piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 1.

[Hana]
Dzisiaj wylatuje już do Dortmundu, kupiłam tam sobie mieszkanie, a raczej apartament. O 17 z lotniska odbierze mnie Ania i Robert, chciałam jechać taksówką, ale się uparli, że dla nich to nie jest problem. Spakowałam walizki, postawiłam je przy drzwiach, ogarnęłam wszystko, zjadłam szybki lunch i pojechałam na lotnisko. O 13:20 rozpoczęła się odprawa, potem inne barierki i wreszcie o 14:30 weszłam na pokład samolotu. Włożyłam słuchawki, puściłam muzykę i odleciałam. Chyba zawsze jak lecę gdzieś samolotem to śpię, no chyba, że jest miłe towarzystwo, wtedy potrafię wytrzymać. Obudziłam się jakoś 30 minut przed lądowaniem, poprawiłam swój makijaż i fryzurę, zapięłam pasy i czekałam, aż wylądujemy. Wreszcie po 2,5 h opuściłam samolot, odebrałam swój bagaż i szukałam wzrokiem małżeństwa.
-Hana ! - odwróciłam się i zobaczyłam brunetkę
-Ania ! - przytuliłam ją
-A ze mną się nie przywitasz ? - oburzył się Lewy
-Żartujesz ?! - jego też przytuliłam
-Wezmę Twój bagaż - uśmiechnął się jak go puściłam
-Dziękuje
-Opowiadaj jak się trzymasz
-Aniu, a co chcesz wiedzieć ? Piotrek mnie zdradził, wyrzucili mnie z pracy
-Zobaczysz, w Dortmundzie wszystko się ułoży
-Nie wiem, może masz racje
-Na pewno mam racje
-Przygotowaliśmy Ci sypialnie
-Nie potrzebnie
-A to dlaczego ?
-Kupiłam mieszkanie
-No, ale po co ?
-Nie chce Wam robić problemu. Prędzej czy później musiałabym coś znaleźć
-Ehh - westchnęła
-Mam tu adres - podałam Robertowi karteczkę - podwieziecie mnie ?
-Jasne, sami mieszkamy nie daleko
-Na prawdę ? - uśmiechnęłam się - cieszę się
-Nasi przyjaciele też tam niedaleko mieszkają
-Tak, a kto na przykład ?
-Mario Gotze i Marco Reus
-Same gwiazdy niemieckiej piłki nożnej - zaśmiałam się
-Przyzwyczaisz się
-Na pewno - wymusiłam uśmiech. Po jakimś czasie dojechaliśmy pod mój apartamentowiec.
-Kochana wpadniemy do Ciebie jutro, dobrze ?
-Jasne, będę czekała - Robert pomógł mi zanieść walizki, a potem zostałam sama. Moje nowe mieszkanie bardzo mi się podobało. Zostawiłam walizki w przedpokoju i poszłam zwiedzać. Apartament znajdował się na najwyższym piętrze, więc miałam też ogromny balkon.
Byłam strasznie głodna, a lodówka świeciła pustkami, chcąc nie chcąc musiałam iść do sklepu. Zabrałam z korytarza swoją torebkę i wyszłam na zakupy. Nie znałam Dortmundu, nie wiedziałam gdzie co jest, więc trochę błądziłam. Na szczęście dobrze znam niemiecki i angielski, więc przy pomocy miłych ludzi dotarłam do sklepu. Włożyłam do koszyka wszystkie potrzebne produkty. Stałam już przy stoisku z gazetami, miałam ich w ręku sześć lub siedem i ktoś na mnie wpadł. Wszystkie gazety upadły na podłogę, a ja ukucnęłam, żeby je pozbierać.
-Może by tak jakieś przepraszam ? - prychnęłam
-Przepraszam, nie zauważyłem Cie - spojrzałam w górę, nade mną stał chłopak w ciemnych okularach, ale mimo wszystko kogoś mi przypominał.
-Jestem niewidzialna, super
-Nie o to mi chodziło
-Nie ważne - wrzuciłam gazety do koszyka, minęłam go i stanęłam w kolejce do kasy. Wypakowałam wszystko, zapłaciłam, schowałam wszystko do reklamówek i ruszyłam w drogę powrotną do domu. No i oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie zgubiła.
-Pomóc Ci w czymś
-Tak, właściwie to dzisiaj przyleciałam i tak jakby się zgubiłam
-A gdzie idziesz ?
-Tu - podałam mu białą karteczkę z adresem i dopiero się zorientowałam, że to ten sam facet ze sklepu - wiesz poradzę sobie sama
-Poczekaj - złapał mnie za rękę - mieszkam niedaleko Ciebie
-Jasne - zaśmiał się - czemu odmawiasz pomocy ?
-Bo dam sobie rade sama
-Ok, jak sobie życzysz - odpuścił i odszedł, a ja zastanawiałam się jak mam trafić do domu. W końcu się poddałam, wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Ani.
-Halo ?
-Zgubiłam się - prawie płakałam
-Spokojnie, powiedz gdzie jesteś, a ja zaraz będę
-Nie wiem - westchnęłam - wyszłam do sklepu i tu są jakieś ładne, duże domy
-Dobra już wiem - zaśmiała się - czekaj tam
-Ok - schowałam telefon i czekałam. Było już po 19, powoli się ściemniało. Za chwile obok mnie pojawił się czarny mercedes, poznałam, że to auto Lewandowskich
-Chodź tu kochana - Anka wyskoczyła z samochodu i mnie przytuliła - schowam Twoje zakupy do bagażnika, a Ty wsiadaj do auta
-Dobrze - delikatnie się uśmiechnęłam. Ania zawiozła mnie do domu, pomogła mi zanieść zakupy na górę i pojechała do siebie. Rozpakowałam siatki, a potem zrobiłam sobie szybką kolacje. Wyjęłam z bagażu podręcznego laptopa, przejrzałam Fb i Instagrama, przeczytałam kilka "ciekawych" artykułów i zamknęłam go. Postawiłam go na stoliku w salonie, pomalowałam sobie paznokcie. Wreszcie zmęczona po całym dniu wrażeń, wzięłam prysznic i poszłam spać.


10 komentarzy:

  1. Ach ... Coś czuje że ten dupek ze sklepu to Mario xD
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ,czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne fajne <333 / olaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Czekam na następny ;) /wikii

    OdpowiedzUsuń

  5. Swietne*.* Paulina
    czekam na kolejny ,masz talent ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne opowiadanko!

    OdpowiedzUsuń

  7. Zajebiste! <3
    karolina .

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekaweee :D Czekam na kolejną część ;) M.

    OdpowiedzUsuń
  9. ZACZYNA SIĘ CIEKAWIE WIEC NA PEWNO BĘDĘ ZAGLĄDAĆ :) DUŻO WENY ŻYCZĘ :) ODWIEDŹ MOJE BLOGI- WRZUCAM LINKI DO ZAKŁADKI SPAM !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe ciekawe :3
    fajne :*

    OdpowiedzUsuń