeby napisał do Lewego, że źle się poczułam i wyszliśmy.
Byłam zmęczona, roztrzęsiona i przestraszona, nie wiem nawet kiedy udało mi się zasnąć. Pamiętam tylko jak Mario przyszedł, położył się i mnie przytulił. Poczułam się bezpieczniej i chyba wtedy odleciałam.
~Next Day~
Obudziły mnie jakieś ruchy, powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że piłkarz wstaje z łóżka
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić
-Nie ma sprawy - westchnęłam
-Potrzebujesz czegoś ?
-Nie dzięki - odwróciłam się do niego plecami
-Hana - przytulił mnie - będzie dobrze
-Zawsze się tak mówi - chlipałam - gdyby nie Ty to on by mnie pewnie zgwałcił
-Nie zrobił tego na szczęście
-A jakby zrobił ?!
-Nie ma co gdybać
-A jak go spotkam gdzieś na ulicy
-Hana spokojnie, nie przejmuj się na zapas. On pewnie Cie nie pamięta
-Skąd ta pewność - spojrzałam na niego
-Był strasznie pijany
-Pewnie masz racje
-Nie płacz już, nienawidzę jak dziewczyna płacze
-Dobrze - wysiliłam się na uśmiech
-Tak jest o wiele lepiej
-Musze wracać do domu - westchnęłam
-No chyba żartujesz
-Mario proszę Cię - odwróciłam się w jego stronę - odwieziesz mnie do domu ?
-Nie
-Jak to nie ?
-Zostaniesz u mnie, przynajmniej na razie
-Nie chce Ci robić kłopotu
-To nie jest dla mnie, żaden kłopot
-Na pewno ?
-Tak - uśmiechnął się, a ja bardziej się w niego wtuliłam - możesz spać tutaj, a ja będe spał w gościnnej
-Nie, ja będę spała w gościnnej
-Jak sobie życzysz
-Masz świetną sypialnie, ale ona w dalszym ciągu jest Twoja
-Możemy spać tutaj razem
-To jakaś propozycja ? - uśmiechnęłam się delikatnie
-Oczywiście - zaśmiał się
-Musze się ogarnąć
-Tam jest łazienka - wskazał na drzwi
-Ok - podniosłam się z łóżka
-Pójdę zrobić śniadanie
-Nie mam ochoty
-Masz zjeść i koniec dyskusji
-Dobra - westchnęłam. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i delektowałam się tym delikatnym masażem. Użyłam płynu, który tam stał, umyłam włosy, otuliłam się ręcznikiem i założyłam wczorajsze ciuchy. Zeszłam na dół, zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy trochę i pojechaliśmy po najpotrzebniejsze rzeczy dla mnie.
Podjechaliśmy pod mój blok, weszliśmy do mieszkania, od razu udaliśmy się do mojej sypialni. Wyciągnęłam walizkę, włożyłam wszystkie potrzebę rzeczy, kosmetyki, buty.
-Wszystko masz ?
-Chyba tak
-Wezmę Twoją walizkę
-Dzięki - zamknęłam za nami drzwi, zjechaliśmy na dół i opuściliśmy budynek. Jak byliśmy na zewnątrz to błysnęło kilka fleszy, ale już się tym nie przejęliśmy. Po 10 minutach byliśmy w jego domu, chłopak zaniósł moją walizkę do pokoju gościnnego, a ja usiadłam w salonie.
-Chcesz coś do picia ?
-Nie - uśmiechnęłam się
-To ja zaraz wracam
-Mario - złapałam go za rękę - dziękuje za wszystko
-Nie masz za co - cmoknął mnie w czoło - na pewno nic nie chcesz ?
-Tak na pewno
-Jak chcesz - poszedł do kuchni
-Mogę Twojego laptopa ? - krzyknęłam - nie wzięłam swojego
-Jasne bierz - wzięłam ze stolika, który stał w salonie laptopa, uruchomiłam go i weszłam na Facebooka. Mario był akurat zalogowany, ale nie chciałam mu nic robić, więc szybko się wylogowałam i zalogowałam ponownie tym razem na moje konto. Praktycznie nic ciekawego tam nie było, więc przejrzałam tylko tablice i wyłączyłam. Przez przypadek zostałam odesłana na jakiś profil plotkarski. Miałam już wyłączyć, ale moją uwagę przykuło kilka tytułów.
"NOWA DZIEWCZYNA MARIO GOTZE ?!
Piłkarz najpierw sam poszedł do swojego przyjaciela Roberta Lewandowskiego (25 l.) na kolacje, ale wyszedł już z piękna blondynką. Para dobrze się dogadywała, ale ukrywali oni swojego uczucia i czułości, Jak na troskliwego chłopaka przystało Mario Gotze (21 l.) odprowadził swoją nową sympatie pod sam dom. Czy jest to prawdziwa miłość czy może przelotny romans ?"

"NOWA WYBRANKA PIŁKARZA !
Jak udało nam się ustalić nowa dziewczyna piłkarza Borussii Dortmund pochodzi z Polski i przyjaźni się z Anią Lewandowską (25 l.) żona Roberta Lewandowskiego (25 l.). Młoda dziewczyna nazywa się Hana Becker (20 l.) i zupełnie niedawno przyleciała do Dortmundu. Czy to dla nowej miłości zdecydowała się na taki krok ? Czekamy na oficjalne potwierdzenie ze strony piłkarza"

"WSPÓLNA NOC W DOMU GWIAZDY BUNDESLIGI ?!
Po wygranym meczu piłkarze wraz z partnerkami udali się na imprezę do jednego z lepszych klubów w mieście. Mario Gotze (21 l.) pojawił się w klubie ze swoim przyjacielem Marco Reus (24 l.) natomiast jego dziewczyna była w towarzystwie państwa Lewandowskich. Para wspólnie opuściła klub i udała się do domu piłkarza, który opuścili dopiero następnego dnia w godzinach popołudniowych, by udawać się po jej rzeczy. Czy to oznacza przeprowadzkę ? Przekonamy się wkrótce."
-Co tam ?
-Nic specjalnego - zaśmiałam się, a chłopak spojrzał na artykuł
-Ciekawe - uśmiechnął się
-Muszę być dobra w łóżku skoro wyszliśmy dopiero po południu - zażartowałam
-Humor wrócił ?
-Wrócił - uśmiechnęłam się
-Ciesze się. Mam propozycje
-Jaką ?
-Co Ty na to, żeby zjeść obiad w restauracji ?
-Nie, ja Ci sama mogę zrobić obiad
-Skoro nalegasz
-Nalegam - poszliśmy do kuchni, która bardzo mi się podobała. Na prośbę piłkarza postanowiłam zrobić naleśniki. Niby miałam potrzebne składniki, ale nie miałam żadnych sensownych składników, więc postanowiłam iść do sklepu.
-Masz prawo jazdy ? - spytał szatyn jak byłam już przy drzwiach i zakładałam buty
-Mam, a co chcesz ?
-To jedź moim samochodem - podał mi kluczyki do czarnego mercedesa
-Serio ?
-Nie, na niby
-Dzięki - cmoknęłam go w policzek - obiecuje, że nic się nie stanie
-Spokojnie, przecież wiem. Ufam Ci, a podobno jesteś dobrym kierowcą
-Skąd możesz wiedzieć skoro dopiero się dowiedziałeś, że mam prawo jazdy ?!
-Tak na serio to wiedziałem, że masz. Robert mi powiedział
-Hahaha - zaśmiałam się - wie, ale musi spytać
-Dobra cicho
-To ja lecę.

*****
Nie wiem czy następny pojawi się za tydzień, bo wyjeżdżam :*

środa, 12 lutego 2014

INFORMACJA

Tralalala jestem szalona :D 
ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA <3 


TAK, WIEM WIEM KOLEJNY O MARCO, PEWNIE NIE CHCECIE, ALE TEN BLOG BĘDZIE SIĘ RÓŻNIŁ OD POZOSTAŁYCH. W PROWADZENIU GO BĘDZIE MI POMAGAŁA NIKOLA <3 

WIĘCEJ INFORMACJI NA NOWYM BLOGU

ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ Z BOHATERAMI, A PROLOG JUŻ WKRÓTCE

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 3.

[Hana]
Wstałam o 6, ubrałam się w coś do biegania, wzięłam telefon, słuchawki i zbiegłam schodami na parter. Niedaleko stąd jest podobno park, więc skierowałam się tam. Jak już dobiegłam to troche się porozciągałam i o 8:30 byłam już w domu. Wzięłam prysznic, ubrałam się, wzięłam swoje notatki, CV i wyszłam szukać pracy. W końcu trzeba z czegoś żyć.
Chodziłam po mieście, ale nigdzie nie mogłam nic znaleźć. Zmęczona tym poszukiwaniem weszłam do kawiarni, zamówiłam kawę i czytałam gazetę sportową. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
 
"Gdzie jesteś ?"
"A kto pisze ?"
"Taki jeden fajny - Mario Gotze"
"Fajny ? Może ... ;) w kawiarni. Skąd masz mój numer ?"
"Od Roberta"
"A to zdrajca :D"
"Chyba się nie gniewasz ? ;("
"Nie :*"
"Co robisz w tej kawiarni ?"
"Szukam dinozaurów -,- a jak myślisz ?! Pije kawę"
"No i po co ten sarkazm ?"
"Bo lubię <3"
"Jak wciśniesz "Cię" między bo i lubię to będę szczęśliwy <3"
"Bo Cię lubię <3 zadowolony ?"
"Bardzo :D"
"Dobra lecę do domu :* paa"
"Pa :)"
Zapłaciłam za kawę i o 12 byłam już w domu. W sumie byłam troszeczkę głodna, więc zabrałam się za przygotowanie obiadu. Postawiłam na zupę krem i pieczoną rybę z warzywami. Skoro i tak mieszkam sama to zrobiłam małą porcje, zjadłam i zabrałam się za rachunki. Musiałam zapłacić ostatnie rachunki za mieszkanie w Warszawie, za to w Dortmundzie dopłaciłam czynsz za pół roku z góry. Niby mam tu meble, zdjęcia, ale nadal było jakoś pusto, weszłam na stronę sklepu internetowego, zamówiłam jakiś ramki, ozdoby, lampy i inne duperele, żeby moje mieszkanie jakoś wyglądało.
Wyłączyłam już komputer, kiedy zadzwonił już dzwonek do drzwi, otworzyłam, a za nimi stał mężczyzna, ale nie widziałam jego twarzy, bo zasłaniał ją ogromny bukiet krwistoczerwonych róż.
-Dzień dobry
-Witam - odsłonił twarz - pani Hana Becker ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-To dla pani - wręczył mi kwiaty
-Dziękuje - podpisałam odbiór
-Miłego dnia
-Wzajemnie - zamknęłam za nim drzwi. Wstawiłam kwiaty do dużego wazonu, postawiłam je w salonie i zaczęłam liczyć. 111 krwistoczerwonych pięknych róż. Nic dodać nic ująć. Wśród tych kwiatów znalazłam mały liścik.
"Mam nadzieje, że się spodobają. Domyśl się od kogo :*"
Domyśliłam się od razu, że kwiaty są od młodego piłkarza. Tylko on, Ania i Robert znają mój adres. Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer Mario i napisałam wiadomość.
"Dziękuje za kwiaty <3 są przepiękne"
"Szybko się domyśliłaś ... Nie ma za co :*"
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba nigdy nie dostałam od nikogo tak dużego i cudownego bukietu kwiatów. W dodatku róż, a ja uwielbiam róże. Zrobiłam iPhonem zdjęcie bukietu, wrzuciłam je na Instagrama i oczywiście oznaczyłam Mario. Będę taka zła, niech inni mi zazdroszczą. Doskonale wiedziałam, że mój były mnie obserwuje i to zobaczy, znam go, wiem, że będzie zły, zazdrosny i załamany. Czemu ? Bo pomyśli, że jestem z Gotze. Biedny ... Szkoda mi go ... Tak bardzo, że aż wcale no, ale cóż.
Postanowiłam, że dzisiaj zrobię sobie wieczór filmów. O 18 wykąpałam się, przebrałam w piżamę, wzięłam wino i usiadłam na kanapie. Miałam kilka płyt, do których lubię wracać, puściłam pierwszy z nich. Nalałam wino do kieliszka, przykryłam się kocykiem i zaczęłam oglądać. Uwielbiam komedie romantyczne, ale nie wszystkie, bo niektóre są takie sztuczne i nieprawdziwe.
Wszystkie filmy trwały prawie do 3 w nocy. Schowałam wino, złożyłam koc i położyłam się do mojego wygodnego łóżka.
~Next Day~
Sobota. Lubię soboty. Niby mogę się wyspać, ale dzisiaj nie było mi to dane, bo o 9 zadzwonił mój telefon.
-Halo ? - spytałam zaspana
-Spałaś ? - usłyszałam Anie
-Tak, ale mów
-Dzisiaj jest mecz i mam dla Ciebie bilet
-Żartujesz ?
-Nie - wyczułam, że się uśmiecha - będę po Ciebie o 14:30
-No dobra, ale weź mi jakąś koszulkę
-Nie ma sprawy - rozłączyła się, a ja jeszcze na „chwile" się położyłam. Ta moja krótka chwilka trwała ponad 2 godziny. Nie zrobiło mi to różnicy, wzięłam kąpiel, wysuszyłam i związałam w koka moje długie włosy. Zrobiłam na prawdę bardzo delikatny makijaż, założyłam czarne rurki, żółte vansy i biały top.
O 14:30 opuściłam swoje mieszkanie, zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu Ani.
-Proszę - wręczyła mi żółto-czarną koszulkę
-Dziękuje - posłałam jej uśmiech, ale zaraz zobaczyłam czyja jest to koszulka - czemu Gotze ?
-Robert mi taką dla Ciebie dał
-Musze mu podziękować - powiedziałam sarkastycznie
-Ej mała o co chodzi ? Myślałam, że polubiłaś Mario
-Nic do niego nie mam, ale ja dalej nie potrafię zaufać facetom
-Nikt nie powiedział, że masz się od razu zakochać
-Wiem - westchnęłam - dobra nie gadajmy już o tym
-Ok, a kiedy masz zamiar założyć tą koszulkę ?
-Na stadionie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Zakładaj teraz, są przyciemniane szyby
-Dobra - zdjęłam białą koszulkę, a zamiast niej założyłam klubową
-Nie wierze, że w ogóle nie ćwiczysz
-No coś tam ćwiczę, ale nie dużo
-Biegasz ?
-Oczywiście - uśmiechnęłam się
-Figurę masz świetną
-No tak - zaśmiałyśmy się. Dotarłyśmy na stadion, weszłyśmy vipowskim wejściem, przeszłyśmy na trybuny i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu.
O 15:30 rozpoczął się mecz Borussia Dortmund - Fc. Schalke 04. Początek tego spotkania był nudny, praktycznie nic się nie działo. No dobra ja nie jestem wielką fanką piłki to dla mnie nic się nie działo, ale Ania i reszta kibiców szaleli. No i w 30 minucie mi też się tak udzieliło.
Marco biegł do bramki, podał do Roberta, Lewy strzela i goooool.
-Hana strzelił - Anią mną potrząsnęła - Robert strzelił
-Wiem - zaśmiałam się, a zaraz wróciliśmy do oglądania
-Mario ! - krzyknęłam jak Gotze został sfaulowany i leżał na murawie
-Spokojnie nic mu nie będzie - sędzia podyktował rzut karny, którego strzelał Robert. Wycelował, oddał strzał i kolejny gool dla BVB. Pierwsza połowa zakończyła się szczęśliwie dla chłopaków z Dortmundu, a Lewy zdobył dwie bramki, więc Ania była z niego bardzo dumna.
Po kwadransie przerwa się skończyła i rozpoczęła się druga połowa. Była ona równie emocjonująca albo nawet bardziej niż pierwsza. Nasz przeciwnik w 49 minucie strzelił gola, ale Mario się odegrał i już mimo wszystko do końca utrzymywał się wynik 3-1. Zeszłam z Anią i innymi partnerkami piłkarzy na murawę. Wydawało mi się, że stanęłam w mało widocznym miejscu, ale Gotze i tak mnie zauważył. Podszedł do mnie z uśmiechem, a ja go przytuliłam.
-Gratuluje
-Dziękuje - uśmiechnął się - wieczorem jest imprezę, idziesz z nami ?
-Raczej nie, ale miło, że o mnie pomyślałeś
-Przyjdź proszę
-Zobaczę, ok ?
-Ok - westchnął